Skitury czyli zwierzenia moheroholików
|
Autor |
Wiadomość |
paaulo
snow addict
    
Postów: 1,625
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2007
Status:
Offline
|
RE: Skitury czyli zwierzenia moheroholików
Oczywiście
|
|
21-04-2010 06:51 AM |
|
 |
Pablo
pablo
    
Postów: 10,652
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Dec 2006
Status:
Offline
|
RE: Skitury czyli zwierzenia moheroholików
Ależ prawdziwa jest ta fotka 
..ja tam czekam na dalszą część i na te zdjęcia przy piwku, co się ich Majka nie może doczekać
Zaprzyjaźnij się z człowiekiem, który chodzi po górach
|
|
21-04-2010 09:53 AM |
|
 |
marycha
~ netoperek ~
    
Postów: 1,121
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Nov 2006
Status:
Offline
|
RE: Skitury czyli zwierzenia moheroholików
Pawle, to zapraszam - jakies Lasko sie jeszcze znajdzie, a i foty juz czesciowo mam
"Tam na dole zostało wszystko to, co Cię męczy,
Patrząc w góry w około świat wydaje się lepszy..."
|
|
21-04-2010 10:07 AM |
|
 |
paaulo
snow addict
    
Postów: 1,625
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2007
Status:
Offline
|
RE: Skitury czyli zwierzenia moheroholików
|
|
22-04-2010 04:55 PM |
|
 |
paaulo
snow addict
    
Postów: 1,625
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2007
Status:
Offline
|
RE: Skitury czyli zwierzenia moheroholików
Czwartek
O piątej profilaktyczne sprawdzamy pogodę za oknem. Niestety, wstajemy. Przed schroniskiem jak co dzień "bramka", sprawdzenie detektorów i ruszamy. Dzisiaj śnieg jest twardy, zmrożony. Wspomnienie zimnej nocy ustępuje miejsca różowiejącym szczytom.
Wschód słońca zatrzymuje nas przy schronisku, piękne widowisko.
Dzisiaj wędrujemy szlakiem Komna - Vogel. Szliśmy nim częściowo w zeszłym roku. Wiatr zmienił wtedy nasze plany. Mamy nadzieję zobaczyć dzisiaj nieznane nam jeszcze miejsca. Stoki oświetlone wschodzącym słońcem zmieniają kolory wraz ze zmieniającą się wysokością słońca. Zapowiada się niezła lampa. Szybko osiągamy przełączkę, z której wczoraj odbijaliśmy na wierzchołek naszej "góry".
Przed nami kolejna dolinka, musimy dostać się na jej dno. Którędy, to już nie takie oczywiste. Mój wybór prowadzi nas w zbyt strome kosówki. Majka ma więcej szczęścia. Spokojnie opadającymi trawersami prowadzi nas na położony poniżej grzbiecik, a z tamtąd na bezwietrzne dno dolinki.
(fot. Radek) Nie można znaleźć miejsca lepszego na delektowanie się domową wiśniówką (ogromne podziękowania dla Mamy Majki!). Mniam!! Korzystając z optymalnych warunków i zbliżającej się nieubłaganie następnej Olimpiady, ćwiczymy curling termosem.
(fot. Radek) Po treningu zakończonym samymi sukcesami, pełni nadziei na złoto olimpijskie, prostą już drogą podchodzimy do widocznych ponad nami szlakowskazów.
(fot. Radek)
Widoki coraz szersze, banan na twarzy również rośnie. Grzbietem położonym u stóp szczytu, którego nazwy nie znam przechodzimy do następnej dolinki. Zjazd na fokach, tu już zachowujemy odstępy.
(fot. Radek) Zjeżdżamy do podstawy szerokiego żlebu, którym prowadzi nasza dalsza trasa. Rok temu przecięty był sporym lawiniskiem, teraz jest gładki, czeka na nasze ślady. Zakosami, w odstępach podchodzimy żlebem do kolejnej, najwyższej części doliny.
(fot. Radek) Górne piętro doliny ograniczone jest murem szczytów.
Rok temu poznaliśmy najbliższą jej część, położoną na prawo od miejsca w którym weszliśmy. Dzisiaj kierujemy się w lewo, w dłuższą jej część. Początkowo poruszamy się w miarę płaskim terenem. No ale jak to w tej okolicy tradycja nakazuje, dochodzimy do miejsca, gdzie trzeba ponownie zjechać i podejść do ostatniej już części doliny.
(fot. Radek)
Słońce nie ma litości, nadrabia zaległości z ostatnich dni, pali z całych sił. Stajemy u podnóża otaczających nas ścian u końca doliny.
Decydujemy się na podejście na grań. Zakosami, w odstępach, jak Pan Bóg przykazał.
Wyżej, na stoku kończącym dolinę zmienia się śnieg. Na wiosennym podłożu mamy dziesięciocentymetrową warstwę sprasowanego, łamiącego się śniegu. W tył zwrot, zjeżdżamy.
Niżej śnieg zdecydowanie bardziej przyjazny do jazdy. Jesteśmy bardzo zadowoleni tym dniem, pomimo że tura jeszcze się nie skończyła, jeszcze kawał drogi przed nami.
(fot. Radek)
(fot. Radek)
Przy szerokim żlebie odpoczynek połączony z wizytą w solarium. W zjeździe kupa radości i frajdy. Zamiast spodziewanej ciężkiej breji mamy póki co najlepszy śnieg tego dnia.
|
|
25-04-2010 12:53 PM |
|
 |
paaulo
snow addict
    
Postów: 1,625
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2007
Status:
Offline
|
RE: Skitury czyli zwierzenia moheroholików
|
|
25-04-2010 12:55 PM |
|
 |
magda.s.77
Brak aktywacji konta
|
RE: Skitury czyli zwierzenia moheroholików
Zdjęcia rzucają na kolana. Przypuszczam, że to jedynie ułamek widoków i wrażeń, jakimi poczęstowała Was Słowenia. Pięknie, po prostu pięknie!
|
|
25-04-2010 01:12 PM |
|
 |
Sylwester
    
Postów: 5,035
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Aug 2006
Status:
Offline
|
RE: Skitury czyli zwierzenia moheroholików
|
|
25-04-2010 06:59 PM |
|
 |
Edyta85
    
Postów: 2,593
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Aug 2008
Status:
Offline
|
RE: Skitury czyli zwierzenia moheroholików
szczęka mi opada 
Słowenie może uda już mi się w nie za dalekiej przyszłości poznać (ale raczej wspinaczkowo)
"Jeżeli kobieta chce się realizować, wszystko jedno w jakiej dziedzinie, wcześniej czy później stanie przed wyborem między swoimi dążeniami a związkiem uczuciowym. Bo jeśli nawet partnerzy patrzą w tą samą stronę najczęściej widzą coś innego." E. Matuszewska
|
|
25-04-2010 08:07 PM |
|
 |
Pablo
pablo
    
Postów: 10,652
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Dec 2006
Status:
Offline
|
RE: Skitury czyli zwierzenia moheroholików
Zaprzyjaźnij się z człowiekiem, który chodzi po górach
|
|
25-04-2010 08:18 PM |
|
 |
PiotrekDz
...
    
Postów: 3,603
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jan 2010
Status:
Offline
|
RE: Skitury czyli zwierzenia moheroholików
Robi wrażenie Wasz wypad. Świetny
I, co warto zauważyć, nie często zdarzają się narciarskie relacje z wyższych gór.
Teroz w kazdym domu tranzystory grajom
Lejom wode lejom, ludzi ogłupiajom
|
|
25-04-2010 08:32 PM |
|
 |
marycha
~ netoperek ~
    
Postów: 1,121
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Nov 2006
Status:
Offline
|
RE: Skitury czyli zwierzenia moheroholików
szczęka mi opada
Słowenie może uda już mi się w nie za dalekiej przyszłości poznać (ale raczej wspinaczkowo)
Wspinaczkowo - wapien w tamtejszych rejonach jest mega kruchy... nie wiem jak wyzej, przystawialam sie tylko do malych skalek wystajacych spod sniegu na jednej z przelaczek - i niefajnie roscielam sobie reke - a co lapalam, to zostawalo w dloni... kruche, ostre... ale moze wyzej lepiej to wyglada... (choc podobne odczucia mial moj kumpel, ktory jakies dwa lata temu byl na Triglavskich ferratach..)
acz jak najbardziej miejsce polecam, pieknie, górsko i pagórsko ...no i Laško..
"Tam na dole zostało wszystko to, co Cię męczy,
Patrząc w góry w około świat wydaje się lepszy..."
|
|
25-04-2010 11:06 PM |
|
 |
paaulo
snow addict
    
Postów: 1,625
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2007
Status:
Offline
|
RE: Skitury czyli zwierzenia moheroholików
Piątek
Chrzęst zmrożonego śniegu pod nartami. Piękny dźwięk. Początkowo w stronę słynnej już przełączki, później odbijamy w prawo obchodząc masyw tworzący prawe ramię przełączki. Stąd w dół na dno doliny, do ruin pamiętających I wojnę światową. Budynki te stały na granicy jugosłowiańskiej.
Wyszukujemy odpowiednią drogę podejścia.
Wznoszący się labirynt pagórków wprowadza nas do zalanego słońcem żlebu.
Zrelaksowani wygrzewamy się południowym, prawie śródziemnomorskim słońcem. Różnica temperatur między cieniem, a słońcem jest ogromna. Ruszamy w górę.
Dochodzimy do wejścia w dolinę, którą częściowo poznaliśmy rok temu.
Plany na dzisiaj trochę inne. Właściwie, cały czas się tworzą. Na lewo od nas piętrzy się idealnie gładki stok. Do samej grani ani śladu czyjejś obecności czy choćby zsuwu śniegu. Nie sposób się oprzeć. Szybko zdobywamy wysokość, foki posłusznie lgną do twardego śniegu. Piękny, gładki wiosenny betonik. Żaden ratrak nie przygotowałby takich warunków. Na przełęczy odsłania się widok na drugą stronę grani, na dolinę którą mieliśmy przyjemność odwiedzić wczoraj.
Z przełęczy wchodzimy na najbliższy wierzchołek. Niechcący weszliśmy na Govnajski Kuk, szczyt na którym byliśmy rok temu, tylko od drugiej strony.
Zjeżdżamy. Na przełęcz ostrożnie po nawianym, sprasowanym śniegu.
Z przełęczy już czysta przyjemność. Narty w skręcie zdzierają mniej niż pół centymetra żmrożonego śniegu.
Warto zmieniać plany, warto. Ponownie zakładamy foki i ruszamy w głąb doliny.
Po naszej lewej otwiera się odnoga doliny. Pusta, otoczona szczytami, udekorowana zsuwami śniegu. Piękna.
W zeszłym roku minęliśmy ją, naszym celem było wtedy ramię Tolminskiego Kuka i przełęcz. Po raz drugi zmieniamy plany. Zjeżdżamy kawałek i po chwili foczymy bezwietrzną, rozpaloną jak piekarnik doliną.
(fot. Radek)
Ma ona kształt litery L. Ciekawość rośnie w miarę zbliżania się do zakrętu. Za zakrętem dolina wznosi się.
Na jej końcu odpoczywamy na stoku bezimiennej góry, u stóp Tolminskiego Kuka.
Psuje się pogoda, nadciągają ciężkie chmury.
Wychodzimy jeszcze na górę, która służyła nam za jadalnię. Wysoki pułap chmur pozwala cieszyć się widokami.
Robimy to jednak w pośpiechu, bo pogoda straszy coraz bardziej. Zjeżdżamy. Niżej w dolinie, gdzie wszystko jest białe, a wszelkie kształty nikną w tym rozproszonym świetle przebijającym się przez chmury, błędnik szaleje.
|
|
26-04-2010 01:50 PM |
|
 |
paaulo
snow addict
    
Postów: 1,625
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2007
Status:
Offline
|
RE: Skitury czyli zwierzenia moheroholików
|
|
26-04-2010 01:51 PM |
|
 |
Stasiu
    
Postów: 17,632
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
RE: Skitury czyli zwierzenia moheroholików
Cóż można. Tylko podziwiać i marzyć. Szkoda, że moja pracusia nie pozwala mi na zimowe Alpejki. Chciałbym je poznać z tej strony.
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
|
|
26-04-2010 06:34 PM |
|
 |
|