31-05-2009, 12:46 PM
W dniach 25-29.05.2009 ja i kolega Hubert wybralismy sie w Tatry Zachodnie. Jak co roku wyjeżdżalismy z nadzieją na dobrą pogodę, niezwykłe widoki i niezapomniane wrażenia i wszystkiego w sumie było po troche Ale po kolei :
1 Dzień 25.05 Poniedziałek Droga do Schroniska na Polanie Chochołowskiej
Wstaję przed 6, pogoda za oknem całkiem niezła jak na drogę do Zakopca chociaż słońce wskazuje że może być nieco męcząco Ok. 8 zabieram po drodze Huberta i ruszamy w stronę Tatr ( wreszcie ). Dojeżdzamy do stolicy polskich Tatr koło 13 i udajemy sie do Owczarni na golonkę i piwko ( polecamy wszystkim , szczególnie męskiej części forum gdyż goloneczka pierwsza klasa ). Po miłej strawie nie mamy zupełnie ochoty ruszyć się z ławeczki no ale w końcu Góry wzywają Pogoda wciąż rewelacja, ciepło koło 20 stopni, niebo w miare czyste, widok na Tatry bardzo przyjemny. U wlotu doliny Chochołowskiej meldujemy sie po 15 i zdobywamy schronisko po 17... Oj cięzko było wnieść na plecach zapas piwa na te wszystkie dni, ale nauczeni doświadczeniem wiemy że lepiej nosić niz się prosic Dzien kończy sie tak jak się zaczął czyli wspaniałym zachodem słońca, który obserwujemy przez pryzmat Kominiarskiego Wierchu
2 Dzień 26.06 Wtorek Wołowiec - Jarząbczy - Trzydniowiański
Wstajemy po 7 i już wiemy, że to będzie nasz dzień Pogoda zapowiada się kapitalna, słońce już mocno przygrzewa a brak chmur zapowiada wspaniały dzień na dobrą wyprawę Ruszamy przed 9 i zaczynamy się piąć w górę zielonym szlakiem prowadzącym pod przełecz pod Wołowcem. Początkowo droga dosyć mokra i nieprzyjemna ( dużo błota i co chwile szlakiem płynie jakiś strumyczek ) , jednakże w miarę upływu czasu droga staje się sucha i przyjemna dla naszego obuwia Bez większych problemów mijamy Wyżnia Polanę Chochołowską i dopiero przed ostatnim mocniejszym podejściem naszym oczom ukazują się płaty śniegu Jednak dzielne z nas chłopaki i wspinamy się na przemian przez śnieg i mokrą trawę aż do przełęczy... ( szkoda że szlak był pod śniegiem bo zaoszczedziło by to nam czasu i siły ). Teraz już będzie z górki Pogoda nadal super, większość szlaków widać jak na dłoni, nie są przykryte śniegiem więc jest to dobry prognostyk dla dalszej części wyprawy W między czasie obserwujemy 2 kozice które z gracją mijają grań Rakonia i w ekspresowym tempie zmierzają przecinając Wyżnia Polanę Chochołowską w stronę Łopaty Podhcodzimy pod Wołowiec z którego nieco kusi by wybrać się w stronę Rochaczy ale w końcu jeszcze będzie kiedyś okazja a plan na ten dzień jest nieco inny Z Wołowca w pełnym słońcu schodzimy przez Łopatę do Niskiej Przełęczy ( kurcze a ktoś mówił żeby zapoatrzyć się w kremy z filtrem , no cóż słońce piecze , skórka będzie schodzić ) Przez całą drogę wspaniały widok zarówno na otaczające nas Tatry Zachodnie, jak i na Dol. Chochołowską i Słowackie szczyty. Zgodnie z rozkładem Huberta Jarząbczy zdobyty o 16:30 , jak powiedział tak też zrobił, do tej pory nie sądziłem że moj przyjaciel masz aż tak dobrze wyregulowany zegarek Jakubina kusi ale robi sie już późno i trzeba powoli wracać Przez Kończysty i Trzydniowański a później szlakiem papieskim wracamy do naszej bazy przed 20 i raczymy się piwkiem wniesionym dnia poprzedniego Poza śńiegiem przy podejściu na przełecz pod Wołowcem cała droga przejezdna ;] śladowe ilości śniegu na odcinku Jarząbczy-Kończysty i przy zejściu z Kończystego na Trzydniowiański. Ogólnie dzień na wielki plus
[attachment=22443] [attachment=22444] [attachment=22445] [attachment=22446] [attachment=22464] [attachment=22447] [attachment=22448] [attachment=22449]
3 Dzień 27.05 Środa Błyszcz i Bystra
Ten dzień długo zapamiętam... Ruszam przed 9 z nadzieją na dzień może nie tak słoneczny jak wtorek ale mimo wszystko bezdeszczowy... Czarnym Szlakiem przez Dol. Starorobociańską znajduje się na Siwej Przełeczy ( podejście poza 2-3 zaśnieżonymi miejscami jak najardziej przyzwoite ). Na przełęczy szybki widok na Bystrą ( jeszcze widoczną ) i nieprzyjazne chmury zbliżające się od strony zachodniej... No coż jeszce nie pada, chmury całkiem daleko, wiatr się nie zrywa więc może będzie dobrze. Po drodze mijaja mnie 2 osoby zmierzające w tym samym kierunku. Podejście pod Zwornik bez śniegu jedynie na samy Zworniku znajduje się jeszcze dużo śniegu który jednak nie sprawia większych problemów. Nie widać też Słowackich znaków które zakazywałyby spaceru w stronę Błyszcza więc ruszam. W momencie gdy dochodzę do początku podejścia na Błyszcz, przy odbiciu niebieskiego szlaku schodzącego do Gaborowej Doliny zaczyna mżeć i chmury ograniczają widoczność, mimo wszystko ze spotkanymi osobami ruszamy w górę i zdobywamy Błyszcz a po niedługim czasie także Bystrą. Widoczność niestety fatalna, tzw. Morze Egejskie ( w tym miejscu pozdrowienia dla Grażyny z Warszawy za to sformułowanie ). Szlak bez śniegu, to samo ścieżka łacząca Błyszcz i Bystrą, jedynie na niebieskim szlaku którym schodziliśmy z Bystrej nieprzyjemny płat śniegu gdzie wypada zachować dużo ostrożności. Następne 3h to droga w rzesistym deszczu przy porywach silnego wiatru przez Zwornik, Siwą Przełecz, Ornak i Iwaniacką Przełęcz do schroniska W bazie pojawiam się przemoczony do suchej nitki... niestety kurtka przeciwdeszczowa nie dała rady po 2h opadów i to chyba znak że musze zainwestować w lepszą... Mimo wszystko wycieczka poza warunkami pogodowymi bardzo sympatyczna
[attachment=22450] [attachment=22451][attachment=22452][attachment=22453][attachment=22454]
4 Dzień 28.05 Czwartek "Atakujemy Starego Bociana "
Wychodzimy trochę niepewni tego co przyniesie aura. W końcu we wtorek upał, w środę ulewa, a dziś ... ? W tym dniu towarzyszy nam Grażyna z Warszawy ( jeszcze raz pozdrawiamy ). Czarnym szlakiem podchodzimy pod Siwą Przełęcz. W trakcie niepewnie patrzymy na chmury które co chwile albo pdkrywają albo przykrywają Starorobociański i Trzydniowiański Wierch. Już na Siwej Przełęczy mamy przeczucie że jednak dziś deszcz nam nie dopiecze, pozostaje tylko silny wiatr, który przy spadku temperatury daje nam trochę w kość... Ubraliśmy się jednak na cebulkę i wspinamy się na Bociana. Ok. 13:30 meldujemy się na szczycie i pogoda nagradza nas słoneczkiem i wspaniałym widokiem na Tatry Wysokie Oj warto tu było dzisiaj wejsc Podejście podobnie jak i zejście bez śniegu i suche Spędzamy na sczycie ok. 30 minut wpatrując się we wspaniałą panoramę i ruszamy w dół dosyć szybkim krokiem ze względu na silny wiatr... Przez Kończysty i Trzydniowański meldujemy się w schronisku przed 18. Kolejny dobry dzień za nami
Dzień 5 29.05 Powrót
Ten dzień nie miał być ostatnim, ale pogoda sprawiła że zdecydowaliśmy się na powrót Już noc zapowiadała gwałtowny spadek temperatury, do tego doszły opady początkowo deszczu a jak się okazało rano także śniegu... W wyższych partiach spadło go na tyle dużo że jakiekolwiek wyjście mijało się z sensem, tym bardziej że plan wyjazdu został zrealizowany. Droga w dół do Siwej Polany na szczeście bez deszczu, jeszcze tylko zapas oscypków pod Gubałówką i powrót do domu staje się faktem...
Wyprawę uznajemy za udaną Doświadczyliśmy upalnego słońca, deszczu rzęsistego jak i opadów śniegu, mimo wszystko jak zwykle było bardzo sympatycznie, a każdy z nas mógł nabrać spokoju i dystansu od tego co jest na dole. Tatry jak zwykle okazały się niezwykle dobrym lekarstwem na codzienne zmęczenie i za to naszym wspaniałym górom dziękujemy
PS. To moja pierwsza relacja więc jeśli jest za długa albo czegoś nie obejmuje to czekam na rady i wskazówki Jak tylko obrobie zdjęcia to je wrzucę
1 Dzień 25.05 Poniedziałek Droga do Schroniska na Polanie Chochołowskiej
Wstaję przed 6, pogoda za oknem całkiem niezła jak na drogę do Zakopca chociaż słońce wskazuje że może być nieco męcząco Ok. 8 zabieram po drodze Huberta i ruszamy w stronę Tatr ( wreszcie ). Dojeżdzamy do stolicy polskich Tatr koło 13 i udajemy sie do Owczarni na golonkę i piwko ( polecamy wszystkim , szczególnie męskiej części forum gdyż goloneczka pierwsza klasa ). Po miłej strawie nie mamy zupełnie ochoty ruszyć się z ławeczki no ale w końcu Góry wzywają Pogoda wciąż rewelacja, ciepło koło 20 stopni, niebo w miare czyste, widok na Tatry bardzo przyjemny. U wlotu doliny Chochołowskiej meldujemy sie po 15 i zdobywamy schronisko po 17... Oj cięzko było wnieść na plecach zapas piwa na te wszystkie dni, ale nauczeni doświadczeniem wiemy że lepiej nosić niz się prosic Dzien kończy sie tak jak się zaczął czyli wspaniałym zachodem słońca, który obserwujemy przez pryzmat Kominiarskiego Wierchu
2 Dzień 26.06 Wtorek Wołowiec - Jarząbczy - Trzydniowiański
Wstajemy po 7 i już wiemy, że to będzie nasz dzień Pogoda zapowiada się kapitalna, słońce już mocno przygrzewa a brak chmur zapowiada wspaniały dzień na dobrą wyprawę Ruszamy przed 9 i zaczynamy się piąć w górę zielonym szlakiem prowadzącym pod przełecz pod Wołowcem. Początkowo droga dosyć mokra i nieprzyjemna ( dużo błota i co chwile szlakiem płynie jakiś strumyczek ) , jednakże w miarę upływu czasu droga staje się sucha i przyjemna dla naszego obuwia Bez większych problemów mijamy Wyżnia Polanę Chochołowską i dopiero przed ostatnim mocniejszym podejściem naszym oczom ukazują się płaty śniegu Jednak dzielne z nas chłopaki i wspinamy się na przemian przez śnieg i mokrą trawę aż do przełęczy... ( szkoda że szlak był pod śniegiem bo zaoszczedziło by to nam czasu i siły ). Teraz już będzie z górki Pogoda nadal super, większość szlaków widać jak na dłoni, nie są przykryte śniegiem więc jest to dobry prognostyk dla dalszej części wyprawy W między czasie obserwujemy 2 kozice które z gracją mijają grań Rakonia i w ekspresowym tempie zmierzają przecinając Wyżnia Polanę Chochołowską w stronę Łopaty Podhcodzimy pod Wołowiec z którego nieco kusi by wybrać się w stronę Rochaczy ale w końcu jeszcze będzie kiedyś okazja a plan na ten dzień jest nieco inny Z Wołowca w pełnym słońcu schodzimy przez Łopatę do Niskiej Przełęczy ( kurcze a ktoś mówił żeby zapoatrzyć się w kremy z filtrem , no cóż słońce piecze , skórka będzie schodzić ) Przez całą drogę wspaniały widok zarówno na otaczające nas Tatry Zachodnie, jak i na Dol. Chochołowską i Słowackie szczyty. Zgodnie z rozkładem Huberta Jarząbczy zdobyty o 16:30 , jak powiedział tak też zrobił, do tej pory nie sądziłem że moj przyjaciel masz aż tak dobrze wyregulowany zegarek Jakubina kusi ale robi sie już późno i trzeba powoli wracać Przez Kończysty i Trzydniowański a później szlakiem papieskim wracamy do naszej bazy przed 20 i raczymy się piwkiem wniesionym dnia poprzedniego Poza śńiegiem przy podejściu na przełecz pod Wołowcem cała droga przejezdna ;] śladowe ilości śniegu na odcinku Jarząbczy-Kończysty i przy zejściu z Kończystego na Trzydniowiański. Ogólnie dzień na wielki plus
[attachment=22443] [attachment=22444] [attachment=22445] [attachment=22446] [attachment=22464] [attachment=22447] [attachment=22448] [attachment=22449]
3 Dzień 27.05 Środa Błyszcz i Bystra
Ten dzień długo zapamiętam... Ruszam przed 9 z nadzieją na dzień może nie tak słoneczny jak wtorek ale mimo wszystko bezdeszczowy... Czarnym Szlakiem przez Dol. Starorobociańską znajduje się na Siwej Przełeczy ( podejście poza 2-3 zaśnieżonymi miejscami jak najardziej przyzwoite ). Na przełęczy szybki widok na Bystrą ( jeszcze widoczną ) i nieprzyjazne chmury zbliżające się od strony zachodniej... No coż jeszce nie pada, chmury całkiem daleko, wiatr się nie zrywa więc może będzie dobrze. Po drodze mijaja mnie 2 osoby zmierzające w tym samym kierunku. Podejście pod Zwornik bez śniegu jedynie na samy Zworniku znajduje się jeszcze dużo śniegu który jednak nie sprawia większych problemów. Nie widać też Słowackich znaków które zakazywałyby spaceru w stronę Błyszcza więc ruszam. W momencie gdy dochodzę do początku podejścia na Błyszcz, przy odbiciu niebieskiego szlaku schodzącego do Gaborowej Doliny zaczyna mżeć i chmury ograniczają widoczność, mimo wszystko ze spotkanymi osobami ruszamy w górę i zdobywamy Błyszcz a po niedługim czasie także Bystrą. Widoczność niestety fatalna, tzw. Morze Egejskie ( w tym miejscu pozdrowienia dla Grażyny z Warszawy za to sformułowanie ). Szlak bez śniegu, to samo ścieżka łacząca Błyszcz i Bystrą, jedynie na niebieskim szlaku którym schodziliśmy z Bystrej nieprzyjemny płat śniegu gdzie wypada zachować dużo ostrożności. Następne 3h to droga w rzesistym deszczu przy porywach silnego wiatru przez Zwornik, Siwą Przełecz, Ornak i Iwaniacką Przełęcz do schroniska W bazie pojawiam się przemoczony do suchej nitki... niestety kurtka przeciwdeszczowa nie dała rady po 2h opadów i to chyba znak że musze zainwestować w lepszą... Mimo wszystko wycieczka poza warunkami pogodowymi bardzo sympatyczna
[attachment=22450] [attachment=22451][attachment=22452][attachment=22453][attachment=22454]
4 Dzień 28.05 Czwartek "Atakujemy Starego Bociana "
Wychodzimy trochę niepewni tego co przyniesie aura. W końcu we wtorek upał, w środę ulewa, a dziś ... ? W tym dniu towarzyszy nam Grażyna z Warszawy ( jeszcze raz pozdrawiamy ). Czarnym szlakiem podchodzimy pod Siwą Przełęcz. W trakcie niepewnie patrzymy na chmury które co chwile albo pdkrywają albo przykrywają Starorobociański i Trzydniowiański Wierch. Już na Siwej Przełęczy mamy przeczucie że jednak dziś deszcz nam nie dopiecze, pozostaje tylko silny wiatr, który przy spadku temperatury daje nam trochę w kość... Ubraliśmy się jednak na cebulkę i wspinamy się na Bociana. Ok. 13:30 meldujemy się na szczycie i pogoda nagradza nas słoneczkiem i wspaniałym widokiem na Tatry Wysokie Oj warto tu było dzisiaj wejsc Podejście podobnie jak i zejście bez śniegu i suche Spędzamy na sczycie ok. 30 minut wpatrując się we wspaniałą panoramę i ruszamy w dół dosyć szybkim krokiem ze względu na silny wiatr... Przez Kończysty i Trzydniowański meldujemy się w schronisku przed 18. Kolejny dobry dzień za nami
Dzień 5 29.05 Powrót
Ten dzień nie miał być ostatnim, ale pogoda sprawiła że zdecydowaliśmy się na powrót Już noc zapowiadała gwałtowny spadek temperatury, do tego doszły opady początkowo deszczu a jak się okazało rano także śniegu... W wyższych partiach spadło go na tyle dużo że jakiekolwiek wyjście mijało się z sensem, tym bardziej że plan wyjazdu został zrealizowany. Droga w dół do Siwej Polany na szczeście bez deszczu, jeszcze tylko zapas oscypków pod Gubałówką i powrót do domu staje się faktem...
Wyprawę uznajemy za udaną Doświadczyliśmy upalnego słońca, deszczu rzęsistego jak i opadów śniegu, mimo wszystko jak zwykle było bardzo sympatycznie, a każdy z nas mógł nabrać spokoju i dystansu od tego co jest na dole. Tatry jak zwykle okazały się niezwykle dobrym lekarstwem na codzienne zmęczenie i za to naszym wspaniałym górom dziękujemy
PS. To moja pierwsza relacja więc jeśli jest za długa albo czegoś nie obejmuje to czekam na rady i wskazówki Jak tylko obrobie zdjęcia to je wrzucę