UJŚCIE WISŁY-25.06.2008
W końcu udało mi się wyszukać chwilkę czasu, bo chęci są zawsze, ale czasu brak i wybrałam się na samotną wycieczkę rowerową do miejsca gdzie Wisła wpada do morza. Początkowo wjechałam w las i jechałam często uczęszczaną przeze mnie z wózkiem (codziennie), jak również przez turystów drogą leśną, która w 10 min. poprowadzi nas do morza.
Następnie przed samym zejściem na plażę, skręciłam w prawo i pędziłam ok.4,5 km po betonowym kolektorze w kierunku Wisły. Trochę mnie wytrzęsło, bo beton strasznie chropowaty, ale to nic w porównaniu z tym co miało mnie czekać za kilka chwil..
Gdy dojechałam do Wisły-skręciłam w prawo w kierunku morza i zagłębiłam się wraz z rowerem w leśną początkowo ścieżkę, po której bardzo wygodnie jechało się, ale..tylko przez chwilkę, bo zaraz ścieżka owa zamieniła się w sypki piach, który miał towarzyszyć mi już przez prawie całą drogę..Oczywiście zmusiło mnie to do zejścia z roweru i prowadzenia go. Chwilę później przedzierałam się przez krzaki dzikiej róży i inne krzaki, rower chwilami prawie niosłam na plecach, nie wiedziałam, że tam aż tak zarosło. Otaczał mnie piękny widok na Wisłę, dzikie róże-które pięknie kwitły i ściągały mnóstwo bzyczących owadów i oczywiście mnóstwo piachu
Gdy w końcu udało mi się przebrnąć przez krzaki ścieżka wyprowadziła mnie na sam brzeg Wisły i udało mi się wsiąść na rower-co prawda jechałam po ogromnych kamieniach-gdzie wytrzęsło mnie niemiłosiernie, ale co tam
Musiałam bardzo uważać, aby nie wjechać do Wisły, bo chwilami było bardzo wąsko, a z moimi zdolnościami pływackimi krucho
No i w końcu dotarłam na miejsce. Po drugiej stronie Wisły pięknie było widać plaże-aż po Krynicę Morską i pewnie jakby miał lornetkę to i o Rosję by zahaczył
W rezerwacie Mewia Łacha, który znajduje się właśnie na ujściu-przebywa mnóstwo różnego ptactwa, mają tam istny raj, niezmącony niczym.. Nad moją głową ciągle przelatywały mewy, kormorany czarne, dzikie gęsi, łabędzie pływały w utworzonych naturalnie jeziorkach i zatoczkach.
Po rezerwacie trzeba poruszać się sezonowo po wyznaczonych przez taśmy torach, aby nie płoszyć ptaków i nie niszczyć tego co stworzyła natura..
Za drogę powrotną obrałam linię brzegową morza-wzdłuż którego jechałam ok.5 km. Fale co chwila podmywały mi rower i moje nogi, ale woda była bardzo przyjemna..
Zapraszam bardzo serdecznie na moją Wyspę-jest to miejsce niezwykłe, dzikie w niektórych rejonach-raj dla poszukiwaczy spokoju i bliskich spotkań z przyrodą