chatki górskie za free, żarełko ze sobą trzeba zabrać z Polszy i w droge
A poza zimą to nocleg w namiocie- dozwolony jest w dowolnym miejscu, oprócz przydrożnych parkingów, terenów uprawnych i miejsc oznaczonych zakazem. Jedynym warunkiem jest zachowanie co najmniej 150-metrowej odległości od najbliższego domostwa.
Tam, to dopiero jest raj na ziemi.
Życie już dawno nauczyło mnie wielkiego szacunku, pokory i cierpliwości do gór!!!
W górach wreszcie bardziej zimowo. Zachęceni ostatnimi opadami śniegu, wybraliśmy się w licznym gronie znajomych na Kasprowy. Nasze forum dzielnie reprezentowały Marycha, majouska, KasiaA i ja.
Lekki wiatr, słońce grzeje, pogoda znacznie lepsza niż prognozowana. Jedynie wyższa część gór w chmurach.
W bajkowej (nareszcie!!!) scenerii zimowego lasu podeszliśmy szlakiem narciarskim w okolice Goryczkowej. Tu "niestety" () spotkaliśmy zjeżdżających już znajomych, którzy skusili nas promocyjną ceną wyjazdu wyciągiem i korzystnymi warunkami śniegowymi. Podeszliśmy do wyciągu i pożegnaliśmy się z fokami. Miejsce fok zastąpiły tłumy. Niestety taka zima w tym roku, nawet ze zjazdu zatłoczonym stokiem trzeba się cieszyć.
Dobra wiadomość - sypało, aż do późnego wieczora, dzisiaj podobno dalej sypie.
(...) i pożegnaliśmy się z fokami. Miejsce fok zastąpiły tłumy. Niestety taka zima w tym roku, nawet ze zjazdu zatłoczonym stokiem trzeba się cieszyć.(...)
kto sie pozegnal, ten sie pozegnal reprezentacja Majek po jednym wjezdzie krzeslem zjechala do Goryczkowej, po czym ruszyla na gore z "foki" ; nastepnie w dol troche "deptakiem", troche boskim puszkiem smigiem do Goryczkowej na spotkanie calej ekipy..
Bylo super! (jak na ten sezon, nie liczac pazdziernikowych warunkow, to na reszcie mozna powiedziec, ze troche posniezylo - mimo sterczacych tu i owdzie trawsk, borowisk i innych kamoli...)
Dzieki Wam, Fokarze , za wyjazd do nastepnego!
edit:
o matko, wlasnie zauwazylam, ze przekroczylam tysiak postow
"Tam na dole zostało wszystko to, co Cię męczy,
Patrząc w góry w około świat wydaje się lepszy..."
Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-03-2010 04:58 PM przez marycha.
Tak, nareszcie można było podziwiać śnieżną biel
Maryś, zapomniałaś napisać o spotkaniu z panem ochroniarzem który ustrzegł Cię przed popełnieniem przestępstwa
W sobotę odbywały się również zawody wewnętrzne TPN-u w Kotle Gąsienicowym. Zawodnicy tylko śmignęli obok nas na podjeściu, o zjeździe nie wspomnę
Też Wam dziękuje za taki fajny czas
Maryś, gratulacje przekroczenia 1000
"[Tatry]...Przeto stałyście się marzeniem, tęsknotą ludzi spragnionych modlitwy bezsłownej i słońca"
Maryś, zapomniałaś napisać o spotkaniu z panem ochroniarzem który ustrzegł Cię przed popełnieniem przestępstwa
(...)
tfu, psia jego.... (nazwalabym to nie "ustrzezeniem przed popelnieniem przestepstwa" ale "pojawieniem sie o 5 min. za wczesnie" ) dlatego puszku bylo mniej i tylko w dolnej czesci.... ale byl
Ale Magda zapewniala mnie potem, ze trzeba bylo itak jechac, ze do Posredniego Goryczkowego przeciez mozna.. Ze sie musial tylko przyczepic dla zasady albo ze mu sie nudzilo... No ale coz... jako, ze mnie nie stac na mandaty (inne wydatki w planie ) to olewka, innym razem sie skusze (a i wiem ze nalezy sie wystrzegac panow ze znakiem rozpoznawczym - mikrofalowka )
ale bylo fajnie!
usciski dla moheroholikow
p.s.
wlasnie wrocil moj brat i bratowka i mowili, ze caly czas na podhalu kurzy
"Tam na dole zostało wszystko to, co Cię męczy,
Patrząc w góry w około świat wydaje się lepszy..."
Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-03-2010 09:14 PM przez marycha.
kto sie pozegnal, ten sie pozegnal reprezentacja Majek po jednym wjezdzie krzeslem zjechala do Goryczkowej, po czym ruszyla na gore z "foki"
No tak, byłbym zapomniał.
KasiaA napisał(a):
Maryś, zapomniałaś napisać o spotkaniu z panem ochroniarzem
Muszę przyznać, że strażnik parku w stroju antyterrorysty to dość zabawny widok.
Jeszcze tylko Kałasznikowa dać, bramkę z rentgenem do skutera przymocować i z prezydentem na nartach mogliby jeździć.
Opady śniegu dały nadzieję na zimę w górach. W piątkowy wieczór różnymi kanałami zdobywamy informacje o panujących warunkach. Ryzykujemy Babią. Chętnych do ryzykowania jest sztuk sześć.
Już w Lipnicy droga prowadząca do Przywarówki przywitała nas piękną bielą. Im bliżej Babiej tym więcej śniegu. W normalnych warunkach te ilości by nie zachwycały, ale ta zima z pewnością normalna nie jest. Na parkingu witamy znajome twarze, zmiana butów na tęskniące za śniegiem pantofle turowe, foki same lgną do nart. Na nartach startujemy już od samochodu. Obiecujący początek.
Skręcamy w las. Wspomnienie pewnej październikowej soboty nasuwa się samo. Październik oszczędził nam widoku krzaczorów wszelkiej maści. W wielu miejscach nawet krzaki jagód (aka borówek) wystają z pod śniegu.
Na szczęście przechodzimy też przez miejsca, w których nie sposób się nie uśmiechnąć. Dobre miejsce na odpoczynek od nizin. Nieśmiałe słońce, które towarzyszyło nam na początku wędrówki zastąpił gęsto sypiący śnieg.
Opuszczamy las, wychodzimy na najeżony kosówką stok Babiej. Towarzyszy nam mieszanina żalu, że śniegu tak niewiele i radości, że choć tyle. Po ostatnich opadach jest go z pewnością najwięcej od owego październikowego weekendu. Powyżej lasu foczymy w kopnym śniegu, wiatr z pewnością do mocnych i utrudniających życie nie należy. Gdyby nie kosówkowe pułapki często niewidoczne pod śniegiem, byłoby nieźle. Klucząc wśród kosówki wychodzimy coraz wyżej. Miękki śnieg ustępuje miejsca twardemu, wywianemu, przyjazny wiatr ustępuje miejsca silnej zamieci. Jedynie ukryte pod cienką warstwą śniegu pułapki towarzyszą nam wiernie. Wiatr przybiera na sile. Decyzja o odwrocie przybliża się wprost proporcjonalnie do narastającej siły wiatru. Decydujemy się wracać. Wg gps jesteśmy na słowackim żółtym szlaku. Niedaleko nas jest drewniana wiata, niestety nie mam jej na mapie. Decydujemy się jej poszukać, będzie to najprzyjemniejsze miejsce na zdjęcie fok i odpoczynek. Podchodzimy jeszcze przez parę minut bezskutecznie wypatrując charakterystycznego trójkątnego kształtu. Widoczność nas nie rozpieszcza. Rezygnujemy z poszukiwań i przygotowujemy się do zjazdu. Grupka wariatów z fokami fruwającymi wokół nich, to pewnie ciekawy widok.
Zjeżdżamy, co w tych warunkach do przyjemności nie należy. Nasz zjazd przerywa wyłaniająca się nagle i znienacka długo poszukiwana wiata. Herbaty z rumem sobie człowiek nie odmówi. Odkopujemy miejsca siedzące i wśród wirującego wewnątrz wiaty śniegu dodajemy sobie otuchy herbatą z 80% pamiątką ze Stubaiu.
Dalszy zjazd, prowadzi nas w końcu na miękki śnieg w pobliżu lasu. Wiatr kulturalnie został za nami. Wreszcie znajdujemy kilka miejsc do fajnej jazdy. Później przyjemność się kończy i zaczyna się przecinka graniczna, podobno lepsza do zjazdu w tych warunkach. Przecinka okazuje się być węższa niż nazwa wskazuje, pełna krzaków i jagodzin. Kiedyś, było to pewnie ważne miejsce. Teraz w epoce Schengen, zarasta. Jedziemy dalej. Bardziej doświadczeni koledzy informują nas, że uprawiamy właśnie borówkoskiing. Cóż, to zdecydowanie nie jest moja ulubiona dyscyplina.
Widok samochodu cieszy bardziej niż zwykle.