Cóż, jeśli chodzi o moje zdanie tutaj. Faktem jest, że gość nie pomyślał słysząc śmigłowiec. Uważam, że odszkodowanie mu się nie należy.
Natomiast co do samego śmigłowca. Nie wiem dokładnie czy faktycznie był zmuszony lecieć tak nisko. Nie znam sytuacji, więc to tylko taka moja dywagacja - ale przelatywał nad Orlą Percią, czyli znakowanym szlakiem turystycznym, na którym jak wiadomo są miejsca eksponowane, gdzie wystarczy tylko nieznacznie stracić równowagę aby spaść. Nie wiem czy faktycznie przelatywał nad takim miejscem, ale skoro był w stanie poderwać plecak (czy jeszcze inne bagaże) to mogłoby się zdarzyć że mógłby kogoś "strącić" poprzez wywołany podmuch kogoś ze szlaku. Właśnie z takiego eksponowanego miejsca. Czy więc nie powinien on rozważyć przelotu troszkę wyżej? Wydaje mi się (choć się na tym nie znam) że nie byłoby to wielkim problemem dla niego.
Jeśli doszłoby do wypadku z udziałem człowieka, czy wówczas także by się mówiło o "niezawinionej szkodzie"? Owszem leciał na akcję ratowniczą, ale jeśli faktycznie strąciłby kogoś to była by potrzebna kolejna akcja ratownicza, albo już nawet mogłoby być za późno na taką akcję...
Cóż większość tego co tu napisałem to same moje rozważania. Ale kończąc to wydaje mi się że można by tu się jednak "przyczepić" zarówno do turysty jak i do pilota śmigłowca".

Sylwester: No moment.

Pilot nie jest gościem, którego nie obowiązują określone zasady bezpieczeństwa, bo leci na ratunek komuś innemu prawda?

Hipotetycznie jesli pilot przeleci jak wariat przez Zawrat i zmiecie 10 osób to co? Nie było winnych?

Oczywiście piloci TOPR sa fajnymi rozsądnymi gośćmi więc takich rzeczy nie robią ale czy tylko dlatego?

Jesli ciężarówka w mieście wjedzie w kałuże i zniszczy Ci np. kurtkę za 2 kola to jeśli trafisz kto to zrobił, będziesz miał możliwość dochodzenia odszkodowania prawda?

Bez wątpienia na 95% gość musiał słyszeć śmigło, ponieważ nie latają z ukrycia. Lecieli za nisko, to też praktycznie bez watpienia. Facet mógł wykazać się refleksem i łapać rzeczy ale nie musiał.

Pedro "Śmigło" wali podmuchem po grani nawet z wysokości dość znacznej.

Ciekawa sprawa

Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-10-2006 10:46 AM przez BusterFM.

Słuchajcie problemem jest gość który się opalał na grani!!!Nie turysta wysokogórski znajacy wszystkie niebezpieczeństwa tego szlaku, postepujacy rozważnie i bezpiecznie.Skończmy więc mówić o śmigle,obwiniając je przy tym, które leciło ratować życie.To że strąciło butki i plecaczek oszołoma-bardzo dobrze może nastepnym razem bedzie się opalał na Gubałówce.

A może na Zawracie powinno sie otworzyć wypozyczalnie lezaków do opalania?Przeciez ostanimi czasy tylu oszołomów gna na Orlą, pomysł by na pewno chwycił.To tak na rozładowanie atmosfery.

Z pewnością, chociaż nie zdażyło mi się nigdy być bezpośrednio pod lecącym śmigłowcem. No ale im wyżej tym napewno podmuch jest coraz mniejszy, więc jeśli jest taka możliwość to pilot powinien lecieć tak aby nie powodować zagrożenia dla ludzi na szlaku.

Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-10-2006 10:51 AM przez Pedro.

Rob nie mogę się niestety z Tobą zgodzić. W tym roku siedziałem sobie na Kościelcu i 3 godziny się opalałem. Tez miałem iśc do wypożyczalni po leżak?

Facet nie miał japonek na nogach i reklamówki na Colę tylko zwiało mu plecak i buty

Byłeś kiedyś pod przelatującym smigłem?

I też się rozebrałeś i położyłeś na kocyku?
Tak tylko pytam

Nie miałem kocyka to się nie rozbierałem A taka lampa była ech...

Opalanie się na takich wysokosciach grozi popazeniami, opuchnieciami itd., że o utracie sprzętu nie wspomnę
Poza tym dziura ozonowa itd
Wystrzegaj się tego i stosuj kremy z filtrami UVB

zabieram pięćdziesiąteczkę

zabieram pięćdziesiąteczkę

alkohol w górach? nu nu nu

oczywiście mowa o mocy, nie ilości