Cześć.
Jak w tytule. Weekend wrześniowy, ale zapisy będą wcześniej i są ograniczone liczebnie, a chętnych ponoć wielu. Wstępnie jestem zainteresowany
http://www.przejsciekotliny.org/
Dla mnie termin odpada. Druga połowa września jest dla mnie zawsze sporo zajęta.

W góry się chodzi dla przyjemności ,

a nie dla km bo do gór daleko


W góry się chodzi dla przyjemności ,

a nie dla km bo do gór daleko


e tam każdy ma swój sposób na góry, i pewnie inaczej osiąga zadowolenie z tego,
góry są jak narkotyk na początku wystarcza nie wiele (i tak mają też ci co dawkują sobie je w kontrolowanych dawkach) ale jak się rozpędzisz to i dawki musisz zwiększać, i to jest impreza dla tych nienasyconych, rozbuchanych ale i tych co mają wysoce nad przeciętną kondycję 
Jest też bieg, super, brzmi naprawdę ciekawie

Ale 137 km to deczko przydużo jak dla mnie, może za jakieś dwa lata jak się roztrenuję na dłuższych dystansach
Zgadzam się z tym, co pisze Watażka, dla niektórych czerpanie przyjemności w górach to spokojny beskidzki spacer, a dla innych ekstremalne wyrypy z adrenaliną na czele

Jak w tytule. Weekend wrześniowy, ale zapisy będą wcześniej i są ograniczone liczebnie, a chętnych ponoć wielu. Wstępnie jestem zainteresowany

Ja tam nie zainteresowany, ale się wypowiem
Chętnych wielu, jak ja się zapisywałem, miejsca rozeszły się w 15 minut, z czego 5 minut nie działały serwery 
Impreza ciekawa, warto się przejść z raz jeśli Cię to interesuje. Ja byłem, przeszedłem i jestem zadowolony. Jak wiadomo, na takich trasach największą przeszkodą jest senność i własna osoba - a dokładniej nastawienie 
I taka moje relacja - http://www.goryponadchmurami.pl/2011/09/..._6598.html
W góry się chodzi dla przyjemności ,

a nie dla km bo do gór daleko


Ja do gór mam blisko, a km i tak lubię robić 
Wy to wszyscy młodzi jesteście z wiekiem doświadczenia zdobędziecie

wygodne łóźko,ciepłe schronisko,i pełny barek ,menu bogate

Boguś a ty to jesteś rozbuchany i masz nad przeciętną kondycję i jeszcze młody duchem

i nie wiesz co to dojżałe kopczykochodzenie

Boguś się nie liczy. On musi szlifować formę na Kazbeka. Jak będzie na nim fuczał, to on się będzie potem pytał, jak się na niego przygotowywał.
Tomaszu, wiesz jaka jest różnica między młodym góralem i doświadczonym (nie chciałem napisać starym) góralem. Młody nie wierzy doświadczonemu, że też raz mu będzie bliższe schronisko, odpoczynek, kolejka linowa niż drałowanie do kopca i ściganie się z wiatrem w polu.

Młody myśli, że jego to nie będzie dotyczyć. My też kiedyś żyliśmy w niewiedzy.

Przypomniał mi się fragment pewnej książki, brzmiało to mniej więcej tak:
"... Szanowny Panie, dużo czasu trzeba, żeby wejść na Rysy? Jeden z najznamienitszych przewodników swoich czasów, Jędrzej Wala, zmierzył wzrokiem pytającego nad Morskim Okiem młodego, ambitnego turystę, pomyślał i odpowiedział:
- przeciętnemu turyście potrzeba czterech godzin, mądremu pięć będzie mało, a Tobie i trzy z powodzeniem wystarczy."

Ja tylko powiem o takim jednym, stałym bywalcu Przejścia, który bierze w nim udział i przechodzi cały dystans. Ma już ponad 70 lat, a dalej chodzi (przynajmniej wedle mojego stanu wiedzy gdy miał 74 lata w 2011 to był już któryś raz z rzędu). A, żeby nie było mu za łatwo, to dojeżdża na start z Kłodzka rowerem i tak samo tam wraca po imprezie. Na takich imprezach można spotkać wielu różnych ludzi - ale tak, tylko młodzi chodzą długie dystanse. Przecież tacy "starsi" to tylko schronisko, kolejki i koniki do MOKa. Oni chodzić już nie mogą
Jeszcze taka zaobserwowana ciekawostka. Zauważyłem, że gdy pojawi się coś o szybkim, długim przejściu, to osoby lubiące chodzić mniej, wolniej piszę "po co tyle chodzić", "dlaczego tak szybko? Przecież nic się nie zobaczy, nie ma czasu na odpoczynek". Ale gdy jest relacja z bardzo spokojnej wycieczki, to osoby lubiące chodzić dużo nie piszą czegoś w stylu "Ale mało przeszliście, czemu tylko tyle?". Cóż, też to zauważyliście?

Ludzie lubią w górach różne rzeczy i każdy chce od nich czegoś innego. Dobrze to napisał watażka i hemlighet
Red-Angel w górach jest miejsce dla wszystkich dla wszelkiej działalności górskiej .nam z Stasiem , tak myślę ,chodzi o to że z wiekiem

zmieniają się priorytety ,jak mam iść 22 raz na ten sam szlak to myślę a może małe lane a potem pójdę tą drogą poza szlakiem i sobie skrócę

Zobaczysz ze po intensywnym góro łażeniu ,nagle okaże się że w promieniu 200 km nie masz dziewiczego szlaku ,a kolejne przejscie cię nie bawi i szukasz jakiegoś celu .
Jeśli chodzi o wiek w górach,pewnego razu w gospodzie Filipka spotkalem trzech STARSZYCH gości z których jeden obchodził 76 urodziny ,i wtedy pomyślałem sobie jak ja bym chciał takich kumpli którzy by ze mną przyszli na ten kopiec u uczcili ze mną urodziny,zaśpiewaliśmy sto lat i i po śliwece na zdrowie solenizanta się wypiło ,Stach z Mirkem pewnie ten epizod pamiętają ,bo w górach ważne są tylko chwile

No Tomasz, chyba nie słyszałem od Ciebie takiego długiego monologu o filozofii łażenia po górach.
