Odpowiedz  Napisz temat 
Na temat Gor Skalistych w Canadzie.
Autor Wiadomość
grizzly

*****


Postów: 1,147
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jun 2013
Status: Offline
Post: #1
RE: Na temat Gor Skalistych w Canadzie.

W zyciu czasem zdazaja sie rozne zjawiska, spotkania z czyms w przyrodzie co nie mozna wytlumaczyc, i to stale pojawia sie w glowie z mysla czy to przekazac drugiej osobie czy nie. Zastanawiam sie czy ta druga osoba przyjmie to z zastrzezeniem i uwzgledni ze to cos takiego bylo . Albo z usmieszkiem na twarzy spojzy na mnie, i przetlumaczy sobie to co ja spomnialem jest nieprawda a ja pozostane posmieszony Sad Dawno sobie temu mialem trailer, truck i 4,5 m lodz z 20 koni mechanicznych evinrude silnik przyczepiony z tylu do lodzi. Zabieralem lodke na jeziora na lowienie ryb. Jeziora byly obchwite w rybach. Nawet na szczupaki nie bylo ilosci a je nazywali chwastami jezior. Najpopuralniejsze byly sandacze, pstragi,jeziorowa white fish i gorska white fish.. A mozna dziennie mozna ich do 30 sztuk zlowic. Byl to koniec wrzesnia, planowalem zabrac lodz i pojechac na polnoc od Calgary na Brazeau Dam. Ta tama znajduje sie kolo malego miasteczka Drayton Valley. Przygotowalem sie na lowienie ryb i na polowanie. Wyjechalem z Calgary gdzies o 12 w poludnie i po 5 godzinach dojechalem nad jezioro. Robilo sie ciemno, postanowilem cos wlozyc do ust i przespac sie w trucku. Na nastepny dzien budze sie o swicie. Zrobilem sobie cos na goraco do picia. Rozpuszczana kawa smakowala dobrze w Canadyjskiej puszczy. Za chwile czasu postanowilem spuscic lodke do jeziora. Pakowalem do niej wrzystko. Plany byly az na 5 dni pozostac z dala od cyvilizacji i od odglosu i wrzasku miasta. A najwiekszy moj plan to upolowac jelenia lub losia bo na to mialem pozwolenie. Przy okazji zabralem wedki i wrzucilem do lodki. Zabralem jedzenia na 7 dni aby sie zabespieczyc przed niespodzianka na tej wyprawie. Zabralem ze soba pol automatyczny .22 mm long shot kbks, okazal sie dobry na kroliczki i kurki lesne. Takze zabralem sztucer 7 mm magnum na jelenie i losia. Spakowany bylem juz o 9 rano. Wrzystko w lodzce musialo byc zabespieczone aby w czasie wywrotki moglo sobie kolo mnie plynac a ja bym mogl sobie to wrzystko docholowac do brzegu. Wyjechalem gdzies o 9 rano. Przeplynalem jezioro do konca, a takze plynalem rzeka Brazeau river przez nastepne 30 km. Bylem dalego juz od cyvilizacji, bylem w Canadyjskiej Puszczy. Dojechalem tam gdzies po poludniu. Wjechalem lodka do rzecznej zatoczki wciagnelem dziub lodki na polmetrowy brzeg,przywiazalem ja grupszym sznurem do drzewa i dalem mozliwosc aby lodka sie nie zatopila a mogla sie podniesc nastepne 4 metra w gore. Wypakowalem wrzystko ztej lodki i 40 metrow w oddali na 4-5 metrowym wzgorzu budowalem baze na polowanie. Pierwsze rozlozylem 2 plachty nieprzemakalne od drzewa do drzewa. Plachty byly 4m x 4m. Pod jedna plachta postawilem 4 osobowy namiot a pod druga plachta mialem miejsce na drzewo i ognisko. Po rozbiciu namiotu zaczalem chodzic po lesie i zbierac ciupac przygotowalem drzewo na ognisko na 4 dni. Tak samo od drzewa do drzewa przywiazalem sznurek a posrodku pomiedzy drzewami na tym sznurku na wysokosci 5 metrow moja zywnosc wisiala zabezpieczona przed niedzwiadkami. Naokolo namiotu gdzies do 10 m przeciagnalem linke a na tej lince przewiesilem 6 dzwonkow ktore mogly noca odstraszyc grizzliego albo mnie obudzic ze snu. Zabralem ze soba jednopalnikowa kuchenke,latarke na plynne paliwo i 10 litrow paliwa ze soba. Zabralem 2 lampki na baterrie, bylem zabespieczony na cale zycie i na cala zima. Po rozbiciu namiotu i zabespieczeniu sie na nocke, postanowilem sobie cos zjesc. Odpoczelem po jedzeniu a pozniej zrobilem obchod swoich posiadlosci i okolic. Uwazalem sie w tym czasie ze wrzystko w okolicy nalezy do mnie i ja bylem panem tej ziemi, Brakowalo mi tylko sluzacychok Wyskoczylem nad rzeka aby zlowic jakas rybke, nie mialem szczescia do ryb. Powoli nadchodzil zmrok. Zapalilem latarke na paliwo powiesilem na drzewie, rozpalilem ognisko byla cisza w okolicy. Od czasu do czasu wiatr sie zrywal od polnocy i robilo sie chlodniej na zewnatrz. Postanowilem wskoczyc wczesniej do namiotu. Rozmyslalem o nastepnym dniu. Na zewnatrz zostawilem latarke na malym plomieniu przez cala noc. Kolo mnie zamiast dziewczyny sztucer nabity ostrym nabojem lezal gotowy do uzycia. Przez kilka godzin byla cisza. O godzinie 10 wieczorem slyszalem odglos kropli deszczowych spadajacych na plachte nad namiotem. Nadszedl deszcz ktorego sie nie spodziewalem a miala byc z zapowiedzi ladna chlodna sloneczna pogoda. Troche pokrzyzowalo mi plany. Deszcz padal cala noc i caly dzien i cala druga noc. W pierwsza noc nie moglem spac przez ten deszcz. W dzien padal deszcz takze. i padal w duzych ilosciach. Nie mialem duzego wyboru zalozylem gumowe buty i nieprzemakalne palto chodzilem naokolo i ogladalem slady i sciezki zwierzat. Nastapila druga nocka i deszcz pada i pada rano takze. Rozpalilem ognisko nazbieralem wiecej drzewa aby je wysuszyc w okolicy ogniska. Znowu bylem wiezniem deszczowej pogody. W tym 3 dniu zauwazylem ze kolo mojego miejsca zamieszkania wiecej bylo dzikich kruliczkow i dzikich kurek. Zalozylem gumowe buty na nogi i palto przeciw deszczowe, podeszlem do rzeki. AZ sie wystraszylem uhm Przez ten deszcz rzeka podeszla az do metra wyzej a moja lodka nie byla na brzegu tylko plywala sobie w rzece przywiazana do drzewa. Aby dotrzec do sznurka i do drzewa gdzie przywiazalem lodke to musialem wejsc w wode. Wystraszylem sie troche. Powrocilem do swojego obozu. Wrzucilem do ognia wiecej drzewa, sciagnelem spodnie i poszedlem do lodzi aby ja przyciagnac na suchy przyladek. W okolicy drzewa woda byla ponad pol metra . Bylo zimno, wciagnalem lodke na brzeg 10 metrow dalej niz poprzednio gdzie ja zaparkowalem. Podeszlem do ogniska podgrzalem sobie posladki i dozucilem wiecej drzewa do ogniska. Zalozylem znowu buty i poszedlem w sobie w teren. Obchodzac moja posiadlosc zauwazylem ze troche i to duzo sie skurczyla ta posiadlosc. Zauwazylem ze zostalem otoczony woda, a ja zostalem Grizzly Crusoe. Zaczelo sie dla mnie to wrzystko byc niepewne i niebezpieczne. Myslalem o powrocie o powrocie do domu mazylem juz o miescie i chcialem zapomniec o tym bozym swiecie. W trzecim dniu po poludniu snieg zaczal sypac, a to mnie bardziej zastraszylo z tym wyjazdem z powrotem. Rzeka wygladala nie pewnie i duzo powalonych drzew z korzeniami splywalo nia. Plany rozne plany chodzily mi po glowie, co zrobic, postanowilem odczekac i przespac w obozowisku dodatkowo jedna noc bedzie to dla mnie trzecia nocka. Snieg padal i pada musialem sie przygotowac na zmienna noc aby nie zostac zasypany sniegiem. Tym razem postanowilem sobie wyskoczyc na polowanko na mojej wysepce na kroliczki. Bylem szczesliwy mialem lesna manne na mojej wysepce i moglem spedzic miesiac czasu spozywajac pieczone kroliczki. Biedne zwiezatka tez chcialy sie schowac przed powodzia. A wysepka moja byla miejscem spokoju dla nich.. Po zjedzeniu pieczonego kroliczka nastapil zmrok. Zapalilem latarke i sprawdzilem moje dzwonki i linki naokolo mojego namiotu. Nie moglem zasnac, oczekiwalem w nadziei na lepsza pogode, i na zmiane. Wszedlem do namiotu pozno noca. Kolo mnie pod zasiegiem reki dziewczyna z nabojami zaladowany sztucer gotowy do strzalu lezalaWink. Lampa na malym plomyku oswietla nocny zmrok w okolicy. Spalem sobie dosyc dobrze az do momentu mojego snu. Snilo mi sie ze bylem ministrantem w kosciele i dzwonilem na mszy dzwonkami, i ten dzwiek dzwonkow mnie obudzil. Serce walilo mi w mojej piersi. Zlapalem za strzelbe byla cisza w okolicy. Zarzucilem buty i kurteczke na siebie, zabierajac lampke i strzelbe rozgladam sie w okolicy. Ogladnelem moj zasiek dzwonkowy. sznurek byl zerwany i wygladalo ze cos i ktos podchodzil do mojego namiotu. Robiac wieksze i wieksze kolko naokolo mojego obozu. Odszedlem moze ze 150 metrow, widze cien widze postac. Przyswiecilem w tym kierunku latarka. Przez kilka secund ta postac patrzyla na mnie a byla to duza postac Moze miala az 3 metry wysokosci. Przez moje cialo przeszedl gdzies nie opisany nigdzie dreszczyk. Nawet nie moglem podnies strzelby do gory. To napewno nie byl niedzwiedz to bylo cos z pochodzenia z Bigfoot. To stworzenie bylo duze i inne z wygladu niz grizzly. Moje serce tluklo w mojej klatce piersiowej. Powrocilem do namiotu i juz nie moglem spac. Czuwalem przy ognisku dozucajac wiecej drzewa do ogniska z mysla ze rano sie pakuje i uciekam z tego miejsca. Juz nie chce miec nastepnego spotkania z ty wielkim stworzeniem. Rzeka nadal byla niebezpieczna, ale podjalem decyzje spakowac sie i wyruszyc jak najwczesnie z tego miejsca. Myslalem ze nastepna noc spedzilbym w wielkim strachu jak bym zostal dluzej. Zapakowalem wrzystko do lodzi i sposcilem lodke na rzeke , pomalu posuwalem sie z biegiem rzeki unikajac uderzenia w zatopione drzewa. Kiedy doplynelem do jeziora zapalilem silnik na lodzce i 20 metrow od brzegu powoli posuwalem sie do przodu az dotarlem do parkingu. Bylem ucieszony ze wydostalem sie z tej Canadyjskiej puszczy. Co ciekawego to na brzegu spotkalem polaka ktorego poznalem w austrii a nie znalem go ze on takze przyjechal do calgary. Spomnial mi tylko ze przez 2 dni mial taki silny wiatr na jeziorze ze nie mogl wyjechac z wysepki na swoim pontonie. A wiatr go spychal z powrotem na wyspe. Napisze cos wiecej o tym znajomym Marku. Byl on z polski i byl sobie dobrym zlodziejaszkiem. Szczesliwie po tym wrzystkim powrocilem do domuSmile Polowanie i lowienie ryb zapisalem sobie do zyciowej histori. A takze spotkanie z Sasquatch o 3 godzinie nad ranem. Tego ostatniego nie zapomne nigdySmile


Ten post był ostatnio modyfikowany: 17-11-2013 05:22 AM przez grizzly.

17-11-2013 02:45 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Odpowiedz  Napisz temat 

Wiadomości w tym temacie
RE: Na temat Gor Skalistych w Canadzie. - grizzly - 17-11-2013 02:45 AM



Pokaż wersję do druku
Wyślij ten temat znajomemu
Subskrybuj ten temat | Dodaj ten temat do ulubionych

Skocz do: