RE: Skitury, foczenie czyli relacje z białego szaleństwa
Paaulo, chyba przestane pojawiac sie na forum, jak bedziesz takie cudowe foty i takie opisy dawal - przeciez tego sie nie da znieść, wiedząc, że nie mogło się tam iść z wami!! Piękne foczenie, piękne widoki mieliście a zdjecie ze szlakowskazem genialne.
To jak? Juz w sobotę czy dopiero w niedzielę foczymy? Ja chyba nie wytrzymam.... Nie wiem jak na razie ponad tydzień bez foczenia wytrzymalam, a bedac w Poznaniu na weekend zastanawialm się czy na Malta Ski (sztuczny stok narciarski, z igielitem) da się foczyc.... Ale obawiam sie, ze caly moher by sie zdarl.... Moze tam by sie dalo bez fok?!
RE: Skitury, foczenie czyli relacje z białego szaleństwa
Niesamowita wyprawa, widać, że wesoła i zgrana ekipa, aleście się opalili!
Zdjęcia-super- bajecznie..Nie wiedzieć czemu do tej pory Alpy Julijskie jakoś tak letnio mi się tylko kojarzyły, zmieniam zdanie Pozdrowienia dla całej skitourowej drużyny!
"Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował, tego czego nie zrobiłeś niż tego co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślny wiatr.
Podróżuj. Śnij. Odkrywaj. "
Ten post był ostatnio modyfikowany: 21-04-2009 02:40 PM przez Agnieszka.S.
RE: Skitury, foczenie czyli relacje z białego szaleństwa
No i gratulacje moi moheroholicy z tego co widać na fotach, co sam widziałem to jeszcze sobie pojeździcie... Z naszej strony tak mocno nie wiało, a i teraz wiem czemu tak szybko zjeżdżaliście na dół - browarów się zachciało to jaki następny cel?? powrót w Słowackie?
Pozdrawiam
p.
RE: Skitury, foczenie czyli relacje z białego szaleństwa
Agnieszka, cieszę się że podobały Ci się zdjęcia i opalenizna.
Piękne miejsce nie tylko na lato. Było co fotografować.
Pablo, mam nadzieję, że jeszcze pojeździmy. Już czekam na niedzielę.
Plany oczywiście są, zdam relację ze zrealizowanych.
A co do piwa. Tak smacznego piwa, o takim smaku, dawno nie piłem!
Następnym razem jak będziesz w Tatrach, to się wybierzemy razem.
RE: Skitury, foczenie czyli relacje z białego szaleństwa
Plan jest prosty - wyciągiem na Kasprowy i dalej w góry. Prostota planu zawodzi - wieje, kolejka nie jeździ. Burza mózgów, zmiana planów - foczymy Goryczkową w górę.
Początkowo z buta kamienistym szlakiem, ale już trochę wyżej zakładamy foki, które już tak tęskniły za nami.
Zero chmur, tylko ten wiatr. W połowie podejścia na Kasprowy widzimy, że kolejka ruszyła. Cóż, na nas dzisiaj nie zarobią.
Mijają nas zjeżdżający po wczorajszym Malinowskim zawodnicy. Ładnie śmigają.
Pod szczytem wieje jeszcze mocniej, za to widoki mamy piękne.
Na Kasprowym zmiana planów, Kasia źle się czuje, zostanie tutaj. Ruszamy dalej granią w trójkę - Maja, Michał & ja. Naszą wędrówkę na nartach przerywa kamienisty Beskid. Narty w dłoń i maszerujemy po skałach. Śnieg pokryty jest cieniutką niczym papier lodową polewą. Silniejsze podmuchy wiatru zrywają lodową skorupkę. Powietrze nad nami wypełnia się śnieżnymi motylami. Lodowe prostokąty podświetlone piekącym słońcem wirują wokół nas. Piękny widok.
Zmieniamy plany - nie idziemy na Świnicką Przełęcz.
Skrajna Przełęcz wita nas trawiastym stokiem. Na szczęście po stronie Gąsienicowej śniegu nie brakuje.
Czas zacząć zjazd. Żeby dostać się na stok, trzeba zsunąć się z śnieżnej ścianki. Teraz już tylko w dół.
Jest twardo, nawet bardzo. Podobnie jak w zeszłym tygodniu, świetna lekcja. Dzięki Michałowi próbuję poprawiać błędy. Pod nami topniejący już przy brzegach Zielony Staw. Zjazd jest dla mnie wymagający. Miękki śnieg na Kozim to była inna bajka.
Maję niestety dopada kontuzja, mam nadzieję, że nie groźna(!). Zmuszona jest założyć raki i zejść. U podstawy żlebu odpoczynek. Zjeżdżam jeszcze do Zielonego Stawu i wspólnie już podążamy na Kasprowy.
Na szczycie wita nas Kasia, która zdążyła opalić się, poplotkować z Toprowcami i zjechać kotłem Gąsienicowym. Pracowita dziewczyna.
Kolano zmusza Maję do zjazdu kolejką. My w trójkę zjeżdżamy w promieniach popołudniowego słońca Goryczkową. Lekcji ciąg dalszy, Michał pomaga nam poprawić błędy. W lesie kilka razy zdejmujemy narty, aż docieramy do miejsca, gdzie śnieg kończy się definitywnie.
RE: Skitury, foczenie czyli relacje z białego szaleństwa
jak zwykle świetne zdjęcia Paaulo, szczególnie 4 i 5.
szkoda tylko że ekipa Wam trochę zaniemogłaOby okazało się,że z Majki kolanem wszystko w porządku,a Ona sama mogła na kolejne wyprawy z Wami ruszać, tym bardziej że dają Jej tyle radości
RE: Skitury, foczenie czyli relacje z białego szaleństwa
Brawa dla Wszystkich Uczestników
Podziwiam
Raz w życiu zebrałem się na odwagę i stanąłem z nartami w kolejce do kolejki w Kuźnicach....
Dopisało mi szczęście-kolejka była zbyt długa, zniechęciłem się i podreptałem na łatwiejsze stoczki.
Myślę-że opatrzność zadziałała w ten sposób i dziś mogę cieszyć oczy Waszymi relacjami...
RE: Skitury, foczenie czyli relacje z białego szaleństwa
Cudownie bylo, cudownie, jak zawsze i nawet pomimo mojego kolana, i tak bym poszla i znowu nie moge sie doczekac kolejnego razu i znowu zaatakuje Skrajna Przelecz, nie ma co!
A kolanko? Dzisiaj mam wizyte u jednego lekarza, jutro u drugiego, opuchlizna lekko zeszla, i mam tylko nadzieje, ze to nic powaznego. Chociaz troszke 'kulawo' chodze na razie i ze sportem koniec na jakis czas.
A te motylki sniezne byly cudowne, w zyciu nie widzialam takiego zjawiska, pieknie to wygladalo.
Szkoda tylko ze weekend majowy mnie ominie. Coz, nastepnym razem