gosia3kowe lato
|
Autor |
Wiadomość |
gosia3ek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Postów: 3,824
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2007
Status:
Offline
|
gosia3kowe lato
|
|
05-10-2008 10:41 PM |
|
|
gosia3ek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Postów: 3,824
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2007
Status:
Offline
|
RE: gosia3kowe lato
i tak na dobry początek, nie pamiętam czy ta relacja już nie była wrzucana, ale na wszelki wypadek zapodaję jeszcze raz:
Dzień I
Moje wakacje rozpoczęły się 24 czerwca, kiedy to 10 min po ostatnim egzaminie wsiadłam do mieciurnego samochodziku, który (dziwnym trafem) zmierzał w stronę Tatr. Niestety, kochane korki krakowskie i na zakopiance sprawiły, że do okolic zakopca dotarliśmy dopiero po 12tej. Szybkie przepakowanie plecaków i do busa, potem jeszcze jeden bus, uff, wreszcie jesteśmy w Kuźnicach. Kupujemy bilety TPN-u i w gromadzie ceprów ruszamy doliną Jaworzynki. Wolę tę trasę podejście, niż przez Boczań; Mieciur odwrotnie Na podejściu widzimy pasące się jelonki, które nie zwracają uwagi na przewalające się obok nich tłumy. I od razu daje się we znaki brak kijków, wielokrotnie podczas tej wyprawy przeklinałam strajk poczty polskiej, który sprawił, że moje kijki, które oddałam na gwarancję "szły: 3 tygodnie Wreszcie docieramy na grzbiet, Mieciur jak zwykle w tym miejscu ma delikatny kryzys, długo się jednak nie zatrzymujemy, gdyż oganiają nas tłumy ludzi. Szybko osiągamy Dolinę Gąsienicową, osłonecznione Taterki Wysoki zdają się nas wołać. W schronisku mamy nieziemskiego farta wykupując 2 ostatnie miejsca, niestety musimy się rozdzielić, ale lepsze to niż spanie przed schroniskiem Zostawiamy rzeczy w pokoju i wychodzimy na zewnątrz, żeby chociaż trochę skorzystać z długiego letniego dnia.
Zastanawiamy się dokąd by tu - ponieważ następny nocleg mamy w kondratowej, od razu odrzucamy opcję tatr zachodnich. No to wysokie, ale gdzie? Hm, spróbujemy na Kozią Przełęcz. Turyści chcący jeszcze za dnia zejść do Zakopanego zaczynają już powoli schodzić, a my - do góry. Nad Czarnym Gąsienicowym ślicznie świeci słoneczko, aż się nie chce ruszać. Mozolnie zdobywamy wysokość. U odbicia niebieskiego szlaku na Zawrat widzimy Kozią w całej okazałości, niestety, z powodu braku raków nie było nam dane tego dnia się na niej znaleźć. Zalodzenie jest zbyt duże, zmieniamy trasę i udajemy się w stronę Granatów. Każde spojrzenie w stronę przełęczy utwierdza nas w podjętej decyzji. No, może byśmy wyszli, może by się udało, ale po co ryzykować? Zielonym szlakiem, miejscami po śniegu krok za krokiem pełzniemy pod górę (w duchu przeklinam brak kijków). Wreszcie dochodzimy do czerwonego, grzbietowego szlaku Orlej Perci. Od Słowackiej części Tatr nadciągają deszczowe chmury, więc prawie bez postoju idziemy w stronę Skrajnego Granatu i żółtego szlaku zejściowego. Niestety, tu się objawia brak obycia ze skałkami i ekspozycją; jak to potem określiliśmy "szliśmy jak ostatnie sieroty". Docieramy do Skrajnego, chwila postoju, ale czas schodzić. Strome i sypkie pod nogami zejście wymaga od nas zwiększonej uwagi. Bez jednak większych przeszkód docieramy do Czarnego Gąsienicowego a potem do schroniska.
Wieczór w schronisku jest również ciekawy; oboje w pokojach mamy "samych swoich", rozmowy o górach przeciągają się, a przecież rano o 5tej idziemy na Kościelec
Dzień II
Dzień rozpoczyna się wcześnie..Powiedziałabym nawet : bardzo wcześnie. Nie ma 5tej, kiedy jestem na nogach, szybko się ubieram i wychodzę przed Murowaniec. Czeka tam już Mieciur z Krzyśkiem - starszym gościem z którym spał w pokoju, razem ruszam w stronę Kościelca. Po drodze Krzysiek raczy nas opowieściami ze swojej młodości (czyli głębokiego PRL-u), dowiadujemy się , jak to się wtedy po górach łaziło.. teraz jakoś łatwiej Po kilku krótkich postojach docieramy na Karb, spotykamy bardzo sympatyczną kozicę i zaczyna się wspinaczka. Nie powiem - podobało mi się Szczyt Kościelca i nikogo... Cieszymy się, że wybraliśmy tak kosmiczną porę, możemy do woli rozkoszować się pięknem Taterek Jest tak pięknie, że nie chce się schodzić, niestety widmo wykwaterowania ze schroniska zmusza nas do zejścia. Wracamy do Murowańca, i się rozchodzimy, z Mieciurem jemy obiado -śniadanie, i ruszamy w stronę Kondratowej.
Już z pełnym obciążeniem śmigamy czarnym szlakiem na Świnicką przełęcz. Myśleliśmy o Świnicy, ale warunki kondycyjno - bagażowe i pogoda (upał) skutecznie nam tę myśl wyperswadowały. W stronę Kasprusia więc; im bliżej kolejki, tym więcej ceprów, z Beskidu oglądamy akcję Sokoła nad Murowańcem. Sam szczyt Kasprowego mijamy. brrr, nie chcę o tym pamiętać. Im bliżej Goryczkowych tym mniej ludzi, robimy postój, odpoczywamy i mozolnie, w pełnym slońcu nabijamy kolejne kilometry w stronę Kopy Kondrackiej. Strasznie daje w kość ciężar plecaka i palące non - stop słońce. Kondracką mijamy i już na "ostatnich siłach" udajemy się na Giewont. I tu - miłe zaskoczenie - nikogo! fakt, byliśmy dosyć późno, ale to przecież "święta góra ceprów" ! Skałki na podejściu dosyć mocno wyślizgane, trzeba uważać na każdy krok, w sumie nie ma się czemu dziwić, jak się weźmie pod uwagę dziesiątki tysięcy ludzi, które się tu przewalają każdego roku. Schodzimy. Ostatnie kilometry przed Kondratową dłużą się nam niemiłosiernie. I w końcu uffff, jesteśmy! Zdejmuję plecak i .... Moje wycie z bólu odbija się od ścian doliny. całe ramiona mam oparzone słońcem (cóż, Bozia nie dała rozumu - miałam koszulkę bez rękawów). Na szczęście miła Pani z obsługi Schroniska znajduje na to radę. Klimat w Schronisku - taki jak powinien być, ale ludzie korzystający wspólnie z nami z noclegu, dopiero zaczynają swoją przygodę z górami. A że nocuje tylko ok. 20 osób, więc szybko zaczynam robić za "informację turystyczna", względem warunków na szlakach i trudności przejść. Kolejki pod prysznic i takie tam ciekawostki - fajnie jest. Nareszcie delektując się zimnym napojem chmielowym można poleżeć na ławce przed schroniskiem.
Dzień III,
W nocy burza - nigdzie chyba nie czuć chyba potęgi żywiołu tak jak w górach. Szósta rano - wychodzimy. Żebym była super wypoczęta - nie powiem. W życiu mi się jeszcze nie dłużyło tak żadne podejście, nigdzie nie musiałam liczyć kroków, cóż, zawsze musi przyjść kryzys w naszym przypadku był to 3ci dzień wędrówki. Kolejne słowa na q... w stronę Poczty Polskiej odbijają się od grani. Pogoda też nie zachęca do góro łażenia, mgła i padający momentami deszczyk. Wreszcie (po raz pierwszy w górach - dłużej niż mówi mapa) osiągamy przełęcz, a potem Kopę Kondracką. Niewiele widać i nie ma za wielkich szans na przejaśnienia. Cóż, najpierw postój (dobrze że nie mamy długiej trasy) a potem powoli zaczynamy pełznąć we mgle w stronę kolejnych szczytów Czerwonych Wierchów. Na szlaku - nikogo, wreszcie nabieramy "Powera?"i już w miarę jakim takim tempem idziemy. Na Krzesanicy wreszcie widoczność większa niż 20 metrów. Ustawiamy sobie kamienny kopczyk i śmigamy dalej. Dopiero schodząc z Czerwonych Wierchów spotykamy pierwszych ludzi. Na moje pytanie "czy na dole jest mgła? Czy jest takie miejsce na świecie że nie ma mgły??" patrzą dziwnie- ciekawe czemu Na zejściu spotykamy bardzo fotogeniczną kozicę, niczego się nie bała i pozowała do fotek. W końcu dochodzimy do Cichej przełączki. A tutaj - śliczne widoki, zero mgły i cepry (cóż, nie można mieć wszystkiego) robimy sobie konkretny postój - w końcu zostało nam już tylko zejście.
Niestety - trzeba ruszać w dół, trawersem do Doliny Tomanowej. nie dziwię się wcale, że ten szlak jest zamykany na zimę, gdyż jest bardzo hmmmm lawiniasty. W dolinie próbujemy jeszcze dojść czerwonym szlakiem do granicy, ale bardzo rozrośnięta kosówka nam to skutecznie uniemożliwia, wkurzeni wracamy do dojścia zielonego i ruszamy w stronę schroniska Ornak. A tutaj inny świat - cepry , tłumy ceprów. czujemy się obco. Leżymy w pewnym oddaleniu pod drzewem taksowani co jakiś czas krytycznymi spojrzeniami. Myślę sobie - no w sumie jest dosyć wcześnie, górołazy jeszcze z gór nie złażą. Jemy zupkę z torebki i czas ruszać - Kościeliską "bierzemy" byle szybciej, dochodzimy do wylotu doliny. Chwila strachu czy z dzielnym autkiem pozostawionym samotnie wszystko ok., na szczęście wszystko w porządku i ruszamy w stronę domu. Z drogi powrotnej wart odnotowania jest dorodny buhaj, który wybiegł na drogę w okolicach Chochołowa - od tej pory strasznie uważam na te zwierzaki prowadząc. Wymęczeni, ale zadowoleni docieramy do domów.
Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-10-2008 10:58 PM przez gosia3ek.
|
|
05-10-2008 10:45 PM |
|
|
gosia3ek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Postów: 3,824
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2007
Status:
Offline
|
RE: gosia3kowe lato
i parę foteczek:
dzień I:
[attachment=15505][attachment=15504][attachment=15503]
dzień II:
[attachment=15506][attachment=15507][attachment=15508][attachment=15509]
dzień III:
[attachment=15512][attachment=15511]
ciąg dalszy nastąpi....
Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-10-2008 10:59 PM przez gosia3ek.
|
|
05-10-2008 10:49 PM |
|
|
Edyta85
Postów: 2,593
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Aug 2008
Status:
Offline
|
RE: gosia3kowe lato
Czekam na dalsze relacje
Mi na razie chyba tylko czytanie, oglądanie zdjęć i planowanie jakiejś wyprawy zostaje.
"Jeżeli kobieta chce się realizować, wszystko jedno w jakiej dziedzinie, wcześniej czy później stanie przed wyborem między swoimi dążeniami a związkiem uczuciowym. Bo jeśli nawet partnerzy patrzą w tą samą stronę najczęściej widzą coś innego." E. Matuszewska
|
|
06-10-2008 08:24 AM |
|
|
Hella
Postów: 1,966
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Aug 2007
Status:
Offline
|
RE: gosia3kowe lato
ciąg dalszy nastąpi....
No to czekamy na ciąg dalszy.
Ps. tą relacyjkę już wrzuciłaś, ale dobrego nigdy nie za wiele
"... Snuj marzenia tak, jakbyś miał żyć wiecznie;
żyj tak, jakbyś miał umrzeć dziś..."
|
|
06-10-2008 08:32 AM |
|
|
gosia3ek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Postów: 3,824
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2007
Status:
Offline
|
|
06-10-2008 08:39 AM |
|
|
Mallaidh
Postów: 3,722
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Aug 2008
Status:
Offline
|
RE: gosia3kowe lato
Fajne!
"dziury w mózgu" - brzmi znajomo
Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-10-2008 09:18 AM przez Mallaidh.
|
|
06-10-2008 09:17 AM |
|
|
mieciur
- - user - -
Postów: 1,892
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Feb 2008
Status:
Offline
|
RE: gosia3kowe lato
hmmm ta relacja z Tatr przypomniała mi jak fajną wycieczke mieliśmy w czerwcu - już prawie o niej zapomniałem. Widzę, że już wątek założony i się domyślam, że dłuuugi będzie sądząc po intensywności naszych wycieczek
|
|
06-10-2008 02:15 PM |
|
|
gosia3ek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Postów: 3,824
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2007
Status:
Offline
|
RE: gosia3kowe lato
Objazdówką po Niskim 29.06.08
Ze względu na zmęczenie trzydniówką w tatrach, oraz Mieciurny zjazd na uczelni - niedziela zapowiadała się w domu... chociaż nie do końca
Sprawy się ułożyły tak, że już ok. 14 mogliśmy gdzieś śmignąć autkiem, teraz tylko pytanie - gdzie. Na górki zbyt późno (zresztą ...eeee ). W takim razie - objazdówka. Wyciągam jeszcze siostrzyczkę i w drogę. Ala pyta - "gdzie jedziemy" - odpowiedź brzmi "a, żebyśmy my to wiedzieli"
Pada hasło - jedźmy sobie nad zalew w Klimkówce - mówisz i masz śmigamy, nad zalewem tłumy ludzi, cóż, wolna niedziela. Chwilę się przyglądamy, ale zimna woda i zamulenie nie zachęca do bliższego kontaktu z wodą. A tam, jedźmy dalej; wyciągamy mapę Niskiego i odnajdujemy w pobliżu cmentarz na Rotundzie. Cóż, jak widać bez gór się nie obejdzie
Z drogi wojewódzkiej zjeżdżamy na "regionalną", potem na jeszcze gorszą i jeszcze, szutrówką docieramy pod bazę SKPB w Regetowie. I za znakami czerwonymi, najpierw przez potok a potem pod górę idziemy obejrzeć cmentarz wojskowy nr 51 pochodzący z czasów I wojny światowej. Siostrzyczka dzielnie wytrzymuje nasze tempo, dopiero pod szczytem zaczyna nam "zdychać". Dochodzimy na Rotundę (771 m) i przyglądamy się ruinom cmentarza, część jego jest świeżo odbudowana, ale jeszcze dużo pozostało do zrobienia. Na cmentarzu znajduje się 20 mogił pojedynczych i 4 zbiorowe, w których spoczywa 42 żołnierzy armii austrowęgierskiej i 12 rosyjskiej. Dość długą chwilę spędzamy na cmentarzu, tutaj człowiek zdaje się "dotykać" krwawej historii obszaru Beskidu Niskiego.
Tą samą drogą schodzimy i wsiadamy do samochodu,. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze obejrzeć pasące się koniki huculskie - jeden z symboli tego regionu. Obok dużej stadniny hucułów w Regietowie jedziemy w stronę domu; ale jeszcze nie tak zaraz Drogą wojewódzką wyjeżdżamy na Przełęcz Małastowską, gdzie znajduje się kolejny cmentarz z I wojny (nr 60). Potem idziemy do schroniska PTTK na Magurze Małastowskiej. Jest to jedno z niewielu schronisk w Beskidzie Niskim, ale za to bardzo klimatyczne. Ponieważ kuchnia znajduje się w piwnicy, istnieje tu bardzo ciekawy sposób obsługi - zamawia się mówiąc do szybu umieszczonego w rogu Sali jadalnej, zamówione jedzonko jest wyciągane specjalną windą, do której wkłada się też zapłatę. Schronisko utrzymuje się głównie z narciarzy, którzy zimą korzystają z pobliskiego wyciągu. Mogę polecić zapiekanki - żadna mrożonka, robione oryginalnie.
Wracamy do auta i myślimy co dalej. Ponieważ jest jeszcze za wcześnie żeby wracać do domu; postanawiamy obejrzeć jeszcze jak wygląda beskidzka wieś, nasz wybór pada na Bartne (także z powodu znajdującej się tam bacówki- schroniska PTTK). W Ropicy Górnej odbijamy z drogi wojewódzkiej, mijamy kolejne wsie, żeby w końcu dotrzeć do Bartnego. Wieś naprawdę zdaje się zagubiona między górami, tutaj jakby czas się zatrzymał, na rozkładzie PKS widać niewiele kursów. Zastanawiamy się jak tu ludzie żyją i nieodparcie nasuwa się myśl - może i lepiej? Z powodu nieurodzajnej gleby kwitnie w tych rejonach chów - szczególnie bydła, rzadziej owiec, spotykamy po obu stronach drogi duże stada tych zwierząt.
Dojeżdzamy do końca drogi, wsi; chciałoby się powiedzieć - końca świata i idziemy obadać bacówkę PTTK, niestety, nie spotykamy się z żadnym przyjęciem. W bacówce po prostu nie ma nikogo, mimo że jest otwarta. Po 15 min oczekiwania na jakąkolwiek obsługę rezygnujemy z jej usług. Wracamy. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze "obadać" cmentarz w Bartnym, gdzie nowe groby sąsiadują ze starymi, prawosławnymi. Słońce zachodzi, a my jedziemy już prawie prosto do domu (objazd z Gorlic przez Grybów i Krzyżówkę wyszedł przypadkiem) Kolejna ciekawie spędzona niedziela
Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-10-2008 04:32 PM przez gosia3ek.
|
|
06-10-2008 04:29 PM |
|
|
mar.an
Postów: 1,093
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2008
Status:
Offline
|
|
06-10-2008 04:37 PM |
|
|
Agnieszka.S
Aga
Postów: 1,959
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Nov 2007
Status:
Offline
|
RE: gosia3kowe lato
Super Gosia! Ale mieliście przygody!!! Ps. Czerwony zastępca starego bolida prezentuje się rewelacyjnie
"Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował, tego czego nie zrobiłeś niż tego co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślny wiatr.
Podróżuj. Śnij. Odkrywaj. "
|
|
06-10-2008 05:06 PM |
|
|
Stasiu
Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
RE: gosia3kowe lato
Ale się nam Gocha fajnie rozpisała. Jeśli miała całe lato, jak jego począte, to mamy co robić na długie zimowe wieczory.
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
|
|
06-10-2008 05:57 PM |
|
|
mieciur
- - user - -
Postów: 1,892
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Feb 2008
Status:
Offline
|
RE: gosia3kowe lato
Super Gosia! Ale mieliście przygody!!! Ps. Czerwony zastępca starego bolida prezentuje się rewelacyjnie
he he "następca bolida" jest koloru coś w stylu pomarańcz/ brąz tutaj na fotce jakieś takie światło było i tak wyszedł. A tak to autko się spisuje rewelacyjnie - co My z nim nie robimy - czekaj cierpliwie na kolejne relacje to gosia3ek napewno co nieco napisze
|
|
06-10-2008 07:04 PM |
|
|
Agnieszka.S
Aga
Postów: 1,959
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Nov 2007
Status:
Offline
|
RE: gosia3kowe lato
Super Gosia! Ale mieliście przygody!!! Ps. Czerwony zastępca starego bolida prezentuje się rewelacyjnie
he he "następca bolida" jest koloru coś w stylu pomarańcz/ brąz tutaj na fotce jakieś takie światło było i tak wyszedł. A tak to autko się spisuje rewelacyjnie - co My z nim nie robimy - czekaj cierpliwie na kolejne relacje to gosia3ek napewno co nieco napisze
Przepraszam bolidzie za pomyłkę koloru! Oczywiście, że czekam cierpliwie na kolejne relacje z bolidem Pozdrowienia!
"Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował, tego czego nie zrobiłeś niż tego co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślny wiatr.
Podróżuj. Śnij. Odkrywaj. "
|
|
06-10-2008 07:19 PM |
|
|
gosia3ek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Postów: 3,824
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2007
Status:
Offline
|
|
06-10-2008 07:28 PM |
|
|
|