RE: Skitury, foczenie czyli relacje z białego szaleństwa
06 kwietnia - poniedziałek
Za oknem zapowiadane słońce. Narty aż piszczą z radości, proszą o wyprowadzenie na spacer. Śniadanie, pakujemy z satysfakcją lekkie plecaki. Po wczorajszej rozmowie na tarasie ze słoweńskim turystą, cel mamy jasny - Vrh nad Gracijo. Z tarasu wygląda, że da się znaleźć bezpieczną drogę na szczyt. Kierujemy się do nieczynnego o tej porze roku schroniska Koca pod Bogatinom. Trawersujemy dość stromo opadające zbocza, za każdym zakrętem nowe widoki. Schronisko położone jest na dnie dolinki. Dachy budynków pokrywa gruba warstwa śniegu. Całość prezentuje się niesamowicie. Obok schroniska widzimy jedyne ślady nart. Reszta gór jest nietknięta, czeka na nas. Kierujemy się w prawo, na ciąg pagórków tworzących wznoszącą się grzędę. Okolica ma w sobie coś magicznego. Wokół nas u podnóża szczytów jest mniej więcej milion pagórków przykrytych śniegiem. Nigdy nie wiadomo co kryje się za następnym, czy jest on połączony z kolejnymi, czy też obrywa się do następnej dolinki. Przy złej pogodzie, bez śladów i gps'a teren byłby pułapką. Zero szans na orientację. Mamy szczęście i jedynie raz wchodzimy w miejsce, z którego wycofujemy się. Teren przed nami nie wygląda bezpiecznie, w sobotę była trójka lawinowa. Zjeżdżamy na dno pobliskiej dolinki. Piękny śnieg. Narty w zakręcie zdzierają jedynie jego cienką warstwę.
Stopniowo zbliżamy się do celu wędrówki. Ciągle nie mamy pewności czy tam dotrzemy, czy labirynt pagórkowatych grzbietów doprowadzi nas do celu. Ciągle grzeje słońce, jest bardzo gorąco. W schronie będziemy wyglądać jak trzy raczki. Maja chłodzi się skacząc na główkę w śnieg. Dostajemy sms od Majki (Marycha) - mamy dwójkę lawinową. Super.
Picie, które przygotowaliśmy z przegotowanej wody z kranu jest obrzydliwe. Później dowiadujemy się, że to woda ze zbiornika na deszcz i śnieg. Na jutro gotujemy czysty śnieg!
Góry są dla nas łaskawe i w końcu docieramy na szczyt. Odpinam narty i zapadam się w śniegu do hmm, po całe uda. Śnieg staje w mojej obronie i śmiejąca się ze mnie Maja również solidnie się zapada.
Zjeżdżamy na dno dolinki, tam zakładamy foki, aby podejść na grzbiet z którego rano zjechaliśmy. Cel naszej wędrówki wyglądał niepozornie, odległość w pagórkowatym terenie wzrosła jednak solidnie. Zmęczeni myślimy tylko o jednym - piwo na tarasie. Ta myśl nas napędza. Ku naszej radości docieramy w końcu do schroniska. Na tarasie wita nas reszta naszej ekipy - Beata, Ewa, Michał i Mirek. Podobnie jak my wczoraj, wracają do życia po podejściu od jeziora. Doskonale ich rozumiemy.
Po kilku wiśniówkach, z brzuchami bolącymi od śmiechu, zasypiamy myśląc o jutrzejszych turach.
RE: Skitury, foczenie czyli relacje z białego szaleństwa
07 kwietnia - wtorek
Za namową Michała, idziemy na Tolminski Kuk. Szczytu nie zdobędziemy, od zbocza którym chcemy zjechać, oddziela go niezły kawałek grani. Pomimo tego cel naszej wycieczki wygląda ciekawie. Pogoda, zgadza się z prognozowaną - słonecznie. Wg prognoz dzisiaj ma być ostatni dzień dobrej pogody, trzeba go dobrze wykorzystać. Na dzisiaj picie przygotowaliśmy już z gotowanego śniegu. Nareszcie normalny smak! Zdobywamy stopniowo wznoszące się pagórki, przed nami nieznane jeszcze zakątki. Za kolejnym pagórkiem, dolina. Nie mamy wyjścia, trzeba zjechać na jej dno i ponownie zdobyć wysokość. Słońce grzeje pełną parą. Wchodzimy na niewielką przełączkę. Za nią na szczęście nie kryje się żadna niespodzianka topograficzna. Dalej poruszamy się w okolicy pięknie ukształtowanej wiatrem. Pagórki pokryte są prążkowaną śnieżną mozaiką. Podziwiamy górujące nad naszymi głowami szczyty. Kolejny odpoczynek na palonym słońcem śnieżnym wzniesieniu. Rozdzielamy się. Część z nas udaje się na przełęcz, Michał i ja ruszamy śnieżnym ramieniem Tolminskiego Kuka w górę. Podejście w górnej części zbocza to męczarnia. Z nartami przy plecaku zapadamy się głęboko w ciężkim, mokrym śniegu. 60 metrów poniżej wierzchołka stwierdzamy, że wystarczy, dalsze podejście do grani w tych warunkach zajęło by nam godzinę i wiele sił.
Zdobywcy bezimiennej przełęczy między szczytami Tolminski Kuk i Na Kserju podchodzą w naszą stronę. Zjeżdżamy. Śnieg jest ciężki, głęboki, choć dla Michała nie stanowi to problemu. Dla mnie to wyzwanie, jazda w tym śniegu nie jest przyjemnością. Docieramy do reszty ekipy trochę poniżej przełęczy. Dalej zjeżdżamy już razem w fajnym śniegu (inna wystawa stoku). Powrót do schroniska urozmaicamy sobie zahaczając o wzniesienia przyległe do trasy naszego zjazdu. Świetnie się bawimy.
Zadowoleni, spaleni i zmęczeni rozkładamy się na tarasie schroniska. Sms od Majki poprawia nam dobre i tak humory - to nie był ostatni dzień dobrej pogody. Atmosfera w naszym pokoju zagęszcza się z dnia na dzień - brak pryszniców i ogrzewania, w łazience zimno, woda jeszcze zimniejsza.
Mottem naszego wyjazdu staje się zagadka - myli się tylko raz?
- brudasy
W wesołym towarzystwie, zasypiamy myśląc o jutrzejszych turach.
Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-04-2009 10:49 PM przez paaulo.
RE: Skitury, foczenie czyli relacje z białego szaleństwa
Bajecznie to malo powiedziane!!! Zakochalam sie! Zakochalam sie w turach i Slowenii kompletnie. Ta biel! Te przestrzenie! Wszystko tak niesamowite, tak cudowne. Az zal bylo wracac, za to tapeta w telefonie nie zmieni sie dluugo.
Paaulo, pisz dalej, swietnie sie czyta Twoje relacje, a fotki zajefajne! Jestem ciekawa co Ci wyjdzie jak bedziesz mial naprawiony ekranik a nie robil zdjecia na slepca, bo chcialam zauwazyc, ze Paaulo robi foty na czuja!!
Wyjazd przecudowny, towarzycho jeszcze lepsze! Spalilam sie juz pierwszego dnia i jak na razie to tylko scieram z siebie kolejne warstwy skory. Ale mimo to, ludzie przechodzacy obok az sie odwracaja na widok moich bialych okularow na twarzy.
Co tam brak prysznica, wykapac mozna sie kiedy indziej! Co tam zimna woda! Julijce gora!
Ta olsniewajaca biel byla tak niesamowita. Foczysz foczysz,wszedzie dookola bialo! 360stopni dookola tylko gory! i snieg! Jak ja kocham zime! Nigdzie ludzi, pustki, idziesz caly dzien i tylko nasze slady widac! Patrzysz na te gory, i tylko wybierac cel na dzisiejsza wycieczke! Cos niesamowitego!
Paaulo, pisz dalej, wydrukuje sobie i powiesze w jakims centralnym miejscu i bede czytac jesli tylko kiedykolwiek wpadne w gorszy humor! A fotek sobie nadrukuje i popowieszam na scianach! Takie wyjazdy sie nie zdarzaja! To byl CUD! CUDOWNIE!!!!!
Teraz czekam juz tylko na kolejne foczenie. Jestem totalnie kompletnie zarazona skiturowaniem!
RE: Skitury, foczenie czyli relacje z białego szaleństwa
Tak... było bardzo bardzo fajnie głównie dzięki Ludziom którzy stworzyli taką atmosferę. Nie ważne że nie było ogrzewania, atmosfera była gorąca np fikołki z górnej części łóżka na ziemię, trawers pokoju, skoki na nartach z nawisów, jazda na krechę ze stromych fragmentów i teksty które mi pozostaną na długo w pamięci:
Mirek:
-K... całe życie z wariatami, nawet za granicą!
Ewa do Mira przed skokiem z nawisu:
-K... Zielak jak sie połamię to będzie Twoja wina!
-Ewa! Dawwwaj!.... k... ona skacze!
Myli się tylko raz...? Brudasy
Rano:
-Jaka dziś pogoda?
-Lampa...
-K... znowu trzeba iść na narty...
To był jeden z najfajniejszych wyjazdów na jakich byłam. Na prawdę fajne zjazdy, dużo się nauczyłam i podszkoliłam, myślę że wcześniej w takie tereny o takim nastromieniu u tej ilości śniegu bym nie wchodziła. A dzięki głównie wiedzy i umiejętnością Mirka wszyscy wiele skorzystaliśmy i popraktykowaliśmy.
Jak to Beatka napisała:
łaaaaaaaaaaaaa Słowenia Rulezzzzzzzzzzzzzzz
"[Tatry]...Przeto stałyście się marzeniem, tęsknotą ludzi spragnionych modlitwy bezsłownej i słońca"
RE: Skitury, foczenie czyli relacje z białego szaleństwa
Sylwek, wymieniłeś tylko dwójkę z Siedmiu Skromnych, Wspaniałych.
08 kwietnia - środa
Po lekturze słoweńskiego przewodnika turowego (dzięki za załatwienie przewodnika Beata ) wybieramy nasz dzisiejszy cel - przełęcz Bogatinsko Sedlo.
Ruszamy w stronę schroniska, które mijaliśmy w poniedziałek - Koca pod Bogatinom. Przy schronisku sesja zdjęciowa w nartach na dachu jednego z budynków, później zjazdy z dachu. Niestety Michał nie ma dzisiaj szczęścia, łamie nartę, wraca do Domu na Komni. Pozostali chętni do zjazdu z dachu szybko zmieniają zdanie.
Ruszamy w stronę przełęczy. Dzisiaj dla odmiany poruszamy się w terenie mniej pagórkowatym, droga do celu jest bardziej oczywista, ale nadal piękna. Dobrze, odpoczniemy trochę. Przełęcz widzimy już z daleka. Jest pusta. Jej białe stoki przecinają ślady nart z przed kilku dni. Odpoczywamy przed podejściem. Sms od Michała, w schronisku nie pożyczą mu nart. Szkoda.
Pojedynczo, w odstępach podchodzimy zakosami na przełęcz. Zmienia się pogoda. Niebo zasnuwają podejrzanie wyglądające chmury.
Na przełęczy Mirek ma dla nas smutną wiadomość - zginął Piotr Morawski.
Zdumienie.
Tak niedawno słuchałem wywiadu z Nim w radiowej Trójce. Szkoda gościa. Zginął robiąc to co kochał. Szkoda, że tak wcześnie.
Wracamy do rzeczywistości. Pogoda nadal się psuje, ale tylko nad nami. Kilka kilometrów dalej w około niebo jest niebieskie. Zjeżdżamy. W dolince zamiast jechać najszybszą drogą, bawimy się na krótkich, stromych zboczach. Niektórzy ukojenie chęci do zabawy znajdują dopiero w skokach z niewielkich nawisów.
Zaczyna kropić deszcz. Udaje się nam zdążyć przed większymi opadami. Jedynie Maja zostaje zmuszona do testu nieprzemakalność kurtki. Po kilkunastu minutach niebo odzyskuje swój właściwy - niebieski kolor.
W schronisku obowiązkowe piwo, gotowanie wody na liofile. Michał podjął decyzję, rano schodzi. Wmawia nam, że powodem są narty, ale wszyscy wiemy przecież, że chodzi o nasz zapach.
W pełnym składzie świętujemy przyspieszone o jeden dzień imieniny Maji.
Po wielu fikołkach, akrobacjach, pokonanych wspinaczkowych trudnościach łóżek piętrowych, zasypiamy myśląc o jutrzejszych turach.
Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-04-2009 12:37 AM przez paaulo.
RE: Skitury, foczenie czyli relacje z białego szaleństwa
Piękne zdjęcia, świetna relacja
Wspaniałe połączenie niezwykłego towarzystwa z pasją w niezwykłym miejscu. Pogratulować wyprawy. Fascynacja Słowenią, po takim sprawozdaniu, napewno się udziela.
RE: Skitury, foczenie czyli relacje z białego szaleństwa
SLowenia RULEZZZZZZZZZZZZZ
Uwaga, moja pierwsza proba dodania zdjecia. Cytowanie mi nie wyszlo, to moze dokladanie zdjec mi wyjdzie. Ale sporo wlozylam na picasse: http://picasaweb.google.pl/majouska/Julijki2009# tam mozna obejrzec wiekszosc
RE: Skitury, foczenie czyli relacje z białego szaleństwa
no piękny wyjazd, Kasiu muszę powiedzieć że cytaty zamieszczone przez Ciebie bardzo dobrze oddają atmosferę jaka tam panowała i ludzi (wesołą ekipke musieliście mieć )
"Jeżeli kobieta chce się realizować, wszystko jedno w jakiej dziedzinie, wcześniej czy później stanie przed wyborem między swoimi dążeniami a związkiem uczuciowym. Bo jeśli nawet partnerzy patrzą w tą samą stronę najczęściej widzą coś innego." E. Matuszewska