Górskie Forum Dyskusyjne - Górski Świat

Pełna wersja: 3-dniowy spacer po jesienno-zimowych Tatrach
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Chodziło mi o jaskinie, a nie jaskonie giggle
Jak na dwudniowy wyjazd to trasa w sam raz. W sobotę temperatura powinna być poniżej zera, jest też szansa, że trochę sypnie i nie będzie aż tyle błota. Szkoda, że nie ma porządnego mrozu i na kurtynę lodową przy wejściu do Groty Komonieckiego nie ma co liczyć, ale i tak warto tam zajrzeć.
W Beskidzie Małym byliśmy na Magurce i na Hrobaczej łące, ale przypuszczam że to będzie zupełnie inna bajka Wink W poniedziałek pogoda ma być super, przynajmniej tak piszą, we wtorek trochę gorzej. I zastanawiamy się czy nie przejść najpierw z przełęczy zielonym na leskowiec, a na powrót zostawić czerwony?
Z innej beczki,gdzie na przełęczy kociarskiej można zaparkować, jest tam jakieś miejsce przy drodze?
Przy dobrej widoczności wybór zielonego i dłuższej trasy na początek to dobry pomysł. Poza tym drugiego dnia nie zostałoby wam na sam koniec trasy podejście z Kocierza na przełęcz (jest stosunkowo krótkie, ale dosyć strome). Pomiędzy Ścieszków Groniem, a Gibasówką są polany z widokami na Babią i Beskid Żywiecki, poza tym warto też odbić na Gibasów Groń, który jest lepszym punktem widokowym niż Leskowiec i jednym z ciekawszych w tym rejonie Beskidów.

Natomiast przy słabszej pogodzie czerwony byłby lepszy. Jest krótszy, można odbić do Zbójeckiego Okna, las w okolicach Łamanej Skały jest całkiem fajny i zostaje trochę czasu żeby zejść do groty.
Jeżeli chcecie odbijać do jaskiń w Czarnych Działach i Groty Komonieckiego to radzę dobrze się rozglądać bo nie są bezpośrednio przy szlaku i łatwo je przegapić.

Na przełęczy zaparkować możesz spokojnie przy budynku 'wellnessowo-konferencyjnym', zaraz przy drodze, po przejechaniu przez bramę jest duży parking dostępny dla wszystkich.
Super! Bardzo mi pomogłeś w dokonaniu wyboru, na pewno skorzystam z twoich podpowiedzi. Wielkie dzięki Reinhold, Pozdrawiam Smile ok

P.S
Frodo sorry, że tak na twoim temacie się rozpycham innocent Shy

grabarz napisał(a):
P.S
Frodo sorry, że tak na twoim temacie się rozpycham innocent Shy


Nie ma sprawy, przynajmniej się czegoś dowiedziałem o Beskidach Winkok

Nie zakładając kolejnego tematu postanowiłem króciutko opisać pewną zeszłoroczną czerwcową wycieczkę. Podobnie jak i wyżej opisane był to niezbyt długi spacer i znowu praktycznie cały odbyty w samotności i to w kolejnym bardzo i to bardzo obleganym turystycznie miejscu, a więc:

Dolina Kościeliska na wyłączność
Trasa: Kiry --> Polana Pisana --> Wąwóz Kraków (przejście obok Smoczej Jamy) --> Schronisko "Ornak" --> Kiry.

Poprzedni upalny dzień skończył się gwałtowną burzą i solidnymi opadami deszczu. Na dzień dzisiejszy prognozy jednogłośnie przepowiadały zachmurzenie całkowite, a około godziny 11-11:30 kolejne opady plus możliwe burze z piorunami. Trzeba przyznać, że nie brzmiało to zbyt optymistycznie i zachęcająco, więc nie zaplanowaliśmy żadnej ambitnej wyprawy. Ale przecież nie do pomyślenia jest spędzanie całego dnia w czterech ścianach, kiedy się jest w Zakopanem. Wstaliśmy dosyć wcześnie z myślą odbycia spaceru w jednej z malowniczych Tatrzańskich dolin i powrotu przed załamaniem pogody.
Tuż po 7 nad ranem stanęliśmy u wylotu wszystkim doskonale znanej Doliny Kościeliskiej. Nie było komu pobrać opłaty za wstęp do parku, to nie zatrzymując się przy budkach żwawo ruszyliśmy przed siebie. Dziwny to był spacer, niecodzienny. Ludzi brak, widoków również, od czasu do czasu zza mgły wyłaniał się zarys jakiejś skałki i szumiał obok Kościeliski potok. Możliwe, że to pora jeszcze za wczesna albo wszystkich skutecznie odstraszyły niekorzystne prognozy... Wink
Po jakiejś godzinie skręciliśmy na żółto-znakowaną ścieżkę i znaleźliśmy się w pięknym i tajemniczym wąwozie.
[attachment=73218]
Cały czas jesteśmy sami. Drabinka mokra i kroki trzeba stawiać uważnie, łańcuchy śliskie a w każdym skalnym zagłębieniu czają się kałuże.
[attachment=73219][attachment=73220]
Nic to, jakoś się udało, nawet całkiem sprawnie. Lampeczek brak, to do jamy nie włazimy, gramolimy się dookoła. Całkiem fajnie i ciekawie ok Trochę gorzej po mokrej trawie się schodzi z powrotem na Polanę Pisaną, która w tym momencie prezentuje się nadzwyczaj tajemniczo i obco. giggle
[attachment=73217]
30-minutowy spacer i popijamy herbatę w schronisku na Hali Ornak, znowu sami, jest bardzo klimatycznie. Chwila namysłu czy nie przejść się jeszcze nad Smreczyński Staw, jednak kwestia wyrobienia się na 11 z powrotem byłaby wtedy niemożliwa do zrealizowania. Nieśpiesznie maszerujemy z powrotem do Kir. W tym momencie nawet się na chwilkę przejaśnia.
[attachment=73221][attachment=73222]
Dopiero teraz napotykamy pierwszych turystów na szlaku, a u wylotu Doliny jest ich już nawet całkiem sporo. Jednak my zmierzamy w odwrotnym kierunku i już o 11:30 łapiemy busa do Zakopca. Dochodzi godzina 12, spożywamy pyszny obiad w "Naszej Kaszy", a za oknem, zgodnie z przepowiedniami leje i błyska i tak już było aż do wieczora Rolleyes
Frodo, dobrze wybrałeś dobę. Tak trzeba, kiedy przepowiadają czerwcową pogodę. Podobnie było w roku 2014. To wtedy całe lato panowała Szewczykowej pogoda. W burzy się też fajnie chodzi, kiedy się jest w dolinie.
A kot był,przy schronisku? Smile

Stasiu napisał(a):
Frodo, dobrze wybrałeś dobę. Tak trzeba, kiedy przepowiadają czerwcową pogodę. Podobnie było w roku 2014. To wtedy całe lato panowała Szewczykowej pogoda. W burzy się też fajnie chodzi, kiedy się jest w dolinie.


Tak, również pamiętam te dziwne i bardzo deszczowe w Tatrach lato 2014. Wtedy cały lipiec i sierpień się przymierzaliśmy do wyjazdu w i góry i przekładaliśmy, czekając aż pogoda się polepszy, w końcu pojechaliśmy pod koniec sierpnia i na 5 dni pobytu przez 1,5 dnia była pogoda Big Grin

Tym razem kota nie zauważyłem, ale przy schronisku w Kościeliskiej już kiedyś kota widziałem, bodajże 2 lata temu, więc może to był ten sam Wink

Znowu bez zakładania oddzielnego tematu, zgodnie z tradycją opiszę kolejny nasz krótki spacerek górski. Niemal w całości odbyty w nowym dla nas rejonie. A więc:

Melancholijny i romantyczny Kopieniec

Brzeziny --> Psia Trawka --> Polana Kopieniec --> Wielki Kopieniec --> Polana Olczyska --> Jaszczurówka.

Po dwóch wyczerpujących wyrypach wreszcie kolej na coś krótszego i mniej ambitnego. Do tego zapowiadano zachmurzenie całkowite oraz możliwość wystąpienia przelotnych opadów. No cóż, w czerwcu to całkiem prawdopodobny scenariusz, że mogło i zagrzmieć.uhm
Po niedługiej naradzie wybraliśmy z Dorotą wejście na Wielki Kopieniec. Tak się składa, że nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji udać się na ten reglowy szczyt. Parę minut po godzinie ósmej wysiedliśmy z busa niedaleko parkingu w Brzezinach i udaliśmy się czarno znakowaną ścieżką w kierunku Hali Gąsienicowej. W samotności dotarliśmy do polany Psia trawka, gdzie odbiliśmy czerwonym szlakiem w kierunku Cyrhli. W tym miejscu jeszcze nie mieliśmy przyjemności wędrować. Szlak nad wyraz przyjemny i w ogóle nie męczący, taka ot przechadzka po lesie i to we dwójkę. Czujemy się trochę jak na Podlasiu Big Grin
Po skrzyżowaniu obieramy kierunek na Wielki Kopieniec i w tym momencie się przekonujemy, że jednak jesteśmy w górach. Ścieżka wspina się coraz wyżej, aż nawet zaczynamy sapać i łapiemy lekką zadyszkę, po czym wreszcie osiągamy rozległą Polanę Kopieniec, bardzo urokliwą i klimatyczną. ok
[attachment=74436][attachment=74437]
Podejście na sam wierzchołek trwa jeszcze z 20 minut, po czym udaje nam się wgramolić na szczytowe kamienie. Ufff, dalej będzie już tylko z górki Cool
Widoki z Kopieńca bardzo rozległe i romantyczne, szczególnie zachwycają nas melancholijne kolory. Wysokie Tatry przesłonięte chmurami, ale wcale nas to nie smuci, gdyż moim zdaniem jeszcze bardziej dodaje to uroku i magii temu miejscu. Schodzą nieliczni turyści i zostajemy nawet na jakiś czas sami ok
[attachment=74434][attachment=74435]
Powoli schodzimy na Polanę Olczyską, schodzimy i schodzimy, schodzimy i... Wita nas szum Olczyskiego Potoku i już w jego towarzystwie osiągamy granicę parku w Jaszczurówce. Dolinę Olczyską również przemierzamy po raz pierwszy. Tutaj czas na edukację. Trzeba przyznać, że dowiedzieliśmy się wiele nowego o tym czym są wywierzyska i jakie gady zamieszkują tatrzańskie doliny. Big Grin
Czas pożegnać się z TPN'em do następnych odwiedzin, już za kilka miesięcy, a więc do zobaczenia giggle
Smile tak się zastanawiam, że tak skrótowo opisaliście wejście na Kopieniec, lekka zadyszka i już polana... dla mnie pierwsze wejście na tę niby górkę, niedocenianą absolutnie, a fantastyczną na kaca po sobotnich imprezkach (wypocisz wszystko odpowiednim tempem), na tyle krótka traska, żeby o przyzwoitej porze obiadowej wylatywać z targowiska próżności w Zakopanem, a jednak fizycznie Everest! podkreślam - po raz pierwszy, niedoceniany Wink potem wielokrotnie traktowany li tylko treningowo, ale pełno błota, pełno turystów traktujących tę górkę jak ja za pierwszym razem, plus białe adidaski(!) i niedzielne stroje pokościelne... Smile świetne widoki jednakże i naprawdę obok Rusinowej Polany - ta trasa mniej uczęszczana ale naprawdę nagroda tam, gdzie trzeba, dla najwytrwalszych - na szczycie Smile
patrząc na zdjęcia - widoków najostrzejszych nie mieliście - dlatego zachęcam do ponownych odwiedzin i zobaczycie to ponownie innymi oczyma Wink
Racja, wcale nie było tak lekko Wink

Ogólnie te reglowe szczyty i szlaki są mocno niedoceniane, a potrafią naprawdę nieźle zmęczyć. Kiedyś podejście na Czerwoną Przełęcz i Sarnią Skałę z Doliny Strążyskiej dało nam o wiele bardziej w kość niż wejście na Świnicę przez Liliowe poprzedniego dnia Big Grin

Frodo napisał(a):
Ogólnie te reglowe szczyty i szlaki są mocno niedoceniane, a potrafią naprawdę nieźle zmęczyć.

Zgadza się ale bardzo przyjemnie się nimi spaceruje Smile

Stron: 1 2 3
Przekierowanie