RE: Skitury, foczenie czyli zwierzenia moheroholików
Paweł a jeszcze może z z półtorej roku temu jak Ci mówiłem o nartach to co mówiłes ,a teraz to ja tylko moge pomazyc o takich zjazdach Ale zobaczysz w końcu kupie skitury i bedzie to w wiekszej czesci Wasza wina.
RE: Skitury, foczenie czyli zwierzenia moheroholików
Parking. Ciemno. Dziewięć kilometrów asfaltu. 6:14. Poranne słońce wspina się na granitowy mur szczytów.
Dawno nas tu nie było. Tłumów brak, zaledwie kilka osób. W pogrążonym w śnie schronisku debatujemy w trójkę, czy aby przypadkiem nie da rady przejść przez staw. Kanapki przywracają ostrość spojrzeniu. Kusząca opcja skrótu przegrywa z całkowitym brakiem lodu na stawie. Ruszamy. Najpierw pusta jeszcze plaża, spacer brzegiem stawu, podejście zaśnieżonym progiem.
Nad Czarnym zakładamy foki. Obchodzimy staw brzegiem. Pokrywa lodowa nie budzi już zaufania. W górę zmierza już kilka osób. Zakosami podchodzimy, stopniowo zbliżając się do Buli. Co kilka minut z pól śnieżnych poniżej Czarnego Mięgusza i górnej części zachodu Grońskiego zjeżdżają zsuwy różnej wielkości. Masy śniegu po przewaleniu się przez kolejne progi i żlebiki z hukiem lądują na stoku, zsuwają się w stronę stawu. Żlebem podchodzi coraz więcej osób, głównie skiturowców. Pod bulą odpinamy narty. Śnieg dobrze trzyma, podchodzimy pieszo. Pogoda póki co zaskakująco dobra. Kolejne osoby, z którymi rozmawiamy potwierdzają nasze informacje - deszcz od 13-14. Na razie pozostaje nam cieszyć się słońcem. Po odpoczynku na Buli, kierujemy się do celu naszej wędrówki. Niższy o 69 metrów od starszego brata, pięknie się prezentuje. Mokry śnieg na podejściu męczy. Widok z Niżnich Rysów wynagradza zmęczenie.
Ganek, Wysoka już w chmurach. Dumna grań Mięguszy. Lodowy, a w jego sąsiedztwie zeszłotygodniowy Harnaski Żleb. Pogoda coraz mniej pewna. Czas zjeżdżać.
W rynnie poniżej wierzchołka śnieg mokry, ciężki. Na północnych stokach poniżej można się już przyjemnie pobawić. Po przybrudzonym kolorze łatwo rozpoznać twardszy śnieg. Zakrętami wydzieramy na nim białe zawijasy. Poniżej Buli śnieg ponownie robi się mokry. Żleb poryty jest małymi lawinkami, które regularnie sypały się do niego. Przecinając wymiecione rynny i jęzory miękkich brył zjeżdżamy nad Czarny Staw. Leniwie trawersujemy zbocze ponad stawem. Jako "wisienka na torcie" jeszcze zjazd z progu i po kamienistym spacerze lądujemy na ławce przed schronem. Zakładamy sandały. Piękny wynalazek!
Wygrzewamy się w promieniach nadal grzejącego słońca. Mięgusze grzmią groźnie lawinkami.
Schodzimy wychwalając sandały. W swych uwielbieniach zapominamy chyba o bogach deszczu. Ci mszczą się na nas w połowie drogi do parkingu.
RE: Skitury, foczenie czyli zwierzenia moheroholików
Zazdroszczę! A ja już prawie mogę wyprostować nogę w kolanie! i prawie do końca zgiąć! W przyszłym roku nie odpuszczę! Teraz muszę się tylko oszczędzać, żeby za miesiąc sobie chociaż po górkach troszkę pochodzić.
RE: Skitury, foczenie czyli zwierzenia moheroholików
Wymagająca kondycyjnie, asfalt "tam i z powrotem" zabija. Część osób do kompletu z Niżnimi robiła jeszcze Rysy.
Cieszę się, że foto & relacja się podoba.
Bartek, gdybym miał na to wpływ to część Tatr miała by wysokość 4001 mnpm. Zima cały rok.
Maja świetnie, że kolano się naprawia. A w przyszłym roku...
Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-05-2009 09:33 PM przez paaulo.
RE: Skitury, foczenie czyli zwierzenia moheroholików
Było na prawdę super Podchodząc na Bulę zastanawiałam się jak będzie ze zjazdem po lawiniskach: śnieg twardy, pełno gród. Ale całkiem fajnie poszło
Stojąc na Niżnych Rysach i patrząc w dół obawiałam się zjazdu: troszkę stromo i wąsko, już wystają kamienie, trzeba uważać, nie można sobie pozwolić na niekontrolowanie nart, prędkości. Wtenczas Paweł zapytał: A co pan Mariusz mówił?
-Że jest przeciwnikiem partactwa narciarskiego, kiedy to przy byle trudnościach odpina się narty.
Więc co mi pozostało? Zaczęłam zjazd. Początkowo osuwanie żeby poczuć śnieg. Gdy jest wąsko i stromo zjazd zakłada się naskokami. U mnie to tak jest ze czasami wychodzi a czasami nie. Po skręcie od razu trzeba mocno skontrować i szybciutko wejść w następny naskok. Pawłowi to rewelacyjnie idzie. No a ja ciągle próbuję Ale udawało się prawie spod samego wierzchołka, tylko kilka metrów zsuwu miałam
A później już tylko zabawa
Spotkaliśmy sporo znajomych co wydłużyło nasz zjazd
O tym, jak turyści pod MOkiem wyglądają to na Forach już tomy napisano więc ja sobie daruję. Ale nie mogę się powstrzymać przed jedną rozmową:
Podchodzi do nas pewien pan i pyta:
-A przepraszam, widzę ze państwo z nartami. Gdzie jeździliście?
-Zjechaliśmy z Niżnych Rysów.
-Acha. A tam jakiś wyciąg jest? Można jeszcze pojeździć?
-... Hmm, no nie, nie ma wyciągu, trzeba samemu z nartami wyjść...
-No cóż, szkoda. Dziękuje.
"[Tatry]...Przeto stałyście się marzeniem, tęsknotą ludzi spragnionych modlitwy bezsłownej i słońca"
RE: Skitury, foczenie czyli zwierzenia moheroholików
Niektórzy sprawiali wrażenie dość mocno zaskoczonych obecnością śniegu w maju.
Lawina z Białego Żlebu, o której głośno było w mediach solidnie narozrabiała. Powalone drzewa po obu stronach drogi pewnie niejednemu dały do myślenia.