A tak raz tam znalazłam się przez przypadek, od tego czasu mam wstręt do wyższych gór, a diabelna drabinka śni mi się w koszmarach.
Problem nie dotyczy takich jak Wy, ale takich jak ja przypadkowych turystów na trudniejszych szlakach, którzy coś tam przeczytają i wydaje im się, że to jest miejsce dla nich, a potem tulą się do skały. Wiem, że na forach górskich nie wolno przyznawać się do słabości, ale na własnej skórze przekonałam się czym jest porwanie się z lękiem wysokości na Orlą Perć.
Jeszcze kilka lat temu, przed kryzysem pracowałam przy imprezach integracyjnych, były i liny. Były także imprezy dla dzieci typu tyrolki, elementy wspinaczki, mosty linowe. Wiem jak ludzie reagują, nie oszukujmy się zdecydowana większość nie ma predyspozycji do wspinania się. Na ferracie nigdy nie byłam, ale ciut wspinałam się, przeważnie służbowo po ściankach, czy po łatwiutkich drogach. Obserwowałam też ludzi, moim zdaniem nie powinno się iść na skróty. Poza tym widzę co dzieje się w Beskidach, także w Bieszczadach. Pojawia się jedno ułatwienie, za nim idą inne. To już u nas jest lawina schodków, poręczy, mostków, nie wspomnę z litości o nowych formach kultu na prawie każdym szczycie.