Spoko, masz rację te strony są wyjątkowe. Dla mnie podwójnie ze względu na beskidzki patriotyzm . To 100 km nie jest aż takim wyzwaniem, bo jak pisałam- trasa jest urozmaicona, nie pedałuje się przez cały czas. Trzeba też dużo prowadzić rower, a poza tym zjazdów jest sporo i wtedy siły wracają.
I jeszcze jedno- jestem przekonana, że skoro tyle chodziłeś po ścieżkach, które i ja przemierzam w Beskidach, to 100% gdzieś się mineliśmy! Musimy zatem niebawem to piwko na Magurce wypić
A można tam wypić z soczkiem ?
Paulina wierzę że się spotkamy Na Magurce Wilkowickiej .Świat jest taki mały.Ale mam przeczucie ,że wcześniej spotkamy się w Tatrach
Aby wędrować po górach nie wystarczy mieć tylko dobre nogi ale także dobre oczy aby ich piękno podziwiać oraz dobre serce aby je pokochać.... .
Tak pięknie słońce dziś świeciło, że wcześniej skończyłem pracę i wsiadłem na dwa kółka. W trakcie rowerowania okazało się, że jest trochę zimno - zimniej niż sądziłem, więc skierowałem się bardziej na południe w poszukiwaniu nasłonecznionych stoków, bo cóż bardziej rozgrzeje niż wysiłek na słonecznej trasie ...
Półtorej godziny pedałowania,trasa długości 25 km, było sympatycznie, a teraz po prysznicu z kubkiem gorącej herbaty z odrobina wiśniówki odpoczywam zastanawiając się, czy nie zmienić niedzielnych planów z górskich na rowerowe, bo przecież jest coraz cieplej i zapowiada się ciepły słoneczny weekend, więc może rowerem przez Szklarską Porębę i Jakuszyce w stronę Harachowa ...
Pozdrawiam.
..., więc może rowerem przez Szklarską Porębę i Jakuszyce w stronę Harachowa ...
Pozdrawiam.
... a tam hop siup rowerkiem ze skoczni... a co
pozdrawiam ciepło (bo u nas już ciepło powoli sie robi), jeszcze muszę poczekać aż śnieg stopnieje i błoto stężeje w moim lesie i wtedy popedałujemy (na asfalt moim traktorem nie wyjeżdżam)
Zaprzyjaźnij się z człowiekiem, który chodzi po górach
Sylwestrze masz parę w skrzydełkach, nie ma co?
Czekam z utęsknieniem weekendu... Ma być ciepło, więc planuję dłuższy spacer koński. Mam tylko nadzieję, że Sańka nie złapie wiatru w grzywę, bo po ostatniej krótkiej wyprawie czym prędzej wróciłam do stajni, bo szanownym kopytom zachciało się szalonych cwałów... (a było dosyć mokro i bałam się o jego kopyta, bo nie wkciłam mu haceli w podkowy- takich "raczków turystycznych") Wiosna idzie na całego... A tu jeszcze piątek w biurze!
Pięknie Sylwku-gratuluję i kondycji i pięknej trasy! Super, że zabrałeś aparat i mogliśmy podziwiać Twoje wyczyny!
Ps. Czy na zdjęciu nr 4 na górze są jakieś ruiny zamku, czy mi się wydaje?
"Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował, tego czego nie zrobiłeś niż tego co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślny wiatr.
Podróżuj. Śnij. Odkrywaj. "
No Sylwestrze- pięknie tam u Ciebie ! Pochwalam takie akcje po pracy !!! Fajnie to wszystko na fotkach wygląda, bo na dole już wiosna, a góry jeszcze pokryte śniegiem- bajka! Pozdrawiam i życze pogody na weekend!
Kiedy w tęczy na niebie rozpoznasz kolorów życia odbicie, to znaczy po prostu, że kochasz życie! (...)
Ludzie, gdzie Wy żyjecie? U mnie powoli złazi śnieg a tutaj wszyscy się kochają widokami z grzbietu rumaka na czterech podkowach albo na dwóch kółkach. Moje dwa kółka połączone ramą są jeszcze spowione pajęczyną. Dzisiaj otrzymałem dobrą wiadomość. Weekend ma być ciepły. Czas osiodłać swego żelaznego rumaka i wyjechać w teren!
Z tym rowerkiem to i ja jutro mam zamiar się zbratać ponownie po zimie. Jeszcze etap planowania trasy, raczej delikatnie na początek, tym bardziej że rower też nie najwyższej klasy - ot taki stary góral któremu nie koniecznie koła się kręcą całkiem swobodnie, nie mówiąc już o delikatnym chodzeniu na boki
Jakoś tak wyszło, że raczej wolny czas spędzam w górach a nie na rowerze, stąd też nie inwestowałem w niego. Niemniej myślę, że patrząc na prognozę pogody może być fajnie, nawet na takiej konstrukcji jak moja. Pewnie zrobię parę zdjęć, choć do Sylwestrowego, karkonoskiego "co nieca" będzie trochę brakowało
Stasiu, otóż życie na nizinach nie obfituje w zbyt ekscytujące przeżycia... znaczy się widoki. Na tapecie woda, kałuże i chlapa... Po śniegu- wspomnienie z Karkonoszy! Reanimujemy cztery kółka, wyciągamy zwierzaki z domu i w drogę)
Chciałam to wrzucić w "Śmieszne i dziwne zdjęcia", ale uznałam, że do tego wątku, w czasie waszych pierwszych wiosennych wypraw rowerowych, lepiej będzie pasować
Fotkę tą znalazłam przypadkiem w internecie i śmieję się z niej już cały tydzień
Dodam jeszcze- uważajcie na siebie i nie rozglądajcie się po bokach ! No i dobrze zrobić mały przegląd techniczny naszego dwukołowego przyjaciela zanim na niego wsiądziemy, bo po sezonie zimowym może nie wszystko działa jak należy...
Kiedy w tęczy na niebie rozpoznasz kolorów życia odbicie, to znaczy po prostu, że kochasz życie! (...)
Chciałam to wrzucić w "Śmieszne i dziwne zdjęcia", ale uznałam, że do tego wątku, w czasie waszych pierwszych wiosennych wypraw rowerowych, lepiej będzie pasować
Zdjęcie faktycznie - rewelacja!!
paulina napisał(a):
No i dobrze zrobić mały przegląd techniczny naszego dwukołowego przyjaciela zanim na niego wsiądziemy, bo po sezonie zimowym może nie wszystko działa jak należy...
oj racja, racja - mój sprzęt już takową wizytę w serwisie odbył, bym była pewna, że coś mi nie odpadnie jak będę pędzić po drodze
Razem ze znajomymi zaczynamy na dobre sezon rowerowy, klarują się plany i klarują się urlopy, by móc te plany wcielić w życie. Dwie najbliższe wycieczki to najprawdopodobiej Beskidy oraz Krzyżtopór ( by zobaczyć to cudo zanim zaczną się tam prace ). Oczywiście, jak tylko będę mogła to podzielę się zdjęciami i wrażeniami
No i definitywnie rozpoczęliśmy sezon rowerowy - My znaczy, że z Małgosią, bo z kim innym jak nie z Nią Oboje mieliśmy ten tydzień dość pracowity, a że Małgosia nie mogła pójść ze mną w góry, więc niejako w zamian zrobiliśmy sobie mały tour w ten słoneczny dzień.
Najpierw z Jelonki pojechaliśmy na naszych "stalowych rumakach" do Domu Hauptmanna
, tam w samotności chwila zadumy w miejscu gdzie mieszkał noblista /kto dumał to widać, mnie mniej zadumowo było, bo słońce nastrajało do wesołości/,
a potem
w trakcie dojazdu przez pachnący las do Michałowic pokazałem Małgosi gdzie kiedyś odkryłem samotną mogiłę niegdysiejszego gospodarza tej ziemi,
jechaliśmy tak sobie to w górę, to w dół, , aż dojechaliśmy do takiego miejsca gdzie zawsze gdy tam jestem chciałbym patrzeć, patrzeć i patrzeć bo słowa nic nie znaczą
...
a potem
z Michałowic zjazd w stronę Piechowic przez mój ulubiony wykuty w skale tunel w którym zawsze jest o kilka stopni zimniej
/nie wiem jak w zimie/.
Z Piechowic po-o-od górkę, bo wysokość oddaliśmy na zjazdach z Michałowic, dojechaliśmy do Szklarskiej gdzie spotkaliśmy takie oto dziwo /na prośbę Małgosi zdjęcia dedykuję przede wszystkim Dzienciołowi - pozdrawiam/
W Szklarskiej zrobiliśmy kilka kółek po okolicznych podjazdach i zjazdach i wylądowaliśmy ostatecznie w znanym z golizny miejscu ...
po czym już normalnie i bez wariactwa wróciliśmy przez Sobieszów do domu.
Było naprawdę bardzo sympatycznie, wiosennie i słonecznie, to takie preludium do rowerowego sezonu, prawie 4.5 godziny i pierwsze 50 km w tym roku, a góry? cóż góry, góry są mi nadal wierne bo ja wrócę do Nich już za tydzień, za 6 dni ... pozdrawiam.