Odpowiedz  Napisz temat 
Strony (3): « Pierwsza [1] 2 3 Następna > Ostatnia »
Samotnik w październiku na Małej Fatrze
Autor Wiadomość
Stasiu

*****


Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status: Offline
Post: #1
Rolleyes  Samotnik w październiku na Małej Fatrze

Miałem możliwość pójść w kopczyki, a ponieważ pogoda zapowiadała się wyśmienicie, wybrałem Małą Fatrę. Jest to ostatnio ulubiona destynacja wśród Forumowiczów. Jednak jest już typiczna listopadowa pogoda i dlatego zmusiłem się do napisania tej relacyjki i chociaż trochę rozjaśnić nasze Forum. W dniach 28. - 31.10.2010 byłem ciałem i duchem w tym przepięknym zakątku. Była to też możliwość przypomnieć sobie zeszłoroczną bibę. Szkoda tylko, że większą część trasy musiałem przejść sam i nie mogłem podzielić się wrażeniami.

Najpierw zaliczam normalny przerzut do Żyliny i trochę z problemami do Streczna. Mój punkt wypadowy. Mam zaplanowaną klasykę - 4 dni do przejsćia grzbietu Krywańskiej Małej Fatry (kiedy będę miał czas na przejście Luczańskiej Małej Fatry?). Przechodzę przez most Wagu i wnet mój wzrok kieruje się na dominantę tego miejsca - ruiny zamku Streczno.
   
To jednak nie koniec widoków na tutejszą historię. Po 30 minutach, kiedy opuściłem cywilizację, pokazują się ruiny drugiego zamku - Stary Zamek. Dzięki porze roku mogę w pełni zobaczyć te ruiny.
   
Jest to też zarówno odznaka, że kończy się świat poziomu i rozpoczyna się świat pionu. Znaczna część Forumowiczów zna ten wyciskacz tchu podczas podejścia na Chatę pod Suchym. Stary Zamek omijam i od zaraz zmagam się z pionem. Na szlaku jestem absolutnie sam. Niekiedy dla odsapnięcia robię foty. Pierwsza połowa podejścia serwiruje mi widoki na meandry Wagu i kopczyki drugiej połowy Małej Fatry.
   
W miejscu, który nazywam ?pierwszy oddech Suchego? i gdzie ścieżka na chwilę prowadzi pionowo niecierpliwie wyczekuję pierwszego widoku na Suchego i naznak chaty.
   
Jest wszystko w porządku. Kopczyk stoji na swym miejscu a z komina chaty się dymi. To oznacza, że jest otwarta i mam na dzisiejszy wieczór gdzie złożyć swoje kości. Druga część podejścia jest dla mnie oczyścem. Gruczoły potne wydalają wszystkie szkodliwe substancje nagromadzone we mnie przez niezdyscyplinowany styl życia a główka wymywa wszystkie negatywne myśli. Nawet nie wiem jak znalazłem się na Pleszelu. Od tego miejsca jest do chaty już tylko pionowo. Osiągnięcie tej koty jest sporym wysiłkiem. Nawet Sokół przed 1,5 rokiem żadonił o napój Tomtura.
   
Z takimi wspomnieniami dochodzę do celu dzisiejszej wędrówki z klasycznym widokiem.
   
Jest jeszcze wcześnie (12:00) i dlatego jestem pierwszym klientem chaty. Nie chce mi się już ale niegdzie szwędać. To lenistwo ma jednak negatywny wpływ na moją portmonetkę. Jej zawartość się do wieczora dużo uszczupliła. Ostatnio z samotnych wędrówek nie lubię samotne wieczory w schronisku. O tej porze roku słońce zachodzi szybko i czeka mnie 12-godzinowe wylegiwanie w łóżku. I znów przypomnienie zeszłorocznej biby.
   

Rano wczesna pobutka. Tutaj muszę pochwalić obsługę bufetu. Mają otwarte już od 7:00. To pozwala mi na wczesne wyjście na trasę. Przede mną wychodzi student z Krakowa. On ma w planie przejście całej graniówy włącznie z Rozsutcem. Serdecznie mu współczuję i trzymam kciuki za udane przejście, zwłaszcza na Gosiaczkowego podejścia na Stoh. Studenta spotykam jeszcze w siodle Wrota (poszedłem na skróty) i potem jeszcze pod W. Krywaniem. Co dalej z nim było już nie wiem. Ja mam szczuplejsze plany. Czeka mnie główna grań i dojście do Chaty na Gruni. Pogoda znów zapowiada się wyśmienicie. W ciągu dnia mało co upstrykałem się na śmierć. Długo już takiej pogody na górach nie miałem. Z chaty najpierw siodło Przysłop dla rozgrzewki i pierwszy ładny widok na przeciwległe Martinskie Hole.
   
Faktycznie będzie tam trzeba pobuszować w przyszłym roku. Do głowy przychodzi mi diabelski plan. Mam możliwość ominąć Suchego i Białe Skały i pójść na skróty do siodła Wrota.
   
Długo się nie namyślam i zaliczam dla mnie jeszcze nieprzejdziony nowy szlak. Skrót przysporzył mi trochę adrenaliny. Na chodniku było całkiem ślisko. Na dodatek w tych miejscach postanowił zrobić inspekcję swoich własności tutejszy gospodarz.
   
Jeszcze, że się na niego nie natknąłem. Różne warianty wycofu plątały mi się po głowie. Jednak widok z pod Białych Skał na boczną grań nad Chatą pod Suchym pozwoliły mi zapomnieć na ewentualne spotkanie trzeciego stopnia.
   
Wychodzę na siodło Wrota zaoszczędzając pół godziny. Ukazuje mi się Mały Krywań, następny dzisiejszy cel.
   
Co dalej opisywać? Dalsze przejście graniówki było wypełnione pstrykaniem z aparatu na prawo i na lewo. Niekiedy zmuszałem się do przejścia krótkiego odcinka. Dla mnie to była pełna euforia. Nie sposób pokazać wszystkie zrobione zdjęcia.
    - podejście na Mały Krywań od Stratenca
Ile razy można przechodzić takimi szlakami i nie cieszyć się widokami? Przypomina mi się pytanie OSTREGO. Gdzie ma chodzić, kiedy już wszystko w Taterkach przeszedł? Ja teraz tą granią idę chyba po 5 raz i wciąż nie mogę się jej nasycić.
    - wsteczny widok z pod M. Krywania na Stratenec, Białe Skały, Suchy i w tyle Martinskie Hole.
Osiągnięcie M. Krywania otwiera dalsze widoki. Znów pełna euforia. Zapominam na cały świat i jego problemy. Mam tylko otwarte usta i oczy.
    - W. Krywań, Tatry Zachodnie i W. Chocz.
Pełny luz. Zero turystów. Tylko ja i kopczyki. Bardzo to lubię.
   
Trzeba jednak pójść dalej. Czeka mnie najpierw Piekielnik i potem W. Krywań.
   
I znów przypomina mi się biba i jej niezapomniane ujęcie bibowiczów na Piekielniku
   
Jeden z ostatnich dzisiejszych celów. Wielki Krywań. Pogoda jest dla mnie łaskawa. Widzę chyba pół Słowacji, kawałek moich Beskidków i niemal cały Beskid Żywiecki. Dla przypomnienia innej biby - widok na Wielką Fatrę i jej paru charakterystycznych wierzchołków. Gosia, jeżeli czyta tą relację, ma za zadanie znaleźć Rakytow.
   
Jestem już 4,5 godziny na trasie. Gdzieś jak by z dala, między tymi urokami, dociera do mnie przyziemna potrzeba. Nie samymi widokami w kopczykach żyw jest człowiek. Oczy już się dostatecznie nakarmiły. Teraz dla odmiany żołądek domaga się swych praw. Przy spojrzeniu na górną stację kolejki linowej występuje u mnie refleks Pawłowa.
   

cdn... niebawem, aż wgram dalszych milion zdjęć Toungue



Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
18-11-2010 06:36 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
gosia3ek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
*****


Postów: 3,824
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2007
Status: Offline
Post: #2
RE: Samotnik w październiku na Małej Fatrze

Gosia czyta... ale nie wieSad
kurde, to tam są takie widoki w00t no to koniecznie muszę jechać w przyszłym roku ok:


18-11-2010 06:43 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Stasiu

*****


Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status: Offline
Post: #3
RE: Samotnik w październiku na Małej Fatrze

cd...blink

Trzeba jednak nakrmić nie tylko duszę, ale i ciało. Oferta zup jadłospisu jest prosta - kapustnica. Sokół wie co to oznacza. Nie mam wyboru i muszę ten pokarm zamówić. Jednak w celu zabezpieczenia niesprawności układu trawiennego, zamawiam jeszcze oprocentowy macerat Goryczki i napój chmielowy.
   
Później się okaże, że to nie była jedna kapustowa, ale cały szereg kapustowych zup. W myśl spacetecha1 (żurek) i Kuby Terakowskiego (szarlotka), można mój szlak nazwać Szlakiem Fatrzańskiej Kapustnicy. Po napełnieniu brzucha, czas na ostatni odcinek. Dalsze kopczyki wzywają mnie jak śpiew Syren. Chleb, Hromowe, Steny i Południowy Grun.
   
Na każym z tych kopczyków się zatrzymuję i robię kupę zdjęć. Mam dużo czasu i dlatego często odpoczywam i myślami wspominam na dobre bibowe czasy.
   
Na Południowym Gruni jeszcze ostatnie spojrzenia na dwa znane braciszki
   
i trzeba zejsć do następnej noclegowni.
       
Dalszy ciąg programu to już klasyka. Higiena i dokarmienie ciała a pózniej i ducha. Chociaż na chwilę wychodzę przed chałupę i robię zdjęcia kopczyków o zachodzie słońca. Na koniec znów to nudne długie leżenie w łóżku do następnego dnia.

Rano pobudka. Czeka mnie dzisiaj złoty gwóźdź programu. Odwiedziny Rozsutca. Tym razem nie idę sam. W Sztefanowej mnie czeka syn ze synową. Też chcieli w taką pogodę odwiedzić Rozsutca. Najpierw schodzę z Chaty na Gruni do Sztefanowej. Po drodze mi się w pełnej krasie pokazuje nasz dzisiejszy gospodarz ze swoim mniejszym bratem. Nawet się nie zatrzymuję i od razu rozpoczynam wspinaczkę. Podczas podejścia na Meziholie otwiera się najpierw widok na Sokolie i Baraniarky
   
i później już w siodle pełny obraz trochę zasłonięty Rozsutcem, Stohem albo Osnicą.
   
Zbytnio nie odpoczywamy i od razu pędzimy do gospodarza. Nie możemy się już doczekać pięknych widoków ze szczytu. Muszę pocieszyć Gosię, że chociaż Rozsutec jest o 2 metry wyższy od Stoha, to podejście na Rozsutec jest o wiele przyjemniejsze. Zwłaszcza nie jest tutaj to przyjemne bagienko, które z dwóch kroków robi jeden. Kiedy wychodzimy nad las, widok nam się już więcej otwiera. Najładniejsze jest spojrzenie w dół na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą odpoczywaliśmy.
   
Inne widoki są też wykwintne. Chocz, Taterki i Babia są jakoś tak bliżej. Jednak jeszcze z jednego powodu mi się podoba podejście na Rozsutec.
   
On jakby nie patrzał do Faterki. On wygląda jakby ktoś go sprowadził z Dolomitków. A ja na ich punkcie mam przecież bzika, coż widać na zdjęciu.
   
Każde podejście się raz skończy a zwłascza to, które nam w radości wyczyszci płuca. Ostatnia skalna półka i jesteśmy na szczycie. Znów pełna euforia i przemiana na japońskiego turystę. Pstrykanie nie ma końca. Podaję tylko dla zachęty.
    - z widokiem od Rycerzowej po Babią
    - z Taterkami
    - od Południowego Grunia aż po Mały Krywań
    - z widokiem Sztefanową
    - z widokiem na Małego
Faktycznie nie miałem długo takich odwiedzin na kopczykach. Rozsutec miał dobre samopoczucie i przyjął nas z otwartymi ramionami. Szkoda, że było trzeba opuścić to miejsce. Czekały nas jeszcze odwiedziny Małego. Najpierw trzeba było zejść do siodła Mezirozsutce. Zejście w tym kierunku jest usytuowane w kierunku północnym i dlatego na chodniku zalegała cienka warstwa zlodowaciałego śniegu. Mody miał rację. Były pewne miejsca, gdzie niekontrolowane poślizgnięcie mogło być fatalne.
   
W danej sytuacji było lepiej, kiedy się na Wielkiego podchodziło z tej strony. My jednak musieliśmy tędy zejść. Na szczęście zeszliśmy do siodła bez uszczerbku na zdrowiu. Mały się na nas ładnie uśmiechał i zapraszał w odwiedziny.
   

to jeszcze nie koniec Shy cdn..



Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
18-11-2010 06:55 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Stasiu

*****


Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status: Offline
Post: #4
RE: Samotnik w październiku na Małej Fatrze

cd...blink
Znów mi się przypomniała biba, kiedy jego zaproszenie wtedy przyjęli tylko Falco i Pedro. Tym razem nie mogłem odmówić i bez namysłu odwiedzamy go. Wejście na Małego jest ze siodła krótkie, ale trochę okorzenione zabezpieczoną skalną półką, gdzie mniej sprawni mogą mieć problemy.
   
Widok z Małego jest podobny do widoku z Wielkiego. Żywieckie są jeszcze ciut bliżej. W tym miejscu można też pokazać widok na Wielkiego.
   
Mały ma jeszcze jedną ciekawą własność. Z każdej światowej strony wygląda całkiem odmiennie. Odwiedziny chylą się ku końcowi. Trzeba myśleć na powrót do Sztefanowej i na Gruń. Najlepiej jest zejść Dierami. Ten odcinek jest powszechnie znany i często odwiedzany.
   
My dla zaoszczędzenia czasu robimy tylko górną połowę i potem przez Huty starym szlakiem schodzimy do Sztefanowej. Trzeba tutaj przypomnieć, że szlak wyznaczony na mapach ze Sztefanowej przez Huty pod Palenicę jest w dolnej połowie zmieniony. Teraz trzeba ze Sztefanowej iść do siodła Vrchpodžiar i dopiero potem w prawo ostro do góry, gdzie po 15 minutach dołączymy już na stary szlak. Po dojściu pod Palenicę, nowy szlak dalej prowadzi boczną dolinką omijając Diery i łączy się już na stałe ze szlakiem z Dier pod Tanecznicą. Po dotarciu do Sztefanowej jest czas na odpoczynek i wypicie pierwszego napoju chmielowego. Dalej już samego czekało mnie wyjście na Gruń. To już odbywało się z włączonym Mieciurowym autopilotem. Jeszcze ostatnie pomachanie rękoma na Wielkiego
   
i jestem przy Chacie na Gruni. Ponieważ Tomtur musiał w sobotę łazić po dachach czekał mnie znowu wieczór samotnika. Popas, parę napojów chmielowych na regenerację odwodnionego oranizmu i nyny.

Ostatni dzień to już dołączył Tomtur i opisał to w relacji http://www.gorskiswiat.pl/forum/showthread.php?tid=3238
Nie będę się powtarzał. Mogę tylko dodać, że to był znowu Rozsutec i był huragan. Na koniec podaję jeszcze jedno foto.
   
Może jaki forumowy fizyk obliczy prędkość wiatru wg kąta nachylenia zacnego Tomtura, jego wysokości i ustalonego środka ciężkości.

I tak zakończyła się moja wyprawa w MF. Kto relację doczytał do końca i przejrzał większość zdjęć aniż zmarł z nudów, temu gratuluję. MF warto odwiedzić. Gorąco polecam.

i to już faktycznie KONIEC blink



Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
18-11-2010 07:03 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
marekw

****


Postów: 124
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jun 2010
Status: Offline
Post: #5
RE: Samotnik w październiku na Małej Fatrze

Fajna relacja,zdjęcia super.
Byłem tam w lipcu dwa lata temu,dużo luda widoki gorsze a w Dierah to kolejki i masa wrzasku.


18-11-2010 09:04 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Mallaidh

*****


Postów: 3,723
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Aug 2008
Status: Offline
Post: #6
RE: Samotnik w październiku na Małej Fatrze

Pojechałeś tymi zdjęciami po bandzie! ok
Skręciło mnie w środku postokroć....takie widoki...
Na znak protestu wylogowuję się i idę siedzieć w kącie kwasny


18-11-2010 09:21 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
PiotrekDz
...
*****


Postów: 3,603
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jan 2010
Status: Offline
Post: #7
RE: Samotnik w październiku na Małej Fatrze

Powiem Ci Stasiu, że piękny miałeś wyjazd ok .

Mówisz, żeby na kapustnicę uważaćuhm Dobre to chociaż w smaku? Wygląda jak rozwodniony bigos.



Teroz w kazdym domu tranzystory grajom
Lejom wode lejom, ludzi ogłupiajom
18-11-2010 10:04 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Stasiu

*****


Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status: Offline
Post: #8
RE: Samotnik w październiku na Małej Fatrze

Jeszcze odkaz na wszystkie fotki:
http://picasaweb.google.com/kedzior.stasiu/MaAFatra#



Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
11-12-2010 01:54 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
tomtur

*****


Postów: 7,588
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2006
Status: Offline
Post: #9
RE: Samotnik w październiku na Małej Fatrze

No Stasiu widocznośc na Rozsutcu miałeś cud ,my juz takiej nie mielismy ,ale o kadencji 5 letniej na wejście na ta góre zapomnij ShyBig Grin dla takiego widoku jeszcze tam wrócimy na pweno prędzej.ok



"Bo właśnie tam wiem po co żyję."
12-12-2010 09:28 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Łukasz

*****


Postów: 6,466
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2007
Status: Offline
Post: #10
RE: Samotnik w październiku na Małej Fatrze

Cudo. Idę kupić przewodnik po Małej Fatrze. Albo na bibie "pognam" Winkod Stasia Paulinę, i ze Stasiem przy 0, 5 omówimy temat innocent



"I będziesz źle spał dopóki nie zapłacisz podatku"
21-01-2011 02:11 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Stasiu

*****


Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status: Offline
Post: #11
RE: Samotnik w październiku na Małej Fatrze

Wiesz Lucky, ale jaką miałem pogodę, to już długo taką nie miałem. W takiej pogodzie to się samo chodzi po kopczykach i na nic innego się nie myśli. M. Faterkę najlepiej odwiedzić w jesieni albo na "Babski Lato" ok



Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
21-01-2011 04:55 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Łukasz

*****


Postów: 6,466
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2007
Status: Offline
Post: #12
RE: Samotnik w październiku na Małej Fatrze

Na Babie Lato trza zabrać babeczki.



"I będziesz źle spał dopóki nie zapłacisz podatku"
21-01-2011 06:29 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Pablo
pablo
*****


Postów: 10,672
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Dec 2006
Status: Offline
Post: #13
RE: Samotnik w październiku na Małej Fatrze



CoolToungue



Zaprzyjaźnij się z człowiekiem, który chodzi po górach
21-01-2011 06:39 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Łukasz

*****


Postów: 6,466
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2007
Status: Offline
Post: #14
RE: Samotnik w październiku na Małej Fatrze

Zgadzam się. Tylko jeszcze tragarza trzeba.



"I będziesz źle spał dopóki nie zapłacisz podatku"
21-01-2011 06:45 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Pablo
pablo
*****


Postów: 10,672
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Dec 2006
Status: Offline
Post: #15
RE: Samotnik w październiku na Małej Fatrze

w innym temacie górskim byli chętni, załoga G chyba się zwą



Zaprzyjaźnij się z człowiekiem, który chodzi po górach
21-01-2011 07:00 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Odpowiedz  Napisz temat 



Pokaż wersję do druku
Wyślij ten temat znajomemu
Subskrybuj ten temat | Dodaj ten temat do ulubionych

Skocz do: