Jako, że Tomasz /zaprzyjaźniony mod z karkonoskiego forum/przypomniał mi dziś o swoim zamiarze rowerowego zamęczenia mnie co ma nastąpić 24 marca 2007 na testowaniu trasy /i niektórych uczestników/ przed rowerową imprezą w Borowicach /miejscowość pomiędzy Karpaczem, a Jelenią Górą, kto ciekawy polecam http://www.borowice.pl/ - zadrżałem i cały w drgawkach pojechałem rowerową ścieżką nadbobrzańską /Bóbr to flagowa rzeka Jeleniej Góry/ na Perłę Zachodu /schronisko w Dolinie Bobru/, polecam zainteresowaniu: zdjęcie mostu pomalowanego lakierem do paznokci, wieżę widokową o nazwie Grzybek - prawie jak latarnia morska, tyle, że z najwyższego tarasu widać Karkonosze a nie morskie dale ... kolejowy most niegdysiejsza rewelacja techniczna i pokazowa inwestycja, rowerowe ścieżki, których ciągle mi tu brak, Perłę Zachodu gdzie podają wspaniałe placki po węgiersku. Co do wycieczki to wyszło tego 15 km - a Perła bez zmian, stateczna, cicha i pachnąca starym drewnem, Pzdr.
Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-03-2007 07:59 PM przez Sylwester.
Sam przełom Bobru bardzo piękny.Nawet kiedyś pomyślałem dlaczego nie wybierasz się w kierunku północnym od Jeleniej góry .Ale teraz jużmamy ten obszar na wizji
Aby wędrować po górach nie wystarczy mieć tylko dobre nogi ale także dobre oczy aby ich piękno podziwiać oraz dobre serce aby je pokochać.... .
Takiemu to dobrze, głowę przewietrzył, widoków sie naoglądał,pewnie i zmęczył się zdziebko, no i fotek napstrykał. Ile ja się muszę napedałować by mieć jakieś ładne widoczki pozdrawiam i życze więcej takich wycieczek
Rosną skrzydła u ramion,
czas się w wieczność przemienia,
obłocznieją wszystkie ziemskie sprawy,
gdy zmierzamy do szczytu po kamieniach...
Jadę sobie zrobić z 30 km rowerem, weje pierońsko więc pewnie mnie "przewieje", albo mi "nawieje", a na pewno mnie "wywieje", mam nadzieję jedynie, że mnie nie "zwieje", bo przecież mi nie "podwieje" choć coś tam mi "rozwieje" - pzdr.
Szkoda że nie mam roweru.Dobre ustrojstwo na mięsnie nad kolanami.
Największe moje osiągnięcie z młodości to wyprawa 2-dniowa (80 i 130 km) Przy czym w ten drugi dzień do górki to musiałem prowadzić (nogi jak z gumy a przekładek w rowerku nie było) a o skutkach działania siodełka to już nie wspominam.Miałem jeszcze jedną ciekawą wyprawę z kolegą do Skawiny gdzie on miał rodzinę .Około w połowie drogi zerwał się w moim rowerku łancuch A więc resztę drogi 20 km kontynuowaliśmy po plaskiej drodze na popych ,z górki na jednym pedale chamując drugą nogą a do góry prowadząc rower Na miejscu w Skawinie Gospodarz naprawił nam łańcuch ,ale nie na rowerze .Połączył zerwanie przed założeniem łańcucha i poszedł do pracy .Oczywiście tak połączonego łańcucha nie można było założyć do rowera .Więc droga powrotna wyglądała tak jak tam tyle że 50 km
Aby wędrować po górach nie wystarczy mieć tylko dobre nogi ale także dobre oczy aby ich piękno podziwiać oraz dobre serce aby je pokochać.... .
Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-03-2007 10:02 AM przez spoko.
Witam - wycieczka udana, zrobiliśmy z Tomkiem prawie 40 km, to była nasza pierwsza rowerowa wycieczka, więc najpierw bacznie patrzyliśmy który jak jedzie, a potem to już heja do przodu. Ja hehe mając stale górki pod nogami lepiej dawałęm sobie radę na podjazdach, za to sprint był domeną Tomka. Tym razem ruszyłem/śmy/ przedgórzem w kierunku północ-północny zachód, przejechaliśmy z Cieplic przez Sobieszów, Pakoszów, Kopaniec, Górzyniec, Piechowice i Sobieszowem do Cieplic. W 2/3 trasa wiodła asfaltem, bo 1/3 przez las i trochę przez śnieg, Przewyższenie ponad 350 metrów, czas 3.5 godziny z popasem. Miałem z sobą Garmina, jeszcze nie na kierownicy, lecz w kieszeni, pozaznaczałem i opisałem interesujące punkty, wczytałem to wszystko na komputer, ale nie wiem /jeszcze teraz nie/ jak wysłać to wszystlko by pokazać jak sprawa wyglądała na mapie. GPS przydał się na leśnych duktach gdzie brak oznaczeń mógł zmylić nas i poprowadzić na manowce , hehehe ... teraz sprawa jest prosta: odczyt mapy i lokalizacji, przybliżenie skali by odnaleźć punkty odniesienia, odnalezienie kierunku, oddalenie mapy by zorientować się w którą ścieżkę wjechać, odczytanie odlegości do kolejnego punktu odniesienia i heja do przodu ... bardzo przydatny nevs ten gps. Na trasie było sucho, wietrznie i sympatycznie, miejscami termoklima obniżała znacznie temperaturę, miejscami śnieg zapychał przestrzeń podbłotnikową. Podobało mi się - było sympatycznie, tym bardziej, że w towarzystwie bardzo sympatycznego i pozytywnie myślącego Tomasza. Tymczasem tyle, bo prawdopodobnie jutro znów wspólnie i to nawet z żonami gdzieś na rowerach pojedziemy, teraz zdjęcia:
Fajna trasa. A pokazuje wysokość ?. Tak patrzę na mapę i widzę Babia przełęcz 646 m, a na zdjęciach śnieg. Zdecydowanie zimniej niż u nas w Beskidach,śnieg zaczyna się od 800m .Myślę ,że drwale poczęstowali Was czymś na rozgrzewkę
Aby wędrować po górach nie wystarczy mieć tylko dobre nogi ale także dobre oczy aby ich piękno podziwiać oraz dobre serce aby je pokochać.... .
Wysokość - owszem i max i obecną, to właśnie takiego garmina mam: http://www.allegro.pl/item171775068_garm...html#photo
pozdrawiam Władysław i przesyłam pozdrowienia dla tych wszystkich z Suchej, których drażni Twoje lukanie i w okno