Górskie Forum Dyskusyjne - Górski Świat

Pełna wersja: Wojna w Dolomitach
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
W poście Via Ferrata Innerkofler-De Luca i Toblinger Knoten opisałem wyjście na Paternkofel. Podczas I wojny światowej teren w okolicy Paternkofel i Drei Zinnen był miejscem ostrych walk między wojskami Włoch i Austrii. W kilku wątkach spróbuję przybliżyć te bolesne dni.

Próba zdobycia Paternkofelu

Paternkofel (Monte Paterno), 2.746 m - leży w centralnej części Sexteńskich Dolomitów. Znana góra, którą od światowej ikony Dolomitów Drei Zinnen oddziela przełęcz Lavaredo. Jego charakterystyczna sylwetka najlepiej uwidacznia się od schroniska Drei Zinnen (Locatelli). Na wierzchołek i w jego okolicy wiedzie niezbyt ciężka via ferrata. Przed 1914 rokiem tędy przebiegała granica między Austrią i Włochami na osie Drie Zinnen, Paternsattel, Paternkofel, Büllejoch ustanowiona w 1753 pomiędzy Marią Teresą i Republiką Wenecji (dwa historyczne kamienie graniczne są niedaleko na górze Monte Piana).
Sepp Innerkofler - wyśmienity górski przewodnik, pochodzący z górskiej wioski Sexten (wtedy austriackiej). Wszystkie wyjściowe chodniki w okolicznych górach pokonywał jako pierwszy. W 1890 roku wystąpił extremalnie ciężką ścianą na Kleine Zinne. W czasie wybuchu wojny światowej, jako pięćdziesięcioletni stał się dowódcą patrolu zwiadowczego austriackiej armii, który operował we znanym mu miejscu. Zginął podczas próby odbicia Paternkofelu przez Austriaków.

Wątki z książki - "Fronta w Dolomitech 1915 - 1917", Milan Čepelka

Już od samotnego początku, kiedy Włochy wypowiedziały wojnę Austrii dnia 23.5.1915, patrol Seppa często operował na przestrzeni od siodła Kreuzberg (oddzielające Sexteńskie Dolomity od Karawanek) aż po Drei Zinnen (Tre Cime di Lavaredo). Sepp ze swojim patrolem wędrował na wskroś, robiąc poważne problemy przeciwnikowi. Zwłaszcza okolice Drei Zinnen przyrosły Seppowi do serca. Od pierwszych dni wojny obawiał się, że nieprzyjaciel spróbuje przebić się przez przełęcz Paternsattel (Lavaredo).
[attachment=10078]
Na obrazku widzimy z lewej Paternkofel, Paternsattel, Kleine Zinne i Grosse Zinne. Tędy przed wojną prowadziła granica. W przodzie schronisko Drei Zinnen, które było już w Austrii.
[attachment=10079]
Na następnym obrazku widzimy odwrotny widok od przełęczy Paternsattel. W prawo jest cień Paternkofelu, potem widać schronisko Drei Zinnen i wieżę Toblinger Knoten (opiszę w innym poście).

Włosi faktycznie tak rozważali. Całą swą waleczną energię skoncentrowali na przełamaniu się przez przełęcz i następnie na opanowaniu doliny Pusteria, które było dla Austriaków strategicznym miejscem zaopatrzeniowym. Ze względów taktyczno-terenowych Austriacy nie mogli zająć samotnej przełęczy, ale był tu Paternkofel. Sepp wiedział, że kto opanuje wierzchołek, będzie panem nad całą okolicą. Trwałe zajęcia wierzchołka nie było możliwe z więcej powodów. Austriacy byli liczebnie słabi, nie był dostatek alpinistów zdolnych do wspinania się północną drogą i którzy by zaopatrywali stanowisko na wierzchołku.
[attachment=10080]
Na obrazku widać zaznaczoną ferattę do Koziej Szczeliny (Forc. d. Camoscio, Gamsscharte), w prawo od niej jest północna ściana.

Austriacy postanowili przynajmniej zająć stanowisko wciągu dnia. To trwało po trzy dni 23.5. aż 26.5. Tego dnia patrol wzpierał austriacki atak w kierunku przełęczy Lavaredo. Dnia 27.5. padał deszcz a nawet śnieg. Seppowi ze swym patrolem taka pogoda uniemożliwiła prawidłową odprawę. To wykorzystali Włosi i względem łatwiejszemu dostępu na szczyt, bez walki, zajęli wierzchołek.
[attachment=10081]
Na obrazku widać zygzak ścieżki po włoskiej stronie Paternkofelu.

Dla austriackich jednostek to miało fatalne skutki. Włosi do Koziej szczeliny przetransportowali działo górskie, które powodowało poważne straty. Na wierzchołku wyrosła kamienna ścianka spoza, której nieprzyjaciel nieustannie ostrzeliwał platformę Zinnen.
[attachment=10082]
Tutaj widzimy jaki widok miał włoski patrol ze wzgórza w stronę austriackich pozycji.

Było postanowione o potrzebie odbicia wierzchołka. W nocy 4.7. patrol w czele z Seppem wspinał się ciężką północno zachodnią ścianą. Po mistrzowsku, bez dźwięku, piął w górę. Zaczynało świtać, kiedy patrol pod wierzchołkiem czekał na korzystne warunki. W górach było śmiertelne cicho, setki par oczu z niecierpliwością patrzyły na wierzchołek.
Prędzej niż pierwsze promienie słońca wyjrzały spoza horyzontu, od skał odczepiła się ciemna sylwetka, parę metrów wspinała się po skale i potem ostrze ograniczona stanęła na grzebieniu góry. Skurczony, długimi cichymi krokami mężczyzna przybliżał się przez skalne bloki na wierzchołek. Blizko przed najwyższym punktem się zatrzymał i szerokim łukiem wrzucił granat za włoską kamienną ściankę. Zaraz potem poleciał drugi i trzeci. Jednak żaden wybuch. Tak, jakby góra pochłonęła granaty do swych wnętrzności. Nagle, jeszcze wyżej na niebie objaviły się obrysy innej postawy. Drugi mężczyzna całą swą siłą cisnął dużym głazem w pierwszego i zmiótł go w przepaść. Grobowe cicho przeciął zrozpaczony krzyk i odgłos spadającego głazu, który skokowo i z ofiarą runął do głębin. Śmiertelne przerażenie wstąpiło na twarze żołnierzy obserwujących los swego przyjaciela. Byli bladzi, bez słowa.
Tak zakończyła się walka dwóch ludzi, która jako symbol odwiecznego boju człowieka przeciwko człowiekowi z dawnej doby przedostała się do nowoczesnej wojny 20. stulecia. Tak zginął za ojczyznę Sepp Innerkofler, Paternkofel pozostał włoski. Ciało Seppa włoscy żołnierze wyciągnęli i pogrzebali na wierzchołku. Po wojnie cielesne ostatki były pochowane w rodzinnym grobowcu w rodnej wiosce Sexten. Wielki bohateri Dolomitów otrzymał pośmiertnie złoty medal za męstwo.
Na koniec trzeba dodać, że wyżej wymieniona wersja śmierci Seppa jest najwięcej prawdopodobna. Jednak istnieje jeszcze jedna wersja, gdzie Sepp miał być pomyłkowo zastrzelony przez własnych żołnierzy, którzy go zamienili za nieprzyjaciela.
Niezła historia Stasiu... ok To musi być dziwne uczucie kiedy człowiek siedzi (tak jak Ty na ostatniej fotce), w miejscu gdzie kilkadziesiąt lat temu rozgrywały się takie wydarzenia... Mi osobiście bardzo ciężko jest wyobrazić sobie tą scenerię krajobrazu w trakcie wojennej zawieruchy .
Dziękuję za opowieść.
Myślę, że wędrowanie miejscami o takiej historii ma inną wymowę, przenosimy się jakby w czasie. Dzięki za kawał historii, a przede wszystkim za zdjęcia, które pozwalają się przenieść w te rejony i umiejscowić opisywane wydarzenia. Ciekawie napisane - dziękuję.

Stasiu napisał(a):
W poście Via Ferrata Innerkofler-De Luca i Toblinger Knoten opisałem wyjście na Paternkofel. Podczas I wojny światowej teren w okolicy Paternkofel i Drei Zinnen był miejscem ostrych walk między wojskami Włoch i Austrii. W kilku wątkach spróbuję przybliżyć te bolesne dni.


Bardzo ciekawa historia. Dobrze, że nam ją przedstwiłeś.
Widzę, że w zagadnieniach dotyczących Dolomitów jesteś na Forum ekspertemSmile.

Pozwól, że nazwę Cię Dolomitowym Stasiem. Wink Smile ok

maciek napisał(a):
...Pozwól, że nazwę Cię Dolomitowym Stasiem. Wink Smile ok


Chciałem się tylko podzielić swoją pasją. Może ktoś beznadziejnie wpadnie jak ja. Być uzależnionym od gór to straszne. Tak samo jak od GFD na GS. blink

Stasiu napisał(a):
Chciałem się tylko podzielić swoją pasją. Może ktoś beznadziejnie wpadnie jak ja. Być uzależnionym od gór to straszne. Tak samo jak od GFD na GS. blink


vampire Z nami, to tak jak z wampirami. (Tak mi przyszło do głowy to abstrakcyjne porównanie).Wink Big Grin Ciągle za mało tej krwi.Big Grin Big Grin Big Grin

Na początku tego postu pisałem o tragicznej śmierci na Paternkofel (byli tam nasi Trzej Muszkieterowie) podczas I wojny światowej popularnego przewodnika - Seppa Innerkoflera - i że jest pochowany na cmentarzu w Sexten. W tym roku specjalnie z pietty do niego odwiedziłem te strony i zahaczyłem o dany cmentarz.
1.[attachment=13982] 2.[attachment=13983] 3.[attachment=13984] 4.[attachment=13985] 5.[attachment=13986]

1. Dolna część cmentarza, rodzinny grobowiec Innerkoflerów widać zupełnie w tyle.
2. Rodzinny grobowiec z frontowej strony, po obu stronach wewnątrz widać pamiątkowe tablice.
3. i 4. Pamiątkowe tablice.
5. Górna część cmentarza.
Dzięki Stasiu za tą historie Smile
Przy opisie ruchów wojennych Włochów i Austriaków brakowało mi mapy, jestem zupełnie nie zorientowana w tamtym terenie.

Masz zdjęcia Seppa Innerkoflera?

Napisałeś że tamtej nocy na szczyt Paternkofela wspinał się patrol. Czy na szczytowym posterunku był tylko jeden człowiek, ten który rzucił kamień? Dlaczego reszta członków patrolu wspinających sie wcześniej z Seppem nie doszła na kopułę szczytową?
Też bardzo podoba mi się ten historyczny wątek tamtych terenów, to było ciekawe doświadczenie chodzić po ścieżkach z tamtych lat, we "W stronę Pysznej" też jest wspomniane o tym jak nasi górale musieli walczyć w austriackich regimentach w Dolomitach. Oppenheim miał w tamtych czasach mało ludzi w TOPRze, wielu już z wojny nie wróciło...

KasiaA napisał(a):
Dzięki Stasiu za tą historie Smile
Przy opisie ruchów wojennych Włochów i Austriaków brakowało mi mapy, jestem zupełnie nie zorientowana w tamtym terenie.

Masz zdjęcia Seppa Innerkoflera?

Napisałeś że tamtej nocy na szczyt Paternkofela wspinał się patrol. Czy na szczytowym posterunku był tylko jeden człowiek, ten który rzucił kamień? Dlaczego reszta członków patrolu wspinających sie wcześniej z Seppem nie doszła na kopułę szczytową?


Wiesz Kasiu, musisz być na kopule szczytowej Paternkofela i poznasz, że kiedy S. Inerkofler był wykryty, ostatni członkowie patrolu austriackiego patrolu nie mieli szans. Zdjęcie Seppa nie mam. Co do mapy, jest w edycji Kompass wydana specjalna mapa (mam ją) o przebiegu linii frontu przez centralne Dolomity. O wojnie w Dolomitach jest napisanych dużo książek. Widziałem ich np. w Domu Towarowym w Cortinie. Dla mnie są jednak niedostępne - napisane po włosku albo po niemiecku. Może gdzieś będzie foto Seppa. Trzeba jechać w Dolomity, żeby wyczuć tą wojenną atmosferę sprzed 90 lat.

Stasiu napisał(a):
O wojnie w Dolomitach jest napisanych dużo książek. Widziałem ich np. w Domu Towarowym w Cortinie. Dla mnie są jednak niedostępne - napisane po włosku albo po niemiecku. Trzeba jechać w Dolomity, żeby wyczuć tą wojenną atmosferę sprzed 90 lat.

Prawda-trudno o publikacje w tym temacie w j.polskim. Ale dla chętnych wynalazłem ten oto artykulik:
http://wiadomosci.onet.pl/1383085,1292,1,kioskart.html
Ps.
Na różne dziwne pozostałości po zmaganiach wojennych w trakcie I wś można natknąć się i dziś.Bystre spojrzenie Sylwestra odnalazło przy ścieżce "Sentiero Kaiser Jaeger"- kompletny pocisk karabinowyWink

Dzięki Stasiu za tę ciekawą historię.

Może kiedyś uda mi się wybrać w Dolomity Sextenerskie.
Wiele szlaków w Dolomitach jest dawnymi szlakami wojennymi, gdzie można spotkać wykute w skałach sztolnie i wykonane z drewna lazarety.
Dwa lata temu u zboczy Cima Uomo, natrafiliśmy na minę (na szczęście rozbrojoną).
A w ubiegłym roku na coś takiego: [attachment=37719]

P.S.
3-go maja 1915 (I wojna światowa) Włochy zerwały Trójprzymierze z Niemcami i Austro-Węgrami

Wiesz Tenshi, ta atmosfera wojenna jest wciąż wyczuwalna jeszcze teraz w Dolomitach. Zawsze czuję ten dreszczyk na plecach, kiedy czatym o wojnie w Dolomitach i potem przechadzam się w tych miejscach. Człowiek próbuje sobie wyobrazić jak to wtedy wyglądało. Sad
Przekierowanie