Gliwice-Gdańsk, Rodzinnie- ROWEREM
|
Autor |
Wiadomość |
spoko
rock spires hunter
Postów: 2,699
Grupa: Zbanowani
Dołączył: Oct 2006
Status:
Niedostępny
|
RE: Gliwice-Gdańsk, Rodzinnie- ROWEREM
Cóż mogę dodać do tego co już inni napisali .Danusia .Po prostu mieliście super -takie prawie całkowite wyłączenie się od stresów doczesnych związanych z pracą .Przyroda ,przygoda i pogoda stały się cząstką Waszego życia podczas tej wyprawy .Gratuluję .I życzę równie udanych pozostałych wypraw.
Aby wędrować po górach nie wystarczy mieć tylko dobre nogi ale także dobre oczy aby ich piękno podziwiać oraz dobre serce aby je pokochać.... .
|
|
20-05-2007 07:40 PM |
|
|
KaRoLiNa :)
:)
Postów: 561
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jul 2006
Status:
Offline
|
RE: Gliwice-Gdańsk, Rodzinnie- ROWEREM
Aj jaj jaj.....Danusiu-czy Ty wiesz, że dzień trzeci Waszej wyprawy to praktycznie moje okolice-Uniejów, Koło, Licheń(coprawda do każej z nich mam z 20/30 km ale to "prawie jak moje"-gdybym wtedy była w domku a nie na obczyźnie to wyjechałabym Wam na spotkanie heh... :*
Gratuluję osiągnięcia zamierzonego celu
|
|
13-06-2007 10:02 PM |
|
|
Danusia
Postów: 634
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Sep 2006
Status:
Offline
|
RE: Gliwice-Gdańsk, Rodzinnie- ROWEREM
gdybym wtedy była w domku a nie na obczyźnie to wyjechałabym Wam na spotkanie heh... :*
Gratuluję osiągnięcia zamierzonego celu
Dziękuję, jeszcze nie jedna wyprawa przed nami więc kto wie, czy nie skrzyzują nam sie kierownice
Rosną skrzydła u ramion,
czas się w wieczność przemienia,
obłocznieją wszystkie ziemskie sprawy,
gdy zmierzamy do szczytu po kamieniach...
|
|
28-06-2007 08:32 PM |
|
|
Danusia
Postów: 634
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Sep 2006
Status:
Offline
|
RE: Gliwice-Gdańsk, Rodzinnie- ROWEREM
Rosną skrzydła u ramion,
czas się w wieczność przemienia,
obłocznieją wszystkie ziemskie sprawy,
gdy zmierzamy do szczytu po kamieniach...
|
|
28-07-2007 11:07 AM |
|
|
spoko
rock spires hunter
Postów: 2,699
Grupa: Zbanowani
Dołączył: Oct 2006
Status:
Niedostępny
|
RE: Gliwice-Gdańsk, Rodzinnie- ROWEREM
Przeglądnąłem to slajdowisko (nawiasem mówiąc dobry sposób prezentacji dużej ilości zdjęć ).Cóż mogę powiedzieć .Bogactwo ,przyrody ,zabytków .Nowe doznania ,nowe doświadczenia .Gratuluję udanej ekskapady i czekam na dalszy ciąg relacji..Pozdrawiam
Aby wędrować po górach nie wystarczy mieć tylko dobre nogi ale także dobre oczy aby ich piękno podziwiać oraz dobre serce aby je pokochać.... .
|
|
28-07-2007 11:54 AM |
|
|
Sylwester
Postów: 5,035
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Aug 2006
Status:
Offline
|
RE: Gliwice-Gdańsk, Rodzinnie- ROWEREM
ładne zdjęcia - ładne miejsca, pozdrawiam gliwiczanko
|
|
28-07-2007 03:52 PM |
|
|
dr.Etker
Postów: 8,835
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Nov 2006
Status:
Offline
|
RE: Gliwice-Gdańsk, Rodzinnie- ROWEREM
Oglądałem,oglądałem i gratuluje pięknej przygody i wielu wrażeń.
(o ile ciekawiej wyglądają niektóre rejony,podziwiane z wysokości rowerowego siodełka,do ilu pięknych i odludnych miejsc można dojechać czasem polnymi drogami)
pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy opowieści.
|
|
28-07-2007 04:47 PM |
|
|
Danusia
Postów: 634
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Sep 2006
Status:
Offline
|
RE: Gliwice-Gdańsk, Rodzinnie- ROWEREM
No to czas na dalszy ciąg opowieści.
Dzień 3
Ruszamy raniutko wprost na Giżycko. Oczywiście droga prowadzi nas przez lasy i maleńkie wioski z dala od cywilizacji. Często jedziemy po piachu, który w we wsiach zamienia sie w swego rodzaju bruk wyłożony kamieniami. Jadąc po tych kocich łebkach ma sie wrażenie że wszystkie kosteczki w ciele sie roztelepią na amen . Wioski są bardzo ubogie, jakby czas zatrzymał sie w miejscu jakieś 60 lat temu.Domostwa często nie mają ogrodzeńa tużza oknami małych domków rosną.........ziemniaki. Zwłaszcza we wsi Jeziorko wiele było takich domów.Można tam sie zaszyć i zapomnieć o całym świecie . Na jednej z łąk spotykamy młodego konia, który postanowił jechać razem z nami aż do Giżycka. Co sie nagimnastykowaliśmy by go zmusić do pozostania na łące W końcu musieliśmy przywiązać go w cieniu do drzewa, bo chyba by za nami cwałował całą drogę i skubał nasze karimaty (chyba mu smakowały )
W Giżycku zatrzymujemy się na kilka zdjęć przed Twierdzą Boyen, tym razem jej nie zwiedzamy; dobrze znamy to miejsce bo żeglując po Mazurach byliśmy już tu kilka razy. Dalsza trasa w stronę Harszu i z tego miejsca robimy objazd wokół jeziora Mamry. Pierwszym ciekawym punktem jest Sztynort. Strasznie lubię to miejsce, samotnie objeżdżam pałac i zaniedbany park. Żal mi strasznie gdy patrzę na takie piękne i zaniedbane miejsca Nie ma już też Zenzy - słynnej tawerny. W tym miejscu jest jakaś restauracja. Na próżno też szukałam drewnianego budynku, przepiękna koronkowa fasada była wielką jego ozdobą........też już go nie ma, pewnie rozebrali bo już kilka lat temu był w nie najlepszym stanie. Jadę dalej zamyślona i omal nie przejechałam maleńkiej sikorki (chyba bogatka) bidulka z gniazda wypadła, odnoszę ostrożnie na trawę daleko od drogi. Następny ciekawy punkt to Węgorzewo a w nim zabytkowy kościół. Potem jazda do Kruklanek trochę inną trasą niż planowałam bo czasu troszkę mało. Tam podziwiamy pomnik żubra na "rynku" i mijamy kilka ośrodków gdzie huczy muzyka disco-polo..........a my nad jezioro Gołdapiwo na nocleg w lesie tuż nad brzegiem jeziora.Cisza, szuwary, słońce chowające sie za widnokręgiem, długa kąpiel w czystej wodzie a potem trzask drewna palonego na ognisku ech.... żyć nie umierać Rano wita nas piękny dzień. Korzystamy z pogody i kąpiemy się przed odjazdem. Szybko asfalt zamienia sie w szeroką kamienistą drogę i nią wjeżdżamy do Puszczy Boreckiej. A w niej takie dziw, ze jesteśmy wprost oczarowani. Pozwalamy sobie na szaleństwo i zjechanie z trasy by bardziej zagłębić sie w dziką przyrodę. Wkrótce dojeżdżamy do rozlewisk w których stoją połamane kikuty drzew, wszystko tonie w zielonym kolorze glonów i innych wodnych glutów. Wielkie orkiestry żab dostarczają dodatkowych atrakcji a jak by tego było jeszcze mało obrzeża stawków porośnięte są licznie kwitnącymi właśnie o tej porze żółtymi kosaćcami. Długo staliśmy tam oniemiali z zachwytu, tylko odgłos migawki w moim aparacie jak tykanie zegara ciągle odmierzał czas, który nie stanął w miejscu jak nam sie wtedy wydawało. Dalsza droga prowadzi nas do Gołdapi, gdzie jemy zasłużony obiad czyli kartacze . Dziwne to miasto,rynek jak nie rynek, sztuczne jezioro-fontanna i w nim betonowy flaming i wielgachny mostek nad tym wszystkim. Ruszamy z kopyta w dalszą drogę przez puszczę Romincką. Pełno tu tabliczek ostrzegawczych ze ruskie już blisko. Mimo zakazów jedziemy nadal szlakiem. Gubimy go po pewnym czasie i podążamy starą drogą kolejową na której co jakiś czas stawiane były wysokie wiadukty. Największy z nich i w całym kraju to wiadukty w Stańczykach (ponad 30 m wysokości). Tego dnia przejeżdżamy jeszcze przez rodzinną miejscowość M. Konopnickiej -Przerośl, gdzie rynek tworzą domeczki jednorodzinne, a na na łóżkach polowych rozłożony jest ciucholand-hihi pierwszy raz widzę coś takiego . ostatnie zakupy na wieczerzę i śniadanko i prosto nad jezioro Rospuda Filipowska. Miejsce piękne ale na obozu nie za bardzo sie coś nadaje, za poradą napotkanego tubylca jedziemy nad jezioro wysokie no i mamy nocleg o jakim nawet nam sie nie śniło.Nawet zdjęcia nie oddają uroku tego miejsca. Jedynie herbata z "jezioranki" smakowała troszkę dziwnie bo woda bogata w bąbelki z powodu podłoża
cdn
Rosną skrzydła u ramion,
czas się w wieczność przemienia,
obłocznieją wszystkie ziemskie sprawy,
gdy zmierzamy do szczytu po kamieniach...
|
|
28-07-2007 11:14 PM |
|
|
dr.Etker
Postów: 8,835
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Nov 2006
Status:
Offline
|
RE: Gliwice-Gdańsk, Rodzinnie- ROWEREM
Jestem pod wrażeniem Waszej podróży-ileż-to ciekawych,mało znanych miejsc,ścieżek i dróg odwiedziliście-mało znanych,a przecież wartych odwiedzenia-kto wie ,czy nie bardziej niż oblegane tzw"kurorty"(myślę w tym miejscu m.inn o Puszczy Boreckiej czy Romnickiej).Wasze zwiedzanie jest dla mnie-inspiracją do przemyśleń nad swoimi planami w tym rejonie.Zdjęcia z wyprawy oglądam po raz kolejny z przyjemnością i oczekuję na dalszy ciąg relacji.
|
|
29-07-2007 11:35 AM |
|
|
Danusia
Postów: 634
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Sep 2006
Status:
Offline
|
RE: Gliwice-Gdańsk, Rodzinnie- ROWEREM
ileż-to ciekawych,mało znanych miejsc,ścieżek i dróg odwiedziliście-mało znanych,a przecież wartych odwiedzenia-kto wie ,czy nie bardziej niż oblegane tzw"kurorty"
To właśnie jest najbardziej fantastyczne w turystyce rowerowej, że można dojechać w najbardziej odludne tereny, tam gdzie zmotoryzowaniu turyści nie zaglądają. Rozsmakowałam sie bardzo w tego typu podróżach i planuję już następne .
Rosną skrzydła u ramion,
czas się w wieczność przemienia,
obłocznieją wszystkie ziemskie sprawy,
gdy zmierzamy do szczytu po kamieniach...
|
|
30-07-2007 09:17 PM |
|
|
Danusia
Postów: 634
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Sep 2006
Status:
Offline
|
RE: Gliwice-Gdańsk, Rodzinnie- ROWEREM
Dzień 4
Budzę się o świcie, piękne słońce, cieplutko. Po cichu wyłażę z namiotu. Spacer po najbliższych wzgórzach porośniętych lasem, potem orzeźwiająca kąpiel, śniadanie, znów kąpiel.........jakoś ciężko nam opuścić to urocze miejsce. Ale przecież tyle jeszcze pięknych miejsc przed nami . Jazda jest już bardziej męcząca, bo teren zrobił sie mocno pagórkowaty. Podjazdy za to krótki podobnie jak zjazdy. Wreszcie rozumię dlaczego suwalszczyzna zwana jest też pogórzem suwalskim . \Dojeżdżamy do jeziora Hańcza. Zawsze chciałam spojrzeć w tą najgłębszą w Polsce toń, ale jezioro wygląda jak wiele innych . Zaplanowałam przejazd wzdłuż linii brzegowej szlakiem pieszym. Trochę już pojeździłam po różnych szlakach także górskich ale zaskoczył mnie ten szlak swą trudnością. Kilkumetrowe ale niezwykle ostre podjazdy praktycznie co chwilę, wiele skrętów no i kamulce wszelakiej maści i rozmiarów urozmaicone wystającymi korzeniami. Szlak naprawdę trudny technicznie (przynajmniej dla nas). Pikanterii dodawał niemiłosierny upał i upiornie kąsające komary których nie dało sie odpędzać bo nie można było ani na moment puścić kierownicy. Na końcu drogi sama wydzielam sobie nagrodę-kąpiel w chłodnej wodzie . Dalsza jazda po Suwalskim Parku dostarcza nam niezapomnianych wrażeń estetycznych. Wśród zielonych pofalowanych wzgórz jak żółte wstążki wiją sie drogi i dróżki. Gdzieniegdzie zieleń ciemnieje zmieniając sie w ścianę lasu by za chwilę znów przejść w łagodniejszy odcień łąki. Małe domki wtopione z rzadka w ten krajobraz dają wyraz obecności człowieka. Mój wzrok jednak przyciąga Góra Cisowa czyli suwalska fujijama.Prowadzeni tym krajobrazem docieramy do Wodziłków, by podziwiać molennę staroobrzędowców. Niestety świątynia jest zamknięta,robię wiec tylko kilka zdjęć (również starych chałup) i dalej w drogę. Przejeżdżamy obrzeżem Suwałk(na szczęście) i udajemy sie nad jezioro Wigry. Na biwak wyszukałam urocze miejsce z widokiem na kościół i klasztor pokomedulski.........na łące-pastwisku dla krów. Udało sie znaleźć miejsce nie dość że nie poznaczone przez zwierzęta to jeszcze poza zasięgiem ich ciekawskich mord.
Dzień 5
Rano o 5:30 budzi mnie charakterystyczny odgłos ciurkającego mleka po ściance metalowego wiadra . Nasz gospodarz był tak uprzejmy że nei dość ze nas nie zbudził y pobrać opłatę za nocleg to jeszcze krowy przewiązał by nas nie budziły. Po śniadaniu i pływaniu ruszamy zwiedzać kościół. Na wzgórzu pomiędzy kościołem a wierzą zegarową wybudowane są eremy. Niegdyś zajmowali je mnisi,teraz mogą wynajmować turyści.Widok z wieży jest naprawdę niesamowity. Szereg równo ustawionych identycznych domków i chodnik z szerokim pasem ogrodu w stylu francuskim prowadzą wprost do kościoła.A wszytko naokoło otacza błękit jeziora . Kierujemy sie teraz wzdłuż Czarnej Hańczy do Frącek, tam postanowiliśmy porzucić rowery i przesiąść sie na kajaki. Udało nam się znaleźć bardzo gościnnych ludzi którzy nie dość że nam pożyczyli kajaki to jeszcze potem uraczyli kolacją. Spływ kajakiem urozmaicaliśmy sobie kąpielami w rzece. Z tego też powodu kończymy spływ już w Dworczysku,by jeszcze przed nocą dojechać nad śluzę Kurdynki na kanale augustowskim.
cdn
Rosną skrzydła u ramion,
czas się w wieczność przemienia,
obłocznieją wszystkie ziemskie sprawy,
gdy zmierzamy do szczytu po kamieniach...
|
|
30-07-2007 10:12 PM |
|
|
Fazik
Kierowca TYRa
Postów: 6,675
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jul 2006
Status:
Offline
|
RE: Gliwice-Gdańsk, Rodzinnie- ROWEREM
Przefantastyczna przygoda, fajne fotki, aż się chce jechać, tyle pięknych miejsc można naraz zobaczyć tylko z siodełka roweru, żaden samochód ani komunikacja publiczna nie zawiezie nas tam gdzie polna droga sięga, gratulacje.
Wyrwać się z miejskiego betonu, choć na dzień, choć na chwilkę, Żeby nie zwariować...
|
|
31-07-2007 09:03 AM |
|
|
spoko
rock spires hunter
Postów: 2,699
Grupa: Zbanowani
Dołączył: Oct 2006
Status:
Niedostępny
|
RE: Gliwice-Gdańsk, Rodzinnie- ROWEREM
Jeszcze raz powiem piękna wyprawa a przynajmniej w tej części suwalskiej mogę to potwierdzić jako ,że sam tam trochę pieszo chodziłem(z córką).I jezioro Chańcza (również szliśmy pieszo wzdłuż jego brzegu a potężny byk pasący się na szlaku nie chciał nas przepuścić ). i Wigry i widok z wieży klasztoru ,który do dziś pamiętam ..... . Gratuluję Wam
Aby wędrować po górach nie wystarczy mieć tylko dobre nogi ale także dobre oczy aby ich piękno podziwiać oraz dobre serce aby je pokochać.... .
|
|
31-07-2007 09:15 PM |
|
|
Danusia
Postów: 634
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Sep 2006
Status:
Offline
|
RE: Gliwice-Gdańsk, Rodzinnie- ROWEREM
Dzień 6
Po noclegu pełnym przejmującej ciszy znów zażywamy kąpieli,napełniamy brzuszki i ruszamy w drogę. Trasę wyznacza kanał Augustowski i liczne zabytkowe śluzy. Na jednej z nich dwukomorowej uskok poziomów jest większy niż 6 metrów. Oglądamy również przeprawę kajakarzy, śluzy sa sterowane ręcznie, nieźle usiała sie ta pani przez cały dzień namachać przy tym odkręcaniu i zamykaniu. Na wielu śluzach widnieje tablica z nazwiskiem budowniczego i rokiem budowy. Po drodze zwiedzamy znane miejsce kultu religijnego z cudownym obrazem- Studzieniczną. Kościół a zwłaszcza kaplica położona malowniczo nad brzegiem jeziora,brzeg zaś porośnięty lilią wodną. Dalsza droga wiedzie przez las, niestety droga jest piaszczysta a mijające nas samochody wzniecają taki kurz, ze zmuszeni jesteśmy obrać trochę iną drogę. Tak wiedzeni szlakiem kanału docieramy do Augustowa. Rynek otoczony nie wysokimi kamieniczkami. W jednej z nich dopatruję sie opisywanej w przewodniku kamienicy w której nocował Napoleon Bonaparte, ale nie mam pewności czy to właśnie ten dom, bo nie odanjduję żadnej tablicy ani innej wzmianki na ten temat. Dalszy kierunek jazdy wyznacza rzeka Rospuda. W Świętym Miejscu, w środku lasu na skrzyżowaniu szlaków turystycznych tuż nad brzegiem rzeki "atakuje" nas tłum turystów-kajakarzy. Są wszędzie, w lesie na polanie, na brzegu, część jeszcze na rzece. Uciekamy stamtąd jak najprędzej. Po drodze zwiedzamy Dowspudę i słynny pałac Paca, co to ten Pac wart swego Pałaca . Z okazałej budowli ocalało niewiele, zaledwie brama wejściowa w cukierkowym różowym kolorze i wieżyczka-obserwatorium. W pobliskiej miejscowości Raczki oglądamy jeszcze kościół również dzieło projektanta okazałej budowli z Dowspudy. Teraz już przed nami ostatni punkt programu czyli znalezienie sobie noclegu nad Rospudą. Wydaje się to zadaniem arcytrudnym, bo wszystkie miejsca mocno pozapychane kajakarzami..........ale jak sie okazuje tylko w pobliżu knajpy.....na nasze szczęście. Woda tak ciepła ze długo pływamy. Potem jeszcze ognisko i dobiegające zza drogi odgłosy podchmielonych już troszkę kajakarzy.
Dzień 7
Rano ruszamy mijając w większości uśpione jeszcze namioty. To ostatni odcinek podróży. Spory odcinek trasy wiedzie przez pola mocno porośnięte makami. Ślicznie to wygląda jak czerwone pola. Trasa momentami wiedzie przez wysoka trawę, czasem ciężko jechać. Przed Ełkiem kąpiemy sie w rzece Ełk a potem już na miasto. Pięknie zagospodarowane jeziorko w centrum miasta, nad nim przyjemna restauracja gdzie jemy obiad. Ostatni odcinek do jeziora Roś trochę kłopotliwy, nie mam mapy z tym fragmentem trasy no i trochę pobłądziliśmy , a jak już znaleźliśmy drogę to sie okazało że momentami musimy pchać rowery,bo piachu na niej tak dużo że koła zapadały sie prawie po piasty. W końcu docieramy nad Rosia, znajdujemy wygodne miejsce nad piękną plażą i............... pierwszy raz mamy dużo czasu na takie zwykłe lenistwo i wylegiwanie się. To kres naszej podróży. Mnóstwo wspaniałych wrażeń i nowych doświadczeń. Wspaniale spędzony czas z przyjaciółmi oraz naturą za pan brat. polecam serdecznie wszystkim amatorom dwóch kółek taką formę zwiedzania pięknych zakątków naszego kraju i nie tylko. My na pewno wiele jeszcze takich wypadów mamy przed sobą
Rosną skrzydła u ramion,
czas się w wieczność przemienia,
obłocznieją wszystkie ziemskie sprawy,
gdy zmierzamy do szczytu po kamieniach...
|
|
07-08-2007 07:56 PM |
|
|
|