RE: Skitury, foczenie czyli zwierzenia moheroholików
O 5.00 sms - "Zdążyłam. Kierowca autobusu dziwnie się patrzył jak biegłam z nartami". To dziś jest ten dzień, minął kac po sylwestrze w Piątce i Majka (Marycha) jedzie z nami na tury. Czad!
Zgarniamy Majkę z ronda i ruszamy pustą jeszcze Zakopianką. W mieście Krupówek i Giewontu parkujemy samochód i ruszamy busem do kolejnej atrakcji - kolejki na Kasprowy.
Na Kasprowym niespodzianka. Spotykamy pracownika PKL, dzięki któremu zeszłej zimy przetrwaliśmy atak orkanu. Wspominamy tamtą noc.
Ruszamy. Pogoda zmienna pomiędzy przewalającymi się chmurami, niebieskie niebo. Widok przed stacją kolejki jest żałosny. Topniejący śnieg przed budynkiem usiany jest dziesiątkami gum do żucia, niczym psie kupy na trawniku po odwilży. Daleko mieli "turyści" do śmietnika...
Z nartami przy plecaku wędrujemy granią w stronę przełęczy. Wokół nas widowisko światła i cienia. Słońce walczy o swoją zasłużoną zimowym oczekiwaniem pozycję. Mijamy Skrajną Przełęcz. Górny odcinek jest wytopiony, ale poniżej zjazd jest możliwy. Zobaczymy. Najpierw Świnicka Przełęcz. Na Świnickiej zmiana pogody. Grań zaciągnęła się chmurami, z nieba lecą śnieżno-lodowe kuleczki. Przygotowujemy się do zjazdu i czekamy na zmianę pogody. W końcu wiatr rozwiewa chmury. Ruszamy.
Jest twardo, niestety słońce przegrywające z chmurami nie przygotowało nam stoku. W żlebie leży sporo kamieni. Pokonujemy żleb, każde na swój sposób. W miejscu gdzie żleb się rozszerza, kończą się kamienie. Naszym następnym celem miała być Mylna Przełęcz, niestety nie nadaje się już do zjazdu. Wspólnie decydujemy się na wędrówkę w stronę wylotu żlebu z Niebieskiej Przełęczy. Na pewno nie wyżej, zdecydowanie jeszcze nie teraz.
Śniadanie. Nadciągają niskie chmury, a wraz z nimi nieprzyjemne, przenikliwe zimno. Ciepłe kurtki lądują na grzbiecie. Jemy dalej. Podchodzimy szerokim stożkiem u wylotu żlebu.
Słychać śmigło. Ten dźwięk w górach zawsze brzmi inaczej niż gdzie indziej. Przyciąga uwagę. Zastanawia. Budzi pytania. Kto? Gdzie? Żyje? Świat robi się wtedy mały. Nie istnieją codzienne problemy, wiadomości z nizin.
Śmigło zbliża się. Czekamy gotowi do udzielenia międzynarodowego sygnału N. Skręca, znika w Świnickiej Kotlince. Czy to ta para, którą widzieliśmy z daleka?
Po desancie ratowników śmigłowiec kołuje i zawisa nad brzegiem stawu. Podchodzę trochę wyżej niż dziewczyny. Robi się jeszcze jeszcze bardziej twardo, sąsiedztwo ścian gwarantuje też kamienie w żlebie w sporej ilości. Do tego ten budzący niepokój dźwięk śmigła. Zakładam narty i zsuwam się do moich towarzyszek. Śmigło zabiera załogę z pod Śwnickiej i odlatuje. Zjeżdżamy. Jest nadal twardo, niestety taka pogoda.
Kasia upada nieszczęśliwie. Kontuzja kolana.
Jest w stanie schodzić, nie trzeba wzywać pomocy. Nie zejdzie samodzielnie. Na zmianę z Majką wybijamy stopnie. Idzie nam całkiem nieźle. Majka za namową Kasi zakłada narty i zjeżdża. To jej pierwsze tury od sylwestra. Pogoda poprawiła się podczas naszego zejścia, słońce rozmiękczyło cienką warstwę śniegu. Warunki zrobiły się idealne. Szkoda, że nie godzinę wcześniej...
Słychać śmigło. Tym razem gdzieś po wschodniej stronie Kościelca.
Dochodzimy do podstawy stoku. Na płaskim Kasia idzie samodzielnie. Powoli, ale samodzielnie. Mnie również wysyła na narty. Zjeżdżam do Zadniego Stawu Gąsienicowego. Boski śnieg. Szybki powrót do Kasi. Jest nieźle.
Zjeżdżamy z Majką do Zielonego Stawu. Szybko wracamy do góry, wybijając stopnie dla Kasi. Zjeżdżamy ponownie. Majka radzi sobie świetnie. Wycina kształtne esy na ośnieżonym stoku.
Świetna zabawa. Szkoda, że nie w komplecie.
Nad Zielonym Stawem odpinamy narty, odciążamy Kasię. Kierunek Kasprowy. Powoli w górę.
Trzeci raz słyszymy śmigło. Ponownie Świnicka Przełęcz. Desant i oczekiwanie nad stawem. Zmęczeni meldujemy się na Kasprowym. Zjeżdżamy kolejką.
RE: Skitury, foczenie czyli zwierzenia moheroholików
Kasiu - Pawle - dziekuje Wam!! jak zwykle bylo BOSKO!! ehhh, zeby tylko nie ta kontuzja Kasi.. Kasiu, trzymaj sie i niech Ci kolanko szybko zdrowieje!!!
Co beda robic jak sie snieg skonczy - dyc wreszcie line przewietrza
Bajlecznie sezon zaczelam i zakonczylam!!
Kasia, Pawel - dziekuje
"Tam na dole zostało wszystko to, co Cię męczy,
Patrząc w góry w około świat wydaje się lepszy..."
RE: Skitury, foczenie czyli zwierzenia moheroholików
Gratki Karakowiankom i Pawłowi
Po smsie z "Hali" tak się właśnie zastanawiałem gdzie, który to śnieg będzie no i z kim to już koniec sezonu tatrzańskiego... czekamy na alpejski
Kasia wracaj do zdrowia szybko
Zaprzyjaźnij się z człowiekiem, który chodzi po górach
RE: Skitury, foczenie czyli zwierzenia moheroholików
Ja też uważam, że było super, choć później dla mnie troszkę boleśnie.
Zobaczymy co jutro pan doktor powie.
Póki co leczę się domowymi sposobami. Paweł zbił liście kapusty, zrobiliśmy z nich okład na moje opuchnięte kolano, tylko zapach trochę taki... bardzo swojski.
"[Tatry]...Przeto stałyście się marzeniem, tęsknotą ludzi spragnionych modlitwy bezsłownej i słońca"
RE: Skitury, foczenie czyli zwierzenia moheroholików
Kasienka, wracaj nam szybko do zdrowia, ja juz od przyszlego tygodnia zaczynam rehabilitacje i szykuje sie na chodzenie po gorkach a w przyslzym sezonie to koniecznie musimy foczyc, bo w koncu kto mnie zarazil, kto mnie w to wszystko wpakowal jak nie najwspanialsi KasiA i Paaulo!!