Worek Rajczański - maj 2021
|
Autor |
Wiadomość |
Stasiu
Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
Worek Rajczański - maj 2021
Worek Rajczański, 21 - 23.5.2021
Skitury uletniłem na strychu i czas na klasyczne dreptanie po kopcach. Pasywnie czekam na propozycje. Od pewnego czasu Paweł wypuszcza sygnały, że już by chciał morskie powietrze przesycone jodem zamienić na woń iglastych lasów. Termin pada szybko, ale trzeba wymyśleć miejsce. Ostatecznie pada decyzja na worek i to z iście rewolucyjnym przedsięwzięciem. Żadne wywalanie się nocami na pryczach, ale zabieramy szmaciane (no, w dzisiejszych czasach raczej ze sztucznego włókna) przybytki. Pod namiotami? To chyba takiej biby jeszcze nie było. No to zaczynamy przygodę.
Dzień pierwszy, najpierw W. Racza i potem baza na Hali pod M. Raczą
Paweł wymyślił, Paweł ma. Musi przejechać całą Polskę, żebyśmy go zwinęli na dworcu w Bielsku-Białej. To znaczy ja i Tomtur.
Czekanie na dojazd Pawła wypełniamy czekaniem pod parasolem obok dworca. Tomtur zawsze się żalił, że jest nieustannie uwieczniany z napojem turystycznym. Tym razem ma pamiątkę z napojem nastolatków. Pociąg bez opóźnień i Paweł jest. Przemieszczamy się do punku B, to jest do centrum Rajczy. Tam czekamy na kolejnego bibowicza - Watażkę, który tego ma też sporo do przejechania.
Pozostawiamy autko Tomtura i pakujemy się do bolida Watażki, żeby osiągnąć punkt C - parking w Rycerce Górnej - Kolonia. Tutaj koniec zabawy w podjeżdżanie, pakujemy niezbędne i zbędne menele i od teraz już po swoich.
Aha, zapomniałem dodać, że jeszcze dojedzie kolejny bibowicz, raczej bibowiczka. Tratina też jest z tych co muszą ciągle łazić po górach i nie usiądzie długo w domu na tyłku. Ona jednak w tym czasie jest jeszcze w procesie pracy i będzie na polanie noclegowej dopiero w nocy. Mamy 17:30 i my wyruszamy.
Nam to nie przeszkadza. Dzisiaj nie mamy żadnych wygórowanych wymagań. Osiągnąć szczyt W. Raczy i potem jakoś doturlać się na polanę noclegową.
Żwawym krokiem, bez patyczkowania, nabieramy wysokości.
Porównaniem z ostatnim dreptaniem w tym miejscu w marcu roku 2017 wygląda na to, że drzewostan, raczej jego brak, nie uległ zmianie. Zamiast drzew możemy podziwiać naszych męskich forumowiczów - na pierwszym Froda, na drugim Pawła. Chronometr pokazuje 19:00, kiedy objawiają się nam zarysy schroniska na Raczy.
Na razie go mijamy i pędzimy na szczytową platformę. Widoki są, ale nie takie, kiedy na tej platformie stałem razem z Tomaszem i Lapikusem w grudniu 2009 roku. Wtedy były widoczne nawet Jesioniki.
Jednak uśmiech na twarzy bibowiczów w dzisiejszych covidowych czasach jest bezcenny. Wreszcie możemy swobodnie oddychać górskim powietrzem bez maseczek i potwierdzić, że powracamy na stałe w nasze kopczykowe pielesze.
Po napojeniu ducha, czas na napojenie ciała. Zdobywamy schronisko w celu okosztowania jakieś potrawy w postaci zupy. Wszyscy dajemy się namówić na gulaszową. Mnie smakowała, plusem było sporo mięsiwa, minusem - dla mnie mogła być o wiele cieplejsza. Biesiadujemy godzinkę. Tak długo tego nie było, a ja tak lubię wycieczki ze schroniskiem po drodze. Słońce chyli się ku zachodowi i to był powód opuścić ludzki przybytek. Przecież noclegownię nam przygotowała sama przyroda i taką propozycję się nie odmawia.
Po drodze na halę odkrywa się widok na Małą Fatrę. Przyznam, że najwięcej przy Covidzie 19 mi brakuje zamkniętych słowackich gór. A do MF mam iście słabość. Jak tylko to będzie możliwe, to pierwsze moje kroki będą prowadzić do Chaty pod Suchym. Po 3 godzinach szfędania się po okolicy z zaliczeniem przedreptanych 6 km, osadzamy się na wyznaczonym miejscu.
Budujemy bazę namiotową i rozpalamy ognisko. To jest główny czynnik integracyjny. Opiekanie kiełbasek to istna podstawa do ogniskowego ględzenia. Czas na pogaduszkach szybko mija. Jednak nas czeka jeszcze jeden fakt. Około 22:00 widzimy na grani światło czołówki. Nie mylimy się. To dochodzi ostatni/a bibowicz/ka.
Godne przywitanie Tratiny. Długo nam się wymykała. Posiedzenie przy ognisku przedłuża się do 00:30. Nie wypadało zarządzić wieczorynkę zaraz po dojściu Tratiny. Nie wiem, kiedy ostatnim razem poszedłem spać tak późno. Jako emeryt chodzę spać z kurami. Jednak to ponocowanie nie odbiło się na moim zdrowiu.
Męska część bibowiczów życzy dobranoc.
Cdn....
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
|
|
31-05-2021 04:09 PM |
|
|
szewczyczek
Postów: 4,480
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jun 2011
Status:
Offline
|
RE: Worek Rajczański - maj 2021
Nic się żeście nie zmienili, jedynie co Stachu wychudniał
Stasiu, iglastych lasów to Pawłowi z Gdyni myślę nie brakuje
Hej ho, zwariowana przygodo!
|
|
01-06-2021 08:05 AM |
|
|
Pablo
pablo
Postów: 10,672
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Dec 2006
Status:
Offline
|
RE: Worek Rajczański - maj 2021
Liściastych mam więcej
Zaprzyjaźnij się z człowiekiem, który chodzi po górach
|
|
01-06-2021 02:44 PM |
|
|
Stasiu
Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
RE: Worek Rajczański - maj 2021
Dzień drugi, najpierw Przegibek i potem baza na Praszywce Wielkiej
Rano, skoro świt, wstajemy do kolejnego dnia. Przyjazna pogoda jest po naszej stronie i mamy możliwość pakowania meneli bez komplikacji ze znanymi kopczykami w tle.
Watażka załatwił i Paweł pomógł z wynioską jajek od bieszczadzkich kurek. Teraz było trzeba z tym fantem coś zrobić. Oferta jest jasna. Jajecznica na śniadanie.
Do doskonałości brakuje tylko prawdziwego ognia, raczej rondla. Musi nam wystarczyć smażenie na ogniu propan-butanowym. W końcu i tak wszystko poszło. Brzuchy napełnione, plecaki też i można wyruszyć w kolejną wędrówkę. Dzisiejszy punkt B to Schronisko na Przegibku. Ono to z hali wygląda, że Przegibek jest niedaleko. Jednak worek by nie był workiem, żeby znów to nie było tak blisko. Trzeba kluczyć między poszczególnymi górkami. Co zaoszczędzimy na podchodach to znów wydajemy na wywijasach około poszczególnych kopczyków. Przykładem może być obchodzenie Bugaja. Co jest wygodniejsze, czy dłuższa trasa w poziomie, czy krótsza w pionie, pozostawiam każdemu samotnie do oceny. Jest godzina 8:00 i wyruszamy na trasę.
Klasyczne dreptanie między poszczególnymi górkami dla poniektórych nie musi być ekscytujące.
Zwłaszcza kiedy jesteśmy na tego typu szlaku, kiedy cel (tutaj Przegibek) jest co chwila widoczny, jakby na wyciągnięcie ręki, a tu idziesz i idziesz, ale cel jest wciąż tak samo daleko.
Przed rozpoczęciem naszej wyprawy, z niecierpliwością serfowaliśmy na przeglądarkach pogodowych. Nie miało być trwalszego deszczu, ale jakieś przelotne miały być. Jak już uprzednio Tomtur na "klepeciarce" internetowej informował, z całej biby było deszczu ze trzy godziny. Z tego 2,5 godziny przesiedzieliśmy w schronisku. Z tych pozostałych pół godziny nas deszcz dopadł między Jaworzyną i Kikulą, co jest kawałek do Przełęczy pod Banią i już faktycznie z przybliżającym się Przegibkiem.
Za ten czas woda deszczowa nie miała szans dostać się nam za pazuchę. Po niespełna 3 godzinach i 10 km dochodzimy do schroniska. Tutaj postanawiamy przeczekać deszcz. Jaka jest różnica między pobytem na Przegibku w kulturze covidowej i pobytem z okazji 10-lecia bibowego w roku 2017, widać na zdjęciach.
Nie chciałem myśleć, co by było, gdyby deszcz nie chciał sobie przestać i wesoło sobie lał i lał... Na szczęście rekord - 11 godzin + nieplanowany nocleg
pobytu na Kamiennej Chacie pod Chopokiem w roku 2011 nie został pobity. Słabiutkie 2 godzinki czekania nam wyszło nawet na dobre. Mieliśmy czas na korekcję swych planów. Pierwotnie bazą noclegową miała być Rycerzowa. W końcu wybór padł na odwiedziny Bendoszki i spanie w Bazie Namiotowej Przysłop Potocki. W dalej opisanych powodach jednak i tam nie było dane nam spać. Jest 14:00 i pogoda na polu/dworze daje nam znać, że pora już wyjść z tego nieplanowanego legowiska i ruszyć dalej.
Bendoszka. Podejście od strony schroniska jest raczej przyjazne dla mego układu oddechowego i krążenia. Nie musimy mieć wszystkiego. Odwiedziny wierzchołka Bendoszki odbyło się we mgle i mogliśmy się cieszyć tylko własnymi sobą. Widoki zanikły we mgle.
Chociaż udało się zrobić wierzchołkowe foto kompletnej ekipy. Zejście w stronę Przysłopu jest już więcej na pionowo, ale obyło się bez dramatyzmu.
Z oddali przyciąga naszą uwagę odgłos owczego stada. Nic nieobwykłego w tych regionach. Pasące się stado owiec. Jednak coś tutaj nie sztymuje. Nigdzie w pobliżu nie widać żadnej łąki. Sprawa się raptem wyjaśnia, kiedy dochodzimy na tyły czeredy.
Kierdel jest przeganiany na inne stanowisko i to akurat po nami obranym szlaku. Taki zwał owczych skór by próbował przebrnąć tylko twardziel, któremu na niczym nie zależy. Nam, prostym dreptaczom, pozostaje zostać na tyłach. I jeszcze jedna myśl nam mąci w głowie. Że ten cały owczy tabor ma na myśli utaborzyć się w bazie namiotowej. Nic mniej trafnego. Po dojściu na Przysłop, owieczki pod nadzorem piesków rozproszyły się po polanie, jak u siebie w domu i nam marzenie o zacisznym miejscu pryskneło jak bańka mydlana. Po przeprowadzeniu rekognoskacji terenu mieliśmy do wyboru: spanie w namiotach na polanie pomiędzy owcami i ich odchodami lub spanie w jednym z trzech domków, gdzie w jednym zakwaterowani byli bacowie, w drugim młodzież na brygadzie (mile nas zapraszali, ponoć było jeszcze miejsce) i w trzecim panoszyły (nie było widać wprost) myszy. Z powodu tego, że czuliśmy się tutaj jak piąte koło u wozu i na domiar brakowało nam trochę prywatności, zadecydowaliśmy o innej lokacji noclegowej. I wtedy na swój błyskotliwy moment doczekała się Praszywka Wielka. Dotychczas cicho stała opodal. Teraz wabiła nas swym śpiewem niczym syreny Odyseusza. Długo się nie namyślamy, uzupełniamy H2O i wyruszamy w odgłosie jednego z młodzieży, że Praszywka jest znana od parszywego podejścia. My jednak nic nie pozostawiamy przypadkowi.
Zrzucamy zbędne kurtki i wkraczamy do akcji w oczekiwaniu. Teraz każdy za siebie. Przyznam, był to kolejny pionowy potwór, które są nam często stawiane na naszych wędrówkach. Praszywce jednak nie udało się spowodować rozłąki mojego ja od moich płuc, które miały zostać na przełęczy. W całości dotarłem na wierzchołek i myślę, że pozostali mieli tak samo. Krótko po 16:00 i przejściu 15 km jesteśmy u celu dzisiejszej wędrówki.
Na szczycie widokowa polana, gdzie drwale sami znoszą drzewo z lasu. W sam raz na rozbicie obozu i rozpalenie ogniska. Dalej następują standardowe czynności. Po napełnieniu brzuchów, czas na odpoczynek.
Wygląda to trochę brutalnie, raczej na znoszenie poległych w walce, ale faktycznie bibowicze odbywają sjestę pod gołym niebem. Takie i inne obzyganie toczyło się do końca dnia. Zachodu nie było.
Jednak tym zdjęciem wieczornej sielanki przy ognisku potwierdzam, że dzisiejszy dzień nie miał błędu. Dobranoc.
Cdn...
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
|
|
04-06-2021 07:08 PM |
|
|
tomtur
Postów: 7,587
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2006
Status:
Offline
|
RE: Worek Rajczański - maj 2021
No tak na forach nie widać jakie te wory ciężkie
"Bo właśnie tam wiem po co żyję."
|
|
04-06-2021 08:27 PM |
|
|
Stasiu
Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
RE: Worek Rajczański - maj 2021
Tomaszu, dobry turysta sobie wyobrazi wagę wora, kiedy nosiciel planuje spanie pod namiotem na dwa dni.
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
|
|
04-06-2021 09:35 PM |
|
|
grizzly
Postów: 1,147
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jun 2013
Status:
Offline
|
RE: Worek Rajczański - maj 2021
No tak na forach nie widać jakie te wory ciężkie
Nie narzekaj. Jak bys wyjechal do Nepalu to by ci pomogli nosic. Tylko bys musial zabrac wiecej pieniedzy a to tez ciezko dzwigac Byl ciezki ciezki jak sie bawisz w Bartender to dla calej grupy ktos musi nosic
Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-06-2021 12:40 AM przez grizzly.
|
|
05-06-2021 12:08 AM |
|
|
szewczyczek
Postów: 4,480
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jun 2011
Status:
Offline
|
RE: Worek Rajczański - maj 2021
Dobrze zrobiliście unikając noclegu z owcami. Kupy to mały problem, na ziemi skandynawskiej nam kiedyś zaczęły zżerać namiot
Kto zabrał najlepszy ekwipunek turysty, na którym się wylegujecie?
Hej ho, zwariowana przygodo!
Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-06-2021 06:44 AM przez szewczyczek.
|
|
07-06-2021 06:43 AM |
|
|
Stasiu
Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
RE: Worek Rajczański - maj 2021
Dobrze zrobiliście unikając noclegu z owcami. Kupy to mały problem, na ziemi skandynawskiej nam kiedyś zaczęły zżerać namiot
Kto zabrał najlepszy ekwipunek turysty, na którym się wylegujecie?
Wojtek, to mi przypomina parafrazę jednego dowcipu: Jeden nocleżnik budzi drugiego z pytaniem. "Co oznacza, że widzę gwiazdy?". Ten budzący odpowiada To znaczy, że mamy fajną bezchmurną pogodę". "Nie" odpowiada drugi. "To oznacza, że ktoś nam ukradł namiot".
Najlepsze ekwipunki może zabierać na wycieczki tylko jedna osoba. Na zdjęciu leży w środku.
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
|
|
07-06-2021 07:07 AM |
|
|
szewczyczek
Postów: 4,480
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jun 2011
Status:
Offline
|
RE: Worek Rajczański - maj 2021
Tak jest, lekkie, poręczne, nie szkoda zniszczyć i nie boi się żadnej nawierzchni
Hej ho, zwariowana przygodo!
|
|
07-06-2021 08:50 AM |
|
|
tomtur
Postów: 7,587
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2006
Status:
Offline
|
RE: Worek Rajczański - maj 2021
Stanisław nie prawda ,Justyna tachala ta płachtę
"Bo właśnie tam wiem po co żyję."
|
|
07-06-2021 07:59 PM |
|
|
grizzly
Postów: 1,147
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jun 2013
Status:
Offline
|
RE: Worek Rajczański - maj 2021
Dobrze zrobiliście unikając noclegu z owcami. Kupy to mały problem, na ziemi skandynawskiej nam kiedyś zaczęły zżerać namiot
Kto zabrał najlepszy ekwipunek turysty, na którym się wylegujecie?
Tak wyleguja sie Ale widze wartownika ktory strzeze tych leniwych od owiec.
|
|
08-06-2021 02:13 AM |
|
|
Stasiu
Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
RE: Worek Rajczański - maj 2021
Dzień trzeci, zejście do Rycerki Górnej
Nie było zachodu, ale był wschód.
Kto chciał, ten wstał. Nie było żadnego namawiania. Była dopiero 5 rano i dlatego po obstrykaniu słoneczka z okolicznymi górkami, wlazłem jeszcze do śpiwora. Tomtur dzień wcześniej surowo nakazał, żeby go krzątaniem po obozowisku nie budzić wcześniej jak o 7:00. Z porannym słoneczkiem został tylko Watażka. Rozpalił ognicho, żeby fajnie jeszcze rano było.
Szkoda, że trzeba już dzisiaj kończyć. Mnie się z kopców nie chciało. Jednak trzeba. Z propozycji do zejścia mieliśmy trzy możliwości. Do Rajczy, z powrotem przez Bendoszkę i Przegibek (mnie by się podobało) i na krechę do Rycerki Górnej. W końcu był wybrany trzeci wariant. Najkrótszy do aut. Wszyscy bibowicze się śpieszyli. Jedni mieli inny program, inni przed sobą kawał drogi do domu. Wyruszamy o 8:30 bez pośpiechu. Jednak jeżeli na krechę to pozaszlakowo z chaszczowaniem.
Ostatnio po lasach grasował inny szkodnik, niż po ludziach i z błądzeniem po krzaczorach nie było zbytnio problemów. Nawet mogliśmy podziwiać ostatnie widoki górskie. Jeżeli na krechę, to jeszcze dla mnie jeden problem.
Podchodzić stromo, to mi jeszcze idzie, ale schodzić stromo, to wytarte kolana dziadka już coś tam nie sztymują, zwłaszcza, że wór był spakowany na wariant namiotowy. Podziwiam Watażkę. Ten to zejście brał faktycznie po linii prostej i nawet nie dał się zwabić w końcówce na okrężną leśną drogę jak pozostali. Osiągamy drogę prowadzącej do RG-Kolonia. Tomtur proponuje pójść na łatwiznę. Trzeba szanować zelówki od butów górskich (są drogie) i dlatego do parkingu pojedzie Tratina autostopem i ta nas potem zwinie. Od razu drugie autko nam ją zabiera. Reszta będzie czekała. Jednak Watażka, duchem i ciałem leśniczy, nie chciał się obzygać i postanowił do swojego autka jednak zdzierać zelówki. Pierwsze rozstanie. Kolejne następuje, kiedy Tratina nas trzech wypakwuje w Rajczy i odjeżdża za swymi sprawami. Od teraz Paweł, Tomtur i ja podporządkujemy program do wyjazdu Pawła z Bielska-Białej. Najpierw zaległy piknik, gdzieś między Solą i Lalikami.
Potem szukamy bezskutecznie wieży widokowej w Lalikach i na koniec ten niedosyt na duchu dosycamy w Karczmie pod Baranią.
Ja miałem klasykę, jaką miałem i przed 11 laty. No, w teraźniejszości dodają natkę pietruszki. Końcówka? Mamy jeszcze czas i Tomtur zarządza nalot na dom Krzycha, ponieważ Paweł takie zacnego forumowicza jeszcze na żywo nie poznał. Tym program biby zostaje wyczerpany. Pawła odstawiamy w Bielsku na dworcu, mnie Tomtur w Cieszynie na granicy i atomizacja gromady bibowej się dokonuje.
Kończę zdjęciem z legowiska na płachcie.
K O N I E C
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
|
|
12-06-2021 08:11 PM |
|
|
tomtur
Postów: 7,587
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Oct 2006
Status:
Offline
|
RE: Worek Rajczański - maj 2021
Biba to biba byłem na wielu i znowu pojadę
"Bo właśnie tam wiem po co żyję."
|
|
12-06-2021 09:48 PM |
|
|
szewczyczek
Postów: 4,480
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jun 2011
Status:
Offline
|
RE: Worek Rajczański - maj 2021
Trzeba by było się nieco odleniwić, żeby na taką wycieczkę wybrać
Hej ho, zwariowana przygodo!
|
|
13-06-2021 11:04 AM |
|
|