W poszukiwaniu nowych wyzwań - Wielka Fatra, kwiecień 2010
|
Autor |
Wiadomość |
Stasiu
Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
W poszukiwaniu nowych wyzwań - Wielka Fatra, kwiecień 2010
W maju 2010 planujemy dalsze spotkanie Forumowiczów GŚ tym razem na Wielkiej Fatrze (WF). Dla większości to jest pasmo tajemnicze, niepoznane i może odstraszające. Jednak tego typu wyprawy trzeba uprzednio przygotować i dlatego wraz z Tomturem wybraliśmy się w tamte tereny 10.4 - 11.4.
10.4.2010, dzień pierwszy
Rano o 6:30 startujemy od mojego domu w Hawierzowie i jedziemy znaną trasą na Słowację. Prognoza pogody zapowiada dla nas prawdziwą madziorną. Tomtur ma chyba jednak szybkie autko, ponieważ po opuszczeniu Beskidków, w Kotlinie Żylińskiej, słoneczko się na nas śmieje. Chmury nie dają za wygraną i próbują nas dopaść. My uciekamy do dalszej - Kotliny Turczańskiej - stawiając na drodze chmurom mur Małej Fatry. Pozostaje nam jeszcze zdublować tą przeszkodę i wjeżdżamy do Rużomberka. WF jest teraz na zawietrznej stronie i chmury na razie zostały gdzieś daleko. Przerwa na kawę w Liptowskiej Osadzie
i jedziemy dalej do Wyżnej Rewucej. Tutaj musimy zostawić autko i od teraz już tylko na piechotę. Wybieramy tzw. "mokry" wariant - najkrótszą drogą do Chaty pod Boriszowom przez Ploskę. W maju planujemy z tego miejsca wyruszyć okrężną drogą przez głowną grań Krzyżną i Ostredok, by bibowicze dokładnie poznali tutejsze góry.
Przed wyruszeniem dowiadujemy się, nam już wszyskim znaną, smutą wiadomość. To tragiczne wydarzenie nieustannie przeplata się potem z wrażeniami doznanymi z tej wycieczki. Wkrótce, już na trasie, pogoda raptownie się załamuje. Nadciągają najpierw ciemne chmury i następnie zaczyna się prawdziwa, niefałszowana, śnieżyca.
W połowie drogi na siodło odpoczywamy w bacówce - możliwy objekt do awaryjnego spania.
Po 1,5 godzinie w siodle Ploskiej dochodzimy na główny grzbiet. Tutaj jest już prawdziwa zimowa pogoda. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze mgła.
Przed sobą mamy jeszcze nie lada orzech do zgryzienia. Musimy trawersować bardzo rozległą górę Ploskę. Chodnik często znika w polach śnieżnych a widoczność jest tak do 10 m. Instynkt napowiada, że musimy iść równolegle do stoku i gdzieś tam natkniemy się na zimowe znakowanie prowadzące ze szczytu do Chaty pod Boriszowom. Nasza taktyka odnosi sukces. Napotykamy najpierw zimowe znakowanie i po kilkunastu minutach zejścia spostrzegamy nasz cel noclegowy - Chatę pod Boriszowom.
Tutaj nas czekają same przyjemne sprawy. Zakwaterowanie, dopełnienie energii ze skromnej oferty bufetu (dla pocieszenia Sokoła - mieliśmy kapustową) i załatwienie paru organizacyjnych spraw. Informacja dla bibowiczów - łóżeczko kosztuje 6,30 Euro z własnym śpiworem. Mamy zatwierdzone 12 takich legowisk z piątku na sobotę.
- na specjalne życzenie Mieciura.
Dla nas dzień jednak się nie kończy. Pogoda postanowiła nas wynagrodzić. Chmury się przerzedziły i nam się odkrył przepiękny widok od chaty na okoliczne kopczyki. Ani chwilę się z Tomturem nie zastanawiamy. Wyruszamy na pobliski Boriszow. Dla nas normalka - 200 m przewyższenia, prawie pionowo. Czym wyżej, tym widoki coraz ładniejsze.
- od prawej dobrze widoczna Ploska, gdzie główny grzbiet WF (niewidoczny na zdjęciu) dzieli się na grzbiet Liptowski (ten tylny), z charkterystycznymi Czarnym Kamieniem i Rakytowem (część planowanej trasy 2. dnia biby) i grzbiet Turczański (ten przedni, od chaty) bardziej dzikszy; między nimi koniec bardzo długiej (25 km, najdłuższej w WF) Doliny Lubochniańskiej. Na Boriszowie jest idealny punkt widokowy, który nas skłania do niekontrolowanego robienia zdjęć.
- główny grzbiet WF
- magiczna góra - Lysec
Fotograficzny amok przerywa lodowaty wiatr. Przypomina nam, że trzeba ukończyć tą sesję i powrócić do wygrzanego schroniska. Jeszcze nie jedną kruchą chwilę nam jednak zgotuje Boriszow. Najpierw lód i potem błotko na stromym stoku wypróbują nasze umiejętności zachowania równowagi.
Wieczór spędzamy, jak zwykle, przy rozmowie. Dominuje temat smutnego wydarzenia i pytania ?dlaczego?. Atmosferę dopełniają palące się świece i lampy naftowe. Na chacie po prostu brakuje elektryczności.
Dobranoc
cdn. niebawem
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
|
|
12-04-2010 09:35 PM |
|
|
Stasiu
Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
RE: W poszukiwaniu nowych wyzwań - Wielka Fatra, kwiecień 2010
cd.
11.4.2010, dzień drugi
Rano wstajemy wyspani, chociaż nie obeszło się bez przygód. Tomtur, jak zwykle. Ja zostałem polubiony przez dwie sympatyczne dziewczyny i te, w nocy, na siłę, lazły za mną do łóżka. Musiałem je jednak przepędzić. Myślę, że były źle wychowane.
Śniadanko klasyka - jajecznica. Czekając na potrawę, nasz wzrok kieruje się w stronę okna. Dzisiaj powracamy tą samą drogą, jednak chcemy wydrapać się na szczyt Ploskiej. Widok nie napaja nas optymizmem. Wierzchołek jest schowany w chmurach. Nas to nie odradza. Żegnamy się z chatą i wyruszamy w drogę powrotną. Nim wejdziemy w chmury na Ploskiej, robimy jeszcze wsteczne zdjęcie na Boriszow i chatę.
Ploska nie jest Stohem i dlatego z mniejszym wysiłkiem osiągamy szczyt, który nam może tylko użyczyć dalszą porcję mgły i lodowatego wiatru.
Od tej chwili zaczynamy powoli żegnać się z tymi górami. Nie trzeba było się zbytnio namęczyć i jesteśmy przy naszej uprzednio odwiedzonej bacówce. Tutaj jeszcze słońce się na nas uśmiechnie i chmurki ustąpią, by ostatni raz napatrzeć się na kopczyki.
- Czarny Kamień
- Rakytow
Zejściem do zaparkowanego autka nie kończy się nasza przygoda w WF. Trzeba nam odwiedzić jeszcze drugie miesce noclegowe na Smrekowicy. Tutaj sprawę mamy uproszczoną. Możemy tam dojechać autkiem. Za tą zuchwałość natura nas, górołazów, ukarała. Pogoda się znów raptownie zmieniła na zimową i górska droga została posypana śniegiem. Tomturowe autko miało już jednak letnie opony i z trudem wydrapało się do górskiej mety. Problemy się jednak nie skończyły. Na odwrót. Najpierw w recepcji pani nam powiedziała, że ona rezerwacji noclegów nie zapisuje. To załatwia inna, która w recepcji jest tylko w dni robocze. Rezerwacji musimy w tym przypadku dokonać telefonicznie. Z takim wynikiem opuszczamy rejon Smrekowicy.
Wyjazd był niczym w porównaniu ze zjazdem. W pewnej chwili autko nawet zamieniło się w sanki i samowolnie zjeżdżało po drodze. Mieliśmy jednak szczęśliwy dzień i udało nam się bezkolizyjnie zjechać do doliny. Takim oto horrorowym zakończeniem opuściliśmy WF i normalnie powrócić do domu.
P.S. Dwudniowa wyprawa utwierdziła mnie w przekonaniu o trafnym wyborze miejsca majowego spotkania. WF czeka na nas. Poczet widzianych misiów - 0 i tym nie było z kim umówić się na mecz piłkarski.
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
|
|
12-04-2010 09:41 PM |
|
|
PiotrekDz
...
Postów: 3,603
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jan 2010
Status:
Offline
|
RE: W poszukiwaniu nowych wyzwań - Wielka Fatra, kwiecień 2010
Mówisz, panienki były chętne?
Fajną napisałeś relację
Na tej Fatrze nie byłem, zachęcające góry.
Teroz w kazdym domu tranzystory grajom
Lejom wode lejom, ludzi ogłupiajom
|
|
13-04-2010 06:59 AM |
|
|
jack66
Postów: 177
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jul 2007
Status:
Offline
|
RE: W poszukiwaniu nowych wyzwań - Wielka Fatra, kwiecień 2010
Pogoda Wam nie bardzo dopisała, ale cóż takie jest życie prawdziwego wędrowca
Na takim archaicznym wyrze przyjemnie jest zlec zmęczonemu turyście
Stasiu, ja na WF mam ochotę ,może uda nam się w tym roku, fajna relacja i fotki -powodzenia na bibie.
|
|
13-04-2010 09:07 AM |
|
|
Mallaidh
Postów: 3,723
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Aug 2008
Status:
Offline
|
RE: W poszukiwaniu nowych wyzwań - Wielka Fatra, kwiecień 2010
Troszkę surowo jeszcze, ale już widzę jak pięknie tam będzie majową porą! No i miśki rozbudzone, skore do gier i zabaw
Aha, bacówka całkiem, całkiem, wygląda na mocne dwie gwiazdki
|
|
13-04-2010 09:15 AM |
|
|
mieciur
- - user - -
Postów: 1,892
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Feb 2008
Status:
Offline
|
RE: W poszukiwaniu nowych wyzwań - Wielka Fatra, kwiecień 2010
Dziękuje Stasiu za tak szczegółowe zdjęcie menu w bufecie teraz już wszystko wiem. Górki wyglądają zachęcająco, oby nam się w maju dobra pogoda trafiła. Bacówka też I klasa
|
|
13-04-2010 09:45 AM |
|
|
mirek
Postów: 6,610
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2008
Status:
Offline
|
RE: W poszukiwaniu nowych wyzwań - Wielka Fatra, kwiecień 2010
Ale czad,Stasiu ile was na osobę finansowo wyniosło?Pytam bo mam zamiar smerfnąć się podobną trasą.
..To wódka? ? słabym głosem zapytała Małgorzata.(...) ? Na litość boską, królowo ? zachrypiał ? czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.?
Michaił Bułhakow - Mistrz i Małgorzata
|
|
13-04-2010 10:16 AM |
|
|
Edyta85
Postów: 2,593
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Aug 2008
Status:
Offline
|
RE: W poszukiwaniu nowych wyzwań - Wielka Fatra, kwiecień 2010
oj będzie się działo na majowym górołażeniu
"Jeżeli kobieta chce się realizować, wszystko jedno w jakiej dziedzinie, wcześniej czy później stanie przed wyborem między swoimi dążeniami a związkiem uczuciowym. Bo jeśli nawet partnerzy patrzą w tą samą stronę najczęściej widzą coś innego." E. Matuszewska
|
|
13-04-2010 10:40 AM |
|
|
Łukasz
Postów: 6,466
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2007
Status:
Offline
|
RE: W poszukiwaniu nowych wyzwań - Wielka Fatra, kwiecień 2010
Ładnie tam. Stasiu wysyłać Ci pieniądze ?
"I będziesz źle spał dopóki nie zapłacisz podatku"
|
|
13-04-2010 10:46 AM |
|
|
lapikus
Postów: 2,442
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jun 2009
Status:
Offline
|
RE: W poszukiwaniu nowych wyzwań - Wielka Fatra, kwiecień 2010
Życie już dawno nauczyło mnie wielkiego szacunku, pokory i cierpliwości do gór!!!
|
|
13-04-2010 01:25 PM |
|
|
Łukasz
Postów: 6,466
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2007
Status:
Offline
|
RE: W poszukiwaniu nowych wyzwań - Wielka Fatra, kwiecień 2010
Bądź dzielny. Będziemy z Tobą.
"I będziesz źle spał dopóki nie zapłacisz podatku"
|
|
13-04-2010 01:27 PM |
|
|
Dosia
Postów: 353
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: May 2008
Status:
Offline
|
RE: W poszukiwaniu nowych wyzwań - Wielka Fatra, kwiecień 2010
|
|
13-04-2010 01:35 PM |
|
|
Stasiu
Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
RE: W poszukiwaniu nowych wyzwań - Wielka Fatra, kwiecień 2010
Ale czad,Stasiu ile was na osobę finansowo wyniosło?Pytam bo mam zamiar smerfnąć się podobną trasą.
Nocleg pod Boriszowem kosztuje 6,3 Euro ze śpiworem. Tomtur chciał po mnie 30 zł na autko, no i dalsze rzeczy kupujesz albo taszczysz. Piwko 1,5 Euro. Patrzyłem na pociąg. Jednego powrotny z Bogumina do Ružomberka kosztuje 520 Kč. Mogą być jednak zniżki grupowe. Autobus z Ružomberka do Liptowskiej Rewucy tak około 1,5 Euro.
Mirek, musisz jechać z nami.
(...) Jak cholera nie chce mi się ze sobą taszczyć śpiwora, ale cóż począć! (...)
Lapi, masz trzy możliwości.
1. Z pościelą nocleg kosztuje 12 Euro
2. Taszczyć gruby śpiwór
3. Zainwestuj jak ja albo i teraz Tomtur. Na schroniska wystarczy wkładka do śpiwora.
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
|
|
13-04-2010 07:21 PM |
|
|
Stasiu
Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
RE: W poszukiwaniu nowych wyzwań - Wielka Fatra, kwiecień 2010
Najpierw bym polecił przeczytać relację od pierwszej strony i potem:
I znów ten sam cel i powody do odwiedzenia - Wielka Fatra, kwiecień-maj 2014
Ten sam cel i powody do odwiedzenia. Jednak 4 lata później, z innej strony i o jednego uczestnika więcej. Tak nam się przytrafiło znów sprawdzić piękno natury tamtych stron. Piszę o odwiedzeniu Chaty pod Boriszowem w Wielkiej Fatrze (WF). Tym razem do naszej dwójki - mnie i Tomtura - dołącza wielce poważana osoba Doctora E. Dalszą zmianą jest, że do chaty podchodzimy nie od strony Liptowa, ale od strony Turca. Ma to swoją negatywną/pozytywną stronę. Długie doliny trzeba od Turca przedreptać na własnych.
30.4.2014, dzień pierwszy
Dzień zlotu czarownic na Babich Górach. Staramy się omijać takie kopczyki szerokim kręgiem. Mamy godzinę 6:00 i my cumujemy w wiosce Belá-Dulice (parę kilometrów od Martina). Kto by szukał typicznego parkingu przed wejściem do doliny, ten go nie znajdzie. Nic tutaj takiego nie ma. Trzeba zaparkować tam, gdzie się da. Czeka nas jedna z najdłuższych dolin WF - Belianska. Obliczyłem, że do Chaty Hawranowo ma ona 11 km. Kto ma zamówione zakwaterowanie w Chacie Hawranowo, może podjechać autkiem aż tutaj.
Nas jednak czeka drałowanie po mniej lub więcej rozbitym asfalcie.
Kto chodzi po takich dolinach naprz. w Tatrach, ten wie co go czeka. Tutaj chociaż brak luda, aczkolwiek mamy w Polsce długi weekend. Kiedy w ruchu są tylko nogi a serce i płuca są w normalnym procesie pracy, można sobie załączyć tryb czyszczenia głowy od problemów. Do tego mamy pogodę nastrojową. Lekka mgiełka, relatywnie ciepło i przebijające się słońce. Czytelnicy muszą przebaczyć, ale my musieliśmy i podczas takiej ścieżki zrobić sobie zastój. Taszczenie napoju turystycznego nas ciągnęło ku ziemi.
Zasady umieszczania różnych rzeczy w plecaku mówią jasno. Cięższe rzeczy mają być jak najbliżej ciała tzn. środka ciężkości układu turysta-plecak. My w tym idziemy jeszcze dalej. Umieszczamy napój turystyczny w samym środku turysty. Po krótkim postoju, drałoawania doliną ciąg dalszy.
Słońce kontroluje nasze zmagania i decyduje się nas trochę pokrzepić. Zaczyna mgiełkę rozpuszczać. Po 2,5 godzinie osiągamy pierwszy cel - Chata Hawranowo.
Przybytek ten jest na razie w rekonstrukci, ale dla chętnych oferuje zakwaterowanie. Nam gospodarz zaoferował napój turystyczny. Akurat wychłodzonego Pilsnera nie radno odmówić. Zwłaszcza, kiedy kończy się pozioma część trasy i będzie trzeba do pochodu załączyć w większym stopniu płuca i serce. Na kolejnym odcinku nas czeka 650 m podejścia. Najpierw trzeba przekroczyć nam potok o takiej samej nazwie co dolina.
Jest tu wody po kostki, ale i takie wygi górskie jak Doctore nie pogardził wypożyczonymi kijkami (teraz już Urszula wie, gdzie się szwędał DrE i że to nie były tylko Zachodnie T.) Po przebrodzeniu potoku, scieżka zaczyna się podnosić. Jednak nie jest to taka masakra na jaką się przygotowaliśmy.
Po wstępnym upoceniu się, dochodzimy do miejsca zwanego Koszarzyska.
Jest tu bywała noclegownia - bacówka. Dla twardzieli szukających przygód może i miejsce do spania. Jednak w tym owczym hotelu panował nieopisany burdel. Nie wiem co za barany tam nocowały, ale na pewno po sobie nie posprzątały. Piecyk rozwalony i ewentualne łoża do spania nie napajały mnie chęcią położenia się na nich do pozycji poziomej.
Na przekór tym negatywnym uczuciom, trzej potencjalni owczorze udokumentowali się w tym miejscu. Ma ono jedną zaletę - zaczynają się nam w końcu odkrywać WF widoki. Oprócz blisko stojącego Boriszowa pokazuje się nam po drugiej stronie doliny Lysec. Góra, która była na celowniku naszych planów. Jednak z relewatnych powodów nie udało się nam jej odwiedzić.
Po ponownym wejściu do lasu, podchodzenie zmienia się na trawers Boriszowa. Takie to klasyczne zachodzenie za róg, gdzie trzeba pokonywać poszczególne spłazy. Niecierpliwie wyczekujemy za każdym rozstajnik pod Chatą Boriszow. Dopiero trzecie "za rogiem" daje nam do zrozumienia, że dochodzimy do rozstaju pod chatą.
- najpierw Ploska
- Šoproň
- też i chata z Boriszowem
Mamy 11:30 i jesteśmy przy głównym celu dzisiejszego dnia. Trzej owczorze chętnie pozują do następnego zdjęcia.
W tle charakterystyczna piramida Rakytowa, który znajduje się na trasie liptowskiej odnogi WF. Ja zaliczam Chatę pod Boriszowem do jednej z najlepiej ustawionych widokowo tego typu objektów. Dla niektórych może być kibelek w postaci latryny, łazienka w postaci zimnego ciurczka w umywadle, znikomej oferty kuchni (parówki i jajecznica, zupa), brak elektryczności (wieczorem gospodarze zapalają lampy olejowe) niezbyt zachęcające, ale te brakujące wymogi cywilizacyjne nie zastąpią atmosfery schroniska. Najbardziej lubię poranki przed chatą za śpiewu ptaków (tym razem dominowała kukułka). Co z napoczętym popołudniem? Jak nic, to chociaż powinne odwiedziny samotnego Boriszowa.
Gospodarze wygnali tragarza do doliny a nas na wierzchołek. O tej porze już nikogo nie było przy chacie. Gramolenie się na wierzchołek jest krótkie, ale strome. Droga nie jest nudna. Widoki otwierają się na całego.
Urszula krytykowała, że nie opisujemy zdjęcia i dlatego teraz tak czynię. Nad coraz to mniejszym dachem chaty dominuje Ploska, za nią Czarny Kamień, mniejszy Kračkov Minčol przechodzi w piramidę Rakytowa. W lewo od niego Smrekowica. To wszystko odnoga -Liptowska WF. W prawo od Rakytowa widać w dali Salacyn i Tłusta (już Niskie Tatry). Pozorny obserwator zobaczy jeszcze w dali zaśnieżony Chabaniec. Z odnogi - Turczańska WF widać tylko pierwszy Šoproň. Po pół godzinie osiągamy szczyt Boriszowa (1510 m).
Zbytnio nie napajamy się widokami. Deszcz postanowił nam przeszkodzić w tej radości. Pstrykamy coś małe co nieco i zmykamy. Ciemne chmury na niebie nie dają żadnej nadzieji na poprawę pogody w najbliższym czasie. Schodzenie po pokropionym przez deszcz zboczu przypomina grę Wygibasy. Wymachujemy rękami i nawet niekiedy nogami w przestrzeni niezrozumiałe znaki. Na szczęście obyło się bez dupozjazdu. Resztki popołudnia spędzamy na chacie. Oprócz gospodarzy są tutaj zakwaterowani czterej wędrowcy gdzieś od Szczecina. Ze zbliżającym się wieczorem czujemy coraz więcej niedosyt gór. Nie trzeba nas długo poganiać. Decyzja pada na Ploskę. Może się uda jaki ładny zachód słońca uchwycić?
Spoglądam jeszcze za siebie. Boriszow z chatą też się dumnie prezentuje.
Ploska, to charakterystyczny wierzchołek. Jest ukształtowy w podobie odwróconego "laworu" - miski. Z samego wierzchu nie widać jej podnóża.
Jeszcze nie z samego wierzchołku widzimy dominantę Boriszowa z chatą. W prawo we mgle dzisiaj nami przebyta Dolina Belianska. Na lewo od Boriszowa widać Tłustą (tą WF). Na horyzoncie nieśmiało wygląda całe pasmo Luczańskiej Małej Fatry - od Klaka (między T a B) przez Martińskie Hole aż po przesmyk Wagu w Strecznie. Na wierzchołku Ploskiej (1532 m) trzeba nam czekać około 45 minut. Tutaj daje mi temperatura poznać, że był by to dobry wybór zapakować do plecaka rękawice i czapkę. Właściwy moment zachodu słońca obstrykujemy wieloma fotografiami.
Nie było idealnie - słońce przed horyzontem zaszło w chmury. Zimny wiatr wygania nas z Ploskiej zaraz po zachodzie. Do chaty dochodzimy już kiedy w środku panowała pełna romantyka. Lampy olejowe świeciły i można było kontynuować rozmowy. Dobrej nocy z Ploskiej życzą Dr. Etker, Stasiu i Tomtur.
Cdn... nie wiem kiedy?
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
|
|
04-05-2014 06:53 PM |
|
|
dr.Etker
Postów: 8,835
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Nov 2006
Status:
Offline
|
RE: W poszukiwaniu nowych wyzwań - Wielka Fatra, kwiecień 2010
|
|
04-05-2014 07:56 PM |
|
|
|