XI spotkanie GŚ na Filipce 2019
|
Autor |
Wiadomość |
Stasiu
Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
XI spotkanie GŚ na Filipce 2019
Rozpoczynamy kolejną dekadę pożegnań letnich sezonów na Filipce. Jak długo jeszcze? Chyba w następnym roku sprawa się rozwiąże. Na razie mamy gdzie imprezować. Baza w znanym miejscu jest przygotowana do najazdu forumowiczów GŚ. W tym roku nas czeka kolejna dobroć. Święto państwowe przypada na poniedziałek i wiara forumowa ma pobyt na Filipce zabezpieczony o jeden dzień więcej. Czy był wykorzystany? Okaże się po dokończeniu relacji. Plany były ambitne. Na razie mamy ustalony termin 7 - 11 listopada. Ja w tym roku miałem na dodatek możliwość spędzenia na Filipce niemal dwa tygodnie. Najpierw przewietrzyłem rodzinkę, potem naordynowałem sobie dwa dni samotnika w chałupie i na koniec forumowa anabaza. Przyznam, że jeszcze parę dni więcej takiego stylu życia, to bym zwilczał i już nie powrócił do technokratycznej społeczności. Zazdroszczę pani Sikorowej tego klimatu.
Środa, 6. 11. 2019
Trzeci dzień samotności. No, nie tak wcale. W poniedziałek wieczór u pani Łabajowej, wtorek u Edka i środa znów u pani Łabajowej. Ten czas przeplatałem jeszcze normalnym trybem pracy. Poznałem chociaż, jak to mieli kiedyś tutejsi górale, kiedy jeździli do huty lub na kopalnię. Rano wstałem 3:45, wychodziłem 4:20. Trzeba było zejść 1,5 km lasem (o tej porze roku ciemno jak w ..., żeby zdążyć na autobus 4:45. Po tym doświadczeniu samotnika, czekałem w środę wieczorem na pierwszych bibowiczów - Bożenkę i Tomtura. Na szczęście im się nie udało mnie przychwycić, jak z długiej chwili zasnąłem pod świnią. Tomtur dojechał, no to biba filipkowa mogła się zacząć. Chałupa od razu była pełna niego. W ten dzień już nic ważnego się nie działo. Trzeba się było przygotować na następne dni.
Czwartek, 7. 11. 2019
Główny powitalny dzień. Chałupa zapełni się do ostatniego miejsca i nawet jeszcze więcej. Teraz już zapomniałem w jakiej kolejności się gromada zjeżdżała, ale pierwszy chyba dojechał Fazik i potem Janusz z Lidką. Spotkanie się z ludziskami, których się nie widziało rok ma wzruszającą atmosferę.
Cały dzień nas czeka integracja poparta odwiedzinami gospódki pani Łabajowej. Cały tydzień oferuje świętomarcińską (Marcina 11.12.) gęś. My jednak nie korzystamy z całej plejady dań. Jadło trzeba zamówić. Ukradkiem patrzyłem na zarezerwowanych stołowników. Podawano - gęsią wątróbkę jako zakąskę, rosół z gęsi, główne danie - pieczona gęś, ziemniaki i czerwona kapusta, no i deser bez gęsich ingrediencji. Dziwi mnie, że nikt nie puknął z tego jedzenia. Wieczorem już w kupie na chałupie ostatecznie decydujemy, że następny dzień odwiedzamy Trójstyk.
Cdn...
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
|
|
19-12-2019 08:05 PM |
|
|
szewczyczek
Postów: 4,480
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jun 2011
Status:
Offline
|
RE: XI spotkanie GŚ na Filipce 2019
Na Filipce się jakoś dużo zdjęć nie robi, co widać po fotorelacji, ale Tomtur się zmieścił.
Nie tylko chałupa pełna niego
Zazdroszcząc Łabajowej trzeba brać w pakiecie, że ma koło domu sporą imprezownię
Hej ho, zwariowana przygodo!
|
|
19-12-2019 08:40 PM |
|
|
Stasiu
Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
RE: XI spotkanie GŚ na Filipce 2019
Więcej zdjęć będzie z samotnych wypraw.
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
|
|
19-12-2019 11:14 PM |
|
|
Pablo
pablo
Postów: 10,672
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Dec 2006
Status:
Offline
|
RE: XI spotkanie GŚ na Filipce 2019
...
Zazdroszcząc Łabajowej trzeba brać w pakiecie, że ma koło domu sporą imprezownię
Łabajowej czy Sikorowej?
Zaprzyjaźnij się z człowiekiem, który chodzi po górach
|
|
20-12-2019 11:08 PM |
|
|
szewczyczek
Postów: 4,480
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jun 2011
Status:
Offline
|
RE: XI spotkanie GŚ na Filipce 2019
No Sikorowej
Hej ho, zwariowana przygodo!
|
|
21-12-2019 07:44 PM |
|
|
Stasiu
Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
RE: XI spotkanie GŚ na Filipce 2019
Piątek, 8. 11. 2019
Rano nie trzeba się śpieszyć. Autobus nam jedzie 10:56 z Nawsia i do niego mamy 4 km z buta.
Najpierw musimy rozpatrzyć problem z płaczliwym Fazikiem. Nie wiem co mu się stało? Czy ktoś mu powiedział, że z nami nie pójdzie na Trójstyk i będzie pilnował chałupy? Nawet bym podejrzewał kto. Jednak i dla niego znalazło się miejsce w autobusie.
Pogoda nam sprzyja i możemy wyruszyć. Pierwotnie mieliśmy kimać na Łysą. Jednak wierzę, że pogoda wytrzyma do następnego dnia.
Nie wiem, czy dawałem kiedyś zdjęcie tej kupy kamieni, która jest na grani pod Filipką. Jest jasne, że to dzieło jest stworzone ludzką ręką. W tej kupie jest zachowana cała ta mozolna praca ludzi, którzy obrabiali tutejsze pola. Nasuwa się pytanie, jak długo trwało usypanie czegoś takiego. Czy dzisiejszy turysta, który tutaj kroczy po szlaku, zastanawia się, że kiedyś góry nie służyły dla wypoczynku i relaksu. Po drodze mijamy jeszcze eko-farmę, gdzie Tomtur pozyskał nowych przyjaciół (patrz film) w postaci pieska rasy borderkolja i stadka kur rasy czeskiej kropenatki. Nie wiem, jak długo ta przyjaźń będzie trwała. Tomtur zachował się po macoszemu. Dla pieska nie miał żadnej zakąski (kiełbaskę zżarł sam) i nawet dla kurek nie zabrał chociaż kawałek suchego chleba.
Lubię z Filipki schodzić do Nawsia. Przed końcem odkrywają ładne panoramaty już Beskidu Morawsko-Śląskiego z dominantą Kozubowej. Kolejny etap podróży, to przemieszczenie się komunikacją publiczną do wiochy Herczawa, która dla Republiki Czeskiej jest faktycznym "końcem świata". Do wiochy (kiedyś była częścią Jaworzynki), której mieszkańcy po IWW zadecydowali, że chcą być częścią Czechosłowacji, prowadzi długa droga.
Przyjeżdżamy do Herczawy i od razu drałujemy na Trójstyk. Od teraz do kolejnego, powrotnego autobusu w Bukowcu, mamy ściśle ustalony czas.
Z Herczawy trzeba na ustalone miejsce zejść w dół. Na zdjęciu już widać słowacką wiochę Czerne. Dominantą tego miejsca, już na stałe, stał się jednak most z drogą prowadzącą z Czadcy do Zwardonia. No nic, trzeba się pogodzić z taką rzeczywistością. Może nas chociaż cieszyć, że patrzymy na najwyższy na Słowacji. Pierwotnie miałem w planie uczestników poprowadzić kawałek szlakiem po każdym z trzech państw. Jednak czasowy harmonogram był nieuprośny (czekała nas jeszcze gospódka na Kolibiskach) i dlatego jedno państwo musiało być odprawione z kwitkiem. Czarny Piotruś pozostał na Słowacji.
Jakieś dwa kilometry od Herczawy i powoli zbliżamy się do Trójstyku. Poprzedzająca łąka z wiatą, to Republika Czeska, lasek jest na Słowacji i ścieżka za wiatą to już w Polsce. Symbolem każdego państwa są wystawione granitowe obeliski. Jednak, żeby dostać się do właściwego oka (punktu) styku trzech granic, trzeba zejść do potoka, gdzie jest mały trójgraniasty słupek. Teraz potok wygląda raczej jako błotnisty padół i nie bardzo się poniektórym chciało tam schodzić. Zwłaszcza Tomasz. Ten jednak wnet sobie uświadomił historyczne znaczenie tego zdjęcia dla następnych generacji i zaryzykował zejście tyłkozjazdem.
Szkoda, że nie było więcej czasu na urządzenie pikniku po wzorze Szewczyka (nie wolno tam rozpalać ognisko) i musieliśmy drałować dalej.
Jeszcze jedno zdjęcie z tego miejsca. Chodnik jest po polskiej stronie, po prawej jest strona czeska i za padołem jest, jakby osamocona, strona słowacka. Niedawno tam był mostek, ale teraz go nie ma. Na myśl mi się nasuwa parafraza dowcipu: "Jeden dzień trzymali mostek Czesi, drugi dzień Polacy, trzeci dzień Słowacy a na czwarty dzień mostek wszystkim zebrała woda". Jednak budowa mostka jest na dobrej drodze. Ponoć w następnym roku już będzie. Teraz nadszedł czas, żeby chwilkę podreptać po Polsce. Nasza ustalona droga wiedzie przez Jaworzynkę.
Zbytnio się nie zatrzymujemy (wiadomo harmonogram), ale są widoki i to jest parkiet do popisu wiedzy Tomtura o tutejszych kopcach dla filipkowiczów, którzy nie są "tu stela". Przechodzimy Jaworzynkę i znów przekraczamy granicę. Powracamy do Republiki Czeskiej. Ostateczne miejsce docelowe dzisiejszej wyprawy jest na przystanku w Bukowcu. Szlak nas teraz prowadzi w stronę Girowej. Chyba ostatniej góry w pobliżu jeszcze nieodwiedzonej przez filipkowiczów.
Była całkiem blisko. Szkoda, że nie było czasu tam zajść. My musimy obok tych domów zejść w prawo do Bukowca.
Tomtur nam chyba nie zdradzi, nad czym tak dumał zapatrzony w siną dal. Jest blisko 14:00 i my po dwu godzinach (ech) lądujemy na przystanku "Obok szkoły".
To nie są przerośnięci uczniowie czekający po lekcjach na autobus, ale my. Kolejna autobusowa anabaza nas zanosi aż do Wędryni, żeby nas autobus dowiózł aż pod samą gospódkę w Kolibiskach.
Dzisiaj się jakoś nad każdym zdjęciem zastanawiam. I tutaj rozmyślam dlaczego filipkowicze mają takie smętne miny? Trasy nie było wiele, piwko akuratne, na chałupie nas czekają kolejni towarzysze i kulinarne i kulturowe wrażenia. Prawdziwa uczta dla ciała i duszy. To by człowiek miał mieć buzię uśmiechniętą. Dobrze, nie będę dalej rozumował. Opuszczamy królestwo pana Edka (dopiero jutro mamy tutaj główne dojście) i gramolimy się do chałupy. Ta już po naszym dojściu zaczyna praskać w szwach. Dojechali kolejni nocleżnicy. Rozpoczynamy też bogaty program wieczorowy. Na pierwszy plan idzie nieczęsto spotykane w dzisiejszych gospodarstwach domowych - pieczenie placków ziemniaczanych. Dzięki tomturowej pamięci możemy nawet wypróbować, jak się ręcznie tarło do tego celu ziemniaki.
Z procedury wyrobu placków ziemniaczanych nie mam żadnego zdjęcia. Mam tylko ujęcie sytych biesiadników nad pustymi talerzami. Kolejny punkt wieczornego programu - muzyka i śpiew.
Kiedy Mallaidh i Tratina wezmą się za gitary, to śpiew po chałupie rozlega się długo do nocy. Śpiewniki mają grube. W końcówce był jeszcze jeden punkt programu. Nocne odwiedzanie wierzchołka Filipki. Mnie, jako starszyźnie, nie robi dobrze późne chodzenie do łóżka i dlatego nie wiem jak ta nocna akcja przebiegała. Ode mnie to za ten dzień wszystko. Jutro nas czeka Łysa. Dobranoc.
Cdn...
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-12-2019 07:33 PM przez Stasiu.
|
|
22-12-2019 07:30 PM |
|
|
gosia3ek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Postów: 3,824
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2007
Status:
Offline
|
RE: XI spotkanie GŚ na Filipce 2019
Stasiu, chyba nikt z nasnie wyobraża sobie późnej jesieni bez Filipki taki constans w kalendarzu...
Poprawcie mnie, Mati był chyba pierwszym dzieckiem w historii naszych spotkań filipkowych.???
|
|
23-12-2019 11:36 PM |
|
|
Stasiu
Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
RE: XI spotkanie GŚ na Filipce 2019
Ma dobry start. Będzie miał co wspominać, kiedy on będzie dziadkiem na forum.
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
|
|
24-12-2019 11:20 PM |
|
|
tratina
Postów: 1,180
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jun 2010
Status:
Offline
|
RE: XI spotkanie GŚ na Filipce 2019
Piątek, 8. 11. 2019
Kiedy Mallaidh i Tratina wezmą się za gitary, to śpiew po chałupie rozlega się długo do nocy. Śpiewniki mają grube.
Cdn...
Stasiu śpiew - nie wątpię, że rozlegał się Wasz po chałupie, ja dopiero dotarłam w sobotę rano... ale kto wie, może mój głos się tak niesie że u Was było słychać ;P
"Nie ma chyba trudniejszej do zniesienia choroby górskiej, niż brak Gór"
R. Messner
|
|
25-12-2019 01:44 AM |
|
|
szewczyczek
Postów: 4,480
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jun 2011
Status:
Offline
|
RE: XI spotkanie GŚ na Filipce 2019
A czy placki nie były smażone dzień później?
Hej ho, zwariowana przygodo!
|
|
25-12-2019 06:30 AM |
|
|
Stasiu
Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
RE: XI spotkanie GŚ na Filipce 2019
Jakoś mi się to pomyliło. Co wtedy było na tych już pustych talerzach.
Trati, moje wypadki pamięciowe, to jest kara za pisanie relacji zbyt późno.
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-12-2019 09:44 AM przez Stasiu.
|
|
25-12-2019 09:41 AM |
|
|
Fazik
Kierowca TYRa
Postów: 6,677
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jul 2006
Status:
Offline
|
RE: XI spotkanie GŚ na Filipce 2019
A czy placki nie były smażone dzień później?
Oj tam, czepiasz się szczegółów dzień w te czy nazad
Wyrwać się z miejskiego betonu, choć na dzień, choć na chwilkę, Żeby nie zwariować...
|
|
25-12-2019 10:48 AM |
|
|
mirek
Postów: 6,610
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2008
Status:
Offline
|
RE: XI spotkanie GŚ na Filipce 2019
Miałem w planie zawitać w piątek do was na szklaneczkę kofoli ale żona odradzała mi .Tydzień po wyjściu ze szpitala to trochę za szybko by było, teraz trochę żałuję bo w przyszłym roku nie wiadomo jak to ze spotkaniem Filipkowym będzie.
..To wódka? ? słabym głosem zapytała Małgorzata.(...) ? Na litość boską, królowo ? zachrypiał ? czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.?
Michaił Bułhakow - Mistrz i Małgorzata
|
|
25-12-2019 11:53 AM |
|
|
Fazik
Kierowca TYRa
Postów: 6,677
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jul 2006
Status:
Offline
|
RE: XI spotkanie GŚ na Filipce 2019
(...) w przyszłym roku nie wiadomo jak to ze spotkaniem Filipkowym będzie.
Będzie Stasiu ma wcale niemałe plecy
Wyrwać się z miejskiego betonu, choć na dzień, choć na chwilkę, Żeby nie zwariować...
|
|
25-12-2019 01:53 PM |
|
|
mirek
Postów: 6,610
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2008
Status:
Offline
|
RE: XI spotkanie GŚ na Filipce 2019
(...) w przyszłym roku nie wiadomo jak to ze spotkaniem Filipkowym będzie.
Będzie Stasiu ma wcale niemałe plecy
Też tak myslę.
..To wódka? ? słabym głosem zapytała Małgorzata.(...) ? Na litość boską, królowo ? zachrypiał ? czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.?
Michaił Bułhakow - Mistrz i Małgorzata
|
|
25-12-2019 02:02 PM |
|
|
|