Odpowiedz  Napisz temat 
Strony (19): « Pierwsza < Poprzednia 1 2 3 4 [5] 6 7 8 9 Następna > Ostatnia »
Z historii gór
Autor Wiadomość
dzienciol313
okrzyknięty stukaczem
*****


Postów: 1,457
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Aug 2007
Status: Offline
Post: #61
RE: Z historii gór

Bardzo ciekawa historia Maćku,zresztą jak wszystkie, które nam przytaczaszSmile
DziękujeSmile

Mile zakończony dzieńSmile



"Góry są wyzwaniem, prowokują istotę ludzką do wysiłku, do przezwyciężania samych siebie." J.P.II
31-03-2008 10:07 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
maciek
Moderator
******


Postów: 3,494
Grupa: Moderatorzy Forum
Dołączył: Jan 2008
Status: Offline
Post: #62
RE: Z historii gór

OSTATATNIA GAŹDZINA RUSINOWEJ POLANY



Aniela z Nowobilskich Kobylarczykowa (1897 - 1985), czyli "nasza Babka" - tak zwykli mówić o niej turyści oraz ojcowie i bracia dominikanie z pobliskich Wiktorówek (patrz post nr 19), którzy przybywali na Rusinową Polanę. Wraz ze swoim mężem Ludwikiem Kobylarczykiem (Dziadkiem) przychodziła latem na polanę, by zajmować się wypasem owiec i krów, ale nie tylko. Znana ze swej gościnności udzielała schronienia wędrującym po górach turystom. Przyjmowała ich w swoim szałasie - "Rysach", a po jego spaleniu zimą 1972 roku - w "Krywaniu".

"Szczupła, z latami coraz drobniejsza wręcz filigranowa, ale zawsze nadzwyczaj sprawna, była postacią pełną godności, sprawiedliwej dobroci i wewnętrznego spokoju. Jeśli ustalonym autorytetem w sprawach wypasu i zbiórki siana był na Polanie Dziadek, i to do ostatnich chwil swego życia, to niezaprzeczalnie gaździną decydującą w dziedzinie "wiary, obycaju" i gospodarki szałaśnej pozostawała Babka. Ona nawiązywała kontakty z turystami garnącymi się do "Rysów" i "Krywania", które później często podtrzymywał swoiście filozoficznymi dysputami Dziadek. Ona również dysponowała "dudkami" za mleko, śmietanę, jajka i spanie "na sałasie", obracanymi na kawę, chleb, "gas do lampy" albo tajemniczą "naftę", którą starała się udobruchać "leśnickich" zagniewanych o jakieś tam drobne przekroczenie w postaci zbiórki suszu na opał bez asygnaty lub "wypaske krowy na huściokach". Drobne zlecenia Babki, załatwiane przez turystów "w mieście", dotyczyły zakupu trzonków siekier, szkieł do lamp naftowych, baterii, herbaty (zwłaszcza "we woreckach"), kolorowych kubeczków i nigdy nie używanych - chociaż skrzętnie gromadzonych - lekarstw.

Taką pamiętamy Babkę, od lat nie zmieniającą się, niemal pomnikową. Kiedy witała turystów, polecała przyniesienie komuś wody z potoku (nie ominęło to nawet kardynała Wojtyły), narąbania "sajt" na opał, gdy nakazywała kaszlącym domownikom wypicie kubka ciepłego mleka, prosto od "Maliny", "Cisuli", albo "Bystrej". Bo zdaniem Babki, każda krowa dawała inne mleko - na picie i warzenie, na ser lub "na śklonki dla inksych" przechodzących koło szałasów. W chłodnej komorze "Rysów" stały liczne wiadra i bornie z udojem, których zawartości nie wolno było mieszać, no "bo jakzes to tak spaprać mlecysko"!

Darzyła Babka przywiązaniem i nieograniczonym zaufaniem "swoich", to znaczy ojców i braci z kaplicy i tych, co się u niej zatrzymywali na dłużej. Znała wszystkich z imienia , potrzeb, obyczajów i możliwości - zwłaszcza finansowych. Wyrazem tego było kredytowanie długów za noclegi, pożyczanie pieniędzy "na to co byś se jesce pobela w sałasie", służenie "koronką" w braku własnego różańca - "straśnie źle widziała jej sie tako rzec".

Wspominamy babcine prośby podczas modlitw wiernych: "co by jaszczomb kurcąt nie broł", "za syjćkie ptoski i wiewiórki na ślebodnym świecie zyjonce" , "zeby tys nie loło, bo by turyści nie przyichodzieli na polane" i wiele innych, czasem bardzo osobistych.

Chętnie dzieliła się Babka różnymi góralskimi specjałami, które jej niekiedy przynosił z szałasu syn Władek. Gościnność w tym zakresie obowiązywała zresztą wszystkich. O to, by "kozdy cosi tom zjod" szczególnie troszczyła się, a wrzątek na herbatę zawsze miała w pogotowiu. Nawet w nocy czuwała przy wiecznie dymiącej kuchni, gdy ktoś nie wrócił z gór. Regulowała kolejność gotowania i coraz to komuś tam dokładała łyżkę smalcu z własnych, nigdy nie wyczerpujących się zapasów pod pryczą, stanowiącą jej strategiczny punkt obserwacyjny i sypialnię.

Pod wieczór "brała się ku kaplicy". Nie sama, zawsze ze sporą gromadką podopiecznych. Dobrze pilnowała, aby nikt nie uchylił się od tego nie pisanego przecież zwyczaju. A miała swoje sposoby na obojętnych i opieszałych! Oj, miała! (...)

Nadeszła taka chwila, gdy na Rusinowej Polanie zabrakło Babki, matkującej naszej turystycznej społeczności. W 1985 roku nie gazdowała już w szałasie. Puste pozostawało jej miejsce w kaplicy. Dożywała swoich dni w rodzinnym Groniu. Ale cięgle jeszcze była ruchliwa. Zaglądała do siostry Hanki, do wnuczek, sąsiadów. Dostrzegalnie traciła pamięć. Jej twarz nadal jednak się rozjaśniała na widok przyjaciół z Polany, których dobrze jeszcze rozpoznawała. Rada była "swoim" schodzącym do niej z gór. Czasem tylko nie mogła skojarzyć imienia z osobą. W spracowanych i coraz słabszych dłoniach ciągle trzymała nieodłączną "koronkę", jakby w niej znajdowała wsparcie, pomoc, ratunek.(...)

Zaczęło się ostatnie lato...! W Groniu dawno zebrano siano i złożono w szopach. Suszono trawy. Pachnące kumaryną zwożono z łąk. Babka stawała czasem przy drodze i zapatrywała się wciąż jeszcze bystrymi oczami w pełne pożytku fury. Może sięgała wspomnieniami do tamtych czasów na hali, wypasu, składanych kop, szałaśnego gazdowania i codziennych spotkań. "na Witarówce" z Matką, której zawsze miała jakieś sprawy do przekazania.

Zasłabła nagle 12 sierpnia. Lekarze byli bezradni. Wezwany następnego dnia proboszcz z Gronkowa zastał jeszcze Babkę świadomą i dziwnie spokojną. Przytomnie pożegnała się z synem, rodziną, przyjaciółmi. W wigilię Wniebowzięcia, przed południem, zakończyła swoją prawie osiemdziesięcioośmioletnią wędrówkę ziemską. Tradycyjne "ziele" zaniosła na odpust już TAM...!"







Zaprezentowałem Wam obszerne fragmenty opowiadania Jacka Frejlaka, zatytułowanego "A watra nadal będzie płonąć", zamieszczonego w książce "Królowa Tatr" wydanej przez Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów "W drodze" - Poznań 1987.

Dr Sylwester Jacek Frejlak był wybitnym biologiem - dydaktykiem w Instytucie Kształcenia Nauczycieli w Warszawie, autorem podręczników szkolnych i wielu publikacji w zakresie biologii i ochrony przyrody. Był też wielkim miłośnikiem Tatr, badaczem flory tatrzańskiej. Często korzystał z gościny Babki i wraz z innymi przybywającymi na Rusinową Polanę, tworzył swoistą wspólnotę - rodzinę, której "szefował". Zmarł w roku 1987 w wieku 54 lat.


12-04-2008 09:14 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Agnieszka.S
Aga
*****


Postów: 1,959
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Nov 2007
Status: Offline
Post: #63
RE: Z historii gór

Bardzo Ci dziękuję Maćku za powtórkę z historii, Góry Świętokrzyskie jak już wspominałam są bardzo bliskie memu sercu. Święty Krzyż bardzo...Pamiętam, że gdy miałam 4 lata Kaplica Oleśnickich zrobiła na mnie ogromne wrażenie, a szczególnie trumna z ciałem Jeremiego Wiśniowieckiego. Jak już nie raz wspominałam Łysa Góra jest miejscem niezwykły, magicznym, owianym legendą, mistycznym..



"Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował, tego czego nie zrobiłeś niż tego co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślny wiatr.
Podróżuj. Śnij. Odkrywaj. "
12-04-2008 09:18 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Agnieszka.S
Aga
*****


Postów: 1,959
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Nov 2007
Status: Offline
Post: #64
RE: Z historii gór

maciek napisał(a):
OSTATATNIA GAŹDZINA RUSINOWEJ POLANY



Bardzo ciekawa historia Maćku! Niezwykłą osobą była Babka..
Rusinowa Polana jest jednym z moich ulubionych miejsc w Tatrach..



"Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował, tego czego nie zrobiłeś niż tego co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślny wiatr.
Podróżuj. Śnij. Odkrywaj. "
12-04-2008 09:27 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
spoko
rock spires hunter


Postów: 2,699
Grupa: Zbanowani
Dołączył: Oct 2006
Status: Niedostępny
Post: #65
RE: Z historii gór

Nie znałem tej historii a bardzo ciekawa .Na Rusinowej polanie byłem chyba dopiero gdzieś w 2000r .Szkoda ,że tak późno .Gdybym był wcześniej to może skorzystałbym z gościnności gaździny



Aby wędrować po górach nie wystarczy mieć tylko dobre nogi ale także dobre oczy aby ich piękno podziwiać oraz dobre serce aby je pokochać.... .
13-04-2008 11:14 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Aniap

****


Postów: 225
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2007
Status: Offline
Post: #66
RE: Z historii gór

Cieszę się Maćku, że dzielisz się z nami swą wiedzą i tym samym nas ubogacasz w takie szczegóły. Ja znałam tylko fragment dotyczący kardynała Wojtyły, a wg mnie ważne, by pamięć o właśnie takich ludziach gór nie zamierała! Dziękuję!


13-04-2008 11:43 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
paulina
magurczanka ;)
*****


Postów: 1,678
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Feb 2008
Status: Offline
Post: #67
RE: Z historii gór

Maćku, lubię takie opowieści. Super, że się z nami nimi dzielisz, serdeczne podziekowania Smile!



Kiedy w tęczy na niebie rozpoznasz kolorów życia odbicie, to znaczy po prostu, że kochasz życie! (...)
13-04-2008 05:52 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Stasiu

*****


Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status: Offline
Post: #68
RE: Z historii gór

Maciek górą clap Historie z gór bardzo lubię, głównie o tamtejszych ludziach. Maćku wyciągnij jeszcze coś, proszę Big Grin.



Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
13-04-2008 06:01 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
maciek
Moderator
******


Postów: 3,494
Grupa: Moderatorzy Forum
Dołączył: Jan 2008
Status: Offline
Post: #69
RE: Z historii gór

maciek napisał(a):
Kiedy witała turystów, polecała przyniesienie komuś wody z potoku (nie ominęło to nawet kardynała Wojtyły)


Aniap napisał(a):
Ja znałam tylko fragment dotyczący kardynała Wojtyły...



Wracając do tego zdarzenia, zacytuję Wam fragment rozmowy Franka Bachledy z Babką.

"- No Babko, widzicie - Tego, coście posłała po wode, obrali na Papieża, zaś wyście Mu wte telo dobrze zrobieła, boście herbaty uwarziła.

Babka na to: Hej, rzeke, kieby jo była wiedziała, to jo by Mu tej herbaty nie warziła...

- Dy cemu przecie?

-Miałabyk se teroz dwa wiaderecka wody święconej..."
Smile



Opowiadanie "Dwa wiaderecka wody święconej", którego autorem jest Franek Bachleda z Zakopanego, znajdziecie w tej samej książce, z której korzystałem pisząc post o Babce -("Królowa Tatr")


Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-04-2008 06:31 PM przez maciek.

13-04-2008 06:30 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
maciek
Moderator
******


Postów: 3,494
Grupa: Moderatorzy Forum
Dołączył: Jan 2008
Status: Offline
Post: #70
RE: Z historii gór

Mam nadzieję, że zaszczepiłem w Was historycznego bakcylaWink.Fajnie, że zainteresowała Was ta opowieść. Na mnie osoba Babki zrobiła duże wrażenie i żałuję, że nie dane było mi ją poznać, chociaż słyszałem o niej jeszcze za jej życia.

Strasznie lubię szperać w przeszłości, nie tylko górskiej.

Pozdrawiam Wszystkich.Smile


13-04-2008 07:34 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Stasiu

*****


Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status: Offline
Post: #71
RE: Z historii gór

Trochę historii - Dinozaury w Dolomitach

Trochę jest głucho na postach, i tak postanowiłem opisać krótką trasę za prehistorią. Nie musicie się obawiać nie będzie to żadna wycieczka do Jurskiego Parku. Jest to tylko wyprawa za śladami dawnego życia na obszarze Dolomitów.
Kiedy byliśmy pod namiotem w kampingu Palafavera między górskimi kolosami Civetta i Monte Pelmo, podczas penetrowania mapy zauważyliśmy, że w pobliżu pod masywem Pelma jest miejsce oznaczone jako "Impromte dinosauri". Postanowiliśmy to miejsce odwiedzić. Ścieżka zaraz od kampingu stromo idzie w górę. Idziemy w lesie. Jest taka sama jak wiele innych w Beskidach albo Tatrach. Po pół godzinie mijamy pierwsze skrzyżowanie i po dalszej wychodzimy nad górną granicę lasu. Między kosodrzewiną pojawiają się piękne widoki. Odbijamy w lewo i teraz prawie poziomo idziemy dalszych 20 minut. Dalsze skrzyżowanie szlaków i tutaj to nad nami zobaczyliśmy. Duży głaz usunięty na zboczu.
   
Na fotografii ten największy kamień.

Dalszych 200 m wysokościowych i pół godziny. Jesteśmy na miejscu. Mam takie dziwne uczucie, kiedy pomyślę, że w tym miejscu przed kilka milionami lat miały biegać dinozaury.
   
Na fotografii jestem ja na tle głazu, który niesie zkamieniałe stopy dinozaurów.

   
Mój kolega zoolog Ivoš pokazuje zkamieniałe stopy na głazie, na prawo detail stopy i dłoni Ivoša.

Wiem, że niektórzy będą zawiedzeni nad wielkością stóp, może oczekiwali ocisk samego Tyranosaura albo może nie warto było pokonywać wysokość 500 m dla parę dziur w kamieniu, ale ja jestem uniesiony, bo mogę dotykać prehistorię.
   
Tutaj widać część tablicy informacyjnej (opisu nie fotografowałem bo nie umiem i tak po włosku).

Na razie tyle z fajnej wycieczki. Po odpoczynku i małym posiłku wróciliśmy zpowrotem do kampingu. Widać, że nawet w Dolomitach można spędzić fajnie czas i nie musieć się wspinać na duże góry.

P.S.
Za dwa dni po w/w wycieczce byliśmy na przeciwległym kopcu i zrobiłem to zdjęcie.
   
Widok na Monte Pelmo, między skałami i lasem w środku, w czarnym kółeczku, widać nasz kamień; u dołu fragment kampingu Palafavera. Głaz ten ponoć odłamał się od ściany Pelmetto.

Bardzo przykro, że żywe dinozaury nie widzieliśmy. Może nam to wyjaśni Sylwester, ten jest przez smoki i inne gadziny Huh?



Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
18-04-2008 10:39 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Sylwester

*****


Postów: 5,035
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Aug 2006
Status: Offline
Post: #72
RE: Z historii gór

cyt. za Stasia: "Bardzo przykro, że żywe dinozaury nie widzieliśmy. Może nam to wyjaśni Sylwester, ten jest przez smoki i inne gadziny Huh?"

Chcesz wyjaśnienia, proszę bardzo, po prostu nie nadszedł dla Ciebie jeszcze czas by zobaczyć gadzinę, ale pamiętaj, że co komu pisane to go nie ominie, więc nie poprzestawaj, a będzie Ci dane ... pozdrawiam Wink


18-04-2008 10:53 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
maciek
Moderator
******


Postów: 3,494
Grupa: Moderatorzy Forum
Dołączył: Jan 2008
Status: Offline
Post: #73
RE: Z historii gór

Stasiu napisał(a):
Na fotografii jestem ja na tle głazu, który niesie zkamieniałe stopy dinozaurów.


Udana podróż w czasie! WinkSmile


19-04-2008 09:53 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Stasiu

*****


Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status: Offline
Post: #74
RE: Z historii gór

maciek napisał(a):
Udana podróż w czasie! WinkSmile


Dobrze, że mnie nie pomyliłeś z dinozaurem. Huh



Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.

Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-04-2008 10:18 PM przez Stasiu.

19-04-2008 10:17 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
paulina
magurczanka ;)
*****


Postów: 1,678
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Feb 2008
Status: Offline
Post: #75
RE: Z historii gór

Stasiu napisał(a):
Mam takie dziwne uczucie, kiedy pomyślę, że w tym miejscu przed kilka milionami lat miały biegać dinozaury.


Stasiu, bardzo to ciekawe, co nam pokazałeś. Smile Cóż... myślę, że dinusie też dziwnie by się czuły wiedząc, że za kilka milionów lat będziesz oglądał ich odbicia kończyn i miał z tego taką radochę...Wink Big Grin



Kiedy w tęczy na niebie rozpoznasz kolorów życia odbicie, to znaczy po prostu, że kochasz życie! (...)
20-04-2008 08:44 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Odpowiedz  Napisz temat 



Pokaż wersję do druku
Wyślij ten temat znajomemu
Subskrybuj ten temat | Dodaj ten temat do ulubionych

Skocz do: