Odpowiedz  Napisz temat 
Conturines-Spitze - długie oczekiwanie na ferratę
Autor Wiadomość
Stasiu

*****


Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status: Offline
Post: #1
Rolleyes  Conturines-Spitze - długie oczekiwanie na ferratę

W tym roku nadarzyła się okazja, że trochę więcej stadnie spotkałem forumowiczów w Dolomitach. Z jednodniowym opóźnieniem dołączyłem do gromady forumowiczów: Dr. Etker, Paulina, Pedro, Śnieshka, Tomtur i jeszcze dwaj pozaforumowo: Tomasz i Wojtek. Wieczorem dzień wcześniej było pod namiotem Tomtura uzgodnione, że będzie coś bez podjeżdżania samochodami. Ponieważ byliśmy w campingu Sass Dlacia w grupie Fanes i nie miało to być nic lajtowego, był wybrany od razu pierwszy lepszy trzytysięcznik - Piz Dles Conturines (Conturines-Spitze) 3064 m z 1400 m przewyższeniem.
Via Ferrata na Conturines-Spitze jest zaliczana do mini-ferrat. Stopień obciążenia nie przkracza stopnia B, przewyższenie około 100 m i samotne przejście nie przekracza pół godziny. Jednak dotarcie do miejsca, gdzie zaczyna się ferrata, trzeba pieszym dreptaniem ścierać zelówki butów około 5 godzin w gigantycznej spirali. Niemal całą górę trzeba obejść. W nagrodę mamy jeden z ładniejszych szczytowych widoków w Dolomitach.

Wcześnie rano dnia 24.8.2013 wyruszamy z kopyta na trasę. Ja jestem ucieszony tą wyprawą, ponieważ jest to dla mnie dziewicza wycieczka, która nastawiła mi na drodze sporo znaków zapytania. Właściwa trasa rozpoczyna się przy chacie Capanna Alpina. Jednak już po drodze do niej pokazują się nam widoki na znane kopczyki.
    - Tomtur w postaci jaskółki wypina się przed grupą Sella
Capanna Alpina to jedyne schronisko na trasie. No tak, ale jest położone na samym początku i dalej musimy polegać tylko na własnych siłach bez dotleniania się w tego typu zajezdniach.
   
Zawsze myślałem, że tylko ptaki siedzą na dachach. Widać, myliłem się. Tutaj mieli dachowe psy. Chyba czekały na wysokiego zwierza. Wszyscy mieliśmy jednakowe żądanie. W powrotnej drodze tutaj zajdziemy na małą czarną. Za chatą zaczyna nam się przed nosem dźwigać pierwsze ważniejsze podejście.
   
Według mapy, za tą wyrwą ma być dłuższy odcinek stosunkowo płaski. Po czasie wychodzimy na górskie plató zakończone punktem widokowym i rozpoczynającym się odcinkiem trzech dolin górskich o różnym ukształceniu. Jedna jest skalna i dwie trawiaste.
   
Już samo odkrycie, że na wysokości 2000 m można chodzić szlakiem Tomtura i widzieć wokoło piętrzące się szczyty było zadziwiające, to jeszcze na domiar na jednej łące świstaki pasły się jak zające i wcale im nie przeszkadzało, że jakieś ludziki drepczą w pobliżu.
   
Na zdjęciu widzimy Ju dal´Ega (Passo Tadega) 2157 m, gdzie będziemy zbaczać w lewo. Kończą się płaskie odcinki i dlatego decydujemy się na krótki odpoczynek. No tak, pora już na drałowanie pozostałych 1000 m wyjścia. Odpoczynek, jak zawsze, ma też do tego, że się wszyscy wzajemnie obstrykujemy.
   
Tutaj część eskadry jest jeszcze wyśmiana. W wyluzowanej pozycji pozuje před Piz Taibun i Cima Paron. Za chwilę jednak ten uśmiech z twarzy zmyje pot ciurkiem cieknący po skroniach. Trzeba było drałować tam, gdzie książyc na zdjęciu pokazuje. Turysta zawsze z niecierpliwością oczekuje, co tam za granią się ukrywa. Kiedy wychodzi, często jest zawiedzony, że trzeba mu drałować jeszcze więcej. Nie upadamy na duchu, ponieważ dla pocieszenia ukazują się nam na odwrotnej stronie ładne widoki.
   
Czeka nas dalsza półka i ponowny pot na twarzy. Jednak czego my nie zrobimy dla tej chwilki oczekiwania następnych widoków.
   
Tam gdzieś wyżej ma być górskie jezioro Conturines (2518 m) z widokiem na na ostateczny grzbiet. Najszybciej, jak koń za wodą, poleciał Doctore. Wiadomo, on najwięcej na forum promuje sporty wodne. Nie wiem tylko co tam oczekiwał zobaczyć. Może wypożyczalnię kajaków? Docieramy do jeziora z tatrzańskim pejzarzem.
   
Mamy za sobą 900 m i czeka nas jeszcze 500 m. Od jeziora nie jest widać nasz cel, ale tylko wyżej (inaczej nie może być) pokazuje się nam główna grań. Dalej po niej w lewo do celu naszej podróży z długo oczekiwaną ferratą. Nasi harcownicy górscy mieli jeszcze sporo sił. Rwali do przodu tak, że tylko ich tyłki mogłem zadokumentować.
   
Może był ogłoszony konkurs kto pierwszy zobaczy wierzchołek Conturines? Sam też byłem niezmiernie ciekawy. Powoli, jeszcze daleko, wyłonił się z poza innej skały.
   
Zawsze, jak cel jest już na oczach, to do mnie wstępuje nowy duch. Jest to uczucie, które nie umiem dokładnie opisać. Jest to jakaś siła, która przyciąga mnie do końcowego objektu jak magnes. Trzeba jednak nie zapominać o tylnych widokach. Są też godne obdziwu.
   
Między Croda Rossa i Cristallo widać w oddali Sexteńskie Dolomity. To już jesteśmy w siodle (2885 m) na głównej grani między Conturines i Lavarela. Przewodnik zaleca też odwiedzenie tego drugiego, ale jak widzieliśmy jaki tramwaj ludzi się tam wybiera to zrezygnowaliśmy. Na domiar chyba wystarczy tylko Conturines. Chwilka na obstrykanie
    - moja mniejszość na tle grupy Sella
i możemy wyruszyć dalej. Jakiś czas podążamy miesięczną krainą. Same usuwające się kamyczki albo głębokie wyrwy wypełnione śniegiem.
       
Dla nas jest jednak najważniejszy cel podróży. W tym miejscu pokazuje się nam w całej swej okazałości. Nawet już widać końcowy zygzak na piargu i tam gdzieś da się wyczuć początek upragnionej ferraty. Na czasie. Trochę za długo to trwało, ale przyniosło to swoje efekty. Mnie cieszy, że pogoda na razie się trzyma. Miała w tym dniu nadejść burza i w takim miejscu ją potkać by nie było ciekawe.

Cd. zaraz nastąpi unsure Cierpliwości



Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.

Ten post był ostatnio modyfikowany: 17-09-2013 05:39 PM przez Stasiu.

17-09-2013 05:38 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Zacytuj ten post w odpowiedzi
Odpowiedz  Napisz temat 

Wiadomości w tym temacie
Conturines-Spitze - długie oczekiwanie na ferratę - Stasiu - 17-09-2013 05:38 PM



Pokaż wersję do druku
Wyślij ten temat znajomemu
Subskrybuj ten temat | Dodaj ten temat do ulubionych

Skocz do: