Górskie Forum Dyskusyjne - Górski Świat
ornitologiczna historia o węglu - Wersja do druku

+- Górskie Forum Dyskusyjne - Górski Świat (http://www.gorskiswiat.pl/forum)
+-- Forum: Wyprawy, relacje, opisy (/forumdisplay.php?fid=18)
+--- Forum: Sudety (/forumdisplay.php?fid=24)
+--- Temat: ornitologiczna historia o węglu (/showthread.php?tid=2352)


ornitologiczna historia o węglu - Sylwester - 04-10-2009 08:20 PM

- "Wungiel przywieźli" - zachrypiało w domofonie
- "Wungiel", co za cholera - pomyślałem, przecież mnie on nie jest potrzebny, bo ja pieca nie mam, ani sraczki, no przynajmniej nic o tym nie wiem ...
- "Wungiel" - powtórzył trzeszczący głośnik, a ja baran otworzyłem drzwi ...
Przez drzwi wlazło to coś dziwne dosyć, taka krzyżówka ornitologa w pomarańczowych spodniach z czarnym ludem, popatrzyło toto na mnie świecącymi ślepiami i rzekło: to co z tym wunglem?
- "Nic" - odpowiedziałem, po co mi węgiel
- "To dobrze" - zagadał już bardziej przyjaźnie Czarny, bo ja wungla nie mam teraz ...
- Hmmm, pomyślałem, co robić teraz z kłopotem, ale nim cokolwiek wymyśliłem Czarny już wtarabanił się do mieszkania, a że Polacy w tym lokum mieszkają, to stało się to co było do przewidzenia, bo czym chata bogata, tym rada ...
Rano, a nawet bardzo rano, z lekka nieprzytomny popatrzyłem na ślady po tym, co dziwnym trafem nie zostawiło śladów w mej pamięci, lecz nim przystąpiłem do kontroli sprawności systemów mego udręczonego ciała, w zasięgu mego wzroku znów pojawił się Czarny !!!
- To co, masz ten wungiel? - zapytał
- Nie - odpowiedziałem
- To trzeba go znaleźć - zawyrokował, zaprowadź mnie więc w Karkonosze
Rad, nie rad uległem, bo przecież innego wyjście nie miałem. Pojechaliśmy do Karpacza, najpierw Czarny świdrującym wzrokiem wyświdrował okolice Wangu, węszył trochę, trochę pogrzebał nogą to tu, to tam, przysiadł w zamyśleniu przed wejściem do świątyni, po czym stwierdził: "wungla tu nie ma"
- Wiem - odpowiedziałem
- To co nic nie gadasz, zeźlił się trochę, czasu szkoda na pierdoły - warknął, prowadź mnie człecze tam gdzie on może być - rozkazał ...
Posłuszny i trochę zaciekawiony poprowadziłem Onego na Polanę Bronka Czecha, tu kiedyś mieszkali pasterze i schronisko nawet było, o węglu nie słyszałem, więc nawet nie odzywając się zaprowadziłem Czarnego w Kocioł Małego Stawu.
- Co to za staw? - zapytał Czarny
- Ano Mały - odpowiedziałem
- Sam jesteś mały - zeźlił się
- A co to za chałupa? - zainteresował się schroniskiem
- Schronisko - odparłem
- A wungiel tam jest - zapytał fachowo
- Nie wiem - rzekłem zgodnie z prawdą
- To sprawdzę - zawyrokował i wtoczył się do wnętrza przez małe drzwi.
Nie wiem czy w samotni był węgiel, wiem za to, że było piwo z sokiem imbirowym i spotkanie czerwonych ratowników z polskich GOPRów i TOPru. Pobyliśmy w schronie nie za długo, bo jak tylko Czarny otarł ryja z piany, to powiedział: "Prowadź dalej, tu zobaczyłem to co chciałem". Z samotni w moment byliśmy pod Strzechą, a tam pod tarasem zobaczyłem coś czarnego w bryłach ...
- Jest - ucieszyłem się, - jest węgiel - pokazałem palcem na czarne bryłki
- d*** tam jest - warknął zirytowany Czarny, to brykiet, a ja wungla szukam, powiedział zniesmaczony ...
Po mojej pomyłce nie gadałem już nic, bo trochę głupio mi było, a i wiatr przeszkadzał, więc szliśmy w milczeniu w stronę Równi pod Śnieżką i dalej do Śląskiego Domu.
Najpierw Czarny klamkę chciał urwać w drzwiach wejściowych, a gdy już uporał się z drzwiami przetoczył się do bufetu, by ostatecznie przysiąść przy oknie z widokiem na szlak.
Przy oknie zakurzył, zakąsił i zagadał milszym już tonem:" Czy to za oknem to w chmurach Śnieżka?"
- Owszem - potwierdziłem
- A można tam? - zainteresował się
- Można - potwierdziłem
- To na cholerę czas tu marnujemy, przecież tam może być wungiel - wydarł się niemile
- Idźmy tam, tam się wszystko wyda - dodał już spokojniej i popatrzył na mnie takim wzrokiem, że w chwilę się ubrałem i z ciepłego wnętrza na targany wietrzyskiem szlak.
Na wierzchołku pusto, jedynie wiatr przewiewał wszechobecne chmury, od czasu do czasu robiąc w nich okno przez które można było zerknąć w dół ku cywilizacji.
W spodkach w bufecie Czarny posilił się, zdrzemnął dla pokrzepienia, wyszedł na zewnątrz, znów nawęszył, kopnął butem kilka kamyków i oświadczył: "Koniec poszukiwań, na tym terenie wungla to raczej nie ma"
Więc co teraz? - zapytałem
- Teraz prowadź tamtędy - pokazał na Kocioł Łomniczki, prowadź przez te barwne jesienią drzewa - dodał
Ze Śnieżki powróciliśmy Drogą Jubileuszową pod Śląski Dom, a następnie czerwonym szlakiem obok symbolicznego cmentarzyka ofiar gór, po czym zatrzymaliśmy się na mały popas przy schronisku Łomniczka ... i gdy tak siedzieliśmy Czarny zaciągnął nosem raz i drugi, oczy Mu się zaświeciły, poliki zaczerwieniały i "JEST, MAM" wydarł się nie zważając na obecność przypadkowych osób.
Popatrzyłem na niego zdziwiony, a On jak zahipnotyzowany gapił się na dym unoszący się z komina schroniska ...
- To dym z wungla, wyszeptał, to tu w Karkonoszach znalazłem czarne złoto ....
Nim zdążyłem zareagować Czarny popędził w kierunku schroniska, wtargnął do wnętrza ... zniknął mi z oczu, a gdy pojawił się na zewnątrz dzierżył w obu rękach wiadereczka wypełnione po brzegi bryłkami węgla.
- Na co czekasz, krzyknął w moją stronę, już Cię tu nie ma, spotykamy się na dole ... i tyle go widziałem ...
Do Jeleniej Góry wróciłem sam, Czarnego ani śladu, bo na nic zdały się moje nawoływania i poszukiwania ... cóż robić myślałem i nie wymyśliłem nic ... ale na miejscu okazało się, że moja troska była niepotrzebna, bo pod drzwiami mieszkania znalazłem kopczyk stanowiący uprzednio zawartość wiaderek porwanych z Łomniczki.
Tylko co ja teraz z tym wunglem zrobie ... ?


RE: ornitologiczna historia o węglu - magda.s.77 - 04-10-2009 08:36 PM

Smoku, ja tam mogę kilka pomysłów Tobie podsunąć, na wykorzystanie surowca Smile
To się nazywa zboczenie zawodowe, Sokolik giggle
Tylko czemu Czarny robił za modelkę? Taka pogoda Rolleyes , takie widoki Rolleyes , a na każdym zdjęciu toto samo... Toungue


RE: ornitologiczna historia o węglu - Sylwester - 04-10-2009 08:47 PM

Podsuń mi lepiej pomysł co mam zrobić z tym wypiekiem pączkopodobnym co go mam od Ciebie dostać, a co do modelki/modela, to spoko, przecież czarny przystojny jest, więc o co chodzi?


RE: ornitologiczna historia o węglu - magda.s.77 - 04-10-2009 09:19 PM

Sylwester napisał(a):
Podsuń mi lepiej pomysł co mam zrobić z tym wypiekiem pączkopodobnym co go mam od Ciebie dostać, a co do modelki/modela, to spoko, przecież czarny przystojny jest, więc o co chodzi?


A pewnie... Udowadnia to zdjęcie nr 8 Smile

Wyjątkowo urokliwie trafiliście w aurę. Do pełni tych cudnych widoczków brakowało tylko mnie w00t Wink

Dobrze piszesz Smoku... Oby więcej takich kłopotliwych gości...


RE: ornitologiczna historia o węglu - Stasiu - 04-10-2009 09:29 PM

Ja chyba już raz mówiłem, że Sokolik na zdjęciach przypomina Manicminera. Inaczej panowie - wyprawa cacy ok Taka sobie chłopska wyprawa. Szkoda, że Sokolik nie napisał jaka jest różnica w szukaniu wóngla pod przewodnictwem ekspedientki z Pod Justyny w Taterkach i Pionołaza w Karkach.


RE: ornitologiczna historia o węglu - Sylwester - 04-10-2009 09:35 PM

Jaka różnica pytasz, ano dokładnie taka jak między lukrem z pączka, a ścieżką z amfy, podobne z daleka, ale z bliska tylko jedno w łeb wali, drugie co najwyżej może przyśpieszyć próchnicę zębów Toungue


RE: ornitologiczna historia o węglu - magda.s.77 - 04-10-2009 09:40 PM

Sylwester!!! Teraz Ty sobie grabisz pokey


RE: ornitologiczna historia o węglu - Sokół - 05-10-2009 04:19 AM

Stasiu napisał(a):
Szkoda, że Sokolik nie napisał jaka jest różnica w szukaniu wóngla pod przewodnictwem ekspedientki z Pod Justyny w Taterkach i Pionołaza w Karkach.


Różnica jest taka, że jak idę z Pączkarką w góry to szukam czego innego, a nie wungla...

Madzior napisał(a):
Oby więcej takich kłopotliwych gości...


? Wcale nie jestem kłopotliwy.


RE: ornitologiczna historia o węglu - magda.s.77 - 05-10-2009 10:20 AM

Sokół napisał(a):
Różnica jest taka, że jak idę z Pączkarką w góry to szukam czego innego, a nie wungla...


To nawet interesujące uhm Rozwiń tę myśl, proszę...


RE: ornitologiczna historia o węglu - Sylwester - 05-10-2009 10:36 AM

rozwiń - rozwiń, bom również ciekawy, jeśli nie węgla to pewnie jakichś innych kopalin, może ropy naftowej szukasz wtedy ...


RE: ornitologiczna historia o węglu - gosia3ek - 05-10-2009 12:55 PM

Smoku, urechotałam się jak dzika przy Twojej relacjiWink (czyli że jak ja bym Cię kiedyś chciała odwiedzić to szukalibyśmy po górach śliwowicy łąckiej??Wink )
Fajna wycieczka, przypomniały mi się zeszłoroczne moje i Mieciurne wojaże - dokładnie odwrotną trasąSmile

Sokolik, tak nawiasem, jak długo się jedzie z Bytomia do Jelonki??


RE: ornitologiczna historia o węglu - Sokół - 05-10-2009 01:05 PM

Sylwester napisał(a):
rozwiń - rozwiń, bom również ciekawy, jeśli nie węgla to pewnie jakichś innych kopalin, może ropy naftowej szukasz wtedy ...


Nie, czegoś na "J"

Ciekawska Modzina napisał(a):
Sokolik, tak nawiasem, jak długo się jedzie z Bytomia do Jelonki??


Na wariata 3 godziny. Tyle jechałem w sobotę. W niedzielę we Wrocku byla jakaś ulewa, pełno aut, więc 3h 20
To tylko 290 km, rzut kreplem.
Śliwowicy nie ma w Karkonoszach. Jest tylko mandarynka i wiśnia.


RE: ornitologiczna historia o węglu - gosia3ek - 05-10-2009 01:07 PM

Sokół napisał(a):
Śliwowicy nie ma w Karkonoszach. Jest tylko mandarynka i wiśnia.

to trzeba będzie dostarczyćToungue


RE: ornitologiczna historia o węglu - Sokół - 05-10-2009 01:16 PM

Tylko uprzedzam, nie dajcie się uwieść gościnie w smoczej jaskini. Zamącił mi świat kiełbasą z beczki (w zamian za pokazanie złóż węgla) a potem lał jakieś dziwne mikstury w kolorze czerwonym i pomarańczowym, mówiąc mi, że to witaminy.
Po takiej dawce witamin pobudka jest straszliwa. Do tej chwili pamiętam jazdę autobusem do Karpacza, gdy widziałem dziesięć kasowników na jednej rurce.
Gdybym w pewnym momencie nie salwował się ucieczką do wyra, z pewnością na zawsze straciłbym swoje ulubione, pomarańczowe spodnie, na które Herr Dragon chyba mial smaka...


RE: ornitologiczna historia o węglu - Mallaidh - 05-10-2009 01:24 PM

Bardzo plastyczny scenariusz! Praktycznie miałem te sceny przed oczami i nie trudno je sobie wyobrazić.

Tomek, a wungla brunatnego nie chciałeś, przeca chyba jest w okolicy?
Po smoczych miksturach nazajutrz zapewne zionęliście ogniem nie gorzej niż...smok wawelski Wink

Jak tam przyjadę, to też czegoś poszukam, np. dziury w całym...


RE: ornitologiczna historia o węglu - Sylwester - 05-10-2009 01:28 PM

dziury ale nie w całym, lecz we flaszce, pozdrawiam i zapraszam


RE: ornitologiczna historia o węglu - Sokół - 05-10-2009 01:29 PM

Brunatny jest w Bełchatowie i we Włocławku. Na Dolnym Śląsku jest only miedź. Poza tym brunatny to mi się kojarzy z niedźwiedziem, więc omijam go z daleka...

Dziura w całym? Znam Kogoś, kto często jej szuka i znajduje. Mogę Ci polecić!


RE: ornitologiczna historia o węglu - Mallaidh - 05-10-2009 01:57 PM

Smoku napisał(a):
dziury ale nie w całym, lecz we flaszce, pozdrawiam i zapraszam


To brzmi całkiem zachęcająco! Te dziury nie są za bardzo głębokie, zazwyczaj 0,5 lub 0,7...

Czorny napisał(a):
Dziura w całym? Znam Kogoś, kto często jej szuka i znajduje. Mogę Ci polecić!


Też znam taką jedną np. ostatnio mówi mi, że mam dziury w mózgu Huh


RE: ornitologiczna historia o węglu - Sokół - 05-10-2009 02:11 PM

Tak, oboje jedziemy na tym samym wózku.... mamy zdezelowane kolana i dokuczające Kobiety.... Smile


RE: ornitologiczna historia o węglu - Mallaidh - 05-10-2009 02:45 PM

I ja też chodzę niewyspany....


RE: ornitologiczna historia o węglu - gosia3ek - 05-10-2009 03:14 PM

Mallaidh napisał(a):
Też znam taką jedną np. ostatnio mówi mi, że mam dziury w mózgu Huh

mhmToungue (bo masz!!) a potem dodaje: nie pij więcejWink

Sokół napisał(a):
Tak, oboje jedziemy na tym samym wózku.... mamy zdezelowane kolana i dokuczające Kobiety.... Smile

dokuczające?? gdzieżbyToungue to wszystko z sympatiiWink

Smoku skoro już tak Ci się wprosiliśmy bezczelnie, a Ty nieopatrznie nas zaprosiłeś to strzeż sięDevil nie znasz dnia ani godzinyvampire


RE: ornitologiczna historia o węglu - Sylwester - 05-10-2009 03:33 PM

Niech ryczy z bólu ranny łoś,
Zwierz zdrów przebiega knieje,
Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś.
To są zwyczajne dzieje.
Bo co komu pisane, to go nie minie choćby zaszył się w mysią norę,
więc w pokorze czekam na to co mi zgotował los ...


RE: ornitologiczna historia o węglu - Sokół - 05-10-2009 04:40 PM

Mieciur, chyba będziesz kierowcą w drodze powrotnej hehehe


RE: ornitologiczna historia o węglu - Fazik - 06-10-2009 07:00 PM

Pozytywnie bardzo Smile
A nudziłem się cholerka w weekend i chodziło mi po łysinie zadzwonić i spytać Sokoła lub Tomtura czy gdzie się nie wybierają, szkoda ale nic to, będzie jeszcze czas.


RE: ornitologiczna historia o węglu - tomtur - 06-10-2009 07:22 PM

Fazi ale żeś to zapier...ił Shy,fajna wycieczka chłopaki:ok


RE: ornitologiczna historia o węglu - Sokół - 07-10-2009 04:17 AM

Oj Fazik, jak Ty byś pojechał, to coś czuję, że ja bym w góry w niedzielę nie szedł... Huh Albo byś mnie niósł...