Górskie Forum Dyskusyjne - Górski Świat

Pełna wersja: Kulinarne przepisy turystyczne
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Fajnie jest wędrować z kuchenka i menażką. Można być niezależnym od schronisk i ugotować obiad o każdej porze i w każdym miejscu.

No właśnie, tylko co ugotować? Czy znacie jakieś przepisy na obiad, który można przygotować z prostych składników w jednej menażce ?

Prócz zupek chińskich i innych gotowców Smile
Usmażyć:
na smalcu cebulę w dużej ilości (latem w dolinach towar darmowy giggle), pod koniec wrzucić kawałki/kostki chleba. Kiełbacha jak się trafi to jeszcze lepiej.

Z tym, że z lewizną po wioskach trzeba uważać.
Swego czasu podczas wielodniowego łażenia po Bieszczadach wieczorami w dolinach łupiliśmy pola z marchewek, buraków, ziemniaków, co było.
I się nadzialiśmy się w końcu na miejscowych. Co prawda udało się worek z łupem w porę rzucić w krzaki ale i tak wzięli nas pod pachy i zawlekli do jakiegoś domu. Cała nieciekawa sytuacja się w końcu wyjaśniła-wzięli nas za złodziei kur Big Grin
Ale właściciel zdecydowanie stwierdził, że to nie my bo sprawców widział, byli dużo starsi.
Takie OT drobne giggle
E tam, mnie kiedyś za zebrani kilku jabłek dziad z siekierą pognił Smile

Kiełbasa ok, coś jeszcze ciekawego z jedzenia? Bom głodny Big Grin
Pewnie na wino hodował a Ty go surowca pozbawiałeś giggle

Trochę więcej roboty ale...
Ugotowane ziemniaki pokroić w plastry, podsmażyć (ale jak się człowiekowi nie chce to nie trzeba) z cebulą i ketchupem. Tu również kiełbasa wskazana.

Aha-co do picia-to herbata z suszonych liści malin nie ma jednak tego smaku Rolleyes
Biznesmeny i bizneswomeny wystąp !!! Po kiego kichuja człek ma nosić jedzenie ( lub je zdobywać na szlaku ), po co ma nosić menażki, palniki, łuki i siekiery skoro ktoś może dostarczyć GORĄCY posiłek na szlak ? CATERING GÓRSKI !!! Odmiana : rower górski, quad, auto, lotnia, śmigłowiec.
Heh,właśnie poddałeś mi pomysła na biznes Smile Myślę, że jest to nisza wciąż jeszcze nie zagospodarowana.
Wchodzę w to. Góry należy ucywilizować.

Łukasz napisał(a):
Biznesmeny i bizneswomeny wystąp !!! Po kiego kichuja człek ma nosić jedzenie ( lub je zdobywać na szlaku ), po co ma nosić menażki, palniki, łuki i siekiery skoro ktoś może dostarczyć GORĄCY posiłek na szlak ? CATERING GÓRSKI !!! Odmiana : rower górski, quad, auto, lotnia, śmigłowiec.


Łukaszu bój się siły wyższej, dlaczego K... wywołujesz nadaremno?
Cathering górski do usług. Czasami biorę udział w imprezach tego typu. Jednej z nich nie zapomnę. Wola Górzańska z 7 lat temu czyli tam wrony zawracają. Najpierw miejscowe wozy konne, przez przypadek nie umyte z gnoju i nakryte dywanami, potem uczta w plenerze. Oczywiście jest ognisko ale i nakryte pnie białymi obrusami, kelnerzy w swoim rynsztunku, orkiestra. Miejscowi nie usiedzieli. Zabawa bez nich? To niemożliwe. Każdy przyniósł to co miał w domu, ktoś tam gołąbki z tartych ziemniaków, ktoś inny bigos z dziczyzną, ktoś jeszcze ciasto itd. Byłam chora, gorączka mnie pożerała wiec niewiele kontaktując stałam sobie. Jeden z miejscowych postanowił mnie wyleczyć. 1/4 szklanki dał mi czegoś z plastikowej butelki, miałam to wypić na wdechu. Boże mój, to był ogień w gardle czyli około 70 % gruszkówka. Czy muszę mówić, że specyfik wybił wszystkie zarazki. Smile

Aaa przepisy. Mój ulubiony. Do menażki z ugotowanym makaronem wrzucić konserwę wołowina w sosie własnym, jak jest dużo makaronu, a mało konserwy to dobrze dodać sos do pieczeni w proszku. Pyyycha.

Znakomita jest zupa z pałki wodnej. Białe części umyte pokroić, rozgotować, dodać kostkę rosołową, sól, może być wędlina i smacznego.
Nazbierać dużo rydzy i upiec je na ogniu. Miama miam
Dużą kanię należy obtoczyć w jajku i bułce i na patelnie i na ogień. W chatce najpierw ją moczymy w mleku. Jest znakomita.

Garść bukwy włożyć do przestudzonego żaru, potem zdjąć łupki i wsuwać.
Do żaru w ognisku wkładamy ziemniaki, upieczone to niebo w gębie, a jeszcze jak mamy mleko prosto od krowy.

Na patyk nadziewamy starą bułkę i robimy z niej grzanki. Z masłem smakuje wyęmienicie.

Super Big Grin, a dania mięsne? Może coś z padliny? Smile

Mallaidh napisał(a):
Super Big Grin, a dania mięsne? Może coś z padliny? Smile

Gustuję tylko w prażynkach z dżdżownic i w pieczonych żmijach. Robale mogę złapać ale ty je czyścisz z wnętrzności.
Tak naprawdę to jadłam tylko prażynki, harcerze mnie poczęstowali, były smaczne, nie miałam sensacji żołądkowych dopóki dopóty nie dowiedziałaś się co zjadłam.

Super rybę potrafi przyrządzać moja koleżanka. Łapie je na rękę tzn. wyciąga rękoma spod kamieni. Taką wypatroszoną, posoloną rybę wkłada do ciasta z gliny i wrzuca do dołka z żarem, nakrywa go ziemią. Nigdy tego sama nie robiłam więc nie znam szczegółów (mam zawsze spadać, gdy ona zabija zwierzęta).[/align]

Jak kiełbacha po kilku dniach w upale padnie to będzie akurat mięsne z padliny. Trochę się z zieleni to i z sałatką Rolleyes

lucyna napisał(a):
a jeszcze jak mamy mleko prosto od krowy.



Kiedyś na TG z Towarzyszem Keff79 prowadzilismy podobna dysputę na temat posiłków w górach. No i doszlismy do wniosku, że warto mieć takiego przybocznego zwierza. Mleka da, wełnę, zameczy, zatańczy ( to w zależności od gatunku ). A na koniec się go ukatrupi i spożyje.

a może polędwiczki wieprzowe duszone w cebulce i jabłku? Big Grin Jak zamarynujesz dobrze w nocy to pewnie z kilka godzin będziesz mógł ponosić w plecaku giggle 15/20 min i gotowe ok
Generalnie polecam Ci Mallaidh książkę "Vademecum skauta", pewnie jeszcze w antykwariacie się ją dostanie. Sporo tam przepisów "biwakowych", nie które naprawdę przydatne, ale sporo bezsensownych.
O tej rybce w glinie co Lucyna pisała też jest, moze więc koleżanka tą samą książkę czytała Smile

Z biwakowych porad innych pamiętam z niej: Jak wyprać sweter w tarciźnie z ziemniaków.
Tak jak bym tarkę ze sobą zawsze nosił Big Grin
W sumie niegłupi pomysł.
Jednak ważniejsza jest patelnia.
Jak byłam młoda, moje drogie dziatki, to ho ho po górach się chodziło. Przeważnie z kumplami, nienawidziłam nosić plecaków więc oni mieli mój garb, a ja miałam patelnię. Taką dużą, na ognisku można było na niej gotować. Podtykałam pod nią kamienie i robiłam jajecznicę np. z kurkami.
Kiedyś dla jaj zrobiliśmy w górach pierogi z jagodami. Ciasto zrobiliśmy w patelni, rękami rozciągnęliśmy je (patelnia z drugiej strony była czarniawa, nie mieliśmy gdzie rozwałkować), jagody z lasu, gotowanie w kociołku nad ogniskiem. Ale nam one smakowały z cukrem . Wyglądały strasznie, ciasto było nierówne, więc w niektórych miejscach niedogotowane ale to były najpyszniejsze pierogi jakie jadłam.
Stron: 1 2 3 4
Przekierowanie