Odpowiedz  Napisz temat 
Strony (3): « Pierwsza [1] 2 3 Następna > Ostatnia »
Sylwester w Tatrach
Autor Wiadomość
bober37

*****


Postów: 1,196
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Nov 2008
Status: Offline
Post: #1
Sylwester w Tatrach

Witam, nie bardzo wiem od czego mam zacząc, Tomek opisze wyprawę a Wy popatrzcie na zdjęcia, jestem pod tak ogromnym wrazeniem ze ze..............




Załączone pliki Miniatury
                           

Życie jest za krótkie....więc po cholerę być przeciętnym człowiekiem.... Kazimierz Kutz

Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-01-2009 11:51 AM przez bober37.

03-01-2009 10:07 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Edyta85

*****


Postów: 2,593
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Aug 2008
Status: Offline
Post: #2
RE: Sylwester w Tatrach

czekam na relacje i kolejne fotki, bo trochę jak na razie to ich mało Big Grin



"Jeżeli kobieta chce się realizować, wszystko jedno w jakiej dziedzinie, wcześniej czy później stanie przed wyborem między swoimi dążeniami a związkiem uczuciowym. Bo jeśli nawet partnerzy patrzą w tą samą stronę najczęściej widzą coś innego." E. Matuszewska
03-01-2009 10:27 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
przemo

*****


Postów: 1,259
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jul 2008
Status: Offline
Post: #3
RE: Sylwester w Tatrach

Bobrze Witaj
Myślałem dzisiaj o Tobie, gdzie się tam podziewasz i czy wszystko w porządku.
Fajnie że wszystko OK.Smile


03-01-2009 10:32 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
dr.Etker

*****


Postów: 8,835
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Nov 2006
Status: Offline
Post: #4
RE: Sylwester w Tatrach

bober37 napisał(a):
Tomek opisze wyprawę a Wy popatrzcie na zdjęcia,

Widzę , że Sylwester był udany ok , w oczekiwaniu na relację proponuję więcej zdjęć.



03-01-2009 10:51 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Mallaidh

*****


Postów: 3,722
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Aug 2008
Status: Offline
Post: #5
RE: Sylwester w Tatrach

Gratuluję, też myślałem sobie w sylwestrową noc jak tam Chłopaki działają w Taterkach, ale widzę, że wszystko wyszło super!

Zdjęcia please!!! Wink


03-01-2009 11:03 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
gosia3ek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
*****


Postów: 3,824
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2007
Status: Offline
Post: #6
RE: Sylwester w Tatrach

fotek... fotek chłopaki dajcieSmile
przecudnieSmile
i czekam na relacjeSmile


03-01-2009 11:53 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Achaja

****


Postów: 312
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Nov 2008
Status: Offline
Post: #7
RE: Sylwester w Tatrach

pięknieSmile z niecierpliwością wyczekuję na więcejBig Grin



http://www.youtube.com/watch?v=tlwgo_tLOl0
03-01-2009 11:57 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Stasiu

*****


Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status: Offline
Post: #8
RE: Sylwester w Tatrach

Ale Wam było fajnie. Szkoda, że to wszystko nie przyszło później, też bym z Wami szedł. No, muszę się zasycić zdjęciami



Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.

Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-01-2009 12:15 PM przez Stasiu.

03-01-2009 12:14 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Galleahad

****


Postów: 491
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Nov 2008
Status: Offline
Post: #9
RE: Sylwester w Tatrach

Kochani Forumowicze, już spieszę z relacją, wybaczcie, że tak długo, ale trzeba było się oporządzić po długiej podróży powrotnej.

Ale od początku: Jeszcze na Magurce Bober rzucił hasło spędzenia Sylwestra w Tatrach - z początku na Wołoszynie. Po dłuższych obradach zdecydowaliśmy, że pojedziemy razem, ale na Czerwone Wierchy, bo stamtąd lepszy widok na świętujące Zakopane. Miał z nami też jechać kolega z Wrocławia, ale niestety nie dotarł (polska komunikacja miewa czasem kaprysy).
Pojechaliśmy więc we dwóch. Wyjazd 30. grudnia o 23:00 z Warszawy. Chcieliśmy ominąć korki imprezowiczów ściągających na zabawę do Zakopanego. Pomysł sprawdził się świetnie, dzielny Bober prowadził nocą (a że ja prawka nie mam, to nie mogliśmy się zamienić). Na miejscu, gdzieś na Krzeptówkach przekimaliśmy jeszcze parę godzin w wozie i o 7:00 wyruszyliśmy z Kir na Ciemniak. Od razu widać było, że o tej porze w góry idą ludzie -konkretni. Spotkaliśmy trójkę objuczoną podobnie do nas, jak wielbłądy oraz dwie grupy skiturowców. Na pierwszym podejściu pod Piec dało nam się we znaki zmęczenie po podróży, a w szczególności brak porządnego śniadania. Ugotowaliśmy więc zupkę, opędzlowaliśmy prawie całą czekoladę i dalej w drogę     . Szlak na szczęście mieliśmy przetarty, więc nie trzeba było torować i brnąć w prawie metrowym śniegu. Już w Piecu ukazały nam się piękne widoki na otoczenie doliny Miętusiej no i ostra płetwa Giewontu, pokazująca, że to jednak nie byle jaka górka - a już w szczególności zimą     .
Dalsze podejście pod Chudą Turnię poszło gładko, acz mozolnie     .
Z letniego szlaku nie pamiętam stamtąd żadnych widoków. Po prostu kosówka sięgająca zwyczajowo ramion tym razem ledwo wystawała ze śniegu. Przed Chudą Turnią zaczął się tzw. beton i mieliśmy okazję wypróbować żelastwo. Raki sprawowały się świetnie (choć widzieliśmy jedną parę ślizgającą się na podeszwach). Do testowania czekanów na szczęście nie mieliśmy okazji. Obeszło się bez wywrotek i hamowania. Na grani pojawiło się też słońce - od razu poczuliśmy klimat niemalże alpejski. Niebo granatowe, czasem aż czarne, a śnieg niemożliwie jasny, oślepiający. Wkroczyliśmy w piękny świat surowego mineralnego piękna. Świat śniegu i skał.
       
Po drodze stwierdziliśmy, że niepotrzebnie targaliśmy ze sobą uprzęże i linę. Nawisów prawie nigdzie nie było, szlak przetarty, śnieg związany...        
Niemniej jednak co i rusz ludzie pytali się nas o szczegóły topograficzne, o to, czy idziemy na wspin (może jaskinie, może na Kazalnicę Miętusią Smile Mile być tak połechtanym po ambicji, ale mimo to Bobrowi lina ciążyła, a jak już się ją wzięło, to i nieść trzeba było. Na szczyt Ciemniaka dotarliśmy w piątkę: my we dwóch, a zaraz za nami wcześniej spotkana trójka - oni też biwakowali, ale dalej, na Krzesanicy.
Na górze najpierw sesja zdjęciowa na naszym pierwszym zimowym dwutysięczniku, a potem zabraliśmy się za kopanie platformy. Niestety rozczarowanie: śnieg na szczycie ma zaledwie pół metra, więc namiot musiał sporo wystawać     .
Bez łopaty ubicie podłoża graniczyło z niemożliwością, więc w nocy mieliśmy mimowolny masaż pleców wskutek nierówności, jakie sobie sami ugnietliśmy.
Dalszym punktem programu było gotowanie wody ze śniegu - hektolitrów wody!!! Pić się chciało bardziej niż po imprezie. A na górze topienie śniegu trwa całą wieczność. Ostatecznie wypiliśmy po parę litrów i zjedliśmy jakieś zupki i mrożone batoniki. Ja tymczasem wstawiłem aparat na zdjęcia okolicy - w świetle zachodzącego słońca, potem na gwiazdy     .
Ciemno się robi już o 16:30, więc długie godziny popołudniowe spędziliśmy na jedzeniu, odbieraniu życzeń noworocznych no i na delektowaniu się napojem turystycznym. Jednak ponieważ byliśmy trochę zmęczeni oraz byliśmy przecież w górach, to co, że na biwaku pod namiotem - skończyło się na dwóch kubeczkach owego napoju . Ale za to jakiego!!! Pierwszorzędny Bobrowy bimber domowy. Lekko korzenny, ciut ziołowy, zmrożony tak, iż lał się niczym gęsty olej. Jednym słowem potężny gardłogrzmot, na którym spokojnie można by odpalić silnik odrzutowy.
Potem poszliśmy w kimę, tzn. Bober po 30 sek. zaczął koncert nosowo-gardłowy chr chrrr... No a ja co i rusz słyszałem jakieś kozice, albo co gorsza miśki podchodzące do namiotu i grzebiące w dookoła. Potem okazało się dopiero, że Bober na odciągi użył toreb plastikowych ze śniegiem - cholerstwo szeleściło na wietrze. A mnie stare strachy spać nie dawały Smile
W nocy zaczęło mocnej wiać. Namiocik sprawdził się świetnie - ciasne to draństwo, ale wytrzymałe. Giął się i łopotał na wszystkie strony, ale stał. W rzeczywistości okazało się, że wiatr też nie był jakoś szczególnie potężny, bo i aparatu wkopanego statywem w śnieg nie zwiało. Zamieć, jaka by nie była, zawsze jest zimna i nieprzyjemna, a jak już człowiek raz zdejmie te 3 warstwy ciuchów i zaszyje się w śpiworze to wyjść mu się nie chce, no chyba że, o zgrozo! napój turystyczny na pęcherz naciska. Dlatego też przed północą, obudziwszy się na chwilę, wystrzeliliśmy na moment na ziąb i mróz, oznaczyć miejsce bytowania. Potem wróciliśmy do namiotu, złożyliśmy sobie życzenia, łyknęliśmy odrobinkę jakiejś brandy i dalej chrapać pod pierzyny.
A ognie sztuczne nad Zakopanem?... no niestety. Ciemniak leży ok. 1100 m nad Zakopanem, ognie sztuczne strzelają może góra na 200 m do góry. Widzieliśmy światła miasta i czasem też jakieś maleńkie rozbłyski petard i rakiet... ale w obliczu gór jakieś to takie wszystko niepozorne było     .
W ciągu nocy chyba wiać przestało, a raczej namiot nam przysypało na pół metra dookoła. Śnieg zawiało też do przedsionka, wskutek czego musieliśmy odkopywać nasze plecaki i wszystko, co zostawiliśmy nieopatrznie na zewnątrz.
Następnego dnia zbieraliśmy się potwornie wolno... pakowanie szło, szczególnie mi, dość ślamazarnie. Śniadanie zjedliśmy, ale picia mało, a gotowanie wody znów zajęło nam ponad godzinę. Gdy już w końcu się spakowaliśmy, poszliśmy w stronę Krzesanicy, ale po drodze zaczęły mnie nachodzić wątpliwości: raz, że wody mało, gaz też już się kończy. Dwa, że do Hali Kondratowej praktycznie każde zejście jest lawiniaste, jest co prawda zejście z Suchego Wierchu Kondrackiego, bezpieczne, ale my go nie znamy, a nie w smak nam było brnąć po pachy w być może nieprzetartym śniegu. Zawróciliśmy więc na Mułowej Przełęczy i ruszyliśmy tą samą drogą z powrotem do Kir. Z początku nie wiedzieliśmy, co dalej, ale powoli zaczął nam się klarować plan: zjeść porządny obiad i do Chochołowskiej na noc.
Na dole, w Kościeliskiej byliśmy ok. 13:00 - w dolinie jak zwykle tłumy. Wszyscy walą do schroniska, tylko my jakoś, nie wiedzieć czemu, w przeciwną szliśmy stronę. Widać imprezowicze sylwestrowi wybrali się na wczesnoporanny spacer, leczyć kaca Smile
Przejechaliśmy się do Zakopanego, zobaczyć, co tam się dzieje... i działo się - przez Krupówki trudno się przecisnąć, a w każdej knajpie czeka już tłum ludzi, aż inny tłum zwolni stoliki. Ale znali my fajne miejsce, lekko na uboczu - Chatkę Puchatka na tyłach Krupówek - tam zjedliśmy smaczny i tani obiad. Następnie pojechaliśmy na Siwą Polanę i z uśmiechem na ustach zostawiliśmy w bagażniku namiot, linę, uprzęże, kuchenki itp. Już na lekko, czyli poniżej 25 kg [sic!] poszliśmy do schroniska. Śniegu sporo, księżyc nam rogalikiem przyświecał, a i co chwila kuligi z pochodniami przejeżdżały. Szliśmy bez czołówek, bo jasno było. Niestety popełniłem błąd, zakładając do skorup tylko jedną parę skarpet. Twarde buciory, dobre na tatrzańskie stoki, czynią prawdziwą jatkę na płaskiej drodze. Tak też nabawiłem się bąbli i po schodach do schroniska wchodziłem już bardzo "ostrożnie".
A w schronisku jedzą, piją, lulki palą... ale tylko na zewnątrz, bo w środku zakaz Smile Uzupełniliśmy więc minerały izotonicznym napojem chmielowym, zjedliśmy co nieco... i na górę do pokoju. Oprócz nas spała tam jeszcze jedna laska, przyjechała ponoć ze znajomymi z Niemiec, ale spod Krakowa pochodzi, co i widać było, że swoja jest, bo nim się obejrzeli, to już w trójkę butelcynę bimbru Bobrowego opróżnili. Trochem jeszcze pogadali, a Bober akompaniował nam w tym, ostro tnąc komara.
Rano o 7:00 pobudka, w drogę nam trzeba - hajda na Wołowiec! No ale niebo już nie te i śniegu trochę w nocy spadło. Wyszliśmy wpierw na Grzesia, tam widoki jeszcze były, ale jakieś takie biało-białe. Błękit nieba poszedł i się schował, mgły zakotłowały się w dolinie, widać, że góry znów się obudziły.
Poszliśmy jednak dalej - na Rakoń. Po drodze trójkę ludzi spotkaliśmy - spali tej nocy pod szczytem i schodzili do schroniska. Na Rakoniu to już się chmury mocno przez grań przewalały i śniegiem zaczynało ciąć. Mnie jak zwykle bojaźń wzięła, i wejścia na Wołowiec odradzać zacząłem, mając na uwadze powrót długi w niepogodę. Popatrzyliśmy więc jeszcze trochę na niedostępne rohackie ściany wiatrem targane, na samotny punkcik nieznanego górołaza przemieszczający się po grani Łopaty (oby wrócił do domu cały i zdrów) i zawróciliśmy na Grzesia. Po drodze niepogoda rozhulała się na dobre. Wiatr i mgła zamarzająca oszroniły nam brody, łzy zamarzały w oczach, a naszych śladów w śniegu już nie było. Na Grzesiu spotkaliśmy całą grupkę turystów - wahających się, czy warto pakować się dalej we mgłę. Po chwili i oni zawrócili. Gdy doszliśmy na polanę Chochołowską, padał piękny śnieg, przykrywający każdy ludzki ślad niezmąconym spokojem białego puchu.
Zjadłszy obiad, ruszyliśmy więc do samochodu ciesząc się z wycieczki i z udanego powrotu. Niestety znów 8 km drogi dało mi popalić. Stopy płonęły żywym ogniem - bąble o sobie przypomniały. Na Siwej Polanie raz wsiadłszy do wozu nie wysiadłem z niego przez następne dwie godziny. W międzyczasie napisały też Sokoły, co byśmy się do nich dołączyli schronisku na Kondratowej... ale nam już powrót świtał i wygody życia miejskiego myśli zajmowały. Nie ukrywam, że zmęczenie też swoje zrobiło. Wskazówki, jak ominąć korek na Zakopiance przyszły też za późno - akurat jak byliśmy już w zatłoczonym Zakopanem. Nic to, postaliśmy trochę w korku, wyruszywszy w drogę o 17:00, w Warszawie zawitaliśmy po 02:00 Smile

Zdjęcia robił Bober, niedługo wrzucimy ich więcej.

PS: A zdjęcia panoramiczne pojawią się jak tylko fotoserwis upora się z wywołaniem slajdów, a ja z ich zeskanowaniem.
PS': Właśnie dowiedziałem się, że Sokoły stoją na Giewoncie. Gratuluję! Pozdrawiam i bezpiecznego zejścia życzę!


Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-01-2009 06:31 PM przez Galleahad.

03-01-2009 01:12 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
bober37

*****


Postów: 1,196
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Nov 2008
Status: Offline
Post: #10
RE: Sylwester w Tatrach

No Galleahad gratuluje wspanialej wyprawy i piora w opisie, pięknie to napisalesSmile)))))))



Życie jest za krótkie....więc po cholerę być przeciętnym człowiekiem.... Kazimierz Kutz
03-01-2009 01:25 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Stasiu

*****


Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status: Offline
Post: #11
RE: Sylwester w Tatrach

Galleahad i Bober, brawo panowie. clap Szkoda, że nie mogłem z Wami pójść Sad. Może następnym razem. Relacyjka jest pokazem jak chodzić zimą w górach z głową na karku ok



Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
03-01-2009 01:27 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
bober37

*****


Postów: 1,196
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Nov 2008
Status: Offline
Post: #12
RE: Sylwester w Tatrach

Witaj Stasiu, dzięki za uznanie,,,,a wielki uznanie nalezy się koledze Tomkowi za przewodnictwo w tej wyprawie, Jemu bijcie brawa!!!! od siebie dodam tyle ze zdobylem malenkie ale zawsze doswiadczenie. Udalo mi się nawet rozpoznac niebezpieczne miejsce z nawianym sniegiem ktory mogl zjechac, pokazalem je Tomkowi i tak samo to ocenil,,,,i male ale? Narciarze nie za bardzo biorą do serca takie rzeczy bo jeden z nich jezdzil pod tym miejscem na nartach w srodku zlebu , patrzylismy na goscie ze strachem az wyjechal ze zlebu,,,,,,,,,,,,,



Życie jest za krótkie....więc po cholerę być przeciętnym człowiekiem.... Kazimierz Kutz

Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-01-2009 01:47 PM przez bober37.

03-01-2009 01:43 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
przemo

*****


Postów: 1,259
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jul 2008
Status: Offline
Post: #13
RE: Sylwester w Tatrach

Cóż więcej pisać:
super że się udałookBrawo


03-01-2009 01:44 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Achaja

****


Postów: 312
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Nov 2008
Status: Offline
Post: #14
RE: Sylwester w Tatrach

Pięknie...przeczytałam jednym tchem.Gratuluję udanej wyprawy!

Niepokonani wędrowcyWink



http://www.youtube.com/watch?v=tlwgo_tLOl0
03-01-2009 02:02 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Sylwester

*****


Postów: 5,035
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Aug 2006
Status: Offline
Post: #15
RE: Sylwester w Tatrach

Opis pierwsza klasa, impreza również.
ps. bez urazy, ale mam pytanie, co zamierzaliście robić z liną w Zachodnich?


03-01-2009 03:01 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Odpowiedz  Napisz temat 



Pokaż wersję do druku
Wyślij ten temat znajomemu
Subskrybuj ten temat | Dodaj ten temat do ulubionych

Skocz do: