Mont Blanc - Druga Próba
|
Autor |
Wiadomość |
Sylwas72
Postów: 89
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Apr 2013
Status:
Offline
|
Mont Blanc - Druga Próba
Po niepowodzeniach wyprawy na Mont Blanc w roku 2014 obiecałem sobie, że nie będę pchał się na Blanca za wszelką cenę. Moim planem było spokojnie poczekać aż wyprawa znajdzie mnie. Tak właśnie się stało i w połowie maja dostałem zaproszenie na wspólny wyjazd na Mont Blanc wraz z Piotrkiem, Wojtkiem i Łukaszem, ekipą, która straciła jednego członka, którego miejsce zająłem. Wyjazd zaplanowany był na sobotę 27.06.2015 r. Z ekipą miałem spotkać się w Legnicy i stamtąd ruszyć do stóp Mont Blanc. Podróż przebiegła bez większych problemów i około 8 rano w niedzielę zameldowaliśmy się na parkingu Lu Crozat. Przepakowaliśmy plecaki, każdy z nich ważył 23-24 kg co nie wróżyło łatwego podejścia, drugim czynnikiem demotywującym była piekielna gorączka, która dawała nam się we znaki przez cały wyjazd. Temperatury sięgały 30-35 stopni w cieniu a na niebie nie było ani jednej chmurki, pojawiały się one tylko pod wieczór ale też nie na długo.
Z parkingu (1420 m.n.p.m.) ruszyliśmy wśród zabudowań do leśnych ścieżek, które wyprowadziły nas na wiszący most, na którym wykonaliśmy obowiązkowe zdjęcia. Dalej droga prowadzi górską łąką, później podejściem tuż obok czoła lodowca Bionnassay. Po tym typowo trekkingowym podejściu teren zaczyna robić się bardziej stromy a na drodze pojawią się sztuczne ułatwienia w postaci lin poręczowych, stalowych stopni i schodów. Po przebyciu tego nieco trudniejszego terenu wychodzimy na łąki, którymi dochodzimy do schroniska Le Nid d'Aigle gdzie uzupełniamy zapas płynów wodą z lodowca. Niestety schronisko to nie cel dzisiejszego dnia i po krótkim odpoczynku ruszamy dalej w już skalnym lecz bardzo kruchym terenie. Do przejścia pozostaje nam około 300 m. w górę, niestety ten ostatni fragment podejścia daje nam ostro w kość. Celem tego dnia był Barak Forestiere des Rognes (2768 m.n.p.m.), dochodzimy do niego po około ośmiu godzinach podejścia w piekącym słońcu, które wszystkich nas wykończyło. Tego dnia pozostało nam tylko najeść się napić i wyspać przed dniem następnym.
Po nocy spędzonej w baraku, rano (poniedziałek 29.06), nie spiesząc się zbieraliśmy się do wyjścia. Celem tego dnia było podejście do Tete Rousse (3167 m.n.p.m.). Dokonaliśmy tego w niespełna 2,5 godziny, idąc spokojnym krokiem w skalnym terenie. Jako, że nie mieliśmy dużo do przejścia jeszcze rano zameldowaliśmy się pod Tete gdzie rozbiliśmy namioty. Resztę dnia spędziliśmy na odpoczynku, posilaniu się i przygotowywaniu wody na dzień następny, w którym mieliśmy według naszego planu dojść jak najwyżej, być może zdobyć szczyt (dodam, że nie mieliśmy w planie noclegu w Vallocie, chcieliśmy tego uniknąć, niestety nie udało się ale o tym później).
Pobudkę zaplanowaną mieliśmy na godzinę 5-6 rano, niestety ja z Piotrkiem mieliśmy duże problemy ze spaniem i już przed 4 postanowiliśmy wstać i szykować się do wyjścia. Stwierdziliśmy, że dobrze by było wyjść wcześniej niż zakładał plan. Nasz pomysł nie spotkał się z aprobatą będących w najgłębszym śnie, Wojtka i Łukasza co spowodowało, że tego dnia nasza ekipa podzieliła się na dwa zespoły dwuosobowe, oczywiście podział dokonał się za porozumieniem obydwu stron. Ja z Piotrkiem wyruszyliśmy około 5:20 w kierunku chyba najbardziej niebezpiecznego miejsca na drodze czyli "Kuluaru Rolling Stones". Nie taki diabeł straszny jak go malują, kuluar pokonaliśmy bardzo sprawnie i ku mojemu zdziwieniu cała droga do Goutiera (3825 m.n.p.m.) przebiegła bardzo szybko jak na moją kondycję, na grani pojawiliśmy się po 2:50 h. Około godzinę po nas wystartował drugi zespół (Łukasz i Wojtek), im już tak sprawnie nie szło i na grani pojawili się 1,5 godziny po nas.
Po odpoczynku udaliśmy się w drugi etap tego dnia, celem był Vallot. Droga do Vallota to śnieżna autostrada, która cały czas pnie się do góry i końca nie widać. W pewnym momencie po wyjściu na płaski śnieżny teren, moim oczom ukazał się Vallot, niestety jego bliskość okazała się złudna. Żeby dojść do Vallota trzeba było zejść około 100 m. a następnie podejść tyle samo albo więcej. Byłem wtedy już zmęczony i stwierdziłem, że widok ten był najbardziej deprymujący podczas całego wyjazdu. Piotrek w tym czasie już doszedł do Vallota i oczekiwał na mnie, ja nie miałem tyle sił i nie byłem wstanie dotrzymać mu kroku, kosztowało by mnie to zbyt dużo sił. Jak pojawiłem się pod Vallotem (około 13:30), Piotrek czekał na mnie z informacją, że rusza na szczyt bo czuje się dobrze i chce spróbować. Ja nie podzieliłem jego entuzjazmu, wolałem poczekać na Wojtka i Łukasza i ruszyć na szczyt razem z nimi po odpoczynku.
Według wszelkich prawideł Łukasz z Wojtkiem powinni się pojawić pod Vallotem około godzinę po mnie, niestety nic takiego nie nastąpiło. Pojawili się oni trzy godziny później a powodem takiego stanu rzeczy było bardzo mocne osłabienie Wojtka, który ostatkiem sił doszedł do Vallota i jedyną rzeczą na którą miał siłę to sen. W tym momencie wyjście na szczyt stało się niemożliwe i choć tego nie planowaliśmy musieliśmy pozostać na noc w Vallocie. W między czasie do schronu dotarł Piotrek, któremu udało się zdobyć szczyt i to on jako pierwszy z naszej ekipy mógł świętować. Razem z Łukaszem zdecydowaliśmy, że na szczyt wychodzimy około trzeciej w nocy a Wojtek rano zdecyduje czy da radę podjąć wyzwanie. O 20:00 wszyscy leżeliśmy i próbowaliśmy zasnąć, ja niestety miałem z tym duże problemy i nadomiar złego około północy zacząłem się źle czuć (co prawdopodobnie było spowodowane dużym przegrzaniem podczas podejścia), jedyną rzeczą, którą mogłem zrobić było wzięcie tabletki od bólu głowy i modlenie się żeby przez pozostałe dwie godziny złe samopoczucie ustąpiło. Na moje szczęście to właśnie nastąpiło i o drugiej w nocy byłem już w pełni zdrowy i gotowy do wyjścia. Okazało się też, że Wojtek nabrał na tyle sił, że może spróbować.
Na szczyt ruszyliśmy około 3:00 (środa 1.07.2015), zaczynając już od Vallota droga pnie się ostro do góry i jest już tak do samego szczytu, na który wyprowadza nas ostra grań, przed którą postanowiliśmy się powiązać. Im bliżej szczytu tym bardziej robiło się jasno, na szczyt dochodzimy o godzinie 5:23. Świętowanie na szczycie trwa około pół godziny, później pozostaje nam zejście do Vallota, krótki odpoczynek i długa droga na dół do Tete Rousse. Droga do Goutera przebiega bez komplikacji, pozostaje nam tylko zejście najtrudniejszą częścią szlaku i przekroczenie osławionego kuluaru. Muszę powiedzieć, że nie jest to miłe zejście, na drodze jest mnóstwo ludzi, skała jest bardzo krucha i bardzo łatwo zrzucić komuś na głowę kamień lub coś zdecydowanie większego. Na zejściu Piotrek nam trochę odskoczył i kuluar przekraczaliśmy we trójkę, poszło nam to sprawnie i bez problemów, pokonaliśmy ostatnią trudność na drodze w dół i szczęśliwie dotarliśmy na pole namiotowe. Niestety idący przed nami Piotrek nie miał tyle szczęścia przy przekraczaniu kuluaru. Będąc tuż przy samym końcu, lewa noga ujechała w dół i nie był już wstanie utrzymać równowagi i zaczął zjeżdżać w dół kuluaru. Na nieszczęście wypadł mu czekan i nie miał za bardzo czym hamować, zjechał kilkadziesiąt metrów w dół strasznie zdzierając sobie łokcie i palce, którymi próbował wyhamowywać prędkość. Nie dość tego o mały włos nie zgubiłby raka, który cudem pozostał bucie niestety boleśnie skręcając kostkę. Piotrek chyba nie widział nigdy widma Brockenu albo widział je trzy razy bo zdołał się zatrzymać, ubrać raka i powoli wspiąć się do bezpiecznego terenu. Koniec końców Piotrek zleciał śmigłowcem do szpitala na oględziny, na szczęście nic poważnego się nie stało i na drugi dzień razem z nami mógł już wracać do Polski. My natomiast zajęliśmy się odpoczynkiem, uzupełnianiem płynów i przygotowaniem do ostatniego noclegu w górach. Następnego dnia czekało nas długie zejście w koszmarnie piekącym słońcu. Tak zakończyła się kolejna wyprawa w Alpy, pozostał nam tylko powrót do Polski.
tutaj więcej zdjęć a tutaj film.
http://lonoprzyrody.cba.pl
https://www.facebook.com/groups/403347089837608/
Ten post był ostatnio modyfikowany: 09-07-2015 08:53 PM przez Sylwas72.
|
|
09-07-2015 08:12 PM |
|
|
TomaszRT
Postów: 1,711
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jun 2009
Status:
Offline
|
RE: Mont Blanc - Druga Próba
Gratuluję szczytu.
Relacja zwięzła i na temat, fotki ciekawe.
Niemniej przyjęta przez Was taktyka...
Po całej nocy jazdy, robicie z biegu 1350m przewyższenia w 35*C, z 24kg na plecach.
Nie mając aklimatyzacji, zdecydowanie za późno ruszacie na szczyt oddalony o >1600m w pionie - dobrze, że ten Vallot tam stoi.
|
|
09-07-2015 08:45 PM |
|
|
Sylwas72
Postów: 89
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Apr 2013
Status:
Offline
|
|
09-07-2015 09:01 PM |
|
|
Red-Angel
Postów: 127
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2015
Status:
Offline
|
RE: Mont Blanc - Druga Próba
Gratuluje wejścia No i sporej ilości szczęścia, które miał zwłaszcza Piotrek. Bo mogło być różnie.
Jak tam jest ze śmigłem? Darmowe jest, czy ubezpieczyciel płaci?
Widoczki o wschodzie bardzo ładne.
http://goryponadchmurami.pl/
|
|
09-07-2015 10:46 PM |
|
|
Sylwas72
Postów: 89
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Apr 2013
Status:
Offline
|
|
10-07-2015 12:22 PM |
|
|
Stasiu
Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
RE: Mont Blanc - Druga Próba
Gratuluję i zadroszczę. Mieliście szczęście na pogodę. Popisem myśli Tomka. Wszystkie Wasze zdrowotne problemy były spowodowane brakiem aklimatyzacji. Wszystkie Tobą opisane objawy przypomniało mi to zeszłoroczne chodzenie na podobnych wysokościach. Nie mniej odwiedziliście szczyt, relatywnie powróciliście cało do domu i to się w końcu liczy.
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-07-2015 03:21 PM przez Stasiu.
|
|
10-07-2015 03:18 PM |
|
|
watażka
Postów: 594
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Aug 2014
Status:
Offline
|
RE: Mont Blanc - Druga Próba
gratulacje
i zazdroszczę bo mi się marzy taka wyprawa w takich warunkach
|
|
10-07-2015 07:08 PM |
|
|
Stasiu
Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
RE: Mont Blanc - Druga Próba
gratulacje
i zazdroszczę bo mi się marzy taka wyprawa w takich warunkach
Wszystkim się takie marzą.
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
|
|
10-07-2015 07:21 PM |
|
|
Sylwas72
Postów: 89
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Apr 2013
Status:
Offline
|
|
10-07-2015 10:57 PM |
|
|
watażka
Postów: 594
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Aug 2014
Status:
Offline
|
RE: Mont Blanc - Druga Próba
temperatura na zewnątrz (pomiar z samochodu) miała 41 stopni a to już przegięcie.
i tu w zupełności się z tobą zgadzam, no ale szczyt z pewnością ostudził rozgrzane ciało a rozgrzał do maksa duszę i tego właśnie zazdroszczę
|
|
11-07-2015 09:15 AM |
|
|
Stasiu
Postów: 17,631
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Mar 2008
Status:
Offline
|
RE: Mont Blanc - Druga Próba
Góry się nie zdobywa, góry nas wpuszczają.
|
|
11-07-2015 09:18 AM |
|
|
Sylwas72
Postów: 89
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Apr 2013
Status:
Offline
|
|
11-07-2015 09:55 AM |
|
|
Pietras8609
Postów: 3
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jul 2015
Status:
Offline
|
RE: Mont Blanc - Druga Próba
Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-07-2015 01:27 PM przez Pietras8609.
|
|
12-07-2015 01:05 PM |
|
|
Sylwas72
Postów: 89
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Apr 2013
Status:
Offline
|
|
12-07-2015 03:53 PM |
|
|
Pietras8609
Postów: 3
Grupa: Zarejestrowani
Dołączył: Jul 2015
Status:
Offline
|
RE: Mont Blanc - Druga Próba
|
|
12-07-2015 05:08 PM |
|
|