Górskie Forum Dyskusyjne - Górski Świat

Pełna wersja: Gran Paradiso i okoliczne szczyty
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Wtorek 7.07
W tym roku postanowiłem poznać bliżej rejon gór gdzie większość ogranicza się do aklimatyzacyjnego wejścia na pewien szczyt.
Po całonocnej podróży dotarłem na przełęcz Furkapass 2429 i o 7.00 z tego parkingu [attachment=70961] wystartowałem na Klein Furkahorn 3026.[attachment=70946]Ścieszka prowadziła koło jakiejś budowli wojskowej dalej granią dotarłem na szczyt po 2.10 godz. Był to taki przerywnik w podróży gdy nie mogę od razu dotrzeć do celu. Po przejechaniu całego kantonu Valais opuściłem CH przez przełęcz Gd.St-Bernard 2469 docierając na mały
parking 2078 [attachment=70972] ponad osadą Chatellair koło Valpelline.
[attachment=70947][attachment=70948][attachment=70948][attachment=70949][attachment=70950][attachment=70951][attachment=70952][attachment=70953][attachment=70954][attachment=70955][attachment=70956][attachment=70956][attachment=70957][attachment=70958][attachment=70959][attachment=70960] Mont Gele [attachment=70962]
Środa 8.07
Noc ciepła, chmury otulają szczyty, z nadzieją że w ciągu dnia znikną o 3.50 wskoczyłem na rower by po 6.3 km dotrzeć do szlaku prowadzącego koło schroniska Rif. Chiarella 2982 i przez przełęcz Col du Gabelou 3129 na szczyt Tete Blanche 3418. Na szczyt
bezproblemowo dotarłem o 8.40.[attachment=70963][attachment=70964][attachment=70964][attachment=70965][attachment=70966][attachment=70967][attachment=70968][attachment=70969][attachment=70970][attachment=70971] Po powrocie miałem realizować ustalony plan lecz późnym popołudniem poznikały wszystkie
chmury i dlatego zdecydowałem zdobywać Gran Paradiso 4026 wcześniej nie czekając na weekendowe tłumy. Po dotarciu do Pont
obładowany jak osioł o 20.45 rozpocząłem mozolną wędrówkę do schroniska Witorio Emanuele 2745. Doczłapałem tam na 23.00 i na
tarasie obok baraku zasnąłem w śpiworze. Budzenie ustawiłem na 3.00 ale pierwsi zdobywcy zaczęli wychodzić po 4.20.
Czwartek 9.07
Zwinąłem swój majdan i zostawiłem pod ławką licząc że się nikt nie skusi. O 4.35 jestem już na szlaku podążając za jakąś grupą docieram do żlebu którym spływa strumyk, zakładam żelastwo i wkraczam na lodowiec. Wczorajszy maraton
dał mi w kość że w tempie żółwia dotarłem na szczyt Gran Paradiso 4026 o 9.20. Na szczycie było luźno, nie wszyscy docierali do figurki,
w dzień już wracając zobaczyłem przez jakie rumowisko kamieni trzeba przejść i jaki galimatias " ścieżek " wychodzi ze schroniska dlatego
idąc pierwszy raz (drugi raz raczej już nikt nie idzie) najlepiej iść za jakąś grupą. Szczyt rzeczywiście przy dobrej pogodzie łatwy do osiągnięcia poza długim marszem i dwoma szczelinami do obejrzenia. Po powrocie mój dobytek czekał na miejscu. Wg. mnie szlak do schroniska strasznie rozciągnięty, ponad miarę długie łagodne zakosy. Przemieszczam się do Thumel 1880.
[attachment=70975][attachment=70976][attachment=70977][attachment=70978][attachment=70979][attachment=70980][attachment=70981][attachment=70982][attachment=70983][attachment=70984][attachment=70985][attachment=70986][attachment=70987][attachment=70988][attachment=70989][attachment=70990][attachment=70991]
[attachment=70992][attachment=70993] Piątek 10.07
O 4.20 wskoczyłem na rower by po 3.6 km zastawić go w takim otoczeniu [attachment=71017] , dalej z buta koło schroniska G.F.Benevold 2296 i przez przełęcz Bassac Dere 3082 docieram na B.ca della Trawersiere 3338 [attachment=70996][attachment=70998] o 10.15.Szczyt również łatwy do zdobycia a widoki z niego oraz ze szlaku dużo lepsze od wczorajszego, polecam amatorom widoków.
[attachment=70994][attachment=70995][attachment=70995][attachment=70997][attachment=70999][attachment=71000][attachment=71000][attachment=71001][attachment=71002][attachment=71003][attachment=71004][attachment=71005][attachment=71006][attachment=71007][attachment=71008][attachment=71009][attachment=71010][attachment=71011] Gran Paradiso [attachment=71012] Mont Blanc [attachment=71013][attachment=71014] z prawej Mont Tacou Blanc [attachment=71015][attachment=71016]
Sobota 11.07
Dzisiaj również start o 4.20, szlak najpierw wspina się po stromym zboczu przez las następnie łąkami ,by zniknąć wśród kamieni w kotle
pod przełęczą, ale jakoś przebrnąłem przez nie kierując się na widoczną przełęcz. Brakuje mi ok 50 m w pionie by ją osiągnąć tylko którędy,
z lewej osuwające się kamienie, po środku czarna maź spływająca a z prawej lód. Wybór padł na kamienie bo jakoś się wyjdzie, raków nie zabrałem bo to nie lodowcowa góra. Na początku było jeszcze nieźle ale im wyżej to coraz gorzej, każdy kamień się osówał, odwrotu już nie było. Szczęśliwie osiągnąłem przełęcz Colle del Leynir 3084 więc ruszyłem zdobywać Mount Taou Blanc 3438,ciągnąc flaki na szczycie
byłem o 9.40. Ten szczyt powinni odwiedzić ci którzy byli na Gran Paradiso bowiem doskonale widać trasę gdzie wylewali poty i sapali jak
lokomotywy.[attachment=71018][attachment=71019][attachment=71020][attachment=71021][attachment=71022][attachment=71023][attachment=71024][attachment=71025] Niestety trzeba wracać tą samą trasą ,z przełęczy ślady prowadzą na tą czarną maź która okazała się nawet stabilna że po niej zszedłem a dalej to już ćwiczenia z orientacji w terenie. Wieczorem udaję sie do sąsiedniej doliny, do Botza.
Traversiere [attachment=71026]
[attachment=71027][attachment=71028][attachment=71029][attachment=71030][attachment=71031][attachment=71032][attachment=71033][attachment=71034][attachment=71035][attachment=71036][attachment=71037][attachment=71038][attachment=71039][attachment=71040][attachment=71041][attachment=71042]
Niedziela 12.07
O 3.50 ruszam na szlak jest to najlepsza godzina bo nie ma jeszcze tłumów turystów, spokojnie sobie dreptam aż docieram o 7.00 do schroniska Rif. degli Angeli 2918, dalej jak zwykle ćwiczenia wzroku z wypatrywania malutkich kopczyków. Po pozytywnym zdaniu z topografii wkraczam na ścieszke na lodowcu a tam już pędzę ku przełęczy Col del Rutor 3373. Ostatnie metry są bardzo strome na szczęście
można wyjść też po kamieniach z boku, wchodzę o 9.00 i jeszcze 0,5 godzinny spacerek by pojawić się na szczycie Tete du Rutor 3486.[attachment=71048]
Szlak jak i szczyt godny polecenia.
[attachment=71047] Mont Blanc od włoskiej strony [attachment=71049][attachment=71050][attachment=71051][attachment=71052][attachment=71053][attachment=71054][attachment=71055][attachment=71056][attachment=71057][attachment=71058][attachment=71059][attachment=71060][attachment=71061][attachment=71062][attachment=71063][attachment=71064]
Poniedziałek 13.07
Z Sorier 1758 zwyczajowo o 4.00 rowerem podjeżdżam 2,7 km w kierunku schroniska Rif. M. Bezzi 2284, będąc tam o 5.50 wchodzę na szlak z zamiarem zdobycia szczytu Punta Maurin 3226.Na 9.00 byłem na przełęczy Passo del Lago Nero 2872,szczyt mam jak na dłoni ale
nigdzie nie widzę kawałka ścieszki ani nawet dwóch kamieni położonych na sobie, odległość do szczytu oceniam na jakieś 2.00 godziny marszu gdyby był szlak. W między czasie (od rana) wiał silny wiatr i przywiał ciężkie chmury co nie zapowiadało nic dobrego, szczyt odpuszczam
ale jeszcze granią z przełęczy jak już tu jestem wspinam się na B.ca di Percia 3022,ale tylko trochę bo szczyt nie na moje możliwości, zarządzam odwrót. Po 2 godzinach wiatr przepchał gdzieś dalej te chmury i zrobiło się upalnie. Na noc zakotwiczyłem w Porassey1866 koło La Thuile.
[attachment=71068][attachment=71069][attachment=71070][attachment=71071][attachment=71072][attachment=71073][attachment=71074][attachment=71075]
cdn...
Maka gratuluję czterotysięcznika ok
Zasypałeś nas dzikimi i surowymi widokami, człowiek w jednej chwili chciałby się tam przenieść Rolleyes
Wtorek 14.07
Jak zwykle coś nie daje mi spać że już o 4.15 kręce pedałami na przełęcz Col des Chavannes 2603, po przejechaniu 6,4 km jestem na niej
i moim oczom ukazuje się w pełnej krasie masyw Mont Blanc. Można by tu zostać i cieszyć oczy ale mnie tu przyciągnął Pointe Lechaud 3128. [attachment=71084] Z przełęczy koło ruin bunkra wiedzie ścieszka i co jakiś czas namalowana żółta kropka co wydało mi się aż dziwne. Po dojściu do
stromego żlebu z zlodowaciałym śniegiem trzeba było się wdrapać po ujeżdżających łupkach ok 20 m by po drugiej stronie zejść przy pomocy łańcucha [attachment=71102] i tu się kropki kończą, dalej to już niewyraźna ścieszka ginąca wśród kamieni. Dużo czasu traciłem na ustaleniu jej
przebiegu ale jakoś dotarłem do ruin bunkra, wokół pełno śladów wiodących na grań co też i ja uczyniłem. Doszedłem do momentu że
stanęły mi przed oczami żona z dziećmi więc uznałem że nie dla mnie ta trasa, a pewien przewodnik pisał że trasa granią płn, trudność F
więc chyba za bardzo stałem się strachliwy. Godzina była jeszcze wczesna więc myślę że przejdę po lodowcu pod koronę to może znajdę
dogodne wejście, ale niestety musiałem zadowolić się wdrapaniem w jedną ze szczerb pod szczytem co i tak nie było łatwe ze względu
na zjeżdżające łupki. Jedząc co nieco i rozglądając się wykombinowałem że jak nie zdobęde szczytu to chociaż przejde się na przełęcz
za nim Passage de Lechaud 2973 npm. Przetrawersowałem lodowiec, dotarłem na płd grań a tam łagodne podejście na szczyt na którym postawiłem stopę o 11.15.Powrót po lodowcu na skróty jak najdalej nie bawiąc się w szukanie szlaku, idę na wprost do opisanego żlebu. Przemieszczam się do Valnontey 1666.
[attachment=71084][attachment=71085][attachment=71086][attachment=71087][attachment=71088][attachment=71089][attachment=71090][attachment=71091][attachment=71091][attachment=71092][attachment=71093][attachment=71094][attachment=71095][attachment=71096][attachment=71097][attachment=71098][attachment=71099][attachment=71100] Tete du Rutor [attachment=71101][attachment=71103][attachment=71104][attachment=71083]


Jadę do Les Ru 1696 koło Dzovennoz.
Środa 15.07
Dzisiaj moje buty ruszyły a ja wraz z nimi przez schronisko Rif. Vittorio Sella 2579 na przełęcz Col Lauson 3296,dotarłem tam na 10.00
a po 20 minutach moje zwłoki zaległy na szczycie Punta del Tuf 3393.Szlaku na szczyt brak ale jest jakaś ścieszka, na kopczyk jakoś się trafi.
Jadę do Les Ru 1696 koło Dzovennoz.
[attachment=71106][attachment=71105][attachment=71107][attachment=71108][attachment=71109][attachment=71110][attachment=71111][attachment=71112][attachment=71112]
Gran Paradiso [attachment=71113][attachment=71114][attachment=71115][attachment=71115][attachment=71116][attachment=71117][attachment=71118][attachment=71119][attachment=71119][attachment=71120][attachment=71121][attachment=71122][attachment=71123][attachment=71124][attachment=71110][attachment=71125][attachment=71126][attachment=71127][attachment=71128][attachment=71129][attachment=71130]
Czwartek 16.07
Na dziś mam również ambitny plan więc startuje o 3.50,schronisko Rif. Crete Seche 2385 mijam o 6.00 by dalej przez przełęcz Col du Mont
Gele 3144, lodowcem i po skałach wdrapać się na szczyt Mont Gele 3518 [attachment=71132]o 10.00. Szlak gęsto oznakowany żółtymi strzałkami, na przełęcz
strome podejście po piargach. Piękny widokowy szczyt a patrząc po wpisach w zeszycie rzadko odwiedzany. Przemieszczam się nad
jezioro Lac des Places de Moulin 1981.
[attachment=71133][attachment=71134][attachment=71135][attachment=71136][attachment=71137][attachment=71138][attachment=71139][attachment=71140][attachment=71141][attachment=71141][attachment=71142][attachment=71143][attachment=71144]
Piątek 17.07
W końcu nogi głównie kolana dały znać że dość tego ciągłego łażenia więc odpoczywam oglądając góry z leżaczka ze szkłem w ręce. Trochę żal bo pogoda nadal się utrzymuje, ale po południu przyszła burza z deszczem i przyniosła orzeźwienie. Dzięki kolanom leże sobie w aucie słuchając spadających kropel.
Sobota 18.07
Budzę się o 4.00 niebo pełne gwiazd ale śpię dalej bo na dzisiaj mam labe albo traske na przełęcz. Przed 6.00 siły natury wyrwały mnie z błogiego stanu, więc jak już jestem na nogach spakowałem się i wyruszyłem rowerem o 6.30 drogą wzdłuż jeziora pokonując 4 km do
miejsca gdzie zaczyna się szlak na przełęcz Col. de Valcorniere 3075. Na początku jak zwykle łagodne zakosy później szlak wiedzie ostro w górę napotykając różne atrakcje. [attachment=71148] Największa zbierała mi się nad głową, za plecami w trakcie marszu napłynęły chmurki które zaczęły gęstnieć
robiąc się granatowe. W oddali słyszę jakieś pomruki, do przełęczy [attachment=71157] mam jakąś jeszcze godzinę marszu szkoda mi wracać, może na przełęczy jest jakiś bunkier to się schronie. Na przełęcz dotarłem o 10.55 po drugiej stronie widzę schronisko oddalone o 20 min. Wychodząc na tą przełęcz liczyłem że będę miał widok od Breithorna po Monte Rose ale przed nimi jest jeszcze pasmo gór zasłaniających tak że kicha.
Porobiwszy zdjęcia i zaspokajając małego głoda ruszyłem z powrotem licząc na szczęście że zdąże wrócić na sucho i tak się też stało.
Burza przyszła na wieczór.
[attachment=71149][attachment=71150][attachment=71151][attachment=71152][attachment=71153][attachment=71154][attachment=71155][attachment=71156][attachment=71158][attachment=71159]
Niedziela 19.07
Rano sprawdzam co na niebie, raczej nie ciekawie więc nie będe się szarpał a oglądanie gór z pozycji leżącej też jest przyjemne. Pogoda się jednak wyrobiła to było trochę żal że nie ruszyłem d.pska.
Poniedziałek 20.07
O 3.50 pedałuje już wzdłuż jeziora Lac des Places de Moulin by po 4.5 km rozpocząć wędrówkę szlakiem do schroniska Rif. Aosta 2781.
Po drodze mijam ponad 500 letniego modrzewia o obwodzie 525 cm i 25 m wysokości. Do schroniska dotarłem na 8.15 a tam niespodzianka
do wychodzącej z niego dziewczyny mówię dzień dobry po polsku jak to mam w zwyczaju a ona odpowiada mi tak samo. Okazuje się być polką i od tego roku prowadzi to schronisko, w miłej atmosferze przegadaliśmy 45 mim. Ja ruszyłem jeszcze na przełęcz Col de la Division [attachment=71162]
3314 obiecując że wracając jeszcze tam wstąpie. Do przełęczy wiedzie szlak stromo po piargach, moreną i przecina jeszcze dwa strome połacie śniegu by następnie po skałach i przy pomocy ok 30 m łańcucha [attachment=71164] wejść na przełęcz o godzinie 10.50. Przy naprężaniu łańcucha sprawdzić czy nie leży na nim kamień, ja tego nie zrobiłem i o mało co nie oberwałem gdy przelatywał koło mnie. Wdrapałem się jeszcze na najwyższy punkt tej graniowej przełęczy 3333.Wracając oczywiście wdepnąłem do schroniska i wydostałem się z niego dopiero na drugi
dzień co wcale nie miałem w planie. Pani Joasia jest tak miłą i rozgadaną dziewczyną że chętnie zostałbym tam na dłużej.Gorąco zaprasza na szczyty i szlaki prowadzące do i z jej schroniska oraz ja ze swej strony mogę potwierdzić że każdy rodak który tam dotrze będzie mile przyjęty. Wieczorem dołączył do nas jeszcze pewien Łukasz mający za cel zdobycie wszystkie 4 tysięczniki alpejskie a ma ich już 53. Gdyby nie to że byłem już padnięty kondycyjnie po takim maratonie szczytów celowo nie zabrałem żelastwa ze sobą żeby mnie nie kusiło odwiedzić któryś z okolicznych szczytów i w ten sposób mam okazję znowu kiedyś tam zawitać.
[attachment=71161][attachment=71163][attachment=71165][attachment=71166][attachment=71167][attachment=71168][attachment=71169][attachment=71170][attachment=71171][attachment=71172][attachment=71173][attachment=71174][attachment=71175][attachment=71176][attachment=71177][attachment=71178][attachment=71178]
Wtorek 21.07
Rano z żalem opuszczam gościnne schronisko Rif. Aosta i przemieszczam się do Szwajcarii z myślą dotarcia do Prise d'eau de Saleina 1593
koło Praz de Fort, kiedyś już tu byłem i dojeżdżałem do końca drogi a teraz jest znak zakaz wjazdu 2 km wcześniej. Okazuje się że wyżej
potężna lawina kamieni zrobiła potężne koryto uszkadzając drogę. W planie miałem dotrzeć do schroniska Cab Saleina 2691, była już godzina 12.00 jak wystartowałem myślę sobie czasu mam dość ale po godzinie marszu w dużym upale musiałem zrezygnować bo w niedługim czasie bym padł wykończony.
Środa 22.07
Jakoś tak nie mogę spać więc już o 3.40 podążam w kierunku schroniska Cab. Saleina 2691 z planem dotarcia na przełęcz Col. Planereuses
3030.Szlak poprowadzony jest bardzo stromo z licznymi łańcuchami i drabinką. [attachment=71200][attachment=71201] Do schroniska dotarłem na 8.15, na całej trasie nie ma żadnego strumyka dopiero przy schronisku jest kran. Wobec zmieniającej się pogody musiałem zrezygnować z dotarcia do zaplanowanej przełęczy.

[attachment=71187][attachment=71188][attachment=71189][attachment=71190][attachment=71191][attachment=71192][attachment=71193][attachment=71194][attachment=71195][attachment=71196][attachment=71197][attachment=71197][attachment=71198][attachment=71199]
Gdy wracam do domu na ostatni dzień mam zaplanowany jeszcze jakiś szczyt o krótkim podejściu możliwie jak najdalej od miejsca gdzie się znajduje, więc ruszam w drogę powrotną z myślą że zatrzymam się na przełęczy Oberalppass 2043 i na następny dzień gdzieś się wdrapie.
Będąc już na niej widząc niebo gęsto zaciągnięte chmurami uznałem że nie ma szans że jutro będzie pogoda wobec tego zacząłem kołowanie do domu.
Na koniec dodam że wszystkie opisane szczyty nie sprawią większych trudności dla kogoś kto był na Giewoncie. Tak wyglądają buty po przejściu takiego trekkingu [attachment=71202]

Pablo napisał(a):
Maka gratuluję czterotysięcznika ok
Zasypałeś nas dzikimi i surowymi widokami, człowiek w jednej chwili chciałby się tam przenieść Rolleyes

Pawle, Maka mi przypomniał, że Yoter chciał też w dalszym roku 4 tysiące wypróbować właśnie w Wielkim Raju.

Oki jestem za ok
Przekierowanie