Odpowiedz  Napisz temat 
Strony (19): « Pierwsza < Poprzednia 10 11 12 13 [14] 15 16 17 18 Następna > Ostatnia »
Z historii gór
Autor Wiadomość
zyraf
NaPoLeon
****


Postów: 369
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jan 2008
Status: Offline
Post: #196
RE: Z historii gór

Warto dodac że zginął idąc po martwego przyjaciela. "Przyjaciela nie opuszcza się nigdy, nawet wtedy, gdy jest już tylko bryłą lodu" Czy to jest dosłowny cytat nie wiem, spotkałem też wersję "Partnera nie opuszcza się nigdy, nawet wtedy, gdy jest już tylko bryłą lodu" Tak czy siak sens cytatu jest ten sam...nie byle jaki sens


A tak z ciekawostek inż. Nietyksza skonstruował radio: WAWA pierwsza radiostacja w GOPR nazwał ją tak właśnie na cześc Wawrzyńca Żuławskiego. Z kolei pierwsze przenośne radio: KLIMEK tego samego inż. zostało tak nazwane na cześc Klimka Bachledy - o tym gościu też pewnie słyszeliście Wink



Jeśli góra idzie do Ciebie, a nie jesteś Mahometem... uciekaj, bo to lawina.

...bez względu na porę roku, dnia i stan pogody - stawię się w oznaczonym miejscu i godzinie i udam się w góry celem niesienia pomocy ludziom jej potrzebującym...

Ten post był ostatnio modyfikowany: 14-02-2010 02:03 PM przez zyraf.

14-02-2010 02:01 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
maciek
Moderator
******


Postów: 3,494
Grupa: Moderatorzy Forum
Dołączył: Jan 2008
Status: Offline
Post: #197
RE: Z historii gór

Pedro napisał(a):
Swoje wspomnienia z wypraw (także ratunkowych) opisał na łamach różnych czasopism oraz w książkach: "Skalne lato"...

W książce "Skalne lato" W. Żuławski opisał jedną ze swoich wspinaczek tatrzańskich, którą, mając osiemnaście lat, odbył ze starszym bratem- Juliuszem na Hrubej Turni. O książce tej wspominałem niedawno w temacie literackim. Raz jeszcze Wam ją polecam.Smile


Ten post był ostatnio modyfikowany: 14-02-2010 08:09 PM przez maciek.

14-02-2010 08:07 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
maciek
Moderator
******


Postów: 3,494
Grupa: Moderatorzy Forum
Dołączył: Jan 2008
Status: Offline
Post: #198
RE: Z historii gór

Smile Jeśli ktoś ma ochotę posłuchać o tym, co działo się trzydzieści lat temu na szczycie Mount Everest, to polecam:

http://www.polskieradio.pl/jedynka/sygna.../?id=21095


17-02-2010 03:28 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
maciek
Moderator
******


Postów: 3,494
Grupa: Moderatorzy Forum
Dołączył: Jan 2008
Status: Offline
Post: #199
RE: Z historii gór

Co Chopin ma wspólnego z górami?Smile

Otóż ma. Jako człowiek wątłego zdrowia, przebywał na kuracji w sudeckim kurorcie - Dusznikach.

http://www.duszniki.pl/?page=chopin_w_dusznikach



A tak w ogóle to dziś przypada dwusetna rocznica urodzin naszego wielkiego kompozytora.

Ciekawostka: Chopin uchodzi na świecie za najbardziej znanego Polaka.


Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-03-2010 10:11 PM przez maciek.

01-03-2010 10:03 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
maciek
Moderator
******


Postów: 3,494
Grupa: Moderatorzy Forum
Dołączył: Jan 2008
Status: Offline
Post: #200
RE: Z historii gór

Trzy dni temu minęła 25 rocznica śmierci Adama Bahdaja, pisarza związanego poprzez swoją twórczość literacką z Tatrami i Podtatrzem. Urodzony drugiego stycznia 1918 roku w Zakopanem. Tu mieszkał przez dużą część swojego życia. W czasie II wojny światowej był jednym z kurierów tatrzańskich. Na podstawie własnych wspomnień i doświadczeń poruszył tematykę wojenną, tatrzańską i narciarską w książkach: "Droga przez góry", "O siódmej w Budapeszcie", "Order z księżyca". Te utwory posłużyły mu jako materiał do scenariusza serialu telewizyjnego "Trzecia granica".

Znany jest także jako autor powieści dla młodzieży: "Wakacje z duchami", "Podróż za jeden uśmiech", "Stawiam na Tolka Banana", "Uwaga, czarny parasol" i wiele innych.


10-05-2010 09:45 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
PiotrekDz
...
*****


Postów: 3,603
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jan 2010
Status: Offline
Post: #201
RE: Z historii gór

maciek napisał(a):
Znany jest także jako autor powieści dla młodzieży: "Wakacje z duchami", "Podróż za jeden uśmiech", "Stawiam na Tolka Banana", "Uwaga, czarny parasol" i wiele innych.


Klasyka. Szkoda, że teraz nie kręci się filmów dla młodzieży z takim klimatem!!.

Tymi wcześniejszymi tytułami, ups, zaskoczyłeś mnie. Przejdę się do biblioteki.



Teroz w kazdym domu tranzystory grajom
Lejom wode lejom, ludzi ogłupiajom
10-05-2010 10:02 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Stasiu

*****


Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status: Offline
Post: #202
RE: Z historii gór

Taaak, to były zacne czasy, kiedy z edycji Klubu siedmiu przygód niemal wchłaniałem przygody opisywane w tych książkach. Wtedy jeszcze nie było komputerów i nawet przekomercjonakizowanej telewizji. Książka była głównym narzędziem przedostania się do świata przygód. Smile



Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
11-05-2010 04:34 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
PiotrekDz
...
*****


Postów: 3,603
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jan 2010
Status: Offline
Post: #203
RE: Z historii gór

Ja byłem, i w sumie nadal jestem, fanem przygód Pana Samochodzika. Szczególnie tych pierwszych części jak "Skarb Atanaryka", "Uroczyszko" czy "Wyspa złoczyńców".

Tylko szkoda, że tak spaprano nie które ekranizacje. "Tajemniczy dwór" to jakieś nieporozumienie a "Praskie tajemnice" to już kpina.
Bronią się akurat te stare, czarno-białe: "P.S. i Templariusze" i "Wyspa złoczyńców".



Teroz w kazdym domu tranzystory grajom
Lejom wode lejom, ludzi ogłupiajom
11-05-2010 05:48 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Sylwester

*****


Postów: 5,035
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Aug 2006
Status: Offline
Post: #204
RE: Z historii gór

dla mnie hitem tamtych czasów były "Niewiarygodne przygody Marka Piegusa" zarówno w formie książkowej, jak i zekranizowanej ... bo kto nie pamieta: Hipollita Kwassa, Anatola Surmy, Pumeksa, Bulby, Chryzostama Cherlawego, czy Wieńczysława Nieszczególnego Smile


11-05-2010 06:10 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Łukasz

*****


Postów: 6,467
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2007
Status: Offline
Post: #205
RE: Z historii gór

"Niewiarygodne ... " to klasyk nad klasykami. Żądam wprowadzenia tego dzieła jako lektury licealnej.



"I będziesz źle spał dopóki nie zapłacisz podatku"
11-05-2010 06:14 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Sylwester

*****


Postów: 5,035
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Aug 2006
Status: Offline
Post: #206
RE: Z historii gór

na YT nie ma Piegusa ... niestety, może kto ma na allegro, to nabędę / jak by powiedział mój syn hist/e/oryk /

ps. wiedzieliście o tym:

jakby, jak by
Znaczenie słowa i pisownia
Raz łącznie, innym razem oddzielnie ? taka pisownia nie zależy od widzimisię autorów wypowiedzi, ale od tego, w którym znaczeniu występuje to połączenie:
? jeśli jakby to synonim jak gdyby (jakby jest wtedy wyrazem porównawczym), konieczna jest pisownia łączna: Był jakby zmęczony i chory; Było tak cicho, jakby czas stanął w miejscu;
? jeśli jak by oznacza w jaki sposób (jak jest wtedy zaimkiem), konieczna jest pisownia rozdzielna: Zastanawiał się, jak by pomóc chorej ciotce.
Zob. też -> by.


11-05-2010 06:18 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
PiotrekDz
...
*****


Postów: 3,603
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jan 2010
Status: Offline
Post: #207
RE: Z historii gór

Sylwester napisał(a):
na YT nie ma Piegusa ... niestety, ...


Mówisz-masz http://chomikuj.pl/Filmy/Dzieci*c4*99ce+...ka+Piegusa

Chomik ma wszystkoSmile



Teroz w kazdym domu tranzystory grajom
Lejom wode lejom, ludzi ogłupiajom
11-05-2010 06:21 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
PiotrekDz
...
*****


Postów: 3,603
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jan 2010
Status: Offline
Post: #208
RE: Z historii gór

Inne klasyki tez tam sąok



Teroz w kazdym domu tranzystory grajom
Lejom wode lejom, ludzi ogłupiajom
11-05-2010 06:24 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Sylwester

*****


Postów: 5,035
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Aug 2006
Status: Offline
Post: #209
RE: Z historii gór

dzięki .... popatrzę w domu po obiedzie*, znaczy koło 17.30, pozdrawiam

* bom teraz w robocie cholera


11-05-2010 06:28 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
maciek
Moderator
******


Postów: 3,494
Grupa: Moderatorzy Forum
Dołączył: Jan 2008
Status: Offline
Post: #210
RE: Z historii gór

Annapurna - pierwszy zdobyty ośmiotysięcznik.


Sześćdziesiąt lat temu, trzeciego czerwca 1950 roku, po raz pierwszy w dziejach, ludzka stopa stanęła na szczycie ośmiotysięcznika, wyznaczając tym samym nowy rozdział w zdobywaniu górskich szczytów. Była to zasługa francuskich alpinistów z Mauricem Herzogiem na czele, jako kierownikiem wyprawy.

W książce "Człowiek zdobywa Himalaje" Jana Kazimierza Dorawskiego (wybitnego taternika i alpinisty) znalazłem bardzo szczegółowy opis tamtej wyprawy i pomyślałem, że chyba dobrze by było przypomnieć Wszystkim o tym pionierskim wydarzeniu.

Przygoda z Himalajami dla Francuzów zaczęła się trzydziestego marca 1950 roku. Spod paryskiego lotniska wystartowała ekipa wspinaczy, by po trzech dniach dotrzeć do Delhi. Stąd już w poszerzonym składzie wyruszono w stronę gór. Dwudziestego pierwszego kwietnia cały dziewięcioosobowy zespół wraz z grupą Szerpów dotarł do tymczasowej bazy w Himalajach - w miejscowości Takucha, położonej nad rzeką Kali Gandaki, między Dhaulagiri, a masywem Annapurny. Początkowo zamierzano wyruszyć na podbój tego pierwszego szczytu, lecz po nieudanej próbie znalezienia dostępu do masywu skierowano się w stronę Annapurny.

Z dojściem do tej góry sprawa również nie przedstawiała się ciekawie. Naturalna droga od południa wyznaczona przez potok Miristi Khola, wypływający z olbrzymiego kotła wewnętrznego (właściwie doliny) otoczonego zawikłanymi graniami Annapurny, w pewnym momencie okazała się nie do przebycia z powodu niedostępnego kanionu. Żmudne obejście od północy, aż do miejscowości Manangbhot, również nie dało pożądanego efektu. Przejście do kotła wewnętrznego odkryto dopiero na przeciwległej do szczytu północno - zachodniej grani, poprzez jedną z przełęczy. Zejście na drugą stronę doprowadziło ekipę do lodowca Annapurny.

W ciągu czterech dni przeniesiono obóz główny w rejon wewnętrznego lodowca, gdzie na morenie ustawiono go na wysokości ok.4900 m.n.p.m. Była już połowa maja, gdy rozpoczęto atak szczytowy, wybierając drogę filarem północno-zachodnim, między dwoma lodowcami. Wspinaczka tym wariantem okazała się jednak bardzo trudna i osiągnięto jedynie wysokość 6000 m.n.p.m. Zrezygnowano z dalszej wspinaczki ze wzglądu na liczne lodowe iglice, pionowe uskoki i inne przeszkody.

Drugi atak poprowadzono od strony północnej. Tym razem droga wiodła przez lodowiec. Czas gonił, gdyż zbliżała się pora monsunowa i związana z tym zmiana warunków. Przesunięto obóz główny na wysokość 5100 m.n.p.m., a wkrótce powstał obóz II na wysokości 5900 m.n.p.m. Za tym miejscem zaczynała się duża stromizna, miejscami o nachyleniu ok. 70*, będąca również naturalnym torem lawin. Udało się pokonać ten trudny i niebezpieczny odcinek lodowca tak, że pod koniec maja na wysokości 6400 m.n.p.m. stanął obóz III. Dzień później, pięćset metrów wyżej gotowy był już obóz IV, z którego pierwszego czerwca wyruszyła grupa szturmowa w składzie: Maurice Herzog, Louis Lachenal i dwóch Szerpów: Ang Tharke i Sarke. Następnego dnia wędrując stromymi stokami ekipa dotarła na wysokość 7400 m.n.p.m. Tu, na nachylonym i oblodzonym terenie, na wyrąbanej, niewielkiej platformie ustawiono namiot. Była to ostatnia noc przed decydującym dniem.

***


   

Następnego dnia, trzeciego czerwca o szóstej rano, w stronę szczytu wyruszyli już tylko dwaj Francuzi (Szerpowie wrócili do obozu IV).

"Przed nimi widniała droga ku szczytowi - prosta i nietrudna. Wiodła stokiem firnowym, wprawdzie stromym, ale gładkim, bez szczelin lub seraków. Alpiniści sądzą, że asekuracja jest niepotrzebna, wyruszają więc bez liny, przy pięknej, bardzo mroźnej pogodzie. Tempo wspinaczki jest miarowe i dość szybkie. Odnoszą wrażenie, że podchodzą nie wolniej, niż na Mont Blanc. Kierują się prosto ku widocznemu z daleka żlebowi, werżniętemu w piramidę szczytową. Nie umieją potem wiele opowiedzieć o tych chwilach. Wydaje się, że maxiton zażyty w ilości niezbyt aptekarsko odmierzonej, wywarł ujemny efekt psychiczny - tego rodzaju środki pobudzające często tak działają - i wygasił w nich większość wspomnień. Herzog przyznaje otwarcie, że "pamięć tych wydarzeń zbladła - pozostały tylko nieliczne obrazy. Przypominam sobie dokładnie, jak wyszedłem naprzód na grań, a potem, zwróciwszy się w lewo, na nasz wierzchołek!" Było to wczesnym popołudniem.

Moment zwycięstwa nie napełnił ich wcale nadmiernym uczuciem radości. Lachenal nie chciał zatrzymać się na szczycie ani na chwilę. Czuł, że nogi mu zamarzają i chciał czym prędzej uciekać w dół. Zdążyli zaledwie wykonać kilka zdjęć - niestety tylko swych postaci z chorągiewkami na czekanie. O panoramie szczytowej zupełnie zapomnieli.

Przed odejściem Herzog podszedł jeszcze kilka kroków na skraj, by rzucić okiem na straszliwą zerwę południowej ściany, gdy tymczasem Lachenal zdążył zapuścić się już w żleb. Gorączkowy pośpiech, z jakim chciał nadrobić utracony czas, pomścił się na Herzogu natychmiast: podczas wciągania rękawic jedna z nich wymknęła mu się i poleciała szybko w dół stoku. Tak groźny przypadek nie przejął go wcale - nie uczynił nic, by uchronić się od odmrożenia. A miał w plecaku wełniane skarpety, które mógł wciągnąć na rękę.

Gęste chmury ogarniają górę i zamykają widok. Zaczyna dąć silny wicher. Obaj wspinacze schodzą z całym pośpiechem, na jaki ich stać. Czują, że chodzi o życie."

(Fragment książki "Człowiek zdobywa Himalaje" Jana Kazimierza Dorawskiego)

***


Powrót ze szczytu do obozu V, w którym na zwycięzców czekali już dwaj towarzysze (Rebuffat i Terray), przebiegał w bardzo trudnych warunkach. Silny wiatr i chmury sprawiły, że alpiniści pobłądzili i rozstali się. Herzog dotarł do namiotu sam, jako pierwszy, a Lachenala odnaleziono leżącego na stoku, skrajnie wyczerpanego, bez czapki i rękawic, bez czekana i bez jednego z raków. Noc spędzona w V obozie to nieustanna walka z odmrożeniami rąk i stóp.

Czwartego czerwca czterej wspinacze, w pogarszających się nieustannie warunkach pogodowych, schodzili w stronę obozu IV, błądząc wśród lodowych bloków, zapadając się w śniegu, a nawet wpadając do szczeliny lodowca, w której spędzili kolejną noc.

Następnego dnia, z samego rana spotkali na swej drodze lawinę, a asekurujących Herzoga i Lachenala wspinaczy dopadła ślepota lodowcowa. Czterech wspinaczy, będących w strasznym stanie, wołających o pomoc, na szczęście odnalazła grupa z IV obozu. Próba dojścia do obozu trzeciego zakończyła się kolejną lawiną, z której cudem wszyscy wyszli cało mimo, że zmaltretowany i odmrożony Herzog został wtrącony do szczeliny w lodowcu. Ta dramatyczna droga powrotna przeciągała się w nieskończoność. To była prawdziwa walka o życie. Ratunek czekał na wszystkich w obozie drugim, do którego po wielu godzinach cała ekipa wreszcie dotarła.

Herzogiem i Lachenalem zajął się lekarz wyprawy - dr Oudot. W spartańskich warunkach, przy świetle latarek próbował od razu ratować odmrożone ręce i stopy. Niestety, nie udało mu się to. Po kilkunastu dniach (już w czasie, gdy cała wyprawa opuściła masyw Annapurny i wędrowała wzdłuż rzeki Kali Gandaki w stronę granicy z Indiami, do której dotarła 7 lipca) lekarz zdecydował u obu alpinistów o amputacji palców stóp, a u Herzoga także o amputacji palców rąk.

Trwająca ponad trzy miesiące wyprawa zwieńczona została zdobyciem pierwszego ośmiotysięcznika. Długo jeszcze trwały dyskusje co do stylu, w jakim tego dokonano. Największe zastrzeżenia budziło stosowanie dopingu. Zażywane przez Herzoga i Lachenala tabletki maxitonu owszem działały pobudzająco, ale też miały ujemny, oszałamiający wpływ na psychikę zdobywców. Tym należy tłumaczyć między innymi niektóre problemy, jakie wynikły w drodze powrotnej: trudności w ocenie realnego zagrożenia i będące tego rezultatem rozmiary odmrożeń, błądzenie wspinaczy, roztargnienie będące powodem ubogiej dokumentacji fotograficznej (brak panoramy szczytowej) i.t.p.

Niewątpliwie jednak wyczyn Francuzów jest jednym z największych osiągnięć w historii himalaizmu.

Skład wyprawy:

Maurice Herzog - kierownik
Louis Lachenal
Jean Couzy
Marcel Schatz
Gaston Rebuffat
Lionel Terray
Marcel Ichac - operator filmowy
Jacques Oudot - lekarz wyprawy
Francis de Noyelles - pracownik ambasady francuskiej w Delhi

Szerpowie:
sirdar Ang Tharke
Dawa Tondup
Ang Dawa IV
Ajiba
Sarke
Phu Tarke
Aila
Ang Tsering III





Źródło: "Człowiek zdobywa Himalaje" , rozdział IX "Annapurna - pierwszy ośmiotysięcznik alpinizmu" - Jan Kazimierz Dorawski - Wydawnictwo Literackie Kraków 1957



Kilka zdjęć:

Annapurna od strony północnej: http://www.expeterra.com/images/annapurna.jpg

M. Herzog: http://www.everestnews.com/stories2007/p...410207.jpg

L. Lachenal: http://www.alpinisme.com/BD/portraits/im...entite.jpg


04-06-2010 09:21 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Odpowiedz  Napisz temat 



Pokaż wersję do druku
Wyślij ten temat znajomemu
Subskrybuj ten temat | Dodaj ten temat do ulubionych

Skocz do: