Tatry w sierpniu
|
Autor |
Wiadomość |
Agnieszka
Postów: 793
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2006
Status:
Offline
|
Tatry w sierpniu
Były Tatry w czerwcu, więc nie tak dawno, ale mimo to czekałam z niecierpliwością na wyjazd w sierpniu. Wiedziałam, że będzie to zupełnie co innego niż wspaniałe wyjazdy z mamą. Moi koledzy - Rafał i Marcin nigdy w górach nie byli i nie byłam do końca pewna czy górołażenie się im spodoba. Szczególnie Marcin jest typem człowieka, który woli morze, plażę i przyjemności z tym związane - byłam więc przygotowana na marudzenie a w najgorszym wypadku zepchnięcie mnie z pierwszej lepszej skały. Co do Rafała nie miałam aż takich obaw. Rafał nie umie usiedzieć w miejscu i miałam cichą nadzieję, że może chociaż on dotrzyma mi towarzystwa na szlaku.
Jak już pisałam przed wyjazdem - konkretnych planów nie mieliśmy. Marcin chciał zobaczyć Morskie Oko, Rafał Giewont. Mi było obojętne gdzie pójdziemy byle tylko gdzieś po drodze wejść na Świnicę.
Nie chciałam od razu zrazić chłopaków do gór. Pomyślałam, że gdyby mi się udało zarazić ich górskim bakcylem to w przyszłym roku miałabym z kim wędrować po Tatrach.
17.08. Dzień 1. Ponieważ odsypialiśmy wtorkową 11 godzinną podróż do Zakopanego o wyjściu gdzieś dalej nie było mowy. Wstaliśmy sobie spokojnie po 9, zjedliśmy śniadanie i z domu wyszliśmy ok. południa.
Pojechaliśmy do Murowanicy i zaczęliśmy się wspinać na Nosal. Rafał już od pierwszego wejrzenia zakochany w Tatrach pognał do przodu, ja z Marcinem zostałam w tyle. Tak jak przypuszczałam - Marcin już po pierwszych metrach wyglądał jakby chciał powiedzieć - "potrzebne mi było to Zakopane jak w .... czyrak" - powstrzymał się jednak od tego komentarza, za co mu dziękuję.
Na szczycie Marcin padł
, a my z Rafałem podziwialiśmy piękne widoki
. Pogoda też dopisała.
Oczywiście to jeszcze nie koniec naszej wyprawy. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w kierunku Kopieńca. Ta droga już bardziej odpowiadała Marcinowi - zero skał, za to płaski teren i pełno rozmokłej gliny. Na Polanie Olczyskiej zjedliśmy śniadanie i nabraliśmy sił do dalszej wędrówki
.
Na trasie nie było nikogo. Dopiero pod Kopieńcem trafiliśmy na ślady cywilizacji. Marcin kiedy zobaczył tą sympatyczną górkę stwierdził, że zostaje a my możemy iść dalej.
Poszliśmy. Na szczycie
przypomniałam sobie, że i tak musimy stąd zejść innym szlakiem więc Marcin chcąc nie chcąc musiał do nas dołączyć
. Powiem Wam, że nawet nie żałował, ale jeszcze trochę sobie ponarzekał - na kamienie, na mnie, na to, że za ostro pod górę, na mnie... itd.
Pomału zaczęliśmy schodzić do Toporowej Cyrhli. Mieliśmy problem ze złapaniem busa do Zakopanego, ale w końcu coś nadjechało.
W domu chwile odpoczęliśmy a ponieważ było wcześnie poszliśmy na miasto na piwko.
Wieczorem nie czułam się najlepiej. Jeszcze z pielgrzymki wróciłam z przeziębieniem, które zaczęło się trochę rozwijać. Teraz jak już jestem w domu siedzę z czymś co wygląda jak nie do końca wyleczone zapalanie oskrzeli a grypa. Cóż, ważne, że pierwszy dzień jak i te kolejne w Tatrach się udały.
Cdn.
Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-08-2011 01:02 PM przez Agnieszka.
|
|
25-08-2011 01:00 PM |
|
|
Agnieszka
Postów: 793
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2006
Status:
Offline
|
RE: Tatry w sierpniu
18.08 Dzień 2 - Jeszcze dnia poprzedniego na ten dzień zaplanowaliśmy Giewont. Ponieważ wiedziałam co się tam dzieje w późniejszych godzinach postanowiliśmy wyruszyć wcześnie rano. Ja wstałam o 5. Zapakowałam plecak i obudziłam chłopaków. Rafał wstał natychmiast, ale Marcin stwierdził, że nigdzie nie idzie. Dobra, nie to nie. Nie mieliśmy zamiaru marnować czasu na zwlekanie go z łóżka. Z domu wyszliśmy przed 6.
Pojechaliśmy do Kuźnic i ruszyliśmy niebieskim szlakiem
prowadzącym do Kondratowej Hali. Rafał narzucił takie tempo, że na miejscu byliśmy chwile przed 7
. Przy schronisku nie było nikogo. Zjedliśmy więc w spokoju śniadanie patrząc na coraz wyżej wznoszące się słońce nad Czerwonymi Wierchami.
Fajnie się siedziało, ale trzeba było ruszać dalej. Powoli w kierunku Przełęczy Kondrackiej. Pokonanie tego odcinka zajęło nam 40min
. Dopiero tutaj spotkaliśmy innych turystów. Stąd już pięknie było widać nasz dzisiejszy cel
. Chwile odsapnęłam, złapałam powietrze bo kaszel koniecznie chciał mnie zniechęcić do wędrówki i mogłam ruszyć pod górę.
Szło się super, bo bez kolejki. Łańcuchy też nie wydawały mi się takie straszne jak 7 lat temu. Widoki z Giewontu były wspaniałe. Tak właściwie dopiero teraz miałam okazje przyjrzeć się temu wszystkiemu bo kiedy byłam tu ostatnim razem nie widziałam nawet czubka swojego nosa przez mgłę jaka tam wtedy była
. Rafał też był zadowolony. Jako wierny kibic Falubazu na szczyt wlazł w klubowej koszulce i szaliku i nie powiem ? wkurzył tym innych, ale na szczęście nikogo z Gorzowa bo mogłoby dość do rozlewu krwi, a co najmniej sporych zadrapań
.
Po odpoczynku zeszliśmy na dół. Zastanawiałam się trochę nad Czerwonymi Wierchami
bo było bardzo wcześnie, ale jak Rafał zobaczył jak się duszę podjął męską decyzję - schodzimy i bez dyskusji.
Decyzja padła, więc zaczęliśmy schodzić do Strążyskiej przez Grzybowiec
. Oczywiście padło pełno pytań - "daleko jeszcze" i odpowiedzi - "tak daleko". Najbardziej rozbawiła mnie kobieta, która miała jakąś godzinkę do szczytu, ale się cofnęła gdy usłyszała ode mnie, że na Giewoncie nie ma kolejki, którą może zjechać i schroniska w którym może napić się kawy.
W Strążyskiej nie zatrzymywaliśmy się tylko ruszyliśmy dalej i w domu byliśmy przed 14. Rafał szczęśliwy choć zmęczony stwierdził, że następnego dnia nigdzie nie idzie. Przypuszczałam, że Marcin z nim zostanie więc miałam przed sobą perspektywę samotnej wędrówki, ale nie miałam zamiaru się tym martwić, w końcu samotne wędrówki też są fajne.
Cdn.
Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-08-2011 01:39 PM przez Agnieszka.
|
|
25-08-2011 01:38 PM |
|
|
Agnieszka
Postów: 793
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2006
Status:
Offline
|
RE: Tatry w sierpniu
19.08. Dzień trzeci - Budzę się po 8. Nie czuję się najlepiej, ale w końcu jestem w górach, więc nie będę siedzieć w domu. Ubrałam się, zapakowałam plecak i zastanawiałam się jeszcze przez chwilę czy budzić chłopaków. Rafał jeszcze dzień wcześniej powiedział żebym dała mu spokój, ale od Marcina nic takiego nie usłyszałam. Obudziłam go więc i zapytałam czy nie miałby ochoty pójść w góry. Nie miał. No cóż, trudno. Powiedziałam, że idę sama i nie wiem kiedy wrócę. W odpowiedzi usłyszałam chrapanie, więc pewnie nic do niego nie dotarło.
Wychodząc właściwie nie wiedziałam gdzie się skierować. Wiedziałam, że Ania - którą, kiedyś zaprosiłam na nasze forum i która nawet napisała kilka postów - będzie w Dolinie Kościeliskiej. Ponieważ miałyśmy w planach spotkanie pomyślałam, że może uda się w Kościeliskiej. Nie udało się. Tłumy były tak wielkie, że nie sposób było jej dostrzec.
Po niecałej godzinie doszłam do schroniska. Nie bardzo chciało mi się wracać. Pogoda była piękna a chłopaki na pewno i tak spali więc w domu i tak nie byłoby do kogo buzi otworzyć. Chwile posiedziałam i ruszyłam w kierunku Iwaniackiej Przełęczy.
Szło mi się tak dobrze, że nawet nie zauważyłam kiedy doszłam na miejsce. Kusił mnie Ornak, ale nie uśmiechało mi się iść tyle czasu samej, poza tym kaszel momentami był nie do zniesienia. Zeszłam więc do Chochołowskiej. Było dość wcześnie więc porwałam się na samotną przechadzkę na Grzesia. Na górze trochę się zachmurzyło i zaczęło wiać, więc po chwili odpoczynku zeszłam na dół. Na tej samotnej wędrówce szłam własnym tempem, mogłam zatrzymać się kiedy chciałam i tego dnia miałam szczególną przyjemność "posmakowania gór" jak mówi moja mama. Z Rafałem, który gna do przodu jak kolejka, mało mam takich okazji.
Ani się obejrzałam a już byłam przy kolejce. Później jeszcze chwile czekałam na busa i pojechałam do Zakopanego.
Z wędrówki mimo, że samotnej i bez zdjęć (zapomniałam naładować aparat) jestem zadowolona i już miałam chęć na kolejne wędrówki.
Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-08-2011 01:42 PM przez Agnieszka.
|
|
25-08-2011 01:42 PM |
|
|
rafi86
Postów: 280
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jul 2011
Status:
Offline
|
RE: Tatry w sierpniu
Kurka na Nosalu byłem 5 dni po Tobie Ale pogoda taka sama
w górach jest wszystko co kocham...
|
|
25-08-2011 01:46 PM |
|
|
Agnieszka
Postów: 793
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2006
Status:
Offline
|
RE: Tatry w sierpniu
20.08 Dzień czwarty - Wstajemy o 7 z planami na Pięć Stawów i Morskie Oko. Choróbsko coraz bardziej mnie rozkłada i chłopaki radzą żebym została w domu, ale ja odmawiam. Chciałam im pokazać Tatry i teraz przez głupią grypę nie miałam zamiaru z tego rezygnować.
Dojechaliśmy do Palenicy o 9. i spokojnym tempem skierowaliśmy się w kierunku Wodogrzmotów Mickiewicza. Wybór gdzie idziemy najpierw zostawiłam chłopakom. Wybrali Piątkę.
Szliśmy powoli Doliną Roztoki
chociaż ja pozostawałam daleko w tyle. Te dwie godziny, które zawsze były dla mnie lekkie i przyjemne tego dnia okazały się prawdziwą męczarnią. Chyba rzeczywiście powinnam zostać w domu i trochę się podleczyć. W każdym razie kiedy doszłam do Piątki z żalem zrezygnowałam ze Szpiglasowej Przełęczy a wybrałam drogę przez Świstówkę i Opalone.
Po kilkunastu minutach wędrówki stwierdziłam, że dobrze zrobiłam - nie tylko ze względu na mnie, ale też na Marcina. Chyba odkrył, że ma lęk wysokości albo coś w tym rodzaju bo trzymał się wszystkiego co tylko miał pod ręką i było jak najdalej od krawędzi. Byłam pewna, że na Szpiglasie nie dałby rady.
Po raz pierwszy na Świstówce widziałam takie tłumy. Były momenty, że staliśmy po kilkanaście minut w korku.
W Moku
zrobiliśmy sobie dłuższy odpoczynek. Marcin mimo iż dalej przerażony stwierdził, że warto było tam wejść dla takich widoków. Rafał żałował, że nie przeszliśmy tego Szpiglasa, ale ogólnie był zadowolony a ja cieszyłam się z kolejnego udanego dnia.
Teraz czekał nas jeszcze ten pieruński asfalt do Palenicy a potem kąpiel i ciepłe łóżko na kwaterze.
21.08 Dzień piąty - KURUJĘ SIĘ
Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-08-2011 01:59 PM przez Agnieszka.
|
|
25-08-2011 01:59 PM |
|
|
Agnieszka
Postów: 793
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2006
Status:
Offline
|
RE: Tatry w sierpniu
22.08 Dzień szósty, ostatni - Zleciało szybko, jak każdy wyjazd w ukochane góry. Niedzielne wylegiwanie się w łóżku trochę pomogło, w każdym razie spadła gorączka i nie dusiłam się już tak jak wcześniej. W planach na ostatni dzień miałam, uwaga uwaga - ŚWINICĘ!
Wstaliśmy o 5. Ponownie tylko ja z Rafałem. Marcina nawet nie chcieliśmy ciągnąć na Orlą po tym co było wczoraj na Świstówce.
Dojechaliśmy do Kuźnic i przez Boczań niebieskim szlakiem ruszyliśmy do Murowańca
. Tak jak w drodze na Giewont nie spotkaliśmy nikogo, dopiero przy schronisku zaroiło się od turystów. Zjedliśmy śniadanie i skierowaliśmy się na Świnicką Przełęcz
.
Było piekielnie gorąco dlatego momentami szło się fatalnie. Na górze znowu trochę się pomęczyłam z kaszlem, ale powiedziałam sobie, że jestem już tak blisko więc nie mogę się wycofać
.
Zaczęliśmy wchodzić na Świnicę. Pierwsze łańcuchy w ogóle mnie nie ruszyły. Później były dwa trudniejsze momenty w tym jeden pod szczytem, że trochę zadrżało mi serce, ale w końcu po niespełna godzinie stanęłam na szczycie. Turystów tutaj było jak na Krupówkach w pogodny dzień i jeszcze trochę, więc szybko pstryknęłam kilka widoczków i zaczęliśmy schodzić na dół
.
Ten moment, który wchodząc był dla mnie trudny teraz okazał się jeszcze trudniejszy, ale poradziłam sobie. Za mną szło dwóch Anglików. Jeden w ogóle stracił głowę i nie wiedział co ze sobą zrobić. Ludzie zaczęli mu doradzać po polsku co ma zrobić, ale nic nie rozumiał. Spanikował jeszcze bardziej bo pewnie myślał, że go poganiają, albo coś ten deseń. Cóż, może mój angielski nie jest najlepszy, ale wystarczyło żeby mu pomóc. Jak zszedł nie wiedział jak mi dziękować.
Przez moment kusił mnie też Zawrat, ale nie chciałam się bardziej doprawić.
Kiedy doszliśmy do Świnickiej Przełęczy spojrzałam na Kościelec. W sumie, może dałabym radę na niego wleźć. Zaledwie tylko pomyślałam o tym znikąd zaczęły nachodzić ciemne chmury. Ja nie wiem czemu ta góra mnie tak od siebie odstrasza. Zaczęliśmy schodzić przez Przełęcz Liliowe, oczywiście przy Murowańcu ponownie się przejaśniło a ja po raz kolejny musiałam pożegnać się z Kościelcem
.
Do Kuźnic zeszliśmy przez Jaworzynkę. Zmęczeni, ale szczęśliwi. Ja cieszyłam się w szczególności. Przynajmniej moje jedno marzenie w te wakacje się spełniło, a jeśli to co powiedział tego wieczoru Rafał - że przyjeżdża w Tatry za rok - to może i kolejne się spełnią.
Co roku cieszę się z powrotu do domu, ale wczoraj było inaczej. Chciałam tam zostać i jeszcze trochę się powłóczyć. Niestety tak się nie da. Pocieszam się jednak tym, że po takiej rocznej przerwie nabiorę jeszcze większego zapału to chodzenia.
A chłopaki? Rafał zachwycony i zakochany w Tatrach. Mówi, że wróci, ale wszystko się okaże w przyszłym roku. Marcin? Nadal trochę przerażony, ale grunt, że nie żałuje. Zarzeka się, że nie wróci, ale za każdym razem z coraz mniejszym przekonaniem. No, ale co ma być to będzie. Ja wracam na pewno!
Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-08-2011 02:42 PM przez Agnieszka.
|
|
25-08-2011 02:40 PM |
|
|
magda.s.77
Brak aktywacji konta
|
RE: Tatry w sierpniu
Szkoda, że powaliło Cię choróbsko. Pewnie, że każdy pobyt tam, jest lepszy niż żaden, ale zawsze można oczekiwać czegoś więcej
Najważniejsze, że...
No, ale co ma być to będzie. Ja wracam na pewno!
Marcina nawet nie chcieliśmy ciągnąć na Orlą po tym co było wczoraj na Świstówce.
Świnica nie należy do OP. Odcinek Kasprowy - Zawrat, co prawda znakowany tym samym kolorem, jest tylko jednym ze szlaków dojściowych. Obecnie klasyczna OP poprowadzona jest między przełęczami Zawrat-Krzyżne.
|
|
25-08-2011 03:01 PM |
|
|
rafi86
Postów: 280
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jul 2011
Status:
Offline
|
RE: Tatry w sierpniu
Wszystko pięknie, ale te obuwie Twojego kolegi w drodze na Świnice nie powaliło - chyba wiadomo co mam na myśli...
Dla Ciebie brawo Agnieszko za hart ducha i waleczność, wytrwałaś do końca, podziw !!
PS. 20 sie mogłaś iść na Kościelec sam wówczas tam szedłem i za pierwszym razem mi się udało, pogoda była wymarzona
w górach jest wszystko co kocham...
Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-08-2011 04:06 PM przez rafi86.
|
|
25-08-2011 04:05 PM |
|
|
Agnieszka
Postów: 793
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2006
Status:
Offline
|
RE: Tatry w sierpniu
Wszystko pięknie, ale te obuwie Twojego kolegi w drodze na Świnice nie powaliło - chyba wiadomo co mam na myśli...
Był pierwszy raz w górach, więc nie był zaopatrzony w takie typowe górskie obuwie. W tych sobie dawał nieźle rade
Dla Ciebie brawo Agnieszko za hart ducha i waleczność, wytrwałaś do końca, podziw !!
Dzięki
PS. 20 sie mogłaś iść na Kościelec sam wówczas tam szedłem i za pierwszym razem mi się udało, pogoda była wymarzona
20 byliśmy w Pięciu Stawach. A z tym Kościelcem jeszcze mi się uda. W przyszłym roku będzie szóste podejście...
|
|
25-08-2011 04:16 PM |
|
|
PiotrekDz
...
Postów: 3,603
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jan 2010
Status:
Offline
|
RE: Tatry w sierpniu
Towarzycho to jednak miałaś trochę niewdzięczne
Ale pogoda Ci się trafiła nie zła i widoki ładne wiec to pewnie kojące było dla schorowanego ciała.
Teroz w kazdym domu tranzystory grajom
Lejom wode lejom, ludzi ogłupiajom
|
|
26-08-2011 08:38 AM |
|
|
Mody
Postów: 40
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Sep 2010
Status:
Offline
|
RE: Tatry w sierpniu
Gratulacje Agnieszko Fakt sierpień tego roku jest łaskawy jeśli chodzi o pogode , weszliśmy na kopczyki 2.08 zeszliśmy 14.08 i tylko raz załamała się pogoda padało w poniedziałek (wykorzystany jako dzień zaopatrzenia) Pozdrawiam!
Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-08-2011 11:22 AM przez Mody.
|
|
26-08-2011 11:19 AM |
|
|
rafi86
Postów: 280
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jul 2011
Status:
Offline
|
RE: Tatry w sierpniu
No racja z tą pogodą, przeważnie (rok temu też tak było) od 15 sierpnia do końca miesiąca jest idealna pogoda, teraz też tak jest, mam nadzieję, że za rok aura również będzie łaskawa w sierpniu
w górach jest wszystko co kocham...
|
|
26-08-2011 11:24 AM |
|
|
Stasiu
Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
RE: Tatry w sierpniu
Agnieszko, już na czasie dobrać sobie porządne towarzystwo. Tak, to będziesz musiała wciąż sama decydować o celu wycieczki i lata upłyną, nim się dostaniesz na poważne szlaki. Jednak życzę Ci dużo wytrzymałości w odwiedzaniu Twoicu ulubionych Taterek.
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
|
|
26-08-2011 05:53 PM |
|
|
rafi86
Postów: 280
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jul 2011
Status:
Offline
|
RE: Tatry w sierpniu
Poważne szlaki, czyli??
w górach jest wszystko co kocham...
|
|
27-08-2011 11:41 AM |
|
|
Pedro
Administrator
Postów: 5,509
Grupa: Administratorzy
Dołączył: Jul 2006
Status:
Offline
|
|
27-08-2011 02:51 PM |
|
|
|