Odpowiedz  Napisz temat 
Strony (4): « Pierwsza < Poprzednia 1 2 [3] 4 Następna > Ostatnia »
Dawno wyczekiwana relacja z trzech wyprawek
Autor Wiadomość
Wasylisa
na świetlistej ścieżce
****


Postów: 422
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: May 2014
Status: Offline
Post: #31
RE: Dawno wyczekiwana relacja z trzech wyprawek

Ponieważ "niedługo" to w moim przypadku conajmniej miesiąc, przystępuję do dalszego snucia opowieści, jak na zimowy wieczór przystało.

Co ja tam obiecałam? Kościelec? To konieczne jest małe preludium. Ostrzegam, że będzie ze wstawką osobisto-melodramatyczną.

W czerwcu 2011 byłam w Tatrach z ówczesnym mężem. Chodziliśmy dość ostrożnie (Nosal i takie tam) i byle co było dla nas wyczynem. Sama sobie się dziwiłam - gdzie się podziała ta Wasylisa, która mając czternaście lat niemal wbiegła na Giewont, w dodatku niemal uciekając z wycieczki szkolnej? Teraz byłam wiecznie zmęczona, bałam się trudniejszych szlaków. "Może jestem zwyczajnie starsza i mądrzejsza" - myślałam, mając u boku hiper-racjonalistę. Tego dnia zaplanowana trasa wiodła przez Murowaniec na Karb od wschodu, by potem zejść od zachodu i albo przez Murowaniec wrócić, albo pójść jeszcze gdzieś na spacerek.

Uzbrojeni byliśmy w wiedzę zdobytą dzięki opisowi szlaku na stronie http://www.wirtualne-tatry.pl ("Kościelec jest bardzo dziwnym wierzchołkiem. Ze względu na brak sztucznych ułatwień, trzeba korzystać z naturalnych występów skalnych, co sprawia, że (...) a często zawracają w połowie studenci, a nawet żołnierze.") oraz w tym opisie ("Ta góra, w szczególny sposób potrafi się przed ludźmi bronić. Są tacy, którzy próbowali bezskutecznie wejść na szczyt po kilka razy."). Dopiero teraz widzę, jak wybiórczo potraktowaliśmy te opisy, celowo więc linkuję, abyście mieli porównanie.

Tymczasem wróćmy na odcinek wiodący przez wschodnią ścianę Małego Kościelca. Pogoda była piękna, jednak wyładowania atmosferyczne między nami zaczęły się niedługo powyżej Czarnego Stawu. Próbowałam obudzić w sobie to wyrywne dziecko, tę zachwyconą pierwszy raz widzianymi Tatrami panieneczkę, która w pewnym momencie uwierzyła, że droga jest tylko jedna - do góry. Wiem, że z początku ciało się buntuje, zadyszka się wzmaga, a z nią frustracja. Jeśli jednak będę dzielna - i ciało się usłucha, pogodzi z narzuconym tempem, zacznie współpracować jak dobrze ujeżdżony koń. Tak więc mimo fizycznego i psychicznego oporu materii robię wysiłek - w górę, w górę.

Tu włącza się hiper-racjonalista. Z teorią ergonomicznego wchodzenia, z tłumaczeniem, że za szybko gnam i dlatego muszę co chwilę odpoczywać (owszem, robiłam niewielkie przystanki, co nie osłabiało ogólnego mego tempa), że po górach należy chodzić SYSTEMATYCZNIE - noga za nogą, tak, aby się nie zmęczyć, by mieć wyrównany oddech i tak dalej. Racjonalista zarządza, że odtąd idziemy jego tempem, a ja kładę uszy po sobie. Odtąd aż na karb wlokę się jednostajnie, zmęczona jak leniwy koń, który dawno zapomniał, co to kłus. Przystanków, tak dla mnie koniecznych, nie przewidziano. Próbuję tłumaczyć, że ja mam inny rytm, że owszem, na początku jestem zmęczona, ale muszę się właśnie tak rozpędzić, by potem już trzymać tę szybkość bez wysiłku. I wiecie co? Nawet w skałę da się wbić dziabę, ale po racjonaliście zjeżdża wszystko. A ja czuję ten brak zrozumienia, to jego uparte przywiązanie do własnych teoryjek, to wdupiemanie partnerki (?), podejrzewam także, że sprawa jest prostsza, tzn. racjonalista po prostu za mną nie nadąża. Mięczak. Nie dlatego, że nie daje rady. Dlatego, że zamiast normalnie się do tego przyznać, truje mi, że to ja robię coś mocno nieprawidłowo.

Na Karb wyszłam wtedy wściekła i zmęczona. Popatrzyłam w stronę Kościelca. Jak wiadomo, stąd prezentuje się groźnie. Polski Matterhorn. Góra strachu. Gdzie mi do takiej góry, skoro nawet głupiego podejście mnie tak męczy, nie to co racjonalistę, który właśnie demonstruje, jak bardzo się nie zmęczył.

Zrezygnowani schodzimy w stronę Zielonego Stawu. Czasu jest jeszcze wiele, więc postanawiamy iść gdzieś jeszcze. Bodajże na Liliowe, nie pamiętam. W każdym razie historia się powtarza - wlokę się za racjonalistą zmęczona psychicznie i fizycznie, pełna niewiary w siebie.

W każdym związku są takie momenty - kamienie milowe. Momenty, od których już nie będzie tak samo. Jak kłótnia, w której padło o jedno słowo za dużo. Tutaj kłótni nie było, w każdym razie nie więcej, niż sprzeczka o tempo. Lecz był to jeden z tych kluczowych momentów, gdy pytałam samą siebie - gdzie się podziała ta dzielna dziewczyna, którą przecież byłam?

Reszty możecie się domyślać. W czerwcu 2014 byłam już dawno - z powrotem dzielną dziewczyną, wyrywnym dzieckiem, a droga moja znów wiodła - do góry. I nawet zachwyt miał tę samą świeżość, co przed laty.


19-01-2015 10:31 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Wasylisa
na świetlistej ścieżce
****


Postów: 422
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: May 2014
Status: Offline
Post: #32
RE: Dawno wyczekiwana relacja z trzech wyprawek

A więc - Kościelec. I zobaczymy, czy jak stanę na Karbie, to dalej nie będę wierzyła we własne siły, ha!

Wymaszerowuję z Kuźnic przez Boczań. Jeszcze jestem w lesie, gdy znów zaczyna padać. Jak gdyby nie siąpiło przez całą noc. Gdy wychodzę z lasu na świat, przedstawia się on tak.. Dalej jest jeszcze ciekawiej.. Dobrze, że lubię mgłę Wink.

Gdzieś tak w okolicach Królowej Kopy mgła się podnosi nad Doliną Jaworzynki. Dobra nasza! Choć trasa przede mną jeszcze zasnuta. Jednak do cierpliwych świat należy. Co prawda popularne przysłowie mówi, że do odważnych, ale jedno drugiego przecież nie wyklucza? Przede mną bowiem po niedługim, acz wytrwałym marszu ukazuje się taki oto widok. Dolino Gąsienicowa, witaj.


19-01-2015 10:50 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Stasiu

*****


Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status: Offline
Post: #33
RE: Dawno wyczekiwana relacja z trzech wyprawek

Wasylo, cieszy mnie Twój styl opisywania wycieczek. Wyprawy na Kościelec zaczynały nudzić a Ty tchnęłaś w ten temat nowe życie. ok Szkoda, że się wtedy nie udało. Było by co czytać.
Na chodzenie dwu całkiem odmiennych turystów są tylko dwie rady:
1. Każdy idzie swoim tempem i tylko wyznaczają miejsca wspólnego odpoczynku lub
2. Nie chodzą razem.
To płaci nawet u małżeństwa, nawet dwa razy więcej. Shy



Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.

Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-01-2015 10:52 PM przez Stasiu.

19-01-2015 10:51 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Wasylisa
na świetlistej ścieżce
****


Postów: 422
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: May 2014
Status: Offline
Post: #34
RE: Dawno wyczekiwana relacja z trzech wyprawek

Na chodzenie dwóch osób razem najlepszym patentem jest szczerość wobec siebie samych oraz siebie nawzajem. Ja nie mam problemu, żeby zwolnić, gdy ktoś nie nadąża, lub poprosić o zwolnienie, gdy ja nie nadążam. Nie mam też problemu z chwilowym rozdzieleniem się. Mam natomiast problem, jak ktoś wmawia mi, że robię coś źle, a ja nie mam w sobie dość pewności siebie, by przeciwstawić własną intuicję czyjemuś rozumowaniu. Albo, jak w tym przypadku - rozumkowaniu.

Relacja z Kościelca będzie teraz i obiecuję, że będzie lepsza, niż byłaby ta sprzed trzech i pół roku.

Na dobry początek jeszcze na ścieżce do Murowańca ukazał mi się Mały Kościelec. Może on i "mały", ale wielki duchem. Niczym godny posłaniec wielkiego pana, który dostojnie nadejdzie potem.


19-01-2015 11:02 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
szewczyczek

*****


Postów: 4,480
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jun 2011
Status: Offline
Post: #35
RE: Dawno wyczekiwana relacja z trzech wyprawek

Co się dzieje z linkami zdjęć z poprzednich relacji?
U mnie nie działają:-/



Hej ho, zwariowana przygodo!
19-01-2015 11:12 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Wasylisa
na świetlistej ścieżce
****


Postów: 422
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: May 2014
Status: Offline
Post: #36
RE: Dawno wyczekiwana relacja z trzech wyprawek

Facebook - bowiem na nim hostowane są fotki - twierdzi, że nad tym pracuje.


19-01-2015 11:56 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Wasylisa
na świetlistej ścieżce
****


Postów: 422
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: May 2014
Status: Offline
Post: #37
RE: Dawno wyczekiwana relacja z trzech wyprawek

Dotarłam zatem na Halę Gąsienicową. I tu miałam krajobrazy takie, jak lubię, czyli - surprise, surprise - mroczne i mgliste. A oto wyłonił się zza kotary mgieł On.

I zależnie, jak na Niego patrzeć - wyglądał przyjaźnie lub groźnie. Owładnięta zachwytem, który każe z pokorą stawać przed górą jak przed ołtarzem, nie zapominam jednak o niebezpieczeństwie. Poranny deszcz, wszechobecna kotara - to oznacza, że gdy będę się tulić do skały, będzie ona mokra, oślizgła, odpychająca.



...kiedy przezwyciężasz udrękę strachu przed nieznanym, przed śmiercią i powierzasz siebie niedorzecznie pięknej górze...

Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-01-2015 02:09 PM przez Wasylisa.

20-01-2015 01:04 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
szewczyczek

*****


Postów: 4,480
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jun 2011
Status: Offline
Post: #38
RE: Dawno wyczekiwana relacja z trzech wyprawek

... ale za to bujna, soczysta zieleń!Smile



Hej ho, zwariowana przygodo!
20-01-2015 01:23 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Wasylisa
na świetlistej ścieżce
****


Postów: 422
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: May 2014
Status: Offline
Post: #39
RE: Dawno wyczekiwana relacja z trzech wyprawek

Aby tego uniknąć, robię ponadgodzinny popas w Murowańcu. Aura sprzyja - gdy tylko przekraczam próg schroniska (w kierunku do wewnątrz), wychodzi słoneczko. Daję mu więc działać, posilając się drugim śniadaniem. W końcu jednak wychodzę, bo okno pogodowe nie będzie trwać wiecznie.

Jakoż po wyjściu po słnoku nie ma śladu, tylko kamienie na ścieżce jakby suchsze. Napotkanego człowieka pytam, czy nie wraca aby z Kościelca (była taka pora, że na upartego już by można). Odpowiada, że idzie na Granaty, ale Kościelec (i moje niepokoje) kwituje krótkim "eee, to łatwa góra jest". Ten nieco pogardliwy komentarz jest mi miodem na serce. Wiem, że opinie przypadkowych turystów to nie opoka, ale gdy zrobiło się gruntowne przygotowania do wyjścia i na tyle zaznajomiło ze szlakiem w teorii, na ile się dało, takie komentarze dodają otuchy, gdy decyzja o wyjściu na szlak jest już podjęta.

Wkrótce docieram nad Czarny Staw Gąsienicowy. Pułap chmur niemal głaszcze po twarzy. A ja wznoszę się ponad powierzchnię jeziora. Z góry zerkają na mnie Granaty okryte zasłoną, jakby chciały powiedzieć - jeszcze nie teraz, jeszcześmy nie dla ciebie, ale przyjdzie ten dzień...

A mnie coś unosi i unosi w górę. Tak - w głowie pamiętam zmęczenie, pamiętam krótki oddech, pamiętam ten uporczywy wysiłek "jeszcze siedem kamieni, jeszcze krok, jeszcze do teog zakrętu". Ale pamięć serca przechowuje co innego - wwiało mnie tam na górę, wdmuchnęło, wniosło. I z każdym krokiem było lżej. To niesłychane uczucie, w pełni odczuwalne jedynie w retrospekcji, dane mi będzie - jak dotąd - jeszcze kilka razy. I zawsze w samotności.

A przecież każdy krok przyliżał mnie do Nieuchronnego.



...kiedy przezwyciężasz udrękę strachu przed nieznanym, przed śmiercią i powierzasz siebie niedorzecznie pięknej górze...

Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-01-2015 01:29 PM przez Wasylisa.

20-01-2015 01:28 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Łukasz

*****


Postów: 6,466
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2007
Status: Offline
Post: #40
RE: Dawno wyczekiwana relacja z trzech wyprawek

W tym roku planuję trzynasty raz (ponoc 1 sierpnia ... ) wejść na Kościelec. Przed wyjściem z radością przeczytam Twą relację ok



"I będziesz źle spał dopóki nie zapłacisz podatku"
20-01-2015 02:02 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Wasylisa
na świetlistej ścieżce
****


Postów: 422
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: May 2014
Status: Offline
Post: #41
RE: Dawno wyczekiwana relacja z trzech wyprawek

Granaty zdjęły woale, jak gdyby chciały mi się lepiej przyjrzeć. Jakby nieco nabrały życzliwości do mej niewielkiej figurki. Wyłoniła się też góra z naprzeciwka (kto oświeci Wasylisę co do jej nazwy?). A ja bawię się kadrem polskiego Matterhornu.

Wychodzę na grań Małego Kościelca. Powoli nadpełza mrok, a przenikliwy chłód obejmuje mnie zdradliwie. Chwyta za łokcie, przesuwa się po kolanach, targa za uszy. Gdzieś daleko na Giewoncie jest słońce - wydaje się daleko, jakby w innym życiu. Jasny świat pozostał za mną. W twarz surowo spogląda mi Świnica.



...kiedy przezwyciężasz udrękę strachu przed nieznanym, przed śmiercią i powierzasz siebie niedorzecznie pięknej górze...
20-01-2015 02:22 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Łukasz

*****


Postów: 6,466
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2007
Status: Offline
Post: #42
RE: Dawno wyczekiwana relacja z trzech wyprawek

Wasylisa napisał(a):
(kto oświeci Wasylisę co do jej nazwy?).


Żółta Turnia.



"I będziesz źle spał dopóki nie zapłacisz podatku"
20-01-2015 02:24 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Wasylisa
na świetlistej ścieżce
****


Postów: 422
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: May 2014
Status: Offline
Post: #43
RE: Dawno wyczekiwana relacja z trzech wyprawek

Na każdego przyjdzie jego czas - i Giewont się okrył, i on nie uniknął pochmurnego losu. Mnie zaś urzeka linia Pośredniej Turni - wdzięczna i groźna jak łuk w ręku wojownika. Pewnego dnia póję tam, dotknę tej skały stopą, ale nie będzie to zdeptanie barbarzyńskiego zwycięzcy. Raczej wdzięczną będę, że pozwolono mi na tę bliskość.

A oto początek końca drogi. I koniec początku mego chodzenia po górach. Od teraz nic już nie będzie takie samo. Nie chcę, jak to ujął W. Kurtyka, "zaliczyć obsuwy w patos", ale z Kościelca wrócę już innym człowiekiem. Jeszcze nie uchwycę istoty tej przemiany. Zauważając zewnętrzne jej oznaki, uznam ją za powierzchowną. Do rzeczy samej - dotrę wiele miesięcy później.

Wierzcie lub nie, ale robiąc to zdjęcie (właściwie prosząc, by mi je zrobiono) miałam gdzieś w tyle głowy, że może być to ostatnie moje zdjęcie w życiu. Skała była sucha, pora stosunkowo wczesna, zagrożenia burzą nie było - ale co będzie, jeśli szlak okaże się dla mnie zbyt trudny, jeśli obsunie się noga, osłabnie ręka, lub najgorsze - zawiedzie uważność? Starałam się nie poddawać swej wyobraźni, co odczytacie w moim uśmiechu zapewne.

Jeszcze ostatnie spojrzenie za siebie. Stąd Mały Kościelec też wygląda całkiem ambitnie. Może nie byłam taką lamą te trzy lata wcześniej? Naprawdę - to były tylko trzy lata? I tak się wszystko zmieniło?



...kiedy przezwyciężasz udrękę strachu przed nieznanym, przed śmiercią i powierzasz siebie niedorzecznie pięknej górze...

Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-01-2015 02:39 PM przez Wasylisa.

20-01-2015 02:38 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Wasylisa
na świetlistej ścieżce
****


Postów: 422
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: May 2014
Status: Offline
Post: #44
RE: Dawno wyczekiwana relacja z trzech wyprawek

Póki co, jest sucho, ale mam świadomość, że długo tak nie będzie. Trzeba iść, ile się da. Kościelec przybiera marsową minę, Świnica okrywa się całunem.

Mój ty piękny, ty groźny, ty podziwu godny. Choć nie - nie mój. Jeszcze. Ale idę do ciebie. Nie będę prosić o łaskawe ścieżki, choć gniewu twego nie przetrzymam. Chcę się okazać godna twej surowości, odczuwając przecież pokorę przed twym dostojeństwem.

Przede mną słynny kominek. Przechodzę jak przez drabinki na placu zabaw. Ejże, coś zbyt łatwo poszło. A może to jeszcze nie tutaj, może ta przeszkoda czai się gdzieś dalej? Dalej jednak nie widzę nic w tym rodzaju, czyli to chyba było to?

Schodzący z góry chłopak ostrzega mnie przed śliskimi porostami - biorę sobie do serca te przestrogi, nie na długo niestety, bo już następnego dnia w okolicach Dziurawej Przełęczy... To już wiecie, z relacji Łukasza.

Niekiedy jest łatwo jak na Czerwonych Wierchach (pamiętacie zdjęcie opisane jako kwietne bezdroża?). Niekiedy ambitniej, tak, jak tego pragnęłam.

I znowu - mgły sięgają mi twarzy. Gdy docieram na szczyt, zaczyna padać śnieg. Witaj, pierwszy dniu lata. Nie dane mi jest zobaczyć Zadniego Kościelca.



...kiedy przezwyciężasz udrękę strachu przed nieznanym, przed śmiercią i powierzasz siebie niedorzecznie pięknej górze...

Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-01-2015 03:01 PM przez Wasylisa.

20-01-2015 03:01 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Wasylisa
na świetlistej ścieżce
****


Postów: 422
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: May 2014
Status: Offline
Post: #45
RE: Dawno wyczekiwana relacja z trzech wyprawek

Łukaszu - dzięki!

Mam nadzieję, że do 1 sierpnia wyjdę na prostą z relacjami, bo przecież jeszcze muszę dokończyć tę, zrelacjonować dwie wyprawki sierpniowe oraz ostatnią - styczniową Wink



...kiedy przezwyciężasz udrękę strachu przed nieznanym, przed śmiercią i powierzasz siebie niedorzecznie pięknej górze...

Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-01-2015 03:03 PM przez Wasylisa.

20-01-2015 03:02 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Odpowiedz  Napisz temat 



Pokaż wersję do druku
Wyślij ten temat znajomemu
Subskrybuj ten temat | Dodaj ten temat do ulubionych

Skocz do: